Witam
Na początku chciałbym się przywitać i przedstawić w skrócie swoją historię.
35-latka-dorosłe dziecko DDA, od kilku lat zmagająca się z nerwicą lękową z różnymi wynikami.
Mój pierwszy "antydepresnt"-nervosol-matka podawała mi gdy męczyły mnie mdłości,bóle brzucha itp.wywołane strachem przed powrotem pijanego ojca.
Nastoletni okres buntu zaowocował eksperymentami z tramalem,relanium-na szczęście bez uzależnienia.
Małżeństwo jako forma ucieczki z domu musiało zakończyć się rozwodem, bo jakże inaczej gdy dwudziestolatka podejmuje ważne decyzje tylko po to,żeby uciec od ojca alkoholika.
Zaczęły się bóle,zawroty głowy,bóle brzucha,nieprzespane noce-pierwsza wizyta i psychiatry.
Piguły zagłuszyły problemy,ale zawsze odczuwałam lęki przed lekami,uzależnieniem.
Po roku stwierdziłam,że jestem na tyle silna,że dam radę odstawić stopniowo piguły i było dobrze...jakieś pół roku.
W międzyczasie zmarł ojciec,rozwiodłam się,poznałam drugiego męża(najlepsze co mnie w życiu spotkało)
Nic mi nie brakowało:dom,kochający mąż, ustabilizowana sytuacja materialna- i zaczęło się:pierwsze ataki paniki,wybudzenia w nocy z zimnym potem na skroniach,walącym sercem.
Siedziałam i oglądałam kreskówki,mtv,żeby przestać się bać...i tak do rana,aż zmęczenie organizmu dało o sobie znać..
Lęk przed nocą był paraliżujący.
Nie mogłam jeść,bo wciąż ściśnięty żołądek nie przyjmował niczego,każdy ból to objaw śmiertelnej choroby.Zaczęły mnie boleć mięśnie,przestałam się choćby czesać...
Mąż zawiózł mnie do psychiatry:bałam się już praktycznie wszystkiego i nic dziwnego,że dostałam skierowanie na oddział...
Nie zgodziłam się,płakałam i nie dopuszczałam myśli,że mogą mnie gdzieś zamknąć..
Pani doktor bardzo mi pomogła-mogłam pisać do niej i zawsze mi odpisywała,uspokajała.
To był ciężki czas,ale dałam radę...
Niestety po trzech latach demon powrócił...
Złość,płacz-dlaczego ja?-standardowe pytanie
Trafiłam na terapię pełna nadziei,że uda się zrozumieć stany jakie mną kierują.
Wiadomo raz było lepiej raz gorzej..
Teraz po powrocie stanów lękowych wiem,że muszę w sobie znaleźć tyle siły,żeby nie widzieć już strachu w oczach męża,że coś mi się stanie.
Faktycznie jest tak,że im bardziej wypierałam,złościłam się tym bardziej zaciskałam "pętlę strachu"..
Bardzo pomógł mi blog http://szaffer.pl/wyzdrowiec/straszne-mysli/
Czytałam po kilka razy przekazy autora.
Dzięki niemu trafiłam i tu i dziękuję mu za to z całego serca.
Tu jestem wśród swoich..
Moja droga do wyleczenia jest długa i pewnie jeszcze potrwa,ale w końcu zrozumiałam:koniec szarpania się z myślami,koniec użalania się-pora zaakceptować i oswoić swój lęk.
To w skrócie moja historia.
Musiałam ją napisać,bo jakże inaczej"wejść do grupy nie pokazując wszystkich kart"
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Droga powrotna...
- Ciasteczko
- Administrator
- Posty: 2682
- Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01
Dzień dobry Stokrotko witaj wśród swoich, jak to ujęłaś. Zachęcam Cię do pozostania tutaj i nie zakładania też, że czeka Cie bardzo długa droga.
Warto zacząć od postawy normalnościowej, że nic w zasadzie z Tobą nie jest nie tak, tylko pewne trudne doświadczenia i wytworzone przez to podejście do życia doprowadziły Cię do sytuacji kryzysowej, z której trzeba się tylko wydobyć, by zacząć żyć pełnią życia.
