Brak akceptacji, że to może wrócić. Somaty zaczęły powoli wracać pod wpływem codziennego życia, a jak wracały to wkręciłem się od nowa mimo iż miałem już dużą wiedzę jak działać. No i nie potraktowałem zaburzenia całościowo tylko skupiałem się na każdym somacie osobno. Poza tym w życiu dalej popełniałem te same błędy, które doprowadziły mnie do zaburzenia wcześniej - złe podejście do życia po prostu.violettavillas pisze: ↑10 stycznia 2020, o 21:58A jakie błędy popełniłeś?
Ja się staram nie czytać w necie o psychozie, seryjnych mordercach ani chorobach.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
25 ETAPÓW TRWANIA NERWICY WG. KAMIENIA
Regulamin forum
Uwaga! Attention! Achtung! 注意广告!
Ten dział poświęcony jest materiałom forumowym, służą one "do odczytu" czyli nabywania informacji i ewentualnie komentarza. Nie opisuj tu swojej historii, objawów i nie zadawaj pytań o zaburzenia.
Jeśli masz taką potrzebę przejdź na stronę główną forum - Kliknij - do sekcji FORUM DYSKUSYJNE, tam masz dostępnych wiele działów do rozmów, pytań itp.
Uwaga! Attention! Achtung! 注意广告!
Ten dział poświęcony jest materiałom forumowym, służą one "do odczytu" czyli nabywania informacji i ewentualnie komentarza. Nie opisuj tu swojej historii, objawów i nie zadawaj pytań o zaburzenia.
Jeśli masz taką potrzebę przejdź na stronę główną forum - Kliknij - do sekcji FORUM DYSKUSYJNE, tam masz dostępnych wiele działów do rozmów, pytań itp.
- mike48
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 176
- Rejestracja: 18 kwietnia 2018, o 21:17
- lubieplacki13
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 495
- Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50
Jestem w punkcie 18-22, ale jestem już w nim od ponad miesiąca. W czym problem, gdzie tkwię? Spieprzyłem sprawę kiedy dostałem głębszego epizodu nerwicowego w wieku 18 lat i całkowicie się wtedy nerwicy podporządkowałem. Świadomie narzuciłem sobie nawyki lękowe, mimo niekiedy ogromnej sprawczości, sukcesów - głównie dzięki impulsom, tak naprawdę nie potrafiłem cieszyć się życiem, unikałem, zawsze w głowie była odległa wizja, że kiedyś będzie lepiej, kiedyś będę inny, a tak naprawdę zaburzenie było ciągle we mnie i ciągle mnie we wszystkim ograniczało, mimo minimum objawowego. Przez te 4 lata miałem do czynienia z natrętnymi presjogennymi myślami, z wyrzutami sumienia, że nic nie robię, a nie mogłem robić nic przez cofke lękową i durne nawyki. Aż nerwica zapukała drugi raz i powiedziała, 'halo, ja tu dalej jestem, zrób coś ze mną' i za to jej dziękuje. Bo gdyby nie zapukała drugi raz z 2x większą siłą, to może już zawsze przez te nawyki miałbym spieprzone życie, a tak to mogłem wziąć się za realną pracę nad sobą. Dopiero teraz do mnie dociera, czym odburzenie dla mnie jest naprawdę, a jest nim całkowita wolność od nawyków lękowych i od hamulców związanych z lękiem. W 3 miesiące pozbyłem się natrętów samobójczych, które przykuły mnie do łóżka na krótki czas, ale teraz dopiero czuję, że nadchodzi czas, by pokonać siebie i swe błędne przekonania, bo nerwica to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej.
Na swoim przykładzie chciałbym przemówić do rozsądku, tym, którzy swoją przygodę z nerwicą dopiero zaczynają. ABSOLUTNIE nie dajcie się podporządkować nerwicy, nie zmieniajcie swojego stylu życia, nie rezygnujcie z pracy, szkoły, znajomych, wyjazdów, PO PROSTU NIE. Powiedzenie sobie, "ok, teraz muszę się ograniczyć z wieloma rzeczami, bo mam nerwicę", to najgorsze co może być. Owszem, nie będziecie pracować na 100%, nie będziecie skupieni na 100%, tak jak chłopaki mówią, ale to nie tak, że macie od razu ze wszystkiego rezygnować. Aż mi się smutno robi, jak czytam kolejną historię, że ktoś przeprowadził się z miasta na wieś, rzucił pracę i inne kwestie, tylko dlatego, żeby nerwica go za bardzo nie biła po pysku, pamiętajcie, że nerwica i tak odezwie się po swoje i jak nie po pysku, to zatrzyma was w kajdanach, a potem jeszcze w tych kajdanach będzie was biła po pysku i to nie pięściami, tylko kastetem. Trzeba raz, a dobrze postawić mur, między lękiem, a sobą, a nie wpuszczać go do siebie i tańczyć jak nam zagra.
Ja i tak przez te 3 miesiące oprócz odburzania zmieniłem bardzo dużo swoich nawyków lękowych. Impreza? Nie odmawiam, lecę. Tłum ludzi, koncert? Nie odmawiam, lecę. Próbowanie sportów ekstremalnych? Nie odmawiam, lecę. Przemawianie przed publiką? Lecę. Lecę, bo chcę, bo tak naprawdę zawsze chciałem, to tak naprawdę zawsze byłem ja, tylko zaburzenie mi to uniemożliwiało i wmawiało, że taki nie jestem. A potem leżałem w domu z wyrzutami sumienia i pytaniami czemu tak mam, czemu taki jestem. Trzymajcie się w tej nerwie, a jak ktoś jest gówniarzem w wieku 16-22 lat i zaczyna swoją przygodę z nerwicą, to chętnie mu z tym pomogę, bo aż mi smutno, jak se myśle, że kolejny dzieciak popełnia takie błędy jak ja.
Na swoim przykładzie chciałbym przemówić do rozsądku, tym, którzy swoją przygodę z nerwicą dopiero zaczynają. ABSOLUTNIE nie dajcie się podporządkować nerwicy, nie zmieniajcie swojego stylu życia, nie rezygnujcie z pracy, szkoły, znajomych, wyjazdów, PO PROSTU NIE. Powiedzenie sobie, "ok, teraz muszę się ograniczyć z wieloma rzeczami, bo mam nerwicę", to najgorsze co może być. Owszem, nie będziecie pracować na 100%, nie będziecie skupieni na 100%, tak jak chłopaki mówią, ale to nie tak, że macie od razu ze wszystkiego rezygnować. Aż mi się smutno robi, jak czytam kolejną historię, że ktoś przeprowadził się z miasta na wieś, rzucił pracę i inne kwestie, tylko dlatego, żeby nerwica go za bardzo nie biła po pysku, pamiętajcie, że nerwica i tak odezwie się po swoje i jak nie po pysku, to zatrzyma was w kajdanach, a potem jeszcze w tych kajdanach będzie was biła po pysku i to nie pięściami, tylko kastetem. Trzeba raz, a dobrze postawić mur, między lękiem, a sobą, a nie wpuszczać go do siebie i tańczyć jak nam zagra.
Ja i tak przez te 3 miesiące oprócz odburzania zmieniłem bardzo dużo swoich nawyków lękowych. Impreza? Nie odmawiam, lecę. Tłum ludzi, koncert? Nie odmawiam, lecę. Próbowanie sportów ekstremalnych? Nie odmawiam, lecę. Przemawianie przed publiką? Lecę. Lecę, bo chcę, bo tak naprawdę zawsze chciałem, to tak naprawdę zawsze byłem ja, tylko zaburzenie mi to uniemożliwiało i wmawiało, że taki nie jestem. A potem leżałem w domu z wyrzutami sumienia i pytaniami czemu tak mam, czemu taki jestem. Trzymajcie się w tej nerwie, a jak ktoś jest gówniarzem w wieku 16-22 lat i zaczyna swoją przygodę z nerwicą, to chętnie mu z tym pomogę, bo aż mi smutno, jak se myśle, że kolejny dzieciak popełnia takie błędy jak ja.
/przerwa od forum
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 128
- Rejestracja: 29 sierpnia 2016, o 14:56
To prawda, nerwica chce odebrać życie, a mimo to i tak się nie zazna spokój ta osoba ograniczająca się, więc to jest takie wegetowanie , niestety. Jesteś też poniekąd inspiracją by w końcu się przeciwstawić temu syfu. Ja twierdzę,że nie bardzo się nadaje na samą walkę z sobą, nie umiem sobie przetłumaczyć ani rozwiązać wątpliwości. Co chwilę jakaś głupsza myśl przychodzi mi do głowy..lubieplacki13 pisze: ↑24 stycznia 2020, o 02:23Jestem w punkcie 18-22, ale jestem już w nim od ponad miesiąca. W czym problem, gdzie tkwię? Spieprzyłem sprawę kiedy dostałem głębszego epizodu nerwicowego w wieku 18 lat i całkowicie się wtedy nerwicy podporządkowałem. Świadomie narzuciłem sobie nawyki lękowe, mimo niekiedy ogromnej sprawczości, sukcesów - głównie dzięki impulsom, tak naprawdę nie potrafiłem cieszyć się życiem, unikałem, zawsze w głowie była odległa wizja, że kiedyś będzie lepiej, kiedyś będę inny, a tak naprawdę zaburzenie było ciągle we mnie i ciągle mnie we wszystkim ograniczało, mimo minimum objawowego. Przez te 4 lata miałem do czynienia z natrętnymi presjogennymi myślami, z wyrzutami sumienia, że nic nie robię, a nie mogłem robić nic przez cofke lękową i durne nawyki. Aż nerwica zapukała drugi raz i powiedziała, 'halo, ja tu dalej jestem, zrób coś ze mną' i za to jej dziękuje. Bo gdyby nie zapukała drugi raz z 2x większą siłą, to może już zawsze przez te nawyki miałbym spieprzone życie, a tak to mogłem wziąć się za realną pracę nad sobą. Dopiero teraz do mnie dociera, czym odburzenie dla mnie jest naprawdę, a jest nim całkowita wolność od nawyków lękowych i od hamulców związanych z lękiem. W 3 miesiące pozbyłem się natrętów samobójczych, które przykuły mnie do łóżka na krótki czas, ale teraz dopiero czuję, że nadchodzi czas, by pokonać siebie i swe błędne przekonania, bo nerwica to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej.
Na swoim przykładzie chciałbym przemówić do rozsądku, tym, którzy swoją przygodę z nerwicą dopiero zaczynają. ABSOLUTNIE nie dajcie się podporządkować nerwicy, nie zmieniajcie swojego stylu życia, nie rezygnujcie z pracy, szkoły, znajomych, wyjazdów, PO PROSTU NIE. Powiedzenie sobie, "ok, teraz muszę się ograniczyć z wieloma rzeczami, bo mam nerwicę", to najgorsze co może być. Owszem, nie będziecie pracować na 100%, nie będziecie skupieni na 100%, tak jak chłopaki mówią, ale to nie tak, że macie od razu ze wszystkiego rezygnować. Aż mi się smutno robi, jak czytam kolejną historię, że ktoś przeprowadził się z miasta na wieś, rzucił pracę i inne kwestie, tylko dlatego, żeby nerwica go za bardzo nie biła po pysku, pamiętajcie, że nerwica i tak odezwie się po swoje i jak nie po pysku, to zatrzyma was w kajdanach, a potem jeszcze w tych kajdanach będzie was biła po pysku i to nie pięściami, tylko kastetem. Trzeba raz, a dobrze postawić mur, między lękiem, a sobą, a nie wpuszczać go do siebie i tańczyć jak nam zagra.
Ja i tak przez te 3 miesiące oprócz odburzania zmieniłem bardzo dużo swoich nawyków lękowych. Impreza? Nie odmawiam, lecę. Tłum ludzi, koncert? Nie odmawiam, lecę. Próbowanie sportów ekstremalnych? Nie odmawiam, lecę. Przemawianie przed publiką? Lecę. Lecę, bo chcę, bo tak naprawdę zawsze chciałem, to tak naprawdę zawsze byłem ja, tylko zaburzenie mi to uniemożliwiało i wmawiało, że taki nie jestem. A potem leżałem w domu z wyrzutami sumienia i pytaniami czemu tak mam, czemu taki jestem. Trzymajcie się w tej nerwie, a jak ktoś jest gówniarzem w wieku 16-22 lat i zaczyna swoją przygodę z nerwicą, to chętnie mu z tym pomogę, bo aż mi smutno, jak se myśle, że kolejny dzieciak popełnia takie błędy jak ja.
