3 listopada 2013, o 15:10
Witam jestem nowy, chciałbym opisać swoją historię, która akurat wpasuje się do tego tematu.
Jeżeli chodzi o D/D walczyłem z nimi od dawna, kiedy to kilka lat temu zasmakowałem dopalaczy, przeżywałem najgorsze czasy mojego życia, upośledziłem się na zawsze, a z d/d męczyłem się kilka miesięcy, wtedy myślałem, że to jest nie do zniesienia, lecz porównując dziś do wtedy, to wtedy to był mały pikuś w porównaniu do tego co teraz się dzieje. Ogólnie powiem wam, że zawsze byłem przeciwny marichuanie, zawsze jak ktoś palił i ja stałem obok to od razu wkręcało mi się coś dziwnego, kolory wyostrzone, itp. gdy to komuś mówiłem, to tylko słyszałem w odpowiedzi, że gadam jakieś straszne pierdoły i że nic takiego się nie dzieje i to tylko ja mam jakieś dziwne fazy...
Jakoś miesiąc temu zapomniałem już dawno o wszystkich dolegliwościach jakie przeżywałem i znów miałem kontakt z zielonym, zapaliłem, byłem pijany i było mi wszystko jedno, nie poczułem nic złego, poczułem się jak każdy zawsze się czuje, stałem się cieżki, senny i ogółem było przyjemnie, tydzień temu powtórzyłem to bo znów chciałem doświadczyć miłego stanu...
Niestety wczoraj już nie było tak fajnie, dostaliśmy dobry sort, ładnie pachniało, widać, że dorodne, wagowe itp. zabraliśmy się do palenia bonga w 3, cała sztuka zeszła po 2 minutach, od razu poczułem całkowity zamuł, wymiotować mi się chciało, po 2 minutach od palenia, zauważyłem, że narasta taki stan jaki doświadczyłem po dopalaczach, od razu wpadłem w panikę i koszmar dopiero się zaczął. Nagle poczułem się jak "robot na rozładowanych bateriach", dużo gorzej niż wtedy po dopach, to było takie nie do zniesienia, nie potrafię tego opisać, męczyłem się, apogeum tego psychodelicznego szaleństwa trwało 4 godziny, byłem wykończony błagałem rodziców aby zawieźli mnie do szpitala. Pojechałem do szpitala, odnotowano wysoki poziom cukru (nie jadłem żadnych słodyczy, nie piłem słodkich napojów kilka godzin przed paleniem), oraz gorączkę. W sumie nic takiego ale serce waliło mi jak młot całą noc, dziś rano powiedziałem, że czuje się dobrze lecz już nie mogłem wytrzymać, męczyłęm się bo faza tak jakby się jeszcze nie skończyła, dalej dotrzymywało mi te nieznośne uczucie, chodziłem tam i z powrotem, powiedziałem tak dlatego, bo nie mogłem wysiedzieć w tym pokoju chciałem jechać do domu. Teraz jestem w domu, jestem w fatalnym samopoczuciu, kręci mi się strasznie w głowie, wszystko dzieje się w spowolnionym tempie, nie umiem myśleć pisze tego posta już chyba godzine. Dopisuje mi nie do zniesienia d/d i uczycie, którego nie doświadczałem gdy lata temu, przeżywałem te zaburzenia. Nie wiem jak je opisać, może to d/d tylko bardzo nasilone? Ogółem jest to to samo co dopisywało mi zaraz po zapaleniu aż do teraz tylko teraz od rana utrzymuje się ciągle w takim samym stanie, co chwile postrzegam świat całkiem inaczej, nie tak samo (nie dobrze) jak to było kiedyś, tylko co chwile inaczej, wydaje mi się, że sygnały trafiające do mojej głowy są w jakiejś innej częstotliwości co chwile. Jedynie boje się, że jutro się obudzę i będzie tak samo, a wtedy to już chyba na prawdę oszaleje. Nie chce się wyżalać, ten post miał na celu tylko przybliżyć innym ludziom skutki palenia, wtedy kiedy wcześniej mieliśmy dolegliwości w postaci d/d. Każdy na zioło reaguje inaczej, nie znam nikogo kto by miał takie jazdy po zwykłej marichuanie, ale lepiej nie próbować gdy wyczuwacie, że coś jest nie halo. Pozdrawiam.