A więc tak, jak najbardziej presja choć prędzej zbytnia ambicja, która nie znosi jak coś nie wychodzi, wieczna gonitwa myśli, która ma pełno planów nazbyt trudnych do wykonania, może spowodować na poczatku wypalenie oraz pogorszenie nastroju i co za tym idzie lęki.
Umysł ma jak sam napisałeś fantastyczną moc -choć zgubną w skutkach, ,iedy nie wiemy o co chodzi - między innymi odcinania się co w zasadzie można nazwać derealizacją i depersonalizacją.
Kiedy w głowie jest zbyt duży natłok myśli a my nie potrafimy wyluzować, ciągle żyjemy tym co zrobimy, co nam się uda a co nie, odrzucamy mysli, ze może nam coś nie wyjśc i irytujemy się tym, umysł w ktorymś momencie może mieć dość i najzwyczajniej przechodzi na jak ja to nazywam stan awaryjny.
Można doświadczać, stanów depresyjnych, lęków, przestajemy bardzo czesto odczuwać emocje, odczuwać poczucie rzeczywistości, czuć obcość do rodziny i znajomych.
Najgorsze jest, zę wówczas człowiek zaczyna się bać tego wszystkiego i nie potrafi się pogodzić, że jego ambicja, ten pęd mogły doprowadzić do czegoś takiego, nie tyle, zę nie potrafi się pogodzić, co nie potrafi uwierzyć, że to w ogóle możliwe.
Krótko mówiąc o sobie jako przykładzie, ja problemy psychiczne miałem od małego ale to co spotkało mnie w wieku 21 lat nazywam piekłem i do dziś nie mogę uwierzyć, zę można się tak źle czuć, nie można w zasadzie nawet słowami opisać jak.
W wieku tak 21 lat poznałem dziewczyne, mialem plany wyprowadzenia sie z domu, ktory byl zawsze toksyczny, plany ukonczenia studiow, znalezienia swojego mieszkania, dobrej pracy, jednym slowem wszystko naraz, przez dluzszy czas staralem sie probowalem ale wszysto nie bylo takie jak sobie planowalem, bylo gorsze a to z uwagi na brak kasy, a to z uwagi ze brak czasu, nie umialem sie z tym pogodzic, chec osiagniecia dobrych wynikow w szybkim tempie pochlaniala cale moje mysli.
Dlugo by pisac ale w ktoryms momecnie zle sie poczulem, dziwnie, slabo, zaczalem odczuwac mega pustke, tak wielki smutek ze czulem go jakby byl smakiem, czarna otchlan, po niedlugim czasie odczulem ze bliscy sa obcy, ludzie wydawali mi sie jakcys dziwni, swiat nierealny, cialo obce, pelno mysli egzystencjalnych masa objawow i w sumie od tego zaczelo sie pieklo. W sumie teraz wiem ze od poczatku bylem zle leczony, nie trafilem na lepszego lekarza, ten mojtylko wypisal lek, i tak sobie go lykalem bez poprawy o dd tez nie bylo tak sporo napisane jak jest teraz w necie.
Dopiero sam sie troche poedukowalem po czasie i zaczalem szukac roznych terapii i innych wyjsc.
I choc teraz ja mam to juz od dluzszego czasu za soba, potrafie kontrolowac lęk jesli sie pojawia, bo ja juz mam slabsza psychike i czasem jak jest silny stres to gorzej sie czuje ale juz nie przybiera to formy zaburzenia, ciaglych objawow itp. Bardziej chwilowych slabosci.
Ale teraz robie ten sam blad, mam od 2 lat mala firme sprzatajaca, idzie to w zasadzie bardzo dobrze, stworzylem zespol ludzi i wspolnie pracujemy, jakos uslug dobra tylko ze... zbytnio sie temu pochlaniam i nie potrafie wyluzowac, nawet w wolne dni o tym mysle, ze to i tamto musze zrobic, zeby tylko dobrze wyszlo itp.