- lubieplacki13
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 495
- Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 309
- Rejestracja: 24 grudnia 2019, o 21:29
Z początku zaburzenia każdy objaw mnie przerażał i to na tyle mocno, że potrafiłem panikować
- lubieplacki13
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 495
- Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50
Każdy ma takie myśli. Ja też miałem i też czasem mam. Że nie dam rady, że po co się odburzać, że jestem na to zbyt słaby. Odburzeni pisali, że mieli takie myśli do końca odburzenia, więc to normalne.laura503@interia.pl pisze: ↑24 stycznia 2020, o 06:09To prawda, nerwica chce odebrać życie, a mimo to i tak się nie zazna spokój ta osoba ograniczająca się, więc to jest takie wegetowanie , niestety. Jesteś też poniekąd inspiracją by w końcu się przeciwstawić temu syfu. Ja twierdzę,że nie bardzo się nadaje na samą walkę z sobą, nie umiem sobie przetłumaczyć ani rozwiązać wątpliwości. Co chwilę jakaś głupsza myśl przychodzi mi do głowy..lubieplacki13 pisze: ↑24 stycznia 2020, o 02:23Jestem w punkcie 18-22, ale jestem już w nim od ponad miesiąca. W czym problem, gdzie tkwię? Spieprzyłem sprawę kiedy dostałem głębszego epizodu nerwicowego w wieku 18 lat i całkowicie się wtedy nerwicy podporządkowałem. Świadomie narzuciłem sobie nawyki lękowe, mimo niekiedy ogromnej sprawczości, sukcesów - głównie dzięki impulsom, tak naprawdę nie potrafiłem cieszyć się życiem, unikałem, zawsze w głowie była odległa wizja, że kiedyś będzie lepiej, kiedyś będę inny, a tak naprawdę zaburzenie było ciągle we mnie i ciągle mnie we wszystkim ograniczało, mimo minimum objawowego. Przez te 4 lata miałem do czynienia z natrętnymi presjogennymi myślami, z wyrzutami sumienia, że nic nie robię, a nie mogłem robić nic przez cofke lękową i durne nawyki. Aż nerwica zapukała drugi raz i powiedziała, 'halo, ja tu dalej jestem, zrób coś ze mną' i za to jej dziękuje. Bo gdyby nie zapukała drugi raz z 2x większą siłą, to może już zawsze przez te nawyki miałbym spieprzone życie, a tak to mogłem wziąć się za realną pracę nad sobą. Dopiero teraz do mnie dociera, czym odburzenie dla mnie jest naprawdę, a jest nim całkowita wolność od nawyków lękowych i od hamulców związanych z lękiem. W 3 miesiące pozbyłem się natrętów samobójczych, które przykuły mnie do łóżka na krótki czas, ale teraz dopiero czuję, że nadchodzi czas, by pokonać siebie i swe błędne przekonania, bo nerwica to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej.
Na swoim przykładzie chciałbym przemówić do rozsądku, tym, którzy swoją przygodę z nerwicą dopiero zaczynają. ABSOLUTNIE nie dajcie się podporządkować nerwicy, nie zmieniajcie swojego stylu życia, nie rezygnujcie z pracy, szkoły, znajomych, wyjazdów, PO PROSTU NIE. Powiedzenie sobie, "ok, teraz muszę się ograniczyć z wieloma rzeczami, bo mam nerwicę", to najgorsze co może być. Owszem, nie będziecie pracować na 100%, nie będziecie skupieni na 100%, tak jak chłopaki mówią, ale to nie tak, że macie od razu ze wszystkiego rezygnować. Aż mi się smutno robi, jak czytam kolejną historię, że ktoś przeprowadził się z miasta na wieś, rzucił pracę i inne kwestie, tylko dlatego, żeby nerwica go za bardzo nie biła po pysku, pamiętajcie, że nerwica i tak odezwie się po swoje i jak nie po pysku, to zatrzyma was w kajdanach, a potem jeszcze w tych kajdanach będzie was biła po pysku i to nie pięściami, tylko kastetem. Trzeba raz, a dobrze postawić mur, między lękiem, a sobą, a nie wpuszczać go do siebie i tańczyć jak nam zagra.
