Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Jest bardzo ciezko-przeprowadzka/studia
-
Magda321
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 366
- Rejestracja: 25 czerwca 2015, o 15:06
Hej kochani! Powiem Wam, że jest bardzo ciężko. Przyznam szczerze, że już zauwazyłam w swoim zachowaniu i podejściu zmiany, jak pierwszy raz usłyszałam o przeprowadzce na studia. Bo przed tym? Natrętne myśli, zmiana podejścia przyszły mi na pstrykniecie palcem. Czułam błogi stan wolnych myśli i "wyjebania" już na ten temat. Były stresy, ale nie podczepiałam ich pod nerwicę. Matura tez poszła mi bez większych stresów. Żyłam normalnie, ale niestety złe psychiczne podejście i błędy spowodowały, iż wyprowadzka stała się dla mnie czymś porównywalnym wręcz do "śmierci" ( takie porownanie
). Prawdopodobnie jest to wywołane silnym moim związaniem z rodzicami i ogólnie z domem. Jedynaczka, żyjącą pod kloszem i tu nagle pyk przeprowadzka. Dodam, że nawet rozmowy o pracę nawet tak na mnie nie wpłynęły. Zawsze opanowana byłam i z podniesioną głową. Tu przyznam czuje swoją piete achillesową. Jednak pochwalę sie Wam, że w nowym mieście poradziłam sobie dobrze. Bez problemu ogarnęłam dojazd, mieszkanie w porządku, ale czuje jakąs pustkę? Natrety samoboje/ lek przed depresją i smutek atakują ze zdwojoną siłą. Mam wrecz ochote prawie codziennie płakać. Co najgorsze? Nie mam powodu. Uczelnia nie jest naj, jest ok, ludzie tez, mieszkanie tez. Ale poczucie pustki i beznadzieji wrecz dobija i osłabia. Będę rozwazała wizytę u mojej pierwszej Pani psycholog. Wiem, że to głupie pytanie, ale czy przeprowadzka przez silny związek emocjonalny z rodziną moze az tak w głowie poprzewracac? Mam wrazenie, że miałam czasami gorsze powody do obaw, ale szłam nadal z podniesioną głowa. Teraz mam ochotę schować sie pod kołdrę i nie wychodzić
Chciałabym byc znowu przykładem i silna osoba na forum, ale zbłądziłam i czuje sie z tym fatalnie. Mam wrazenie, ze wrecz staram sie blokowac te złe emocje, ktore mna teraz rządzą. 
Miej wyjebane, a będzie ci dane :)
- pudzianoska
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 301
- Rejestracja: 24 października 2016, o 21:37
Pamiętaj, że wywieranie na siebie presji pod tytułem -muszę być silna- nie jest pozytywne. Warto się starać, ba, nawet trzeba. Jednak z drugiej strony postaraj się pozwolić sobie na porażkę, kryzys, pogorszenie. Postawa przyjacielska na tym właśnie polega. Przeprowadzka jak najbardziej może być dużym stresorem, szczególnie, że jak piszesz jesteś jedynaczką, która wyszła spod klosza. Nerwiczka po prostu potęguje ten naturalny lęk. Dasz radę, trzymam kciuki

Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.
https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.
