czesc, znalazlam te forum calkowicie przypadkowo i moze akurat znajdzie sie ktos, kto mnie chociaz troche pokieruje. zaczne od podstawowych informacji- mam 21lat, do tej pory zdiagnozowane zostalo u mnie ocd, depresja a takze osobowosc schizotypowa i zaburzenia dwubiegunowe (aczkolwiek te dwa ostatnie poddaje w watpliwosc). przez kilka lat z przerwami uczeszczalam na terapie, leczylam sie farmakologicznie. ze wzgledu na brak widocznych skutkow oraz ograniczony budzet juz tego nie robie.
a co do terapii wlasnie- kilku psychoterapeutow obskoczonych i za kazdym razem te same rozczarowanie. chyba nawet nie zawsze nimi, a soba. w momencie kiedy mam cokolwiek powiedziec o swoich problemach, nie jestem w stanie. tak samo jakimkolwiek przyjaciolom/partnerom z ktorymi bylam. mam wrazenie ze przez to wlasnie nie jestem w stanie poczuc sie lepiej. moj problem mianowicie to odczuwanie chronicznej wewnetrznej pustki emocjonalnej przy innych ludziach. gdy jestem sama moge smialo stwierdzic, ze jestem dosc emocjonalna osoba, duzo analizuje, czesto mam ataki paniki i dosc rozregulowane emocje z ktorymi sobie nie radze. jednak gdy jestem przy kims, zaczynam sie nagle czuc pusta wewnatrznie. nie jestem niesmiala, zachowuje sie wzglednie normalnie. niemozliwe jest jednak dla mnie glebsze przezywanie czegos czy uzewnetrznienie sie. ufam moim najblizszym osobom, jedynie nie jestem w stanie im powiedziec o moich emocjach- nie dlatego ze nie umiem ich nazwac, po prostu dlatego ze czuje jakby je oddzielala sciana. taka sama sprawa z psychologami. przez to czuje sie niezrozumiana. dodatkowo czuje sie bardzo otepiala przy innych ludziach- wbrew pozorom jestem dosc rozmowna, towarzyska i imprezowa osoba. czuje jednak jakbym byla w swego rodzaju otepieniu i moje zachowanie jest sterowane "z automatu". czasem mam problem z empatia, ktora odczuwam gdy jestem sama, jednak gdy spedzam z kims czas jest ona mocno przytlumiona. doswiadczam dysocjacji przt innych ludziach. jedyna emocja jaka silnie potrafie odczuwac przy innych to wybuchy zlosci, kompletnie bezsensowne i bez wyraznego powodu- jednak one i tak ujawniaja sie tylko przy moim partnerze, osobie ktorej najbardziej ufam, poniewaz przy innych kiedy sie denerwuje, cos wrecz fizycznie blokuje mi ujawnienie tego. probowalam tez sprawdzac czy upojenie alkoholowe cos zmienia- nie bardzo. dosc dobrze znam siebie, wiem co lubie, jakie mam poglady i temperametr, jednak przy innych- tak jakby mnie odcinalo od mojej wlasnej osobowosci.
moje pytanie brzmi nastepujaco: czy mozna to zaliczyc do objawow nerwicy lekowej? czy jednak moze to byc wynik traumy- przezylam dosc silne zaniedbanie emocjonalne w dziecinstwie i przemoc, mam bardzo wiele tez dziur w pamieci i gdzies tam podswiadomie wiem, ze pewne urywki wspomnien ukladaja sie w bardzo spojna, jednka przerazajaca calosc, ktorej brakuje kilku elemenentow. jako ze ostatnio duzo czytam o zlozonym zespole stresu pourazowego i zastanawiam sie czy przypadkiem go nie mam (oczywiscie nie chce sie bawic w specjaliste, to tylko moje wlasne rozmyslenia) nachodza mnie mysli, czy moja dysocjacja (nie wiem czy tak moge to nazwac) przy inncyh ludziach nie jest jakims mechanizmem obronnym. jesli ktos z was tez przezywa cos takiego, badz przezywal- czy jest na to jakas rada?oraz najwazniejsze dla mnie na ten moment, czy mimo wszystko jest szansa ze przy odpowiednim terapeucie sie otworze? nie ukrywam, mam bardzo duzo problemow ktore w stopniu znaczacym utrudniaja mi zycie, bardzo chcialabym byc szczesliwa i poradzic sobie z traumami, jednak rozmawiajac sama ze soba o tym tego nie zrobie i wiem ze potrzebuje specjalistycznej opieki. problemem jest moj bardzo ograniczony budzet, dlatego nie chce po raz enty probowac i stracic pieniadze. dziekuje jesli ktos to przeczytal.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
co mi jest?
