Witam wszystkich:)
O to moja Historia moi drodzy...
Zawsze byłem pogodny wesoły i pełen mocy do wszystkiego. Zawsze mówiłem Sobie co by się nie działo, że jakoś to będzie a jak coś narozrabiałem to mówiłem Sobie, że kiedyś będę się z tego śmiał i tak żyłem do czasu. W zaburzenie wpadłem w wieku 21lat przez narkotyki, których brałem nie mało bo lubiłem ostro imprezować. Do pierwszego ataku doszło przed komputerem ale porobiłem badania i ok. Drugi atak już był konkretny tzn po imprezie na której był alkohol+amfetamina poszedłem rano jak zawszę w niedzielę grać w piłkę i do tego jeszcze w mega upale. Jak grałem czułem, że serce wali jak szalone no i jak odpaliło to jeden wielki atak i umieranie ale nie pojechałem do szpitala tylko tak umierałem przez następne dni. Pózniej cała jazda z lekarzami i chorobami serca głowy itp głownie objawy somatyczne. Po czasie w końcu dotarło do mnie. żeby skorzystać z usług psychiatry. Dostałem asentre, jadłem 4 miesiące i odstawiłem i było ok ataki paniki się pojawiały ale było ok już się nie bałem i był spokój.
Poczułem się na tyle pewnie, że wróciłem powoli do starego życia alkohol i czasem używki, niestety czasami człowiek nie uczy się na swoich błędach od razu:/
W wieku 27lat było niby wszystko ok praca super, mieszkanie, dużo sportu, który zawsze uprawiałem, kobieta czyli jednym słowem stabilność. Miałem też trochę stresów i zauważyłem, że zaczynam przejmować się strasznie przeszłością tzn co robiłem i jak żyłem a na kacu to już na maksa mnie męczyło. Odstawiłem wszystko ale niestety już było za póżno. Ataki paniki pojawiały się coraz częsciej i gorsze samopoczucie aż w końcu odpaliło na maksa BOMMMM!!! Atak paniki który trwał chyba 3dni bez przerwy, wymioty, zawroty, nudności, budzenie się zawsze o 4-5 z lękiem itp jazda bez trzymanki. Ale wiedziałem co to jest i na początku się nie nakręcałem aż tak ale w końcu poleciałem z nurtem nerwicy tyle że teraz to trochę inaczej wyglądało bo towarzyszył temu niesamowity lęk wolnopłynący i to taki, że myślałem że się zesram ze strachu poważnie. Próbowałem sam sobie poradzić, poszedłem na psychoterapie ale byłem w straszny stanie. Pomimo tego ciągle pracowałem i w sumie sam nie wiem jak Ja to robiłem bo czułem się jak gówno a napięcie i lęk był nie do zniesienia, próbowałem akceptacji itp ale nie dawałem rady i poszedłem po leki i dostałem Parogen, który pomógł dopiero jako tako w 4 miesiącu w dawce 60mg (nie dawno się dowidziałem, że to niezła dawka) Myśl że stracę prace, którą lubiłem, że wpadnę w długi bo kredyty i wywiozą mnie do szpitala psychiatrycznego mnie paraliżowała dodatkowo.
Parogen jadłem rok i odstawiłem co nie było przyjemne przez 2 miechy i pomimo, że lęk dalej mi dokuczał ale już nie taki silny, postanowiłem walczyć o swoje życie Sam. Przyzwałem, ryzykowałem i starałem się robić wszystko co się nauczyłem na forum i z książek ale chyba niestety dalej mi czegoś brakuję bo naprawdę dużo potrafię znieść ale przyszedł kryzys wiary i nadziei na zdrowie. Radziłem Sobie do kwietnia lęk już tak nie występował często a jak występował to parę godzin i olewałem go. Bardziej zaczoł mi dokuczać kompletny brak siły i motywacji. Stwierdziłem, że zmienia pracę bo mi to dobrze zrobi chociaż wiedziałem, że będzie bardziej odpowiedzialna i wymagająca no i znowu się posypało.Decyzja już podjęta, kroki poczynione i za miesiąc do nowej pracy.
Stres oczekiwania był duży i wkrecania Sobie co zrobiłeś itp ale wiedziałem, że to tylko myśli i srał je pies dam rade. Niestety wyczerpanie fizyczne i psychiczne, brak koncetracji plus bezsennosć i myśl, że sobie nie poradzę znowu mnie skoniła do wizyty u Psychiatry i leki Sertagen 50mg, który nie działa jak narazie tylko nasila ale wiadomo początki. Dwa tygodnie się łamałem ale w końcu zacząłem je brać i straciłem wiarę w Siebie i całe odburzanie;/ jeszcze zacząłem czytać na forach, że z tego nie ma wyjścia tylko leki i znowu poszedłem z nurtem zaburzenia. W teorii wszytko wiem ale nie potrafię tego przełożyć na działanie tak na 110%, i znowu zapierdoliłem porządnie w drzewo OBAWY LEKOWEJ i lezę pod nim. Taka o to moja historia jakich tu pełno.
Mój psychiatra, który jest też psychoterapeutą radzi mi żebym poszedł na terapie grupową albo psychodynamiczną ale sam nie wiem jestem z rodziny DDA bo ojciec pił i robił jazdy ale Ja nie odczuwam żadnego żalu itp bo twierdze że i tak miałem dobre dzieciństwo i dobrze je wspominam tym bardziej, że Ojciec się ogarnoł i mamy dobry kontakt ze sobą a takie na siłe wmawianie, żę trzeba rozliczyć się z przeszłością to chyba młyn na wodę dla psychoterapeutów.
Ja wiem, że 80% Ja jestem odpowiedzialny za zaburzenie bo żyłem jak żyłem na 120% i dopiero drugi epizod mnie nauczył pokory i wartości.
A teraz mam pytanie bo w sumie to tylko miało być tylko pytanie ale wywaliłem całą historie o Sobie hehe
1 Czy po braniu leków SSRI i ich odstawieniu nie jest tak że zaburzyliśmy funkcjonowanie tych neuroprzkazników i pozniej to powoduję depresje itp(tak czytałem) i ciężko samemu wyregulować to samym podejsciem do zaburzenia
2 Czy warto jednak iść na tą terapie albo wybrać terapie CBT chociaż już dużo wiedzy posiadam a wywalić 1500zł na terapie nie sztuka a powie mi co sam wiem;)
Jak już napisałem posta, to chciałem podziękować z całego serca Victorowi, Divinowi i Ciasteczku; oraz wszystkim zaangażowanym w tworzeniu tego forum bo to jest naprawdę dobra robota;) tyle pracy, czasu i poświęcenia to jest dopier dobroć i empatia dla blizniego;)
Dziękuję wszystkim za przeczytanie i ewentualną odpowiedz bo trochę nie wiem co mam robić już sam, BRAK MOCY i NADZIEJI.
Pozdrawiam
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Historia + Pytania
- Braveheart...
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 27 stycznia 2015, o 09:11
FREEDOMMM!!!!!
- schanis22
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2199
- Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28
Braveheart... Witaj na forum Kochany . Jeśli chodzi o Twoje pytania to z tego co wiem , nic nie zaburzyłeś po przez branie leków nie wymyślaj sobie . Jeśli chodzi o terapię różnie to bywa ja wyszłam z nerwicy tylko dzięki forum i sobie . Na forum znajdziesz wiele wsparcia , jeśli będziesz miał 10 postów możesz poprosić,o dostęp do czata tam też wiele osób Ci pomoże . 

