Wiec - zaczynajac od poczatku i skupiajac sie tylko w kwestii seksualnosci, ktora meczy mnie obecnie najbardziej - majac te 15 lat wstaje sobie rano jak zwykle w czerwcowy dzien, jakos swiezo po zakonczeniu roku szkolnego. Odpalam komputer, ogladam wywiad z jakims czlowiekiem, ktorego traktowalem jako takiego idola w kwestii wygladu i bum. Cos sie zaczyna dziac, nie wiem co to jest - po chwili przemija. Zaraz znowu i znow przemija - az w koncu za trzecim razem kompletnie mnie uderza, nie wiem co sie dzieje - patrze na tego faceta w ekranie i mam uczucie jakby mi sie spodobal - panika, wydzwanianie do bylej dziewczyny, latanie po calym domu. Trzy dni nie moglem spac, plakalem i tak dalej, zarlem ziolowe tabletki zeby jakos to uspokoic ale nic nie idzie - ide do psychologa pierwszego dowiaduje sie ze natretne mysli, drugi to potwierdza a trzeci mowi, ze nie jestem ani homoseksualny, ani heteroseksualny, ani biseksualny - po prostu to normalne w tym wieku i mam sie nie przejmowac

Jak wygladalo moje zycie seksualne do tamtego dnia? Ubogo ze wzgledu na wiek, mialem wtedy kontakt blizszy tylko raz ze wspomniana wyzej juz dziewczyna. Jak sie wtedy czulem? Pamietam, ze dobrze gdy ona zadowalala mnie - potrafilem szczytowac kilka razy, ale za to gdy ja mialem to robic pojawiala sie u mnie niechec - po filmach bylem przekonany, ze poczuje z tego jakiekolwiek zadowolenie seksualne. Jest mi strasznie wstyd opisywac to dokladnie, ale chce komus, kto ogarnia ten temat przyblizyc wszystko dokladnie. Z psychicznej strony chyba bardzo ja kochalem, gdy ze mna zerwala ryczalem trzy dni, przez kilka miesiecy zylem nadzieja, ze jakos to sie naprawi.
W koncu za pierwszym razem mi przeszlo po kilku miesiacach gdy zaczely sie imprezy, chlanie, narkotyki i tak dalej - zaczal sie jakby etap przelotnych zwiazkow mimo ze zawsze bylem bardzo uczuciowy i cierpialem z powodu tego, ze nikogo nie moge pokochac. Znaczy mialem taka jedna kolezanke bliska w ktorej na poczatku sie zauroczylem, ale szybko mi to minelo. Jednakze zawsze z racji wspolnych znajomych widywalismy sie czesto i gdy konkretnie sie porobilem to mialem ogromna potrzebe bliskosci z nia - to wygladalo strasznie dziwnie - po prostu przez prawie dwa lata byly intymne sytuacje miedzy nami po alkoholu lub narkotykach, ona chyba cos do mnie czula, ale ja gdy tylko jej nie bylo lawirowalem sobie z innymi babkami, ta i tak zawsze byla jakby na moje zawolanie, a ja jakos na trzezwo bylem niechetny do zwiazku z nia. Kobiet w tym czasie bylo duzo, ale czulem glownie emocjonalny pociag do nich, seksualny ciezko mi ocenic, bo zawsze gdy do czegos miedzy nami dochodzilo bylem albo odurzony, albo w stanie silnej paniki i szukalem jakiejs na teraz, zeby mnie uspokoila dotykiem, albo na tabletkach antydepresyjnych.
No i tak sobie zylem z kwiatka na kwiatek, przez imprezy i ledwo zdajac szkole i nic mi nie przeszkadzalo. Az w koncu potwornie zakochalem sie w innej przyjaciolce - takiej niepozornej, grzecznej i ulozonej. Duzo rozmawialismy o moich problemach, ale nigdy wczesniej nie myslalem o niej w ten sposob, az poczatkowo dla zartow zaczalem z nia flirtowac, a potem mocno sie wkrecilem. Byla dla mnie jak lekarstwo na cale zlo, caly czas o niej myslalem, wyobrazalem ja sobie, odstawilem swoje leki bo uznalem ze to nic nie daje i dopiero teraz poznalem co to jest byc w koncu szczesliwym - teraz na pewno bedzie coraz lepiej! No wlasnie nie, byloby zbyt kobieta luźna w udach pieknie

Siedzimy sobie na lawce, uzgadniamy w koncu oficjalnie, ze jestesmy razem. Wtedy kladzie reke na moim udzie, a w mojej glowie pojawia sie mysl dlaczego nie czuje sie ani podniecony, ani nawet dobrze emocjonalnie, tylko pusty? Moze jestem gejem? Na poczatku mysl jak kazda inna, ale jednak ziarenko niepewnosci zasiane. Caly ten dzien minal mi na rozwazaniach jeszcze bez zadnych uczuc, dzien pozniej to juz byla kompletna pustka, a na trzeci dzien sie zaczelo rodeo homoseksualnosci. Tylko ze jest taki problem, ze mnie to serio podnieca - podczas ogladania homoseksualnych filmow (robilem to kilka razy przez jeden dzien i juz pozniej nie, poza tym z razu na raz jakby przestawalo mi sie to podobac i musialem dostarczac sobie coraz silniejszych bodzcow) i nawet wyobrazania w gorszym stanie psychicznym odczuwam podniecenie i erekcje. Jesli chodzi o seks z kobieta - tez jest, z erekcjami nie mam zbytnio duzego problemu (sa na tyle duze, zeby szczytowac), tyle ze tez potrzebuje wyobrazania sobie np jak to wyglada z boku czy silniejszych bodzcow tym razem w realnym zyciu, zeby w koncu skonczyc. Nie unikam seksu, powiedzialbym wrecz ze przeciwnie - w ciagu dwoch dni nawet kilkanascie razy i moze z raz czy dwa nie daje rady konczyc. Problem jest w tym, ze nie czuje zadnych emocji, gdy robie to z dziewczyna - po prostu na koncu uderza mi krew i przez chwile jest fajne, ale kompletne zero w trakcie. Moglby mi ktos wytlumaczyc czy to jest normalne i tak odczuwaja to faceci, czy jednak cos jest nie tak z moim popedem? Martwie sie strasznie, bo gdzies tam wyczytalem, ze geje normalnie moga sypiac z kobietami, tylko wlasnie nie czuja sie dobrze emocjonalnie...
Wybaczcie ze dlugo, ale staralem sie nakreslic temat. Troche odczuwam wstyd za opisywanie wszystkiego tak dokladnie, no ale co zrobic - licze w koncu na pomoc. Dzieki za odpowiedzi, czesc.