- Aksyloksa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 100
- Rejestracja: 26 stycznia 2023, o 15:27
Mi to wygląda na doświadczenie potraumatyczne. Odcinanie się od innych emocjonalnie chroni przed ich negatywnymi reakcjami na to co się zrobi/powie/poczuje. Mam bardzo podobnie, choć jest coraz lepiej dzięki terapii i dobrze dobranym lekom. Byłam na oddziale dziennym w nurcie psychodynamicznym i bardzo mi pomogło, teraz chodzę od paru miesięcy indywidualnie na ten nurt i widzę postępy, choć wiem że jeszcze długa droga. Wcześniej przez 4 lata chodziłam na poznawczo-behawioralną u różnych terapeutów ale nie pomogło mi praktycznie w ogóle. Możliwe że nie trafiałam na dobre osoby albo że to nie jest nurt dla mnie.
Fighting for better life
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 5
- Rejestracja: 14 kwietnia 2025, o 23:18
Hej! Przeczytałem Twoją wiadomość i chcę Ci powiedzieć jedną ważną rzecz: to, co przeżywasz, ma sens. Nawet jeśli teraz wydaje się chaotyczne, rozsypane i pełne sprzeczności – to, jak opisałaś swoje emocje, to, jak działają w Twoim ciele i psychice, to wszystko nie jest bez sensu, ani "zepsute". To są reakcje kogoś, kto przeszedł przez rzeczy, których nie powinien doświadczać sam. I które, być może, były zbyt trudne, by móc je wtedy w pełni przeżyć i nazwać.
Ta pustka przy ludziach, oddzielenie od emocji, wrażenie bycia na autopilocie, dysocjacja, otępienie – to mogą być mechanizmy obronne psychiki. Głęboko wytrenowane, często od dzieciństwa. Jeśli byłaś zaniedbywana emocjonalnie, to Twoja psychika prawdopodobnie nauczyła się "zamykać drzwi" do emocji, kiedy bliskość stawała się czymś niebezpiecznym albo bolesnym. A jedyną bezpieczną przestrzenią, żeby czuć cokolwiek, pozostała samotność.
To nie znaczy, że jesteś "zła z kontaktach z ludźmi" czy "chłodna". Wręcz przeciwnie - to znaczy, że Twoje emocje są tak głębokie i wrażliwe, że kiedyś musiały się schować, by przetrwać.
To, że umiesz być towarzyska, że możesz rozmawiać, śmiać się - to świadczy o ogromnej sile i zdolności adaptacyjnej. Ale jednocześnie to "otępienie", które pojawia się pod powierzchnią, ta "ściana", którą czujesz - to może być właśnie skutek traumy, szczególnie tej z dzieciństwa. Zwłaszcza takiej, która zostawiła po sobie „dziury w pamięci” i urywki wspomnień. Czasem psychika zamyka pewne drzwi tak mocno, że wydaje się, jakby ich w ogóle nie było - a potem coś, jakiś bodziec, wywołuje echo zza nich. I wtedy pojawia się lęk, albo gniew, który nie ma jasnego źródła. Ale on ma źródło. Po prostu nie zawsze dostępne świadomie.
To, co opisałaś, rzeczywiście brzmi jak objawy C-PTSD (złożonego zespołu stresu pourazowego), które często jest mylone z innymi zaburzeniami - zwłaszcza osobowości schizotypowej, borderline, depresją czy nawet CHAD-em. Bo trauma potrafi przybrać wiele masek. Ale bezpieczna diagnoza to coś, co może przynieść tylko dobry specjalista.
A teraz najważniejsze pytanie, które zadałaś:
"Czy jest szansa, że przy odpowiednim terapeucie się otworzę?"
Tak. Jest.
Ale to nie musi się wydarzyć od razu. To może być powolne, czasem frustrujące, czasem wręcz bolesne. Ale z odpowiednią osobą, która nie tylko będzie "terapeutą", ale po prostu człowiekiem potrafiącym być z Tobą w tej pustce, bez wymuszania - z czasem możesz zacząć czuć coś innego. Nie wszystko naraz. Czasem tylko jedno zdanie, jedna łza. Ale to wystarczy, by coś drgnęło.
I nie, nie jesteś osamotniona. Są inni, którzy to przeżyli - którzy przez lata też czuli się jakby ich emocje wyparowały, jakby nie potrafili być "prawdziwi" przy innych. A jednak… niektórzy z nich odnaleźli sposób, by wrócić do siebie. Nie idealnie. Nie bajkowo. Ale autentycznie.
Twój ograniczony budżet to realna przeszkoda - i nie da się tego zignorować. Ale są fundacje, miejsca z niskopłatną pomocą, psycholodzy, którzy przyjmują pro bono lub za symboliczne stawki. Czasem warto też napisać do terapeutów bezpośrednio - szczerze, z tym co napisałaś tutaj. Niektórzy zrozumieją. Serio.