I choc ja potrafie juz nie bac sie lęku i dd i dzieki czemu one sie pojawiaja rzadko to jednak sa dni kiedy znow czuje sie dziwnie, bo za bardzo sobie katuje umysl.
Zaczynam zyc jakby obowiazkami, ciagle myslec o pracy i o tym czy sie uda czy nie uda, irytuje mnie mysl ze cos gorzej wyjdzie.
Trzeba potrafic sie wyluzowac...
Problemem najwiekszym jest to, ze na poczatku ludzie nie wierza ze to moze doprowadzac do jednak tych odziwnych objawow i lęku.
Bowiem kazdy mysl tak: "masa osob ma pasje, pracuje, haruje, i nikt nie ma takich rzeczy, co to sa za problemy..." ale to nieprawda, z perspektywy czasu wiem ze ludzie ktorzy maja pasje, huk pracy, potrafia sobie zrobic wolne o wiecznej gonitwy mysli, od uczucia ciaglego napicecia ze cos trzeba zrobic, ze cos nie wyjdzie albo gorzej wyjdzie.
Wielu z nas nie potrafi sobie wyobrazic ze cos im calkiem nie wyjdzie i trzeba to porzucić.
Wiele dostaje wiadomosci, bardzo wiele kiedy ludzie pisza mi o swoich planach, pasjach, marzeniach, o tym co chca robic, i to wszystko fajne bo ambicja to super sprawa, tylko, ze oni wszyscy robia to co ja, wedlug nich to wszystko MUSI sie udac i ciagle maja czarne mysli ze jak sie nie uda, to beda frajerami, slabymi ludzmi, beda pracowac w slabej pracy i co gorsza nie potrafia odpuscic tego tematu, zyja nim prawie i ciagle sie tym katuja.
Nikt nie zdaje sobie sprawy jak bardzo to jest wyniszczajace dla umyslu.
I choc jak mówie ambicja to ekstra sprawa to jednak trzeba umiec sie pogodzic z pewnymi sprawami i przede wszystkim wyluzowac.
Bo choc swiat teraz jest taki ze trzeba dazyc do doskonalosci cielesnej i materialnej glownie, to jednak umysl nie zostal tak stworzony i zaprogramowany, dlatego zreszta obecnie jest tyle roznych zaburzen psychicznych.
Ludzie ze spokojem wewnetrznym i bez willi z jacuzi oraz ciala vandama oraz z pogoda ducha i doskonaloscia wewnetrzna nigdy nie zachoruja na zaburzenie, tak samo jak ci z tytulem profesora, z willą ale z wewnetrznym spokojem i umiejetnoscia pogodzenia sie z ewentualna porazka, nie zachoruja.
Ogólnie czy mozna sobie to wkrecic? Ja osobiscie uwazam ze nie mozna, przede wszystkim dlatego, ze zeby cos sobie wkrecic trzeba umiec to sobie wyobrazic, a czy mozna sobie wyobrazic te objawy o ktorych mowimy nigdy wczesniej ich nie majac? Raczej nie.
Ale za to mozna sie wystraszyc tych objawow, odczuć lęk i strach przed nimi i wpada sie w zwyczajne nerwicowe kolo, czyli samo myslenie i strach przed tym utrzymuje objawy.
Tylko, że zaraz po zachorowaniu człowiek ma tendencję do wyszukiwania chorób, i jak się tak naczyta różnych fajnych rzeczy to po prostu nakręca swój lęk, który juz istnieje, i przez to czesto mu się pogarsza. Im większy lek i napięcie tym wieksze i gorsze objawy.
Świetnie, ze cos robisz w tym kierunku, hipnoterapia i ze udalo ci sie przestac odczuwac lęk jako taki, to bardzo wazne w sumie, sam widzisz ze mozna zrobic cos zeby to odeszