

I w tym cały myk nerwicy, że wykorzysta każdą okazję by zasiać wątpliwość
No dziewczyny, ja w lutym skończyłam 31
Hej. Ale nasiłe wiesz że niewymażesz. Im bardziej będziesz chciała sobie przetłumaczyć tym większy mętlik i lęki. Troche to popiepszone ale jeśli już to ok niech tam będą myśli i lęki tylko jaknajmniej wnie wchodz. One niech latają a Ty sprubuj uwage na co inne kierować. Jak zaczniesz to analizować to nigdy nieznikną bo ciągle będą na uwadze umysłu. To tak jednak jagbyś lepiej żeby uwage odwracać , na co innego np na koleżanki czy rodzine czy książkeArmour pisze: ↑26 kwietnia 2018, o 17:25Lepiej mi, że nie jestem z tym samaale teraz nerwica znów się przekręcila i żeby umysł szuka znów zagrożenia, to weszło mi teraz w natrectwo myślowe, że może ja coś czuję do tamtego chłopaka, choć widziałam go tylko raz i sama myśl o tym powoduje u mnie już panikę i uciekanie. Racjonalnie wiem, że ok, mogłam się przywiązac ale przecież to nie jest miłość. Im bardziej się zagłębiam w te myśli tym bardziej czuje, że kocham mojego chłopaka. Z tamtym człowiekiem nie chce miec nic wspólnego, chciałabym go wymazać z pamięci.
Hej, rozumiem Cię doskonale. Mnie od miesięcy trzyma akurat ten sam natręt: Że wypalenie, że boję się odejść na przemian z czepianiem się każdego słowa, gestu męża . Jak to mija to mam mdłości na widok obiadu który zrobił, że on taki dobry jest a ja zła... Ale rok temu to miałam strach przed każdym facetem, kurierem, dentysta, że chce się wyprowadzić do innego miasta, odciąć się od wszystkich i rozpocząć nowe życie i strach, że to zrobięArmour pisze: ↑26 kwietnia 2018, o 17:40Staram się robić inne rzeczy ale cały czas mam te myśli z tyłu głowy. Nawet powiem Ci, że sama nie wiem czy się w nim zauroczylam czy sobie tego nie wymyślilam żeby dać ujście nerwicy. Bo dopadło to mnie dopiero na drugi dzień jak kac zaczął schodzić. Te wszystkie obawy, mam już taki metlik w głowie, że masakra. W tej nerwicy najgorsza jest ta realności tych myśli. Nie wierzę też w to, że takie zauroczenie mogłoby mi wywołać nerwice. Ponoć ona obiera sobie to co dla nas najważniejsze. A ja nie chcę przez te myśli i uczucia stracić swojego związku, bo wtedy już nie widzę sensu życia
Matko kochana, myślalam, że coś mi już naprawdę odwalilo :p a masz jakieś leki chodzisz do terapuety, jak sobie na codzień radzisz Kochana? Pozdrawiam Cię mocno :*Milla31 pisze: ↑26 kwietnia 2018, o 21:12Hej, rozumiem Cię doskonale. Mnie od miesięcy trzyma akurat ten sam natręt: Że wypalenie, że boję się odejść na przemian z czepianiem się każdego słowa, gestu męża . Jak to mija to mam mdłości na widok obiadu który zrobił, że on taki dobry jest a ja zła... Ale rok temu to miałam strach przed każdym facetem, kurierem, dentysta, że chce się wyprowadzić do innego miasta, odciąć się od wszystkich i rozpocząć nowe życie i strach, że to zrobięArmour pisze: ↑26 kwietnia 2018, o 17:40Staram się robić inne rzeczy ale cały czas mam te myśli z tyłu głowy. Nawet powiem Ci, że sama nie wiem czy się w nim zauroczylam czy sobie tego nie wymyślilam żeby dać ujście nerwicy. Bo dopadło to mnie dopiero na drugi dzień jak kac zaczął schodzić. Te wszystkie obawy, mam już taki metlik w głowie, że masakra. W tej nerwicy najgorsza jest ta realności tych myśli. Nie wierzę też w to, że takie zauroczenie mogłoby mi wywołać nerwice. Ponoć ona obiera sobie to co dla nas najważniejsze. A ja nie chcę przez te myśli i uczucia stracić swojego związku, bo wtedy już nie widzę sensu życiaProsiłam męża, żeby mi nie pozwolił wyjść jakby mi coś odwalilo np w nocy. A wkretki o byłym.... 12 lat temu miałam w liceum przez 1,5roku chłopaka,