Zachęcam do przejrzenia artykułów i słuchania w wolnych chwilach nagrań Victora i Divina. Śmiało pisz na co dzień co Ci leży na sercu, uczestniczenie w rozmowach z osobami, które borykają się , lub borykały, z tym samym jest baaaardzo terapeutyczne. 



Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 18
- Rejestracja: 6 czerwca 2015, o 09:34
Lekko nie jest-ale czego miałam się spodziewać.Mam wrażenie,że wszystkie objawy uderzyły ze zdwojoną siłą.
Nie poddam się,ale szczerze nie wiem co zrobić gdy to fatalne uczucie bezradności mnie ogarnia..
Uczucie bezradności,czyli w moim przypadku:lęk nie wiadomo przed czym,drżenie rąk,spięte ciało,ściśnięty żołądek,gardło.
Mówię sobie:oj nie nie moja droga Nerwico nie tak łatwo,ale silna jest,bardzo silna...
Czy zastanawianie się dlaczego tak się dzieje,skoro było lepiej ma sens?czy najlepsza droga to skupić się teraz na tym,żeby uspokoić emocje i co za tym idzie i ciało?
Tylko jak...
Nie poddam się,ale szczerze nie wiem co zrobić gdy to fatalne uczucie bezradności mnie ogarnia..
Uczucie bezradności,czyli w moim przypadku:lęk nie wiadomo przed czym,drżenie rąk,spięte ciało,ściśnięty żołądek,gardło.
Mówię sobie:oj nie nie moja droga Nerwico nie tak łatwo,ale silna jest,bardzo silna...
Czy zastanawianie się dlaczego tak się dzieje,skoro było lepiej ma sens?czy najlepsza droga to skupić się teraz na tym,żeby uspokoić emocje i co za tym idzie i ciało?
Tylko jak...
-
- Gość
Tylko poprzez akceptowanie wszystkich swoich objawów i nie analizowanie ich, trzeba po prostu porzucić kontrole nad tym i starać się żyć normalnie, stany pogorszenia nawet w chwili gdy wydaje nam się że rozumiemy wszystko i idziemy w dobrym kierunku są normalne, i nawet w trakcie odburzania będą nam się zdarzać gorsze dni, postaraj się korzystać z relaksacji np Jacobsona albo Shultza
- martusia1979
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 921
- Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28
Witaj!
Widze , ze mamy wiele wspolnego;-)-(przeczytaj moj post o mnie), a bedzie ci lepiej mnie zrozumiec.
Jestem Nowa na forum ale nie z nerwica .
Tez lecze sie 3 lata a tak naprawde wzielam sie za siebie od stycznia tego roku.
Jest ciezko ale i napewno lepiej niz bylo dotychczas.Wiele objawow do tej pory somatycznych i psychicznych w tym dd.
Dopiero teraz ucze sie akceptowac i oswajac lek.Dopiero teraz widze rownice w zachowaniu i poprawie do tej pory zylam tylko zaburzeniem byl to moj chleb powszedni. Codziennie 24 godziny na dobe bledne kolo. Dopiero teraz potrafie czuc w ciagu dnia ulge chodz ciagle z dolegliwosciami. Napewno nie mozesz rozpamietywac i rozmyslac bo to polapka! Liczy sie Tu i Teraz. Rozpamietujac i myslac poprostu sie martwisz na zas a to doprowadza do napadow paniki i leku. Ja mam dolegliwosci czyli lek plynacy przez caly dzien teraz moge powiedziec ze daje mi troche spokoju i na jakis czas odpuszcza.Wiem latwo sie mowi ale zaufaj mi to mozna wypracowac nie myslac o nim. Nerwica nas nie zabije tylko poprostu uprzyksza nam zycie zle sie czujemy. Wyobraz sobie ze ja z tymi najgorszymi dolegliwosciami( mocnym bolem brzucha, zawrotami glowy,sciskaniem w glowie rozbieganymi myslami) chodzilam do pracy i obslugiwalam ludzi bylo cholernie ciezko balam sie