Ja i tak przez te 3 miesiące oprócz odburzania zmieniłem bardzo dużo swoich nawyków lękowych. Impreza? Nie odmawiam, lecę. Tłum ludzi, koncert? Nie odmawiam, lecę. Próbowanie sportów ekstremalnych? Nie odmawiam, lecę. Przemawianie przed publiką? Lecę. Lecę, bo chcę, bo tak naprawdę zawsze chciałem, to tak naprawdę zawsze byłem ja, tylko zaburzenie mi to uniemożliwiało i wmawiało, że taki nie jestem. A potem leżałem w domu z wyrzutami sumienia i pytaniami czemu tak mam, czemu taki jestem. Trzymajcie się w tej nerwie, a jak ktoś jest gówniarzem w wieku 16-22 lat i zaczyna swoją przygodę z nerwicą, to chętnie mu z tym pomogę, bo aż mi smutno, jak se myśle, że kolejny dzieciak popełnia takie błędy jak ja.
/przerwa od forum
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 23
- Rejestracja: 25 marca 2019, o 21:01
W sumie to sama nie umiem określić, w którym punkcie jestem. Ostatni atak paniki miałam w grudniu 2018 potem już zaczęło być lepiej. Wiadomo, ze przychodziły tez gorsze dni, ale to jak u każdego człowieka. Wszystko było okej do momentu kryzysu w związku, ktory miałam w grudniu. Cały czas chodziłam zestresowana i rozstrzęsiona i 1 stycznia obudziłam się i nie mogłam wziąć oddechu i wtedy dostałam ataku paniki, bo się strasznie przestraszyłam, od tego momentu jakos nie umiem dojść do siebie i już nie wiem czy nerwica znowu wróciła czy o co chodzi 
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 48
- Rejestracja: 2 listopada 2019, o 13:49
Hej wydaje mi się że na 17 jestem niestety przydało by się coś żeby pchnelo na 18 he he 
- MałaMaruda
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 303
- Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47
Jestem na 14/15 i... za kilka dni muszę wlecieć w 18 na pełnych obrotach. Nie wiem, czy mnie to nie cofnie... Bardzo się boję powrotu do pracy 

"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.
All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"
[LP - Tightrope]
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.
All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"
[LP - Tightrope]
- MałaMaruda
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 303
- Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47
Jestem na 14/15 albo nawet i 12/13 i... za kilka dni muszę wlecieć w 18 na pełnych obrotach. Nie wiem, czy mnie to nie cofnie... Bardzo się boję powrotu do pracy
mam ogromną nadzieję, że jak ten lęk przełamię (nie mam wyjścia, to trzecie podejście, jak nie wyjdzie - stracę pracę i kawał przyszłości i przeszłości) to 19 huknie, pomijając te pomiędzy.
Byłam na 25 już dwa razy. Ale oba na lekach. Tym razem - chcę bez.
Trzymam za Was kciuki, trzymajcie też za mnie.

Byłam na 25 już dwa razy. Ale oba na lekach. Tym razem - chcę bez.
Trzymam za Was kciuki, trzymajcie też za mnie.
"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.
All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"
[LP - Tightrope]
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.
All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"
[LP - Tightrope]
- MałaMaruda
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 303
- Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47
I jak po czasie? Udało się odstawić bez nawrotów?
"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.
All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"
[LP - Tightrope]
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.
All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"
[LP - Tightrope]
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1179
- Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43
22-23
https://www.czlowiekczujacy.pl
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
- Formenos
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 239
- Rejestracja: 14 maja 2018, o 08:37
Odstawiłem ponad rok temu. bez nawrotów, bo nie ma czegoś takiego jak nawrót nerwicy - to my wracamy sami do zaburzenia, nie ono do nas.
Dziś w 100% odburzony

Pozdrawiam serdecznie!
"A Ci, którzy tańczyli zostali uznani za szalonych przez Tych, którzy nie słyszeli muzyki"