jestem typem introwertyczki i nie wiem czy jest to spowodowane wychowaniem, czy raczej takim a nie innym typem a może zaburzeniem osobowości;
w wieku 22 lat dostałam fobii społecznej, wcześniej radziłam sobie dosyć dobrze, mieściłam się w granicach 'normy', ale właśnie w tamtym okresie, będąc na studiach zaczęłam zastanawiać się, czy aby nie mam jakiejś formy autyzmu; wyczytałam gdzieś o autyzmie wybiórczym, który stwierdziłam, że mam
 ; w ogóle jest jakaś tam forma autyzmu, która współwystępuje przy chorobach psychicznych, kiedy to osoba zamyka się w świecie swoich własnych przemyśleń, zamyka się na świat zewnętrzny, to też wydawało mi się, że mam;
; w ogóle jest jakaś tam forma autyzmu, która współwystępuje przy chorobach psychicznych, kiedy to osoba zamyka się w świecie swoich własnych przemyśleń, zamyka się na świat zewnętrzny, to też wydawało mi się, że mam;jestem wyjątkowo wrażliwym typem, wszystko mnie rusza bardziej niż inne osoby, widzę, jak po innych wiele rzeczy spływa, lub pewnych rzeczy większość zwyczajnie nie dostrzega;
zastanawia mnie gdzie jest granica pomiędzy introwertyzmem a autyzmem, co stanowi tę różnicę;
mam tak, że nie lubię spędzać czasu z ludźmi, z którymi nic mnie nie łączy, a jest ich przeważająca większość, nie znoszę pustych gadek o niczym, a tu gdzie mieszkam tzw. 'small talk' i płytkie kontakty to podstawa, mam wrażenie, że ci ludzie tutaj nie mają głębi, że poruszają się tylko i wyłącznie na powierzchni a w środku nie ma nic, żadnych głębszych przemyśleń;
uwielbiam klimaty artystyczne, uwielbiam ludzi o ponadprzeciętnej wrażliwości, ludzi bardzo zakręconych, z takimi czuję bluesa ale nie mam takich wokół siebie; sama już nie wiem, czy jestem normalna czy nie, bo każdy kontakt z tymi tutaj 'normalnymi' ludźmi powoduje, że nie wiem, czy to oni są puści, czy ja jestem psychiczna;
wokół nich zachowuje się jakbym właśnie miała autyzm, męczy mnie kontakt z nimi, najchętniej uciekłabym żeby nie musieć wyszukiwać na siłę wspólnych tematów do rozmowy, która i tak do niczego nie prowadzi...
nie wiem, czy po prostu jestem w niewłaściwym miejscu, czy może wszędzie byłoby ze mną tak samo; w głębi duszy czuję, że to to pierwsze...
no ale jestem ciekawa, czy ktoś miał/ma podobnie