To, że tu napisałaś, to już wielka odwaga. Już tu coś otworzyłaś. I nawet jeśli nie czujesz tego teraz w pełni - to, że jeszcze szukasz pomocy, że się nie poddałaś, że jeszcze Ci zależy - mówi więcej o Twojej sile, niż wszystkie definicje w podręcznikach.
Trzymaj się. Twój ból nie jest niewidzialny - i nie jesteś w nim sama.
Ta pustka przy ludziach, oddzielenie od emocji, wrażenie bycia na autopilocie, dysocjacja, otępienie – to mogą być mechanizmy obronne psychiki. Głęboko wytrenowane, często od dzieciństwa. Jeśli byłaś zaniedbywana emocjonalnie, to Twoja psychika prawdopodobnie nauczyła się "zamykać drzwi" do emocji, kiedy bliskość stawała się czymś niebezpiecznym albo bolesnym. A jedyną bezpieczną przestrzenią, żeby czuć cokolwiek, pozostała samotność.
To nie znaczy, że jesteś "zła z kontaktach z ludźmi" czy "chłodna". Wręcz przeciwnie - to znaczy, że Twoje emocje są tak głębokie i wrażliwe, że kiedyś musiały się schować, by przetrwać.
To, że umiesz być towarzyska, że możesz rozmawiać, śmiać się - to świadczy o ogromnej sile i zdolności adaptacyjnej. Ale jednocześnie to "otępienie", które pojawia się pod powierzchnią, ta "ściana", którą czujesz - to może być właśnie skutek traumy, szczególnie tej z dzieciństwa. Zwłaszcza takiej, która zostawiła po sobie „dziury w pamięci” i urywki wspomnień. Czasem psychika zamyka pewne drzwi tak mocno, że wydaje się, jakby ich w ogóle nie było - a potem coś, jakiś bodziec, wywołuje echo zza nich. I wtedy pojawia się lęk, albo gniew, który nie ma jasnego źródła. Ale on ma źródło. Po prostu nie zawsze dostępne świadomie.
To, co opisałaś, rzeczywiście brzmi jak objawy C-PTSD (złożonego zespołu stresu pourazowego), które często jest mylone z innymi zaburzeniami - zwłaszcza osobowości schizotypowej, borderline, depresją czy nawet CHAD-em. Bo trauma potrafi przybrać wiele masek. Ale bezpieczna diagnoza to coś, co może przynieść tylko dobry specjalista.
A teraz najważniejsze pytanie, które zadałaś:
"Czy jest szansa, że przy odpowiednim terapeucie się otworzę?"
Tak. Jest.
Ale to nie musi się wydarzyć od razu. To może być powolne, czasem frustrujące, czasem wręcz bolesne. Ale z odpowiednią osobą, która nie tylko będzie "terapeutą", ale po prostu człowiekiem potrafiącym być z Tobą w tej pustce, bez wymuszania - z czasem możesz zacząć czuć coś innego. Nie wszystko naraz. Czasem tylko jedno zdanie, jedna łza. Ale to wystarczy, by coś drgnęło.
I nie, nie jesteś osamotniona. Są inni, którzy to przeżyli - którzy przez lata też czuli się jakby ich emocje wyparowały, jakby nie potrafili być "prawdziwi" przy innych. A jednak… niektórzy z nich odnaleźli sposób, by wrócić do siebie. Nie idealnie. Nie bajkowo. Ale autentycznie.
Twój ograniczony budżet to realna przeszkoda - i nie da się tego zignorować. Ale są fundacje, miejsca z niskopłatną pomocą, psycholodzy, którzy przyjmują pro bono lub za symboliczne stawki. Czasem warto też napisać do terapeutów bezpośrednio - szczerze, z tym co napisałaś tutaj. Niektórzy zrozumieją. Serio.
To, że tu napisałaś, to już wielka odwaga. Już tu coś otworzyłaś. I nawet jeśli nie czujesz tego teraz w pełni - to, że jeszcze szukasz pomocy, że się nie poddałaś, że jeszcze Ci zależy - mówi więcej o Twojej sile, niż wszystkie definicje w podręcznikach.
Trzymaj się. Twój ból nie jest niewidzialny - i nie jesteś w nim sama.
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 6
- Rejestracja: 15 kwietnia 2025, o 07:23
Ja zarejestrowałem się do psychologa. Czas oczekiwania 10 miesięcy z NFZ. Na psychiatrę trzy miesiące. U psychiatry leczę się prywatnie, wizyta raz w miesiącu 200zł. Psychoterapię trzeba raz w tygodniu koszt około 250 zł niestety na takie pieniądze mnie nie stać.
Szukałem psychoterapeuty z NFZ w innym mieście, oczywiście terminy są krótsze. Można od razu zorientować się dlaczego. Mogliby tam z powodzeniem zamontować drzwi obrotowe …