
Na forum zaglądam od jakiś dwóch miesięcy (bo wtedy zaczęło się moje zaburzenie lekowe) ale dopiero niedawno postanowiłam się zarejestrować.
Wszystko zaczęło się od traumatycznej sytuacji w moim życiu. Po kilku dniach dostałam ataku paniki. W głowie myśli ze zwariuje itd. Trafiłam na sor dali mi zastrzyk w tyłek i jakieś uspokajacze. Następnego dnia przyszedł już lęk przed lękiem i czekanie na kolejny atak. Takie ataki miałam przez jakieś cztery dni. Później już doszły straszne lęki strach przed tym ze mogę zrobić komuś krzywdę, ze nigdy z tego nie wyjdę, strach przed samobójstwem. Postanowiłam skorzystać z psychoterapii oraz z leków bo byłam w tak tragicznym stanie ze nie mogłam się podnieść z łóżka. Schudłam 10 kg. Nagle z dziewczyny radosnej codziennie uśmiechniętej z różnymi pasjami stałam się wrakiem człowieka.
Zaczęłam oglądać Divoviki, praktykować rady z forum i faktycznie zaczęło być lepiej, olewać myśli. Niedawno doszedł stan depresyjny. I kiedy zaczęło już być lepiej i zniknęły te straszne lęki może nie do końca ale tak w 80% (dzięki lekom) to zaczęły się pojawiać myśli typu *wszytsko bez sensu , po co żyć, chce umrzeć. I one nie są lękowe co zmartwiło mnie jeszcze bardziej.
Załamałam się. CZy ktoś miał z was podobnie?
Czy to jest tylko i wyłącznie od przemęczonego umysłu i stad takie myśli i powinnam je olać?
Jestem trochę zagubiona

Codziennie rozważam czy ja serio jestem jakimś samobójcą
