Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Jak wyszedłem z bezsenności

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ForceBridge
Nowy Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 30 kwietnia 2023, o 19:54

21 lutego 2024, o 09:43

Hej.

Właśnie zajrzałam na forum, by napisać posta o z prośbą poradę.

Post będzie długi, więc zadam pytanie na początku. Czy to normalne, że zdrowa, młoda osoba, która bardzo o siebie dba, lepiej się odżywia z powodu właśnie bezsenności, zamiast jej poprawy ma jeszcze gorzej? Jak czytam wasze wypowiedzi, to odnoszę wrażenie, że jestem jedyna, która ma coraz gorzej, w dodatku z bezsennością bez żadnej przyczyny. Bo u was się polepsza z czasem.

Jestem wystraszona, bo nadal nie mam wiedzy na temat bezsenności, nie wiem, o co chodzi, jak i specjaliści też nic nie wiedzą. Zaczął się już 3 rok mojej bezsenności od 2022, a martwi mnie to, że nastąpiły zmiany. Otóż pogorszyło mi się, mimo że prowadzę zdrowszy tryb życia (zawsze prowadziłam, ale teraz jeszcze go polepszyłam), przyjmując suplementy, jak MG 400, K, ZN, D3, piję 2x sok z wiśni tłoczony dziennie, jem orzechy, uprawiam sport na tyle, na ile pozwala mój przemęczony organizm. No i totalnie nic nie działa.


Przez pół roku moja bezsenność miała ten sam schemat, co mnie już uspokoiło, bo była pewna powtarzalna rutyna. Czyli z 4-6 dni, pod rząd, na początku miesiąca w ogóle nie mogłam zasnąć i wtedy brałam lek. W kolejne dni miesiąca nie było już leków, a ja zasypiałam już normalnie w 3-20 minut. Spałam raz lepiej, raz gorzej, ale zwykle najgorsze noce to było 5H snu, a najlepsze to 9H. 7-8H przespanych w miesiącu miałam wiele.


I teraz bez żadnego powodu pod koniec stycznia się wszystko zepsuło. Mam chaos. Tak źle jeszcze nie miałam. Musiałam brać lek prawie non stop przez 2 tygodnie, bo w ogóle nie mogłam zasnąć. Zgłosiłam się do psychiatry i zalecił mi przez miesiąc stosować metodę ograniczenia snu, czyli spać wyłącznie 00:00-6:00 i nie robić drzemek. Staram się to robić bez lekarstwa, ale kompletnie nie działa, bo mimo presji snu organizm ma to w d... Zasypiam najczęściej po północy, a budzę się koło 3:00 i mam pospane. Często mam subiektywne wrażenie, że nie przesypiam ani minuty.


Jedną noc śpię z 2H, kolejną 5H, następną 0H, potem 3,5, potem znów 0H. Nie muszę chyba wspominać, że po takich nocach czuję się potwornie źle, mam ochotę siedzieć na krześle i się nie ruszać, strasznie boli mnie głowa, mam krwawienie z nosa, osłabienie i infekcję gardła. Dwa razy zawaliłam ten terminarz od psychiatry i przespałam 9H na 2 raty, jak i 7H na dwie raty (czyli przysnęłam po 20:00 przed tv, wstałam koło 23:00, poszłam do łóżka i dalej spałam kilka H). Ale ogólnie co druga-trzecia noc to 0-3H snu. Nie wiem, co się dzieje. Czuję się bezradna i przerażona, że mam jakąś neurodegeneracyjną chorobę mózgu, której nie da się wykryć bez bardzo drogich badań jak FDG-PET, na które mnie nie stać. Obecnie to męczarnia. A nie chcę brać leków, bo wtedy mam straszny ból wrzodów żołądka, w dzień czuję się jeszcze gorzej, niż bez snu, a ich odstawienie powoduje hardkorowe koszmary.


Też tak może mieliście, że sen był w miarę dobry i nagle bez powodu się zepsuł? To "normalne" w bezsenności?
Gaalla
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 14 lutego 2024, o 06:38

28 lutego 2024, o 10:20

Kup książkę "Pokonaj bezsenność w 6 krokach". To jest bardzo duża dawka wiedzy i na pewno się uspokoisz.

Druga rzecz to konsultacja- ja się zapisałam do tej pani psycholog, co jest współautorką. Tam jest też psychiatra jeśli trzeba. Bardzo pomocne. One są specjalistkami od problemów ze snem.

Proszę spróbować. U mnie też jest raz lepiej raz gorzej, ale widzę i tak poprawę, a przede wszystkim jestem spokojniejsza.
bezsennyoddawna
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 8 września 2023, o 22:28

2 marca 2024, o 19:08

ForceBridge pisze:
21 lutego 2024, o 09:43
Hej. .