W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 57
- Rejestracja: 9 listopada 2015, o 09:26
Hej. Mi na początku poprzedniego roku tak dopiekla nerwica ataki paniki nie do zniesienia że musiałam zrezygnować z pracy i poszłam na leczenie
Ogólnie silna fobie społeczna do tego miałam. Byłam na dwóch turach terapii dziennej po 3 miesiące i to była moja najlepsza decyzja bo dużo mi tam pomogli otworzyłam się na ludzi i poznałam wspaniałych ludzi. Obecnie od dwóch tygodni chodzę do nowej pracy w banku. Też jest odpowiedzialna ale czuję w sobie siłę że sobie poradzę są gorsze momenty ale jest dużo lepiej. Ja ze swojej strony polecam terapie
Ogólnie silna fobie społeczna do tego miałam. Byłam na dwóch turach terapii dziennej po 3 miesiące i to była moja najlepsza decyzja bo dużo mi tam pomogli otworzyłam się na ludzi i poznałam wspaniałych ludzi. Obecnie od dwóch tygodni chodzę do nowej pracy w banku. Też jest odpowiedzialna ale czuję w sobie siłę że sobie poradzę są gorsze momenty ale jest dużo lepiej. Ja ze swojej strony polecam terapie
- Braveheart...
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 27 stycznia 2015, o 09:11
Hello Schanis 
Nie nie to nie przez leki. Ja tylko chciałem dowiedzieć się czy biorąc leki przez dajmy na to rok i po ich odstawieniu jesteśmy w stanie sami wyregulować ta chemię w mózgu. Bo biorąc leki ingerujemy w działanie mózgu i raz ma nadwyżkę serotoniny później spadek jak przestajemy brać no i mózgownica już sama nie wie WTF. Sprzężenie zwrotne jak to pisał Szaffer
Mając zaburzenie lękowe teoretycznie mamy dobry poziom serotoniny itp a biorąc leki zwiększamy je i po odstawieniu jest spadek i po czasie może pojawić się epizod depresyjny tak wyczytałem.
Powiedz czy Ty też brałaś leki jakiś czas? Czy odrazu dałaś radę bez? Jak brałaś i później przestałeś i się odburzyłas to mi to wystarczy i dalej nie będę rozkminiał
Pozdrawiam
Nie nie to nie przez leki. Ja tylko chciałem dowiedzieć się czy biorąc leki przez dajmy na to rok i po ich odstawieniu jesteśmy w stanie sami wyregulować ta chemię w mózgu. Bo biorąc leki ingerujemy w działanie mózgu i raz ma nadwyżkę serotoniny później spadek jak przestajemy brać no i mózgownica już sama nie wie WTF. Sprzężenie zwrotne jak to pisał Szaffer
Powiedz czy Ty też brałaś leki jakiś czas? Czy odrazu dałaś radę bez? Jak brałaś i później przestałeś i się odburzyłas to mi to wystarczy i dalej nie będę rozkminiał
Pozdrawiam
FREEDOMMM!!!!!
- eyeswithoutaface
- Moderator
- Posty: 1516
- Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44
Cześć
SSRI odstawia się bardzo ostrożnie, powoli, stopniowo właśnie po to, by dać organizmowi czas na samodzielne wyregulowanie poziomu neuroprzekaznikow i zminimalizować odstawienne skutki uboczne. Jasne że rezygnując z tabletek zaburzasz w pewnym sensie równowagę chemiczną która wytworzył lek i stąd spadki samopoczucia czy epizody depresyjne. Są one jednak zwykle krótkotrwałe, organizm ludzki ma naprawdę ogromną zdolność regeneracji, także jeśli chodzi o psychikę.

