
Myśmy świadomie zaakceptowali nawet przy naszych konikach, że to nerwica, tylko stan emocjonalny dalej tego nie rozumie.
U mnie tak myślę, że to wszystko jest spowodowane jeszcze tym moim widzeniem. Bo ja cały czas jednak, gdy rano wstanę i spojrzę w okno, to zamiast tylko mieć myśli o tym jaka jest pogoda na zewnątrz, to obok jest ta myśl "Sprawdźmy czy dziś przypadkiem już się nie naprawiło i czy nie widzę super

Gdy nie jest tak, to jest zawód i ta nadzieja non stop, że może jutro. I tak to w sumie jednak u mnie trwa przez cały dzień, gdy wychodzę na zewnątrz, dalej porównuje, czy jest lepiej czy gorzej, czyli cały czas te skanowanie daremne.
Wiem, że gdyby nastąpił dzień, że w 100% będę widział jak dawniej, to myśli moje o schizie zejdą chyba od razu. Mój stan emocjonalny uspokoi się natychmiast. Przynajmniej mam takie wrażenie. Dałaś mi do myślenia i w sumie tak teraz to widzę.

Tylko że właśnie przez te skanowanie, to nie ma prawa minąć, bo nadaję temu wartość i dalej się tego boję.
Więc ja bym musiał puścić chyba kontrolę nad tym widzeniem, a nie nad schizą. Ale to jest ciężko, gdyż ten widok mam non stop przed oczami więc, ciężko o tym nie myśleć. Kluczem byłoby chyba zaakceptowanie, że tak po prostu mogę widzieć do końca życia i że to nic złego, no ale nadal ciężko mi to zrobić.
Wydaję mi się, że popełniam ten błąd, że próbuję to racjonalizować, czy nawet się mentalnie zabijać jeżeli chodzi o myśl o schizie szcz> a za mało robię (a właściwie obecnie nic) by działać na objaw(widzenie) który bezpośrednio doprowadza do końcowej myśli o schizie/chorobie psychicznej? Może podobnie jest u Ciebie, zastanów się.
Czy Ty nie masz może podobnie, że za dnia czytając coś, może mimowolnie sprawdzasz czy dobrze czytasz litery, że sprawdzasz czy coś możesz szybko wypowiedzieć, aby wykluczyć afazję ? Masz takie skanowanie tego może ?