https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Paulino, Twój opis idealnie określa stan, który przežywałam dobrych kilka lat temu idąc ma studia do obcego miasta, z dala od rodziny. Codzienny płacz, uczucie pustki, przebywania tam za karę. Mimo, że studia były moim marzeniem to początkowy okres stał się dramatem. Powodem oczywiście była silna więź z rodziną, a dla 19nastolatki to był szok. Dlatego odpowiadając na Twoje pytania: tak, to możliwe, że bardzo cierpisz z powodu rozłąki z rodziną I choć to marne pocieszenie, czas jest Twoim najlepszym sprzymierzeńcem 
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
Magda321
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 366
- Rejestracja: 25 czerwca 2015, o 15:06
Dziękuje kochane za słowa wsparcia, bo teraz bardzo ich ptorzebuje. Chyba po prostu, jak powiedziałaś Katarzynko dam sobie czas na to wszystko. Na razie mam w głowie brzydko mówiąc burdel i jestem wypompowana z energii po prostu. Jak gadam z przyjaciółmi, to mówią, ze mieli podobnie, czesto płacz, pustka itp Mam wrazenie, ze teraz ogolnie młodym ludziom trudniej przychodzi przeprowadzka i zmiana otoczenia. Boje sie tylko, ze przerodzi sie u mnie to w depresje, jak juz nie przerodziło
Hah tak, to jest tez moj przekletety konik. Lęk przed deprecha i samobojem, a mam wrazneie, ze od takich nastrojow do tego to tak niedaleko xD Mam swiadomosc delikatnej absurdalności tych mysli, ale teraz bardzo mi wszystko ciezko poukładac sobie w głowie. Tak jak mówiłam, chciałabym byc znowu silna i isc z podniesioną głową do przodu, a teraz to mam jedynie naj ochote by rzucić te studia w cholere i wrocic do domku :/ Jednak wiem, ze to nie jest naj opcja
Miej wyjebane, a będzie ci dane :)
- nierealna
- Ex Moderator
- Posty: 1184
- Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22
Ja mam podobnie
też jestem jedynaczka, niedługo wychodzę za mąż i kiedyś w końcu będę musiała się wyprowadzić, ale na samą myśl mam drgawki. Zmiany ogólnie bywają ciężkie a co dopiero u zaburzonych
U mnie też idealnie się w życiu dzieje a mimo tego mam pełno jakiś myśli negatywnych przyszłościowych tak jakby nie chciało mi się już żyć, a tak naprawdę jest zupełnie przeciwnie
U mnie też idealnie się w życiu dzieje a mimo tego mam pełno jakiś myśli negatywnych przyszłościowych tak jakby nie chciało mi się już żyć, a tak naprawdę jest zupełnie przeciwnie
Tyle razy narzekał na normalność i nudę w jego życiu.
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
-
Magda321
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 366
- Rejestracja: 25 czerwca 2015, o 15:06
Najgorzej własnie, jak jest ogolnie dobrze, a newica wkręca w takie negatywne stany az człowiek mysli, z eto deprecha! xD. U mnie juz lepiej, pierwszy tydzień to był dramat i huśtawka nastroju, ale juz lepiej. Jednak nadal mam spadki nastroju i to mnie strasznie demotywuje do działania. Chęć budzenia sie z usmiechem na ustach i działania, a tu dupa. Budze sie z irytacja i napięciem wewnętrznym xD
Miej wyjebane, a będzie ci dane :)
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Jak tak czytam Was to widzę te nasze podobieństwa i tak noz w kieszeni mi sie wtedy otwiera po jakiego grzyba rodzice nas tak do siebie przywiązywali? Dziecko w którymś momencie zycia emocjonalnego powinno odgrodzić się od rodziców, a rodzice powinni mu w tym pomóc. Tylko w ten sposób moze zdrowo zbudować swoja wartość samego siebie, nie uwiklana w relacje z rodzicami. A rodzice za wszelka cenę chca chca chronić te swoje dzieci, a potem dzieci placa za to cenę.
Druga sprawa jaka mi sie rzucila w oczy to ta chęć pokazywania wokół tej swojej siły, bo przeciez trzeba być twardym i silnym. A w środku człowiek dygocze jak osika. Nie uważacie, ze w ten sposób realizujecie program włożony do Glowy przez rodziców? Oni zapewne sami nie umieli radzić sobie z własnymi emocjami, wiec albo wybierali przesadna ochrone-kontrole albo przesadna sile zyciowa i twardość.
Mysle, ze tu duży krokiem aby sobie z tym poradzić to: A/ oddzielenie swojego zycia of rodziców, choćby to na poczatku bolało bardzo i powodowało jeszcze większy lęk B/ uczenie sie samego siebie z różnymi emocjami i odczuciami. Tutaj fajnie jest znaleźć ludzi, którzy nas wysluchaja i zaakceptują z tym wszystkim.