jedynego przed mężem (tu oczywiście natręt że się nie wyszalalam i mogłabym jeszcze kilkudziesięciu pozaliczac przed śmiercią - przepraszam za dosadnosc - po co, w jakim celu nie wiem) i nagle on mi się po nocach śnił, do dziś pamiętam jak dostaje w pracy ataku paniki w zeszłe wakacje przekonana, że muszę się z nim skontaktować i do niego wrócić, wręcz czułam silna potrzebę... Teraz tego nie czaję, ten natręt akurat szybko mi minął, po 4 tygodniach. Miałam też tak, że mąż mnie odpycha wyglądem, zapachem. W Wigilię jeszcze miałam masakra, bo akurat byłam pierwszy tydzień na lekach i co się działo... Czułam że to już koniec, że po Wigilii muszę się pakować, uciekać, a na korytarzu w hotelu szedł jakiś koleś i myśl, że szkoda, że jestem z mężem bo mogłabym się zabawić z tamtym, potem mnie paralizowalo.Przytulalam się do męża, nie chciałam go puścić. Słuchajcie, to jest popieprzone. Sama kończyłam różne znajomości i wiem, że człowiek się tak nie męczy, nie ma tych wyrzutów i tego bólu, gdzieś przekonania w środku, że coś jest z nim nie tak, nie bralybysmy leków tylko wiedziały, że poprostu mamy zły związek. Amour, najśmieszniejsze jest to, że te wszystkie myśli ma każdy i ja też miałam wcześniej, że fajny facet jakiś, nawet kilka lat temu pociągal mnie przystojny kolega z pracy i zupełnie nie miałam lęków z tego powodu (oczywiście od razu myśl -
Tak, bo wtedy robiliście z mężem remont mieszkania i poleciała na kase)
Śnił mi się często jakiś facet, nawet koleżanka naga itd i byłam szczęśliwa, nie przywiązywać wagi a teraz.... Też sobie zadaje pytania, że czemu ten lęk, przecież jakby w związku było źle to nawet byśmy się cieszyły, że fajny koleś z nami zagadal czy się spojrzał... Tak jak pisze Halka, pomocne jest zajęcie czymś umysłu. Przed Wielkanoca wróciłam do swojej pasji- fryzjerstwa i zajmowałam się tym i w Wielkanoc miałam super wyjazd z mężem, bez lęku, ciągle przegladalam fryzury, uczyłam się hiszpanskiego. Ale natręty były i to jakie! Mój mąż powiedział np." Jak pierwszy umrę to masz po mnie emeryturę", a w mojej głowie od razu: Przecież nie będziemy razem, gdzie tam ja tyle wytrzymam...Na basenie pływamy, a obok 10 letni chłopcy grają w piłkę - ja od razu myśli pedofilskie... No co chwila, ale..... Od razu to ucinalam, zanim pojawił się lęk. W sekundę przekierowanie na coś innego i tak 5 dni było bez lęków... Potem oczywiście wymyśliłam sobie, że chyba mam chorobę psychiczną bo taka poprawa i zaczęło się...
Haha, ja piszę szczerze, bo wiem, że ludzie na forum miewają takie myśli i wręcz wstydzą się pisać. Myśli mi od latają w takie miejsca i mam tak sprzeczne odczucia, że głowa mała. Po roku męczarni zaczęłam brać pierwszy raz w życiu Asentre, biorę 4ty miesiąc i jest lepiej, tzn codziennie się budzę z myślami, ale nie ma takiego lęku, mogę się bardziej skupić na innych rzeczach. Chodziłam na terapię już dużo wcześniej w związku z rodziną toksyczna, jestem DDA, i wtedy przy realnym problemie jak mnie nachodzili rodzice i szantazowali terapia pomogła sobie z nimi poradzić. Przy ROCD zapedzila mnie w gorszy stan, byłam u 5 psychologów, którzy gadali że trudno, związki się kończą, ludzie się odkochuja i po terapii dostawałam ataków paniki. Obecnie chodzę na grupowa dla DDA i bardziej mi odpowiada, wzajemnie się wspieramy w grupie i ludzie mają podobne problemy. Mamy z mężem trudna sytuację, on i ja nie utrzymujemy kontaktu z rodziną, właściwie nawet nie chcą oni. W naszych domach było wiele dysfunkcji, przemoc i myślałam, że teraz będzie już lepiej jak się od nich odcielismy, a tu zaczęły się lęki, bo wtedy strasznie zaczęłam się bać o męża, że jest moja jedyna rodziną. Święta spędzamy sami i zaczęłam mieć myśli, ze jak coś się stanie z naszym związkiem to nawet oboje nie mamy domów, rodzin i to mnie wpedzilo w depresję. Ogólnie mam fajną pracę, jakoś daje radę, na majówkę wyjeżdżamy, staram się żyć normalnie. A Ty jak się czujesz?Armour pisze: ↑27 kwietnia 2018, o 07:57Matko kochana, myślalam, że coś mi już naprawdę odwalilo :p