Też tak może mieliście, że sen był w miarę dobry i nagle bez powodu się zepsuł? To "normalne" w bezsenności?
U mnie było tak, że najpierw przed bezsennością w niedziele sypiałem do 10 rano od 23 , a potem kładlem się spać o 22 następnego wieczora, bo w poniedziałki daleko w trasy jeżdżę i nie mogłem zasnąć. Była zbyt mała przerwa od pobudki rano do położenia się spać, dlatego nie mogłem zasnąć ale wtedy nie miałem tej wiedzy, co teraz. Bylem przekonany, że przyczyną jest syndrom poniedziałku.
W poniedziałki sypiam w hotelach. Po nieprzespanej nocy wpadałem na łóżko hotelowe, laptop na kolana i szperanie w internecie do "późnych godzin". Około 23 godziny mówiłem sobie, że jest późno, odkładałem sprzęt i zasypiałem ale budziłem się około 5 nad ranem(chciałbym teraz tyle spać). Zmuszałem się potem do snu przez kolejne 3 godziny (oczywiście nie zasnąłem), cały dzień się czułem jakbym miał ducha wyzionąć. Kolejne dni tygodnia, po powrocie do domu, sypiałem dobrze do czasu aż zdążyła się gorsza noc dodatkowo w inny dzień tygodnia, akurat taki, że musiałem szybciej niż zwykle wstawać. Przyszły lęki i ta kolejna noc, trzecia w każdym tygodniu też stałam się nocą z bezsennoscia. Sypiałem w nia 5-6h i próbowałem nadrobić stracony sen w łóżku nie wstając szybciej zgodnie z planem. Źle się czulem w ciągu dnia. Byłem wybuchowy, stany depresyjne, uczucie jakby mi miało serce stanąć :)) . Nie pamiętam jak to się dalej stało ale zacząłem wybudzać się po 5 h snu prawie każdej nocy. Jeśli wówczas wziąłem zolpidem, to zasypiałem na 3 h i budziłem się w mega dobrym nastroju, pełny energii i odporności na stres. Mogłem też w trakcie takiego przebudzenia wyjść do drugiego pokoju, zrobić serie ćwiczeń oddechowych metoda Wima Hofa i po powrocie do łóżka na ponad 2 h (bez przebudzeń) zasypiałem bez leków. Pamiętam że jak się wtedy wybudzałem to było mi gorąco, a te ćwiczenia oddechowe sprawiały, że robiło się zimno. W każdym razie, miałem sposób na szybkie zaśnięcie, 15 minut przerwy w spaniu i po powrocie do łóżka zasypiałem, co dawało w sumie minimum 7 h snu.
Jak wybuchła pandemia miałem okazję rozmawiać z lekarzem o tym, że się wybudzam po 5 h snu. Wtedy to było dla mnie bardzo uciążliwe ale teraz to chcialbym wrócić do tamtego stanu. Lekarz zapisal mi ketrel. Pierwsza noc na tym leku przespałem 8 h, drugiej już tak nie działal. Zacząłem go dogryzać w trakcie nocnych przebudzeń, zasypiałem dalej ale w ciągu dnia bylem otumaniony.
Brakowało u mnie higieny snu, chodzilem spać i wstawalem o różnych porach. Stosowalem Ketrel przez kilkanaście albo więcej miesięcy codziennie ale w różnych godzinach. Czasem brałem go godzinę przed snem, a czasem już w łóżku. Lek i tak nie pozwalał utrzymać snu i wybudzialem się po 5-5.5 h. Zacząłem do tego dorzucać różne preparaty ziołowe. Przy przebudzeniach wszystko działało, byłem bardzo senny ale i tak nie szło zasnąć. Jedynie dorzucenie połówki tabletki ketrel pomagało. Jednak około rok temu przyszedł moment, że zacząłem się budzić po 3 h snu, tak nagle, zamiast po 5. Dorzucenie ktrelu pomagało zasnąć może na jeszcze 2 h, lub mniej. Po kolejnym przebudzeniu dalej dogryzalem ten lek, zasypiałem na może dodatkowe 40min. Nie dawało to 6ciu godzin snu/noc. Próbowałem też od czasu do czasu stosować zolpidem po przebudzeniu w nocy ale nie dzialal już jak kiedyś. Bywało, że wcale po nim nie zasnąłem, a w ciągu dnia powodował stany ciężkiej depresji.
Byłem pod taką ściana, że zmobilizowałem się do terapii poznawczo behawioralnej. Zgodnie z zaleceniami ograniczyłem pory snu do 5 h. Odstawiłem leki. Przez dwa miesiące nie udało mi się ani razu dospać do budzika. Inne osoby w tym czasie podobno wychodzą z bezsenności. Ja wiele razy w pierwszym tyg spałem po 3-3.5 h. W kolejnych tyg po 4-4.5 h ale zdarzały się noce, że mniej niż 4ry ale nigdy 5. Nie poszerzalem przez to por snu, myśląc, że muszę czekać dłużej na reakcję organizmu. Jednak w pewnym momencie straciłem cierpliwość i zacząłem chodzić spać szybciej. Zdarzyło się wówczas spać 5h ciągiem. Czasem trochę dłużej i zasnąć po przebudzeniu. Najwięcej przespałem 5h40min i i tak nie byłem wyspany. Przebudzenia występowały zawsze po takiej samej ilości godzin snu i ponowne zaśnięcia zawsze miały taką samą długość, około 40 min i kolejne 20-30 min, to dawało maks 5h 40 min. Źle się czulem w dzień ale dawałem radę nie robić drzemek. Przebudzenia w nocy były przez kilka dni krótkie, kwestia obrócenia się na drugi bok. Jednak po wspomnianych kilku dniach zaczęły się robić córaz dłużej aż do 2 h. Zacząłem więc stosować metodę ograniczenia por snu od nowa z nowym 2024 rokiem. Obecnie spie około 4 h. Okno na sen mam długie na 4h i 20mim. W czwartek wydłużyłem do 4h40min, to zamiast spać dłużej, spałem około 3h40 min, a dziś jak sprawdziłem rano opaskę na nadgarstku, to spałem 3 godziny.

Więc nie jesteś sama.

Na tragiczne samopoczucie stosuje ashwagandę oraz szafran od 4ech miesięcy. Dzięki nim nie boli mnie głowa, jestem w stanie dużo więcej w ciągu dnia zrobić. W pracy daje sobie radę. Ani razu nie brałem wolnego z powodu kiepskiej nocy. Z powodu małej ilości fazy snu REM,(najwięcej jest jej w drugiej połowie nocy, ja już wtedy nie spie) odpowiedzialnej za kwestie psychiczne, zaczynałem mieć stany depresyjne, jednak te ziola mnie z tego wyciągnęły.

Nie wiem, co dalej wyjdzie z mojej terapii. Mecze ja już tyle miesięcy i tyle roznych perturbacji po drodze wychodzi, że zaczynam się martwić że należę do grona 20% osób, na które ta terapia nie działa.

Dodam, że przez kilka tyg stycznia i lutego chodziłem spać o 1:00 i budziłem się około 5, a jak zacząłem chodzić spać o 2:00, to i tak budziłem się około 5. Po tygodniu i wyżycie u neurologa od zaburzeń snu w Gdańsku (u lekarza niczego nowego się nie dowiedziałem na swój temat, powiedział, że mam więcej wiedzy na temat bezsenności niż większość lekarzy) , zmieniłem pory chodzenia spać na 1:30. Przesypialem do 5:00-5:30. Uznałem to za progres. Kolejny tydzień chodziłem spać o 20 min szybciej, spałem dalej do 5:00-5:30. Teraz w czwartek przyspieszyłem chodzenie spać o kolejne 20min i się posypało.
bezsennyoddawna
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 8 września 2023, o 22:28

2 marca 2024, o 19:18

Barosz pisze:
19 listopada 2023, o 13:15
Cenne rady , staram się pracować nad sobą nie jest to łatwe, Tak w skrócie ,miewałem od kilku lat uciski w klatce piersiowej wraz z podwyższonym pulsem (uczucie naładowania) trwało to zwykle 2-3 tygodnie i przechodziło na kilka miesięcy, robiłem oczywiście badania, kiedyś a ostatnio, wyniki, holter itp, ciało zdrowe.
Od 4 miesięcy jest ciężko, doszło trochę objawów do pulsu i ucisku w klacie, problemy z żołądkiem (bulgotanie w jelitach czasem lekkie nudności) trzy tygodnie temu gastroskopia lekkie zapalenie żołądka i refluks żółciowy (trochę żółci w żołądku), i oczywiście refluks żołądkowo przełykowy(klapka się nie domyka)
Od czasu ostatniego badania problemy ze snem , zasypiam normalnie bezproblemowo, po 3-4 godzinach przebudzenie i koniec, niby głowa czysta , ale raczej nie, leże spokojnie zamykam oczy nadchodzi moment przechodzenia w faze snu, wiecie jak potrafi czasem szarpnąć człowiekiem chyba każdy tak ma, mam uczucie wtedy uczucie niepokoju i takie dziwne uczucie w klatce i wychodzenie z fazy snu i oczy jak 5zł, i tak do rana powiedzmy od 3ciej, są to lekkie drzemki ale te uczucie i wybudzenie wywołuje duży niepokój , mam też od lat bardzo wyczulony słuch, jak usnę a np. ktoś kliknie klamką, albo pstryczkiem od światła, to jak bym został porażony prądem.
Zaczełem czytać wątki na tej grupie i uświadczać się w przekonaniu że mam coraz większy problem, jeśli badania serca itp. są ok no może poza żołądkiem ale to może być od nerwicy, acha i jeszcze nie do konca rozwiązany problem z tarczycą ponieważ dostałem skierowanie do endokrynologa od pani kardiolog gdyż serce zdrowe ale jeden wynik zły TSH, wiec kolejny specjalista i wyszedł guz, który zajmuje prawie cały płat prawy tarczycy i może robić nadczynność, scyntygrafia, biopsia -za tydzień wizyta zobaczymy, ale nic złośliwego łagodny guz tylko duży, badana TSH w normie-ale ledwo dolna granica, ft3 górna granica, i ft4 tak po środku normy, ciekawe co Pani doktor powie jeśli to nie wina tarczycy - te moje objawy to jestem nieźle zapętlony. Wygadałem się trochę,Przepraszam trochę chaotycznie , mój pierwszy post pisany z telefonu.
Wszystkim zdrówka życzę
Nadczynność tarczycy może powodować wzbudzenie? Coś w ten deseń. Może być przyczyną bezsenności. Jakbyś dużo energetykow wypil. Jednak z tego, co piszesz, to masz tak jak ja ze snem, a ja mam wszystkie wyniki dobre i nawet dobre wyniki w sporcie miałem jeszcze w zeszłym roku. Człowiek niby zdrowy ale nie do końca , bo źle śpi, a bezsenność to choroba.
bezsennyoddawna
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 8 września 2023, o 22:28

2 marca 2024, o 19:26

Nieśpiąca pisze:
13 lutego 2024, o 08:56
Hejka! Jak miło trafić na takie forum. Liczę na jakieś światełko w tunelu. U mnie od czwartku 8 lutego notoryczne problemy z zaśnięciem. Maksymalnie spałam 5 godzin ciągiem, a jak z niedzieli na poniedziałek położyłam się o 19:30 i po około pół godziny zasnęłam sluchając afirmacji to wlaściwie spałam do 5:20, ale miałam z 4-5 przebudzeń, najdluższe 1,5 godziny. Dziś spałam z 3h i tak sobie tłumaczę, że pewnie przez ten wczorajszy dłuższy sen, ten dzisiejszy się skrócił. Ale mega wkurzające jest to leżenie bezczynnie w łóżku. Do tego potliwość stóp, dłoni, wrażenie drgania mięsni, które wybudza w momencie zaśnięcia. Moja rodzina mówi, że przesadzam, bo zawsze miałam problemy ze spaniem (jako dziecko późno chodzilam spac, a budziłam się przed wschodem słońca xd), i twierdzą że skoro spałam 3h to widocznie organizm więcej nie potrzebuje na ten moment. Poza tym krótki sen ma również moj tata (zawodowy kierowca) więc sam ma rozwalony zegar biologiczny i też ma tak, że rano musi szybko zjeść posiłek, bo czuje drżenie rąk z głodu. Chyba to rodzinne 🙈
Tylko czuję się jakby mnie walec przejechał... Jestem ciągle głodna, dziś stwierdziłam że wstaje o 5:00 i jem sniadanie, bo mialam wrażenie że już mi słabo z niewyspania, ale jak tylko zjadłam śniadanie dość obfite, te wrażenie słabości ustąpiło. Powiedzcie czy jest dla mnie ratunek? Jak z tego wyjść? Pracuję w urzędzie i boję się, że w końcu się pomylę i źle coś zrobię 🙈 myślę o psychoterapii, marzy mi się żeby ktoś mi tak natłukł do głowy. Nie chcę brać leków, boję się uzależnienia, chcę wyjśc z tego pozytywnym mysleniem, choć wiem że może być ciężko. Co do tej bezsenności od tygodnia to wydaje mi się, że przytłoczyły mnie problemy z kręgoslupem (mam skoliozę i kifozę, która zaczęła mi utrudniać funkcjonowanie np. schylając się czuję czasem takie dziwne uczucie w klatce. Czasem mam wrażenie, że prowokuje mnie to do kaszlu i często mam potrzebę chrząkania, bo coś splywa po gardle 🙈
Stąd chyba to nakręcenie. Dodatkowo, może to smieszne, ale wlączyła mi się chyba tęsknota za chłopakiem, który pracuje w Niemczech i aktualnie trwa nasza najdłuzsza rozłąka, bo to prawie miesiąc xd wiem może banalne, ale przy nim zawsze lepiej się wysypiałam i czułam spokój. Doradźcie co robić a czego nie.

Pozdrawiam wszystkich i życzę stalowych nerwów w walce z bezsennością!
A waga spada mimo jedzenia ?wahania wagi mogą świadczyć o problemach z tarczyca. Może ona powodowac , że jesteśmy wzbudzeni, ma wpływ na metabolizm. To przy nadczynności. Z kolei przy niedoczynności ludzie nie mają energii i mogą tyć.
ForceBridge
Nowy Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 30 kwietnia 2023, o 19:54

16 marca 2024, o 11:53

bezsennyoddawna pisze:
2 marca 2024, o 19:08

U mnie było tak, że najpierw przed bezsennością w niedziele sypiałem do 10 rano od 23 , a potem kładlem się spać o 22 następnego wieczora, bo w poniedziałki daleko w trasy jeżdżę i nie mogłem zasnąć. Była zbyt mała przerwa od pobudki rano do położenia się spać, dlatego nie mogłem zasnąć ale wtedy nie miałem tej wiedzy, co teraz. Bylem przekonany, że przyczyną jest syndrom poniedziałku.
(...)
Dziękuję za podzielenie się Twoją historią. Też wydaję się wiedzieć więcej od lekarzy, bo siedzę w tym temacie, przeczytałam wiele książek o bezsenności, zarówno pisanych przez specjalistów, jak i pacjentów. Mam podobne myślenie, że należę do tych nieuleczalnych przypadków. Nie martwiłoby mnie to, gdybym wiedziała, od czego jest ta bezsenność, bo byłoby wiadomo, nad czym należy popracować. Ale u mnie jest kompletnie z d...y. Do tego jestem sportowcem, ale właśnie z powodu snu muszę ograniczać sport, bo inaczej chyba bym się wykończyła z powodu niemożliwości regeneracji. Niby mówią, że od sportu jest dobry sen, ale to zwyczajna brednia.

Może tę terapię ograniczenia snu twardo należy stosować miesiącami, a nawet latami? Jednak sobie tego nie wyobrażam. Przed bezsennością spałam po 8-9H każdej nocy, jak w zegarku, od 00:00 do koło 8:00.

Stosuję oczywiście suplementy, o których pisałam wcześniej. Neurovit wyleczył mnie chyba z opryszczki, bo w zeszłym roku miałam ją co 2 tygodnie, z krwawieniami z ust. Na razie od początku roku zero (odpukać). Ashwagandy jeszcze nie próbowałam, ale nieraz ją widzę przy tematach związanych z bezsennością. szafranu też nie. Stosuję inną mieszankę ziół nasennych, jak lawenda i chmiel.

