

Tak,tylko kurcze dla mnie to somaty sa najwiekszym problemem,to one najbardziej mnie hamują i odbierają radość.Dzwonienie w uszach i napięcie w szczęce to główne, które mam non stop 24h/dobę od dobrych kilku lat i już różnych rzeczy próbowałam i nijak nie mam juz pomysłu jak pozbyć się tych dolegliwości.Myślałam po prostu,że jak ogarnę natręty, to przerwę błędne koło i w ten sposób somaty mnie opuszczą....I to właśnie był ten mój pomysł...jak to nie wypali to już nie wiem co robić...pomysłów brakVictor pisze: ↑8 sierpnia 2018, o 00:07No ale z drugiej strony jak nic nie będziesz działała w kwestii natrętnych myśli to będziesz siedziała w ich błędnym kole. A jakieś somaty i tak są.
Więc to też nie jest wyjście idealne biorąc pod uwagę, ze wtedy w zasadzie nie ma działania na przekór zaburzeniu.
Po prostu sprawdź. Po co sobie już wkładać w głowę, że coś zamienisz na coś itp. Skąd możesz mieć taką pewność?
A przy okazji zrobisz coś ważniejszego! Czyli kroki w stronę "kopania" nerwicyA to jest najważniejsza z rzeczy
Kiedy natomiast dłużej to popraktykujesz i nawet te całe somaty Ci się nasilą, to zapewne znajdziesz i na to rozwiązanie!
Gdyż w emocjach nie ma rzeczy niemożliwych.
Jeśli posiadasz do tego aktualnie jakieś trudności życiowe, to równocześnie z tym działaniem na natręty, staraj się je powoli rozwiązywać.
A probowales treningu Jacobsona?to wlasnie w nim naprzemiennie napina i rozluznia się dane mięśnie, co podobno jak popraktykuje się dluzej,spowoduje,ze bedziemy potrafili się automatycznie rozluznic,bo bedziemy swiadomi tych napietych mięśni.Jeszcze tego nie probowalam,ale chyba warto moze zaczac...Dixie pisze: ↑9 sierpnia 2018, o 15:03Mi pomagała zlewka. Kilka razy się udawało, ale dochoziły nerwy i frustracja, więc nie pomagało, ale rzeczywiście jak mam lęk i np. szczęką ściśnięta - specjalnie ją rozluźniam lub idę do łazienki w pracy i tam k,ilka razy napiam całe ciało i puszczam, napinam, puszczam. Jak gardło ściska, to masuje sobie grdykę, ściskam i puszcza, jak w masażu. Trudno olewać to, ale myślenie o tym nie pomaga.
Jacobson, Schultz, jasne, ćwiczę, ale moja wina bo brak czasu i nie robię regularnie, a to klucz do sukcesu, dzień w dzień, dwa razy. Aj, od dzisiaj zaczynamy znowu! Na YT są fajne nagrania.Nelkalenka pisze: ↑9 sierpnia 2018, o 22:35A probowales treningu Jacobsona?to wlasnie w nim naprzemiennie napina i rozluznia się dane mięśnie, co podobno jak popraktykuje się dluzej,spowoduje,ze bedziemy potrafili się automatycznie rozluznic,bo bedziemy swiadomi tych napietych mięśni.Jeszcze tego nie probowalam,ale chyba warto moze zaczac...Dixie pisze: ↑9 sierpnia 2018, o 15:03Mi pomagała zlewka. Kilka razy się udawało, ale dochoziły nerwy i frustracja, więc nie pomagało, ale rzeczywiście jak mam lęk i np. szczęką ściśnięta - specjalnie ją rozluźniam lub idę do łazienki w pracy i tam k,ilka razy napiam całe ciało i puszczam, napinam, puszczam. Jak gardło ściska, to masuje sobie grdykę, ściskam i puszcza, jak w masażu. Trudno olewać to, ale myślenie o tym nie pomaga.