a masz jakieś leki chodzisz do terapuety, jak sobie na codzień radzisz Kochana? Pozdrawiam Cię mocno :*Milla31 pisze: ↑26 kwietnia 2018, o 21:12Hej, rozumiem Cię doskonale. Mnie od miesięcy trzyma akurat ten sam natręt: Że wypalenie, że boję się odejść na przemian z czepianiem się każdego słowa, gestu męża . Jak to mija to mam mdłości na widok obiadu który zrobił, że on taki dobry jest a ja zła... Ale rok temu to miałam strach przed każdym facetem, kurierem, dentysta, że chce się wyprowadzić do innego miasta, odciąć się od wszystkich i rozpocząć nowe życie i strach, że to zrobięArmour pisze: ↑26 kwietnia 2018, o 17:40Staram się robić inne rzeczy ale cały czas mam te myśli z tyłu głowy. Nawet powiem Ci, że sama nie wiem czy się w nim zauroczylam czy sobie tego nie wymyślilam żeby dać ujście nerwicy. Bo dopadło to mnie dopiero na drugi dzień jak kac zaczął schodzić. Te wszystkie obawy, mam już taki metlik w głowie, że masakra. W tej nerwicy najgorsza jest ta realności tych myśli. Nie wierzę też w to, że takie zauroczenie mogłoby mi wywołać nerwice. Ponoć ona obiera sobie to co dla nas najważniejsze. A ja nie chcę przez te myśli i uczucia stracić swojego związku, bo wtedy już nie widzę sensu życiaProsiłam męża, żeby mi nie pozwolił wyjść jakby mi coś odwalilo np w nocy. A wkretki o byłym.... 12 lat temu miałam w liceum przez 1,5roku chłopaka,
jedynego przed mężem (tu oczywiście natręt że się nie wyszalalam i mogłabym jeszcze kilkudziesięciu pozaliczac przed śmiercią - przepraszam za dosadnosc - po co, w jakim celu nie wiem) i nagle on mi się po nocach śnił, do dziś pamiętam jak dostaje w pracy ataku paniki w zeszłe wakacje przekonana, że muszę się z nim skontaktować i do niego wrócić, wręcz czułam silna potrzebę... Teraz tego nie czaję, ten natręt akurat szybko mi minął, po 4 tygodniach. Miałam też tak, że mąż mnie odpycha wyglądem, zapachem. W Wigilię jeszcze miałam masakra, bo akurat byłam pierwszy tydzień na lekach i co się działo... Czułam że to już koniec, że po Wigilii muszę się pakować, uciekać, a na korytarzu w hotelu szedł jakiś koleś i myśl, że szkoda, że jestem z mężem bo mogłabym się zabawić z tamtym, potem mnie paralizowalo.Przytulalam się do męża, nie chciałam go puścić. Słuchajcie, to jest popieprzone. Sama kończyłam różne znajomości i wiem, że człowiek się tak nie męczy, nie ma tych wyrzutów i tego bólu, gdzieś przekonania w środku, że coś jest z nim nie tak, nie bralybysmy leków tylko wiedziały, że poprostu mamy zły związek. Amour, najśmieszniejsze jest to, że te wszystkie myśli ma każdy i ja też miałam wcześniej, że fajny facet jakiś, nawet kilka lat temu pociągal mnie przystojny kolega z pracy i zupełnie nie miałam lęków z tego powodu (oczywiście od razu myśl -
Tak, bo wtedy robiliście z mężem remont mieszkania i poleciała na kase)
Śnił mi się często jakiś facet, nawet koleżanka naga itd i byłam szczęśliwa, nie przywiązywać wagi a teraz.... Też sobie zadaje pytania, że czemu ten lęk, przecież jakby w związku było źle to nawet byśmy się cieszyły, że fajny koleś z nami zagadal czy się spojrzał... Tak jak pisze Halka, pomocne jest zajęcie czymś umysłu. Przed Wielkanoca wróciłam do swojej pasji- fryzjerstwa i zajmowałam się tym i w Wielkanoc miałam super wyjazd z mężem, bez lęku, ciągle przegladalam fryzury, uczyłam się hiszpanskiego. Ale natręty były i to jakie! Mój mąż powiedział np." Jak pierwszy umrę to masz po mnie emeryturę", a w mojej głowie od razu: Przecież nie będziemy razem, gdzie tam ja tyle wytrzymam...Na basenie pływamy, a obok 10 letni chłopcy grają w piłkę - ja od razu myśli pedofilskie... No co chwila, ale..... Od razu to ucinalam, zanim pojawił się lęk. W sekundę przekierowanie na coś innego i tak 5 dni było bez lęków... Potem oczywiście wymyśliłam sobie, że chyba mam chorobę psychiczną bo taka poprawa i zaczęło się...