Mój osobisty wniosek jest taki, że obecnie wiedza z chroniczną bezsennością ma poziom starożytności. Wtedy leczyło się bóle głowy trepanacją czaszki, teraz bezsenność "leczy się" na miarę tajnych agentów rządowych przetrzymujących wrogiego jeńca - ogranicza się sen. Sądzę, że chodzi tu o uszkodzenia układu nerwowego, co należałoby leczyć neurochirurgicznie. Czyli operacje, nanoboty i takie rzeczy. Ale jeszcze na to za wcześnie przynajmniej o kilkadziesiąt lat. Chorób neurodegeneracyjnych kompletnie nie potrafi się leczyć. Może prężnie rozwijająca się sieć neuronowa, jak czatboty, będzie wiedziała, co robić.
Kasiapol
Nowy Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 5 kwietnia 2024, o 10:27

5 kwietnia 2024, o 10:30

Gaalla pisze:
28 lutego 2024, o 10:20
Kup książkę "Pokonaj bezsenność w 6 krokach". To jest bardzo duża dawka wiedzy i na pewno się uspokoisz.

Druga rzecz to konsultacja- ja się zapisałam do tej pani psycholog, co jest współautorką. Tam jest też psychiatra jeśli trzeba. Bardzo pomocne. One są specjalistkami od problemów ze snem.

Proszę spróbować. U mnie też jest raz lepiej raz gorzej, ale widzę i tak poprawę, a przede wszystkim jestem spokojniejsza.
Dzień dobry,

Do jakiej Pani zapisała się Pani? Czy to było teraz niedawno? Próbowałam się zapisać do polecanych psychologów w dziedzinie bezsenności, ale Ci najbardziej uznani nie mają miejsc :(
Awatar użytkownika
KotKtoryUcieka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 23 kwietnia 2024, o 13:02

5 lipca 2024, o 19:33

ForceBridge pisze:
21 lutego 2024, o 09:43
która ma coraz gorzej, w dodatku z bezsennością bez żadnej przyczyny.
No nieźle, bo przeczytałem cały Twój post i widzę przyczynę, dokładnie taką jak i u mnie, ja swoją ogarnąłem w miesiąc, Ty jak widać nie trafiłaś na dobre materiały i utrwaliłaś problem.

Co jest przyczyną:

Nie wiem, co się dzieje. Czuję się bezradna i przerażona, że mam jakąś neurodegeneracyjną chorobę mózgu,
mam ochotę siedzieć na krześle i się nie ruszać, strasznie boli mnie głowa,
Przez pół roku moja bezsenność miała ten sam schemat, co mnie już uspokoiło, bo była pewna powtarzalna rutyna.
Czyli z 4-6 dni, pod rząd, na początku miesiąca w ogóle nie mogłam zasnąć i wtedy brałam lek.
W kolejne dni miesiąca nie było już leków, a ja zasypiałam już normalnie w 3-20 minut. Spałam raz lepiej, raz gorzej, ale zwykle najgorsze noce to było 5H snu, a najlepsze to 9H. 7-8H przespanych w miesiącu miałam wiele.
Musiałam brać lek prawie non stop przez 2 tygodnie, bo w ogóle nie mogłam zasnąć.
której nie da się wykryć bez bardzo drogich badań jak FDG-PET MRI w zupełności wystarczy ;)
A nie chcę brać leków, bo wtedy mam straszny ból wrzodów żołądka



Po tak krótkim poście widać sporo powodów bezsenności a u Ciebie jest to już bezsennośc utrwalona dobita lekami i stanem psychicznym, zadam kilka pytań:

1. Czy przypadkiem nie jesteś osobą przeżywającą w głowie wiele sytuacji i to bardzo często długo?
2. Czy przed snem nie masz natłoku myśłi i stanó lękowych, że nie zaśniesz?
3. Czy nie boisz się swojego łóżka, nie kojarzysz go przypadkiem z problemami?
4. Czy umiesz nazwać swoje emocje?
5. Czy nie dusisz w sobie emocji, i chciałbyś się przed kim śwygadać ale nie z sytuacji a z uczuć?
6. Czy przeżywasz kiepską noc i z góry wiesz, że bedzie słaby dzień?

I jeszcze opisz swój początek bezsenności.
wizard
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 46
Rejestracja: 7 lipca 2024, o 15:47

8 lipca 2024, o 13:28

Mnie na sen bardzo pomaga krótki trening tuż przed snem. Taki 10 minut.
Ponioponio
Nowy Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 10 maja 2024, o 21:04

9 lipca 2024, o 20:21

W ogarnięciu bezsenności a raczej lęku nerwicowym .. Obczajcie kanał na yt The Sleep Coach School i na insta fearless.sleep oraz osobę Daniel Erichsen . <okey> Serio Daniel to złoty człowiek , w najgorszym momencie napisałam komentarz pod jego postem , odpowiedział mi i naprowadził mnie co mam robić :)
Lexy6891
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 11 lipca 2024, o 11:35

11 lipca 2024, o 15:07

Hej,

Pisze tutaj bo jestem bezsilna. Chodze do psychiatry i na terapie i mam wrazenie, ze nikt mi nie pomaga, utknelam w martwym punkcie. Dzis rano mialam juz totalna zalamke, nie mam na to kompletnie juz sily. No ale od poczatku..

Pod koniec marca wyjechalam w gory i tam przez 5 dni nie moglam spac. Czesto tak mialam podczas wyjazdow w gory, ale jak wracalam do domu to spalam jak zabita. Tym razem tak nie bylo :( Bezsennosc ze mna pozostala. Po 10 dniach bylam w takim stanie, ze dostalam czegos w stylu ataku paniki, skonczylam na pogotowiu i dostalam lorazepam na noc.

Bylam w takim stanie zdenerwowania, ze 1 tabletka nie zadzialala, musialam wziac 2.

Potem bylam u psychiatry i zalecila brac dalej Lorazepam. Takze przez 2 tygodnie bralam 2 tabletki, potem okolo 2 miesiace 1.5 tabletki, i zaczelam schodzic. Tydzien 1 tabletka - wszystko super, tydzien 0.5 tabletki na poczatku czerwca: tu zaczely sie schody, bo spalam mniej, ale spalam wiec bylam spokojna. No i w koncu odstawilam i bylam nastawiona bardzo pozytywnie, ale pierwsza noc byla bardzo ciezka. Zasnelam moze o 3.30 rano, spalam kilka godzin niespokojnym snem. Ostatni tydzien polegal na tym ze jeden dzien bralam 0.5 tabletki, a drugi nic, i w te noce bez tabetki bardzo sie meczylam.

Tlumaczylam sobie ze to bezsennosc z odstawienia i na pewno sie unormuje.

Po ostatniej tabletce, pierwsza noc znow ciezka, a potem nagle cos kliknelo. 4 noce z rzedu czytalam w lozku ksiazke (zalecane czytanie na sofie a potem do lozka jak nastapi sennosc nie dzialala, wybudzalam sie w drodze do lozka), jak czytalam zaczynalam byc senna, odkladalam ksiazke gasilam swiatlo i szlam spac. Spalam ok 3-4 godziny ciagiem, ale jak sie budzilam bylam szczesliwa, ze tak szybko udalo mi sie usnac, i bylam spokojna ze mam juz cos przespane, wiec potem kilka razy udalo mi sie zasnac ponownie. 5 nocy znow sie zepsulo. Czytalam ksiazke i naszla mnie mysl, dlaczego nadal nie jestem senna?? No i sie posypalo. Nie spalam do 5 rano. Na nastepny dzien totalny dol. Kilka dni pod rzad mialam ogromne problemy ze spaniem ponownie.

