
W momencie stresu, jakiejs sytuacji stresogennej, waznego wydarzenia zamula mnie, trace nagle jakby orientacje gdzie jestem a takze kim wlasciwie jestem, wszystko co wtedy robie robie na zasadzie automatu, intyicyjnie i czuje jakby sie to w ogole nie dzialo.
Ale jednak robie.
Moje slowa wydaja mi sie inne jakies dziwne, tak samo jak moje cialo, rece czy nogi sa po prostu inne, dziwne, trudno to nawet wyjasnic.
Gubie sie w pamieci wtedy, placze sie w rozmowie, czuje sie jakbym byla jakims duchem lub miala tylko wzrok a reszta jest niczym.
Dawniej dostawalam ataku paniki przy tym, i rezygnowalam z sytuacji gdzie to by moglo sie pojawic.
Forum to mi jednak strasznie duzo wyjasnilo i od dluzszego czasu nastawiam sie do tego, ze wiem ze taki stan moze sie pojawic ale nie moge przez niego rezygnowac z zycia.
Nie denerwuje sie tymi objawami, akceptuje to ze sie wtedy tak dziwnie czuje, ze nie moge byc w pelni soba i czesto nawet sie przez to wyglupiam.
Dzieki temu poprawily sie pewne sprawy a mianowicie:
nie dostaje juz atakow paniki przez to, nie doluje sie tak jak kiedys, nie wpadam w stany depresyjne.
nie rezygnuje juz z niczego i nie zawalam dla mnie waznych chwil w zyciu i wydarzen
latwiej mi sie z tym oswoic i czesto po pierwszym napadzie zaczynam sie czuc lepiej jak dopuszczam to do siebie i nie szarpe sie z tym. A po pewnym czasie mija to zupelnie a kiedy potrafilam sie tym martwic, dolowac i przez to trwalo nawet 2,3 dni po stresujacym momencie.
Teraz musze zaczac myslec nad zmiana podejscie do tych waznych wydarzen bo w koncu to przez to moj organizm tak reaguje nadmiernie stanami depersonalizacji.
Po prostu chialam sie tym podzielic i zarazem podziekowac ze jestescie tutaj z taka inicjatywa informujaca.