strasznie mialam naplywajace kilka razy ataki pani , a ja dalej pracowalam! Nienawidze i boje sie takich lekow wiele sie nacierpialam przez nie wylonczyly mnie z emocji i z zycia po 1,5 roku je odstawialm. Nie biore uspakajaczy choc byl czas ze sobie pozwalalam i wiem jak one dzialaja. Stwierdzilam ze wole sie meczyc bez nich. Ja mam to do siebie ze nigdy pomimo leku i strachu nie panikowalam balam sie spokojnie;-) to tez pozwalalo mi i pozwala kontrolowac lek, gdyz on sie przez to nie rozbuja do konca. Mam 2 dzieci i meza nie brakuje mi niczego zyje na dobrym poziomie materialnymi z tym tez dlugo nie moglam sie pogodzic ze nie kozystam z zycia jak bym chciala dlugo nie moglam tego stanu zaakceptowac i sie z tym pogodzic i mysle ze podswiadomie jeszcze nad tym pracuje. Mialam ogromne wyzuty przy dzieciach ze je zadniedbuje , ze zaburzenie mnie zabija a ja nic nie moge z tym zrobic! i wiesz co przestalam sie przejmowac pomimo dolegliwosci wychodze i staram sie zyc normalnie bo wole tak niz sie stlamscic przez nerwice. Widze poprawe i widze ze da sie to zrobic i idzie to malymi bo malymi krokami do przodu .Mam kryzysy ciezkie dni ale sie nie zalamuje ide do przodu! Pomyslec ze jeszcze miesiac temu balam sie i nie chcialam rozmawiac z ludzmi .
Teraz naprzyklad pisze do ciebie i buja mi sie w glowie ,zaciska mnie czuje sie ciezka nie jest mi dobrze ale mysle sobie to juz mialam to Nerwica;-) Usmiecham sie do siebie bo nie dalam sie zamknac w domu jak kiedys to robilam pomimo dolegliwosci bralam udzial w dzisiejszym zyciu, usmiechalam sie i tulilam swoje dzieci byly szczesliwe, a kiedys nie bylam w stanie nawet spojrzec w ich kierunku byly mi obojetne jak i wszystko do okola!
Trzymaj sie mocno jezeli chcesz popisac zapraszam;-)
Widze , ze mamy wiele wspolnego;-)-(przeczytaj moj post o mnie), a bedzie ci lepiej mnie zrozumiec.
Jestem Nowa na forum ale nie z nerwica .
Tez lecze sie 3 lata a tak naprawde wzielam sie za siebie od stycznia tego roku.
Jest ciezko ale i napewno lepiej niz bylo dotychczas.Wiele objawow do tej pory somatycznych i psychicznych w tym dd.
Dopiero teraz ucze sie akceptowac i oswajac lek.Dopiero teraz widze rownice w zachowaniu i poprawie do tej pory zylam tylko zaburzeniem byl to moj chleb powszedni. Codziennie 24 godziny na dobe bledne kolo. Dopiero teraz potrafie czuc w ciagu dnia ulge chodz ciagle z dolegliwosciami. Napewno nie mozesz rozpamietywac i rozmyslac bo to polapka! Liczy sie Tu i Teraz. Rozpamietujac i myslac poprostu sie martwisz na zas a to doprowadza do napadow paniki i leku. Ja mam dolegliwosci czyli lek plynacy przez caly dzien teraz moge powiedziec ze daje mi troche spokoju i na jakis czas odpuszcza.Wiem latwo sie mowi ale zaufaj mi to mozna wypracowac nie myslac o nim. Nerwica nas nie zabije tylko poprostu uprzyksza nam zycie zle sie czujemy. Wyobraz sobie ze ja z tymi najgorszymi dolegliwosciami( mocnym bolem brzucha, zawrotami glowy,sciskaniem w glowie rozbieganymi myslami) chodzilam do pracy i obslugiwalam ludzi bylo cholernie ciezko balam sie strasznie mialam naplywajace kilka razy ataki pani , a ja dalej pracowalam! Nienawidze i boje sie takich lekow wiele sie nacierpialam przez nie wylonczyly mnie z emocji i z zycia po 1,5 roku je odstawialm. Nie