Bylam na akupukturze i Reiki w miedzyczasie, nie dalo nic. Babka kazala mi lykac magnez, co robie.

W koncu nie wytrzymalam i wzielam lorazepam po 10 dniach od odstawienia, 2 noce z rzedu 1 tabletke, kolejne 2 noce 0.5. Kolejnej nocy nie bralam nic, znow noc koszmarna, moze na 2 h usnelam o 2 w nocy i potem o 6 rano.
Ale rano obudzilam sie w dobrym nastroju, myslac, ze to nic, ze dam rade. W poludnie zlapaly mnie czarne mysli ale sie uspokoilam medytacja. Wieczorem bylam wykonczona, zasnelam na sofie na 45 min i nagle wybudzilo mnie walenie serca.. poszlam do lozka, wlaczylam podcast i zasnelam na jakies 30 min. Znow obudzilo mnie walenie serca, o 1 w nocy wzielam 0.5 tabletki, juz nie mam na to sily.

Po pierwsze, boje sie czy ja juz jestem uzalezniona od Lorazepamu, czy kiedykolwiek wroci mi sen bez brania tego leku.

Po drugie, bylam u psychiatry, zapisalam mi Quetialpine ale mowi ze to juz nie jak Lorazepam na krotko, tylko na 6 miesiecy minimum, bo musze spac a nie spie.

Ja nie chce brac tabletek!! Jak bralam Lorazepam nie czulam sie wolna, nie moge nawet lampki wina wypic ze znajomymi, ciagle to widmo nade mna ze sie uzaleznie... :(( Zreszta moze juz sie uzaleznilam i to dlatego teraz nie moge spac? Ale w takim razie jak udalo mi sie zasnac te 4 noce po odstawieniu?

Czytam to forum i staram sie zrozumiec jak akceptujecie brak snu. Ja wczoraj w ciagu dnia myslalam ze mi sie uda, zaakceptuje, dam sobie rade. Ze nic mi sie nie stanie. Ale w nocy jak nie moge usnac, to nie moge tego zniesc. Ja juz nie mam sily, nie jestem w stanie normalnie fukncjonowac. Chodze na terapie, mam wrazenie ze tylko wyrzucam pieniadze w bloto. Psycholog nie daje mi zadnych rad, czuje sie pozostawiona sama sobie. slucham podcastow o akceptacji, ale nie potrafie. Jest mi tak zle, czuje poczucie ogromnej niesprawiedliwosci. Patrze na ludzi i zazdroszcze im ze spia normalnie. Czuje sie psychicznie chora.

Powiedzcie mi, czy ja juz nigdy nie bede mogla spac bez tabletek? Jak dlugo moj organizm moze wytrzymac bezsenne noce? Jak mamm zaakceptowac to, ze nie spie? Przed chwila wpadlam w histerie i plakalam, mowiac sobie, ze ja juz nie chce tego przezywac. Jestem od akceptacji potwornie daleko. Czy mam isc w ta Quetialpine?

Prosze, pomozcie mi, bo sobie totalnie nie radze... :((
freaky man
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 124
Rejestracja: 19 lutego 2024, o 18:41

11 lipca 2024, o 17:14

Lexy6891 pisze:
11 lipca 2024, o 15:07
Hej,

Pisze tutaj bo jestem bezsilna. Chodze do psychiatry i na terapie i mam wrazenie, ze nikt mi nie pomaga, utknelam w martwym punkcie. Dzis rano mialam juz totalna zalamke, nie mam na to kompletnie juz sily. No ale od poczatku..

Pod koniec marca wyjechalam w gory i tam przez 5 dni nie moglam spac. Czesto tak mialam podczas wyjazdow w gory, ale jak wracalam do domu to spalam jak zabita. Tym razem tak nie bylo :( Bezsennosc ze mna pozostala. Po 10 dniach bylam w takim stanie, ze dostalam czegos w stylu ataku paniki, skonczylam na pogotowiu i dostalam lorazepam na noc.

Bylam w takim stanie zdenerwowania, ze 1 tabletka nie zadzialala, musialam wziac 2.

Potem bylam u psychiatry i zalecila brac dalej Lorazepam. Takze przez 2 tygodnie bralam 2 tabletki, potem okolo 2 miesiace 1.5 tabletki, i zaczelam schodzic. Tydzien 1 tabletka - wszystko super, tydzien 0.5 tabletki na poczatku czerwca: tu zaczely sie schody, bo spalam mniej, ale spalam wiec bylam spokojna. No i w koncu odstawilam i bylam nastawiona bardzo pozytywnie, ale pierwsza noc byla bardzo ciezka. Zasnelam moze o 3.30 rano, spalam kilka godzin niespokojnym snem. Ostatni tydzien polegal na tym ze jeden dzien bralam 0.5 tabletki, a drugi nic, i w te noce bez tabetki bardzo sie meczylam.

Tlumaczylam sobie ze to bezsennosc z odstawienia i na pewno sie unormuje.

Po ostatniej tabletce, pierwsza noc znow ciezka, a potem nagle cos kliknelo. 4 noce z rzedu czytalam w lozku ksiazke (zalecane czytanie na sofie a potem do lozka jak nastapi sennosc nie dzialala, wybudzalam sie w drodze do lozka), jak czytalam zaczynalam byc senna, odkladalam ksiazke gasilam swiatlo i szlam spac. Spalam ok 3-4 godziny ciagiem, ale jak sie budzilam bylam szczesliwa, ze tak szybko udalo mi sie usnac, i bylam spokojna ze mam juz cos przespane, wiec potem kilka razy udalo mi sie zasnac ponownie. 5 nocy znow sie zepsulo. Czytalam ksiazke i naszla mnie mysl, dlaczego nadal nie jestem senna?? No i sie posypalo. Nie spalam do 5 rano. Na nastepny dzien totalny dol. Kilka dni pod rzad mialam ogromne problemy ze spaniem ponownie.

Bylam na akupukturze i Reiki w miedzyczasie, nie dalo nic. Babka kazala mi lykac magnez, co robie.

W koncu nie wytrzymalam i wzielam lorazepam po 10 dniach od odstawienia, 2 noce z rzedu 1 tabletke, kolejne 2 noce 0.5. Kolejnej nocy nie bralam nic, znow noc koszmarna, moze na 2 h usnelam o 2 w nocy i potem o 6 rano.
Ale rano obudzilam sie w dobrym nastroju, myslac, ze to nic, ze dam rade. W poludnie zlapaly mnie czarne mysli ale sie uspokoilam medytacja. Wieczorem bylam wykonczona, zasnelam na sofie na 45 min i nagle wybudzilo mnie walenie serca.. poszlam do lozka, wlaczylam podcast i zasnelam na jakies 30 min. Znow obudzilo mnie walenie serca, o 1 w nocy wzielam 0.5 tabletki, juz nie mam na to sily.

Po pierwsze, boje sie czy ja juz jestem uzalezniona od Lorazepamu, czy kiedykolwiek wroci mi sen bez brania tego leku.

Po drugie, bylam u psychiatry, zapisalam mi Quetialpine ale mowi ze to juz nie jak Lorazepam na krotko, tylko na 6 miesiecy minimum, bo musze spac a nie spie.

