Zaczeło się od problemów z postrzeganie siebie, a skończyło się na niemożliwości wyjścia z domu.
Straciłem wszystkich znajomych bo z ich perspektywy po prostu zniknąłem, nie odbierałem nie odpisywałem więc nic dziwnego ze wszyscy się odsunęli.
Z biegiem czasu przestałem cokolwiek czuć żadnego smutku,szczęścia,empatii nic tylko tylko strach, przed tym jak takie coś bez uczuć może odnaleźć się w jakiejś relacji.
A myśli tupu o czym mogę z kimś porozmawiać jeżeli od 4 lat siedzę w domu wcale nie pomagają

Muzyka i malowanie to jedyne rzeczy jakie pozwalają mi zapomnieć o wszystkim. Jedyny moment w jakim czuje się normalnie to tylko wtedy gdy maluje lub tworze muzykę poza tym czuje tylko bul i pustkę w środku :/
Może są osoby które potrafią przyzwyczaić się do samotności ale ja nie potrafię.
Rodzice przeciągneli mnie przesz wszystkich psychologów/lekarzy jakich się chyba dało w moim mieście w innych miastach, potem z własnej woli chodziłem do psychologa tez nie pomogło.
W sumie nie wiem co mi dolega bo każdy stawia inom diagnozę a sam tez nie umiem tego nazwać.