Staram się ograniczać forum nie ze uważam je za złe,wręcz przeciwnie lecz by nie siedzieć w zaburzeniu non stop. Jednak pozwalam sobie zajrzeć w gorszych chwilach i sie poradzic/pożalić

U mnie bylo/jest okej. Tzn lęki, natretne mysli jako takie ustąpiły, odsunąłem nerwice na dalszy plan skupiłem się na zyciu. Wychodziło, jednak nie było to tak ze wszystko było super a teraz kryzys i lament. Poprostu było w miarę ok, jednak codziennie jakas taka obawa o nerwice, uczucia przygnębienia mnie nachodziły.
Ignorowałem je, jednak przyszedl gorszy dzień i sie bardziej na tym skupiłem, i zawitał taki większy niepokoj.
Glownie chodzi mi o stany depresyjne. Ciężko mi w tej kwestii sie z tym uporać. Mianowicie akceptuje ze mogą się zdarzać w moim stanie, jednak one występują juz jakby PO uporaniu sie z lękami? Jakby mialem dobry nastrój ze sie lepiej juz czuje i jakby od gorszego nastroju lęki powracają. Wtedy wkrada sie watpliwosc ze moze to nie tylko nerwica a i jakies depresyjne zaburzenia, którymi musiałbym sie zająć osobno. Tylko jak ? Dlatego mam pytanie czy mam je zaakceptować czy jednak poświęcić im jakąś uwagę i pracę?
U mnie to ogólnie wyglada tak, ze oprócz pracy na etacie otworzyłem tez swoja dzialalnosc i dużo więcej pracuje (nie by uciekac od mysli) i gdy wracam do domu wieczorem to zaczynam czuć niepokoj jakies obawy i zamiast cieszyć się ze wspólnie spedzanego czasu z rodziną, ja czuje się albo przygnębiony, albo zmartwiony, no ogolnie taki niepokój. Męczy mnie to dlatego też ciężko mi to zaakceptować i to analizuje. Napewno zaobserwowałem tez u siebie swoisty lęk przed depresją moze i dlatego podświadomość wysyla takie sygnały. Sam niewiem, chciałbym się w tym temacie "pseudo depresji" poradzić. Z góry dziekuje za odpowiedzi i pozdrawiam was wszystkich serdecznie, zawsze służycie dobra radą i pomagacie w trudnych chwilach
