Jakieś półtora roku temu niestety wszytko wróciło. Pojawiły się znowu te myśli teraz głównie egzystencjalne( chociaż mam wrażenie że mój umysł przerobił już wszystkie możliwe tematy natrętnych myśli, to jednak ciągle mnie zaskakuje i wymyśla coś nowego

Chodzę już rok na psychoterapię i widzę jednak różnicę. Zawsze byłem straszliwie nieśmiały, a dzięki psychoterapii otworzyłem się bardziej na ludzi i ogólnie mam wrażenie że dużo rzeczy zmieniłem w swoim życiu na lepsze. Jednak do psychologa chodzę prywatnie i mam ten problem, że czasami przez sytuację finansową nie mogę chodzić jak normalnie co tydzień, tylko co 2 tygodnie, i razem z panią psycholog zauważyliśmy że gdy ten kontakt jest rzadszy, po prostu mój stan się pogarsza.
Jednak główną przyczynę pogarszania się mojego stanu widzę w tym, że czuję się po prostu bardzo samotny. Nie miałem jeszcze nigdy dziewczyny. Od roku próbuję usilnie to zmienić. Jednak ciągle mi się nie udaje. Już nawet nie liczę ile miałem prób w ostatnim roku, i wszystkie nieudane. I schemat jest ciągle ten sam, nie udaje mi się z dziewczynami, to mnie załamuje, wracają myśli i lęk. Niedawno miałem kolejny nawrót myśli i kolejne niepowodzenie miłosne. Po prostu brak mi kogoś kto mnie pokocha i kogo ja będę mógł obdarzyć miłością. Niby mam znajomych i rodzinę, ale czuję że po prostu brak mi dziewczyny i takiej zwykłej młodzieńczej, bezinteresownej miłości( chyba trochę jest we mnie romantyka xd). Ja każdą porażkę strasznie przeżywam, mam wrażenie że ta moja wrażliwość jest moim największym przekleństwem, i przez to wracają myśli i lęk. Czasami już wątpię czy ja w ogóle zasługuje na miłość, może samotność jest mi pisana.
To chyba tyle. Przepraszam, że tak długo, ale no obecnie przeżywam kolejne załamanie i nawrót myśli i lęku. Po prostu chciałem to wszystko z siebie wyrzucić.