Druga sprawa jaka mi sie rzucila w oczy to ta chęć pokazywania wokół tej swojej siły, bo przeciez trzeba być twardym i silnym. A w środku człowiek dygocze jak osika. Nie uważacie, ze w ten sposób realizujecie program włożony do Glowy przez rodziców? Oni zapewne sami nie umieli radzić sobie z własnymi emocjami, wiec albo wybierali przesadna ochrone-kontrole albo przesadna sile zyciowa i twardość.
Mysle, ze tu duży krokiem aby sobie z tym poradzić to: A/ oddzielenie swojego zycia of rodziców, choćby to na poczatku bolało bardzo i powodowało jeszcze większy lęk B/ uczenie sie samego siebie z różnymi emocjami i odczuciami. Tutaj fajnie jest znaleźć ludzi, którzy nas wysluchaja i zaakceptują z tym wszystkim.
-
Magda321
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 366
- Rejestracja: 25 czerwca 2015, o 15:06
To jest dosyć trudny temat, bo samo wychowanie dziecka jest sprawą otwartą. Mozna zrobić mały błąd w wychowaniu i juz dziecko ma "kuku" na całe zycie i jakies skrzywienie. Bo nie oszukujmy sie, kazdy jakieś ma.Olalala pisze: ↑22 października 2017, o 11:41Jak tak czytam Was to widzę te nasze podobieństwa i tak noz w kieszeni mi sie wtedy otwiera po jakiego grzyba rodzice nas tak do siebie przywiązywali? Dziecko w którymś momencie zycia emocjonalnego powinno odgrodzić się od rodziców, a rodzice powinni mu w tym pomóc. Tylko w ten sposób moze zdrowo zbudować swoja wartość samego siebie, nie uwiklana w relacje z rodzicami. A rodzice za wszelka cenę chca chca chronić te swoje dzieci, a potem dzieci placa za to cenę.
Druga sprawa jaka mi sie rzucila w oczy to ta chęć pokazywania wokół tej swojej siły, bo przeciez trzeba być twardym i silnym. A w środku człowiek dygocze jak osika. Nie uważacie, ze w ten sposób realizujecie program włożony do Glowy przez rodziców? Oni zapewne sami nie umieli radzić sobie z własnymi emocjami, wiec albo wybierali przesadna ochrone-kontrole albo przesadna sile zyciowa i twardość.
Mysle, ze tu duży krokiem aby sobie z tym poradzić to: A/ oddzielenie swojego zycia of rodziców, choćby to na poczatku bolało bardzo i powodowało jeszcze większy lęk B/ uczenie sie samego siebie z różnymi emocjami i odczuciami. Tutaj fajnie jest znaleźć ludzi, którzy nas wysluchaja i zaakceptują z tym wszystkim.
Ja osobiście mam skrzywienie przez bycie słynnym jedynakiem i zyciem pod 100% opieką. Ale czy mogę za to kogoś winić ? Przynam, ze zwalenie winy daje ulge i nie obarcza się człowiek psychicznie w środku, ale kiedys ten temat poruszałam w innym poście i mam wrazenie, ze jeśli źle do tego człowiek podejdzie to prędzej zrobi mur z rodziną i wyjdzie gorej. Chyba, ze ktos ma naprawde toksyczny dom, wtedy to pomaga, moze . Myslę, ze tu prędzej pomoze akceptacja wszystkiego, w tym błędów wychowania naszych rodziców, ktore my będziemy moze i odczuwac całe zycie. Aktualnie mam delikatny mind fuck w głowie i hulanke emocjonalną wiec dąze do względnego spokoju, ale z czasem sama będę chciała pogłówkować w tym temacie. Moze z psychologiem ? Sama nie wiem.
Osobiscie zauwazyłam, ze poza domem czuje sie lepiej, ale czuje tez jakąś tęsknote, a jak wracam do rodziców, to czuje pewien niedosyt. Brak wielkich rodzinnych rozmow i ciepła ogólnego jakie widziałam zawsze w filmach albo jak przedstawiali inni ludzie. Ale rowneiz mam swiadomosc, iz od zawsze nadmiernie dramatyzowałam wiec spojrze zapewne jeszcze na to inaczej jak sie uspokoje.
W temacie ludzi, to powiem, ze to nie jest łatwy temat (ah to brzydkie powtórzenie
Miej wyjebane, a będzie ci dane :)