biore uspakajaczy choc byl czas ze sobie pozwalalam i wiem jak one dzialaja. Stwierdzilam ze wole sie meczyc bez nich. Ja mam to do siebie ze nigdy pomimo leku i strachu nie panikowalam balam sie spokojnie;-) to tez pozwalalo mi i pozwala kontrolowac lek, gdyz on sie przez to nie rozbuja do konca. Mam 2 dzieci i meza nie brakuje mi niczego zyje na dobrym poziomie materialnymi z tym tez dlugo nie moglam sie pogodzic ze nie kozystam z zycia jak bym chciala dlugo nie moglam tego stanu zaakceptowac i sie z tym pogodzic i mysle ze podswiadomie jeszcze nad tym pracuje. Mialam ogromne wyzuty przy dzieciach ze je zadniedbuje , ze zaburzenie mnie zabija a ja nic nie moge z tym zrobic! i wiesz co przestalam sie przejmowac pomimo dolegliwosci wychodze i staram sie zyc normalnie bo wole tak niz sie stlamscic przez nerwice. Widze poprawe i widze ze da sie to zrobic i idzie to malymi bo malymi krokami do przodu .Mam kryzysy ciezkie dni ale sie nie zalamuje ide do przodu! Pomyslec ze jeszcze miesiac temu balam sie i nie chcialam rozmawiac z ludzmi .
Teraz naprzyklad pisze do ciebie i buja mi sie w glowie ,zaciska mnie czuje sie ciezka nie jest mi dobrze ale mysle sobie to juz mialam to Nerwica;-) Usmiecham sie do siebie bo nie dalam sie zamknac w domu jak kiedys to robilam pomimo dolegliwosci bralam udzial w dzisiejszym zyciu, usmiechalam sie i tulilam swoje dzieci byly szczesliwe, a kiedys nie bylam w stanie nawet spojrzec w ich kierunku byly mi obojetne jak i wszystko do okola!
Trzymaj sie mocno jezeli chcesz popisac zapraszam;-)
- Joannaw27
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 926
- Rejestracja: 20 czerwca 2015, o 00:12
Witam Cię stokrotko mamy podobną przeszłość tylko ze ja nie miałam ojca alkoholika tylko ojczyma którego nienawidzilam i który pił co dzień i który próbował molestowac mnie a do tego jeszcze brata alkoholika i narkomana od którego wiele razy dostałam po mordzie a chodziłam do podstawówki i to często z limem pod okiem mówiąc ze się przewrocilam lub poprostu uderzylam, patrzyłam jak własny brat daje sobie w zyle ,ćpa i pyta się mnie czy może chcę spróbować? Chodziłam po kątach i płakałam bo matka leżała w szpitalu przez dłuższy czas bo miała trepanacje czaszki gdyż miała tetniaka a ja nic poradzić nie mogłam, uciekałam z domu gdy mój ojciec bił się z moim nacpanym bratem i spałam na schodach od piewnicy bo bałam się wracać do domu ,a kiedy mój brat się napil denaturatu I się nacpal i zjadł kilka tabletek clonozepamu patrzylam jak okalecza swoje ciało i wali się kamieniem w głowę takie sytuacje mała na co dzień, trwało to długo matka wyszła ze szpitala ale nie była ta samą mamą, była nerwowa i jakby nie moja matka minęło kilka lat i zmarła na raka a najgorsze to było to że w moich ramionach i na moich oczach a tego nikomu nie życzę, po tem poznałam mojego męża wjechslismy do Holandii urodziłam dwójkę dzieci a po tem się zaczęło nerwica z depresja leki różne objawy somatyczne to tak mi utrudniało życie ze zaczęłam brać psychotropy i się uzaleznilam i jestem w czarnej dupie ale mam dla kogo żyć i muszę się podnieść a przede wszystkim ciesze się ze trafiłam tutaj bo jest mi o wiele lepiej, trzymaj się stokrotko i będzie dobrze bo musi być dobrze.
COCO JUMBO I DO PRZODU