Pisze tutaj bo nie wiem co mam ze soba zrobic...
Czy naprawde mam zaburzenie czy to juz jakas choroba fizyczna...
Otoz zaczelo sie od jakis glupich mysli, jak to jest ze kazdy ma osobowac, za co mnie ludzie lubia, jak to jest ze ja mowie... Takie glupie mysli, nie wiadomo skad sie wziely..
Potem jakies mysli natretne o moim bylym chlopaku ktorego kochalam... I tak zaczelam sie wkrecac, przez te mysli zaczelo mi sie robic smutno, zaczelam czytac o depresji w internecie i sie wkrecac... Nie wiem skad nagle takie mysli mnie napadly.. Potem zaczelam na nie bardziej zwracac uwage i juz mi pozostaly tak na codzien... trwa to juz prawie dwa lata... mam juz szczerze mowiac dosyc


Kiedys mialam pelno przyjaciol, potrafilam rozmawiac z kazdym smiac sie, az skrecalam sie z bolu brzucha, a teraz nie wiem.. jakby jakis wrak 80letniej babci po mnie pozostal, a mam dopiero 20 lat

Nie chce mi sie z nikim rozmawiac, doslownie.. nawet z rodzina.. jakis lek przed rozmowa, nie moge byc po prostu soba jak kiedys to mnie dobija...
BYlam juz u lekarza bo nie wiedzialam co mam zrobic i przepisal mi Seronil 10mg, biore ponad miesiac , ale nic nie daje... Na psychoterapie poznawczo-behawioralna tez chodze i tez nic...
Nie wiem co mam zrobic...
Dziekuje jesli ktos przeczyta ten wpis... Ja juz chyba nie mam nadziei

Pozdrawiam!
-- 13 lutego 2015, o 16:43 --
jesli jest ktos z podobnym problemem to bylabym wdzieczna za odp... :*