"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
- Natalie1208
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 436
- Rejestracja: 17 maja 2017, o 13:39
Dokłądnie
Pani doktor mi mówiła też, zeby włąśnie nei czytać tych bzdur w internecie że leki zmieniają coś trwale w mózgu, albo ze jak juz sie raz weźmie to juz trzbea brać całe życie, bo mózg sobie nie poradzi nigdy z odstawieniem, bo nie jest prawdą, a cłżowiek tylko neipotrzebnie się nakręca. Trzeba tylko własnie stopniowo odstawiać pod okiem psychiatry i dać czas organizmowi na regeneracje- 2-3 tyg po całkowitym odtsawieniu mamy prawo czuć się i źle fizycznie i psychicznie, po tym czasie objawy z reguły ustępują, a jezeli nie to czasem warto wrócić do ostatniej dawki i dać organizmowi więcej czasu 
Ale jak leki, to właśnie jednocześnie terapia, albo świadome wychodzenie z lęku dzięki zapoznaniu się z materiałami na forum
byle nie same leki, bo to sie nigdy dobrze nie kończy. Ja niestety popełniełam ten błąd, najpeirw rok chodizłam na terapie, później ją przerwałam i zaczełam brać leki nie pracując nad sobą za bardzo no i o. teraz musiałam wrócić do leków i zaczać na nowo terapie. Ale jestem dobrej myśli.


Ale jak leki, to właśnie jednocześnie terapia, albo świadome wychodzenie z lęku dzięki zapoznaniu się z materiałami na forum

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 57
- Rejestracja: 9 listopada 2015, o 09:26
Zgadzam się że bez terapii i pracy mad sobą leki nic nie dadzą. Ja nigdy nie czułam się tak dobrze jak teraz jak brałam leki to chodziłam zamulona takie splycone emocje a i tak unikalam sytuacji stresowych. Jeszcze rok temu dusilo mnie jak coś w grupie mówiłam serce walilo i nie byłam w stanie nic z siebie wydusic a teraz robię prezentacje na szkoleniach i aż czasem płakać się chce z tego w jaki sposób żyłam kiedyś ile czasu straciłam. Ale to ciężka praca. W każdym bądź razie nie ważne czy na terapii czy samemu ale aby pracować nad swoją postawa. Dziękuję też Wam wszystkim bo dużo mi pomogliscie
- schanis22
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2199
- Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28
Braveheart my sami zmieniając myślenie możemy zmienić chemię w mózgu . Brałam przez dwa miesiące hydroksyzynę 10mg jedną tabletkę na spanie , poznije tydzień po pół tabletki i koniec . Od dwóch lat nie biorę żadnych leków , jestem na forum i tak przy wsparciu wspaniałych ludzi tutaj dałam radę wyjść z zaburzenia . 

W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
- Braveheart...
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 27 stycznia 2015, o 09:11
hello,
dziękuję wszystkim za odpowiedz
Ja do wszystkiego podchodzę świadomie itp nie boje się że mi się coś stanie albo zwariuje tylko życia z tym cholerstwem i cierpienia bo już to trochę wszystko trwa . Na razie jestem podłamany bo nastąpił regres przez duży stres ale wstanę znowu jak zawszę i będę próbował dalej wygrać ze samym sobą:)
dziękuję wszystkim za odpowiedz

FREEDOMMM!!!!!