Ja nie chce brac tabletek!! Jak bralam Lorazepam nie czulam sie wolna, nie moge nawet lampki wina wypic ze znajomymi, ciagle to widmo nade mna ze sie uzaleznie... :(( Zreszta moze juz sie uzaleznilam i to dlatego teraz nie moge spac? Ale w takim razie jak udalo mi sie zasnac te 4 noce po odstawieniu?

Czytam to forum i staram sie zrozumiec jak akceptujecie brak snu. Ja wczoraj w ciagu dnia myslalam ze mi sie uda, zaakceptuje, dam sobie rade. Ze nic mi sie nie stanie. Ale w nocy jak nie moge usnac, to nie moge tego zniesc. Ja juz nie mam sily, nie jestem w stanie normalnie fukncjonowac. Chodze na terapie, mam wrazenie ze tylko wyrzucam pieniadze w bloto. Psycholog nie daje mi zadnych rad, czuje sie pozostawiona sama sobie. slucham podcastow o akceptacji, ale nie potrafie. Jest mi tak zle, czuje poczucie ogromnej niesprawiedliwosci. Patrze na ludzi i zazdroszcze im ze spia normalnie. Czuje sie psychicznie chora.

Powiedzcie mi, czy ja juz nigdy nie bede mogla spac bez tabletek? Jak dlugo moj organizm moze wytrzymac bezsenne noce? Jak mamm zaakceptowac to, ze nie spie? Przed chwila wpadlam w histerie i plakalam, mowiac sobie, ze ja juz nie chce tego przezywac. Jestem od akceptacji potwornie daleko. Czy mam isc w ta Quetialpine?

Prosze, pomozcie mi, bo sobie totalnie nie radze... :((
Lorazepam to benzo więc można się uzależnić. To co przepisał ci lekarz to lek przeciwpsychotyczny, nie lepsze byłyby SSRI? Z czego wynika twoja bezsenność? Masz depresję, jakieś zaburzenia lękowe? Może dużo nagromadzonych stresów? Czy coś jeszcze innego?
Trochę czasu zajmie zanim organizm przyzwyczai się do życia bez benzo. Polecam melatoninę na noc. Ogólnie jeśli będziesz ciągle myśleć o tej bezsenności to się w ten sposób nakręcasz, spróbuj o tym nie myśleć, zmęczyć się...
Co do leków rozumiem, że nie chcesz brać, ale może warto dopóki sytuacja z tym snem się nie unormuje. Brałaś kiedykolwiek hydroksyzynę? Nie uzależnia a dobrze działa na sen. Są też leki typowo nasenne np Nasen ale również można się od nich uzależnić...
Ale najważniejsze to starać się o tym nie myśleć, bo jak np kładziesz się już z myślą że nie będziesz mogła spać, znowu bezsenna noc to niestety ale będziesz miała problem z zaśnięciem.

Can someone tell me I'm not going crazy? ;stop
The thoughts in my head make me hate me 'niemoge
Maybe I'm too far from saving :(:
Lexy6891
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 11 lipca 2024, o 11:35

11 lipca 2024, o 18:48

freaky man pisze:
11 lipca 2024, o 17:14
Lexy6891 pisze:
11 lipca 2024, o 15:07
Hej,

Pisze tutaj bo jestem bezsilna. Chodze do psychiatry i na terapie i mam wrazenie, ze nikt mi nie pomaga, utknelam w martwym punkcie. Dzis rano mialam juz totalna zalamke, nie mam na to kompletnie juz sily. No ale od poczatku..

Pod koniec marca wyjechalam w gory i tam przez 5 dni nie moglam spac. Czesto tak mialam podczas wyjazdow w gory, ale jak wracalam do domu to spalam jak zabita. Tym razem tak nie bylo :( Bezsennosc ze mna pozostala. Po 10 dniach bylam w takim stanie, ze dostalam czegos w stylu ataku paniki, skonczylam na pogotowiu i dostalam lorazepam na noc.

Bylam w takim stanie zdenerwowania, ze 1 tabletka nie zadzialala, musialam wziac 2.

Potem bylam u psychiatry i zalecila brac dalej Lorazepam. Takze przez 2 tygodnie bralam 2 tabletki, potem okolo 2 miesiace 1.5 tabletki, i zaczelam schodzic. Tydzien 1 tabletka - wszystko super, tydzien 0.5 tabletki na poczatku czerwca: tu zaczely sie schody, bo spalam mniej, ale spalam wiec bylam spokojna. No i w koncu odstawilam i bylam nastawiona bardzo pozytywnie, ale pierwsza noc byla bardzo ciezka. Zasnelam moze o 3.30 rano, spalam kilka godzin niespokojnym snem. Ostatni tydzien polegal na tym ze jeden dzien bralam 0.5 tabletki, a drugi nic, i w te noce bez tabetki bardzo sie meczylam.

Tlumaczylam sobie ze to bezsennosc z odstawienia i na pewno sie unormuje.

Po ostatniej tabletce, pierwsza noc znow ciezka, a potem nagle cos kliknelo. 4 noce z rzedu czytalam w lozku ksiazke (zalecane czytanie na sofie a potem do lozka jak nastapi sennosc nie dzialala, wybudzalam sie w drodze do lozka), jak czytalam zaczynalam byc senna, odkladalam ksiazke gasilam swiatlo i szlam spac. Spalam ok 3-4 godziny ciagiem, ale jak sie budzilam bylam szczesliwa, ze tak szybko udalo mi sie usnac, i bylam spokojna ze mam juz cos przespane, wiec potem kilka razy udalo mi sie zasnac ponownie. 5 nocy znow sie zepsulo. Czytalam ksiazke i naszla mnie mysl, dlaczego nadal nie jestem senna?? No i sie posypalo. Nie spalam do 5 rano. Na nastepny dzien totalny dol. Kilka dni pod rzad mialam ogromne problemy ze spaniem ponownie.

Bylam na akupukturze i Reiki w miedzyczasie, nie dalo nic. Babka kazala mi lykac magnez, co robie.

W koncu nie wytrzymalam i wzielam lorazepam po 10 dniach od odstawienia, 2 noce z rzedu 1 tabletke, kolejne 2 noce 0.5. Kolejnej nocy nie bralam nic, znow noc koszmarna, moze na 2 h usnelam o 2 w nocy i potem o 6 rano.
Ale rano obudzilam sie w dobrym nastroju, myslac, ze to nic, ze dam rade. W poludnie zlapaly mnie czarne mysli ale sie uspokoilam medytacja. Wieczorem bylam wykonczona, zasnelam na sofie na 45 min i nagle wybudzilo mnie walenie serca.. poszlam do lozka, wlaczylam podcast i zasnelam na jakies 30 min. Znow obudzilo mnie walenie serca, o 1 w nocy wzielam 0.5 tabletki, juz nie mam na to sily.

Po pierwsze, boje sie czy ja juz jestem uzalezniona od Lorazepamu, czy kiedykolwiek wroci mi sen bez brania tego leku.

Po drugie, bylam u psychiatry, zapisalam mi Quetialpine ale mowi ze to juz nie jak Lorazepam na krotko, tylko na 6 miesiecy minimum, bo musze spac a nie spie.

Ja nie chce brac tabletek!! Jak bralam Lorazepam nie czulam sie wolna, nie moge nawet lampki wina wypic ze znajomymi, ciagle to widmo nade mna ze sie uzaleznie... :(( Zreszta moze juz sie uzaleznilam i to dlatego teraz nie moge spac? Ale w takim razie jak udalo mi sie zasnac te 4 noce po odstawieniu?

Czytam to forum i staram sie zrozumiec jak akceptujecie brak snu. Ja wczoraj w ciagu dnia myslalam ze mi sie uda, zaakceptuje, dam sobie rade. Ze nic mi sie nie stanie. Ale w nocy jak nie moge usnac, to nie moge tego zniesc. Ja juz nie mam sily, nie jestem w stanie normalnie fukncjonowac. Chodze na terapie, mam wrazenie ze tylko wyrzucam pieniadze w bloto. Psycholog nie daje mi zadnych rad, czuje sie pozostawiona sama sobie. slucham podcastow o akceptacji, ale nie potrafie. Jest mi tak zle, czuje poczucie ogromnej niesprawiedliwosci. Patrze na ludzi i zazdroszcze im ze spia normalnie. Czuje sie psychicznie chora.

Powiedzcie mi, czy ja juz nigdy nie bede mogla spac bez tabletek? Jak dlugo moj organizm moze wytrzymac bezsenne noce? Jak mamm zaakceptowac to, ze nie spie? Przed chwila wpadlam w histerie i plakalam, mowiac sobie, ze ja juz nie chce tego przezywac. Jestem od akceptacji potwornie daleko. Czy mam isc w ta Quetialpine?

Prosze, pomozcie mi, bo sobie totalnie nie radze... :((
Lorazepam to benzo więc można się uzależnić. To co przepisał ci lekarz to lek przeciwpsychotyczny, nie lepsze byłyby SSRI? Z czego wynika twoja bezsenność? Masz depresję, jakieś zaburzenia lękowe? Może dużo nagromadzonych stresów? Czy coś jeszcze innego?
Trochę czasu zajmie zanim organizm przyzwyczai się do życia bez benzo. Polecam melatoninę na noc. Ogólnie jeśli będziesz ciągle myśleć o tej bezsenności to się w ten sposób nakręcasz, spróbuj o tym nie myśleć, zmęczyć się...
Co do leków rozumiem, że nie chcesz brać, ale może warto dopóki sytuacja z tym snem się nie unormuje. Brałaś kiedykolwiek hydroksyzynę? Nie uzależnia a dobrze działa na sen. Są też leki typowo nasenne np Nasen ale również można się od nich uzależnić...
Ale najważniejsze to starać się o tym nie myśleć, bo jak np kładziesz się już z myślą że nie będziesz mogła spać, znowu bezsenna noc to niestety ale będziesz miała problem z zaśnięciem.
Bardzo dziekuje za odpowiedz.
Bezsennosc wydaje mi sie jest spowodowana samym strachem przed niespaniem, jestem na 99.9% pewna.
Mialam w zeszlym roku stresy, w tym tez, ale teraz to jest typowo nakrecony mechanizm bezsennosci z ktorego nie wiem jak wyjsc.
Probowalam Hydro, nie dziala na mnie w ogole. Melatonina, Valeriana, wszystkie naturalne opcje z apteki wyprobowane, nie dziala nic.
Nie mam depresji, ani zaburzen lekowych. Psychiatra mowi, ze mam po prostu bezsennosc. Nie proponowali mi lekow SSRI.
Mam watpliwosci co do brania lekow, to nie jest takie zamkniete kolo? Teraz kolejne leki, a jak odstawie to co, wroce do stanu obecnego? :((
Lexy6891
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 11 lipca 2024, o 11:35

11 lipca 2024, o 18:50

Aha, Hydro bralam jedna tabletke. Zupelnie nie dziala. Moze za mala dawka? Ktos ma z tym doswiadczenie?
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 589
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

11 lipca 2024, o 23:10

Lexy6891 pisze:
11 lipca 2024, o 18:48
freaky man pisze:
11 lipca 2024, o 17:14
Lexy6891 pisze:
11 lipca 2024, o 15:07
Hej,

Pisze tutaj bo jestem bezsilna. Chodze do psychiatry i na terapie i mam wrazenie, ze nikt mi nie pomaga, utknelam w martwym punkcie. Dzis rano mialam juz totalna zalamke, nie mam na to kompletnie juz sily. No ale od poczatku..

Pod koniec marca wyjechalam w gory i tam przez 5 dni nie moglam spac. Czesto tak mialam podczas wyjazdow w gory, ale jak wracalam do domu to spalam jak zabita. Tym razem tak nie bylo :( Bezsennosc ze mna pozostala. Po 10 dniach bylam w takim stanie, ze dostalam czegos w stylu ataku paniki, skonczylam na pogotowiu i dostalam lorazepam na noc.

Bylam w takim stanie zdenerwowania, ze 1 tabletka nie zadzialala, musialam wziac 2.

Potem bylam u psychiatry i zalecila brac dalej Lorazepam. Takze przez 2 tygodnie bralam 2 tabletki, potem okolo 2 miesiace 1.5 tabletki, i zaczelam schodzic. Tydzien 1 tabletka - wszystko super, tydzien 0.5 tabletki na poczatku czerwca: tu zaczely sie schody, bo spalam mniej, ale spalam wiec bylam spokojna. No i w koncu odstawilam i bylam nastawiona bardzo pozytywnie, ale pierwsza noc byla bardzo ciezka. Zasnelam moze o 3.30 rano, spalam kilka godzin niespokojnym snem. Ostatni tydzien polegal na tym ze jeden dzien bralam 0.5 tabletki, a drugi nic, i w te noce bez tabetki bardzo sie meczylam.

Tlumaczylam sobie ze to bezsennosc z odstawienia i na pewno sie unormuje.

Po ostatniej tabletce, pierwsza noc znow ciezka, a potem nagle cos kliknelo. 4 noce z rzedu czytalam w lozku ksiazke (zalecane czytanie na sofie a potem do lozka jak nastapi sennosc nie dzialala, wybudzalam sie w drodze do lozka), jak czytalam zaczynalam byc senna, odkladalam ksiazke gasilam swiatlo i szlam spac. Spalam ok 3-4 godziny ciagiem, ale jak sie budzilam bylam szczesliwa, ze tak szybko udalo mi sie usnac, i bylam spokojna ze mam juz cos przespane, wiec potem kilka razy udalo mi sie zasnac ponownie. 5 nocy znow sie zepsulo. Czytalam ksiazke i naszla mnie mysl, dlaczego nadal nie jestem senna?? No i sie posypalo. Nie spalam do 5 rano. Na nastepny dzien totalny dol. Kilka dni pod rzad mialam ogromne problemy ze spaniem ponownie.

Bylam na akupukturze i Reiki w miedzyczasie, nie dalo nic. Babka kazala mi lykac magnez, co robie.

W koncu nie wytrzymalam i wzielam lorazepam po 10 dniach od odstawienia, 2 noce z rzedu 1 tabletke, kolejne 2 noce 0.5. Kolejnej nocy nie bralam nic, znow noc koszmarna, moze na 2 h usnelam o 2 w nocy i potem o 6 rano.
Ale rano obudzilam sie w dobrym nastroju, myslac, ze to nic, ze dam rade. W poludnie zlapaly mnie czarne mysli ale sie uspokoilam medytacja. Wieczorem bylam wykonczona, zasnelam na sofie na 45 min i nagle wybudzilo mnie walenie serca.. poszlam do lozka, wlaczylam podcast i zasnelam na jakies 30 min. Znow obudzilo mnie walenie serca, o 1 w nocy wzielam 0.5 tabletki, juz nie mam na to sily.

Po pierwsze, boje sie czy ja juz jestem uzalezniona od Lorazepamu, czy kiedykolwiek wroci mi sen bez brania tego leku.

Po drugie, bylam u psychiatry, zapisalam mi Quetialpine ale mowi ze to juz nie jak Lorazepam na krotko, tylko na 6 miesiecy minimum, bo musze spac a nie spie.

Ja nie chce brac tabletek!! Jak bralam Lorazepam nie czulam sie wolna, nie moge nawet lampki wina wypic ze znajomymi, ciagle to widmo nade mna ze sie uzaleznie... :(( Zreszta moze juz sie uzaleznilam i to dlatego teraz nie moge spac? Ale w takim razie jak udalo mi sie zasnac te 4 noce po odstawieniu?

Czytam to forum i staram sie zrozumiec jak akceptujecie brak snu. Ja wczoraj w ciagu dnia myslalam ze mi sie uda, zaakceptuje, dam sobie rade. Ze nic mi sie nie stanie. Ale w nocy jak nie moge usnac, to nie moge tego zniesc. Ja juz nie mam sily, nie jestem w stanie normalnie fukncjonowac. Chodze na terapie, mam wrazenie ze tylko wyrzucam pieniadze w bloto. Psycholog nie daje mi zadnych rad, czuje sie pozostawiona sama sobie. slucham podcastow o akceptacji, ale nie potrafie. Jest mi tak zle, czuje poczucie ogromnej niesprawiedliwosci. Patrze na ludzi i zazdroszcze im ze spia normalnie. Czuje sie psychicznie chora.

Powiedzcie mi, czy ja juz nigdy nie bede mogla spac bez tabletek? Jak dlugo moj organizm moze wytrzymac bezsenne noce? Jak mamm zaakceptowac to, ze nie spie? Przed chwila wpadlam w histerie i plakalam, mowiac sobie, ze ja juz nie chce tego przezywac. Jestem od akceptacji potwornie daleko. Czy mam isc w ta Quetialpine?

Prosze, pomozcie mi, bo sobie totalnie nie radze... :((
Lorazepam to benzo więc można się uzależnić. To co przepisał ci lekarz to lek przeciwpsychotyczny, nie lepsze byłyby SSRI? Z czego wynika twoja bezsenność? Masz depresję, jakieś zaburzenia lękowe? Może dużo nagromadzonych stresów? Czy coś jeszcze innego?
Trochę czasu zajmie zanim organizm przyzwyczai się do życia bez benzo. Polecam melatoninę na noc. Ogólnie jeśli będziesz ciągle myśleć o tej bezsenności to się w ten sposób nakręcasz, spróbuj o tym nie myśleć, zmęczyć się...
Co do leków rozumiem, że nie chcesz brać, ale może warto dopóki sytuacja z tym snem się nie unormuje. Brałaś kiedykolwiek hydroksyzynę? Nie uzależnia a dobrze działa na sen. Są też leki typowo nasenne np Nasen ale również można się od nich uzależnić...
Ale najważniejsze to starać się o tym nie myśleć, bo jak np kładziesz się już z myślą że nie będziesz mogła spać, znowu bezsenna noc to niestety ale będziesz miała problem z zaśnięciem.
Bardzo dziekuje za odpowiedz.
Bezsennosc wydaje mi sie jest spowodowana samym strachem przed niespaniem, jestem na 99.9% pewna.
Mialam w zeszlym roku stresy, w tym tez, ale teraz to jest typowo nakrecony mechanizm bezsennosci z ktorego nie wiem jak wyjsc.
Probowalam Hydro, nie dziala na mnie w ogole. Melatonina, Valeriana, wszystkie naturalne opcje z apteki wyprobowane, nie dziala nic.
Nie mam depresji, ani zaburzen lekowych. Psychiatra mowi, ze mam po prostu bezsennosc. Nie proponowali mi lekow SSRI.
Mam watpliwosci co do brania lekow, to nie jest takie zamkniete kolo? Teraz kolejne leki, a jak odstawie to co, wroce do stanu obecnego? :((
Jeżeli bezsenność wynika ze strachu przed snem to tu nie ma innej rady jak uczenie się akceptacji i porzucania kontroli.
Autor trafnie napisał, że sen jest jak kot, jak go gonisz to nie przyjdzie.

Z Twojego opisu wynika że nie masz tej akceptacji i usilnie próbujesz robić wszystko żeby za wszelką cenę zasnąć i spać dobrze. Skutkiem tego jest ogromna presja jaką nakładasz i przez to sen nie przyjdzie na pewno.
Za każdym razem kładąc się boisz się tego braku snu, umysł to czuje, czuję to zagrożenie więc będzie powodował wszystko żebyś w tym poczuciu zagrożenia była wskutek czego sen nie przyjdzie bo boisz się tego.

To co należy zrobić to uczyć się, powtarzam UCZYĆ akceptacji tego że nie śpisz dobrze lub nie śpisz w ogóle. To nie jest tak że jednej nocy sobie zaakceptujesz ten stan i potem już będziesz akceptować z marszu. Ty masz się tego nauczyć. Jednego dnia zaakceptujesz, drugiego nie, trzeciego tak i tak w kółko. Do momentu kiedy ta akceptacja będzie przychodzić naturalnie i nie będziesz się tak z tym szarpała. Ale na początku szarpać się będziesz. I to nawet jest okej, jeśli próbujesz akceptację.

Z puszczaniem kontroli jest analogicznie. Nie zrobisz tego od razu. Musisz pozwolić sobie na gorsze samopoczucie po niewyspaniu bo podejrzewam że tego się obawiasz najbardziej. Gorzej czuć. Właśnie masz poczuć się gorzej i uczyć się akceptacji tego stanu. Że będziesz się czuć gorzej, ale nic poza tym.
Nie umrzesz od niewyspania. Organizm sam w którymś momencie położy Cię do snu, nawet na chwilę gdy będzie epizod kilku nocy bez snu. Sęk w tym żebyś mu na to pozwoliła, na przyjście tego snu.

Jeżeli robisz coś przed snem co pozwoli Ci zasnąć jak np czytanie książki to zmień nastawienie i nie rób tego z myślą i presją by jak najszybciej zasnąć tylko z z ciekawości na temat np samej książki.
To się tyczy dosłownie każdej innej aktywności którą możesz robić jak nie możesz zasnąć. Sęk w tym by nie czekać na sen i nie powodować żeby przyszedł na siłę.

To nastawienie+ te wszystkie metody pozwalające zasnąć jako dodatek z czasem dadzą efekty:)
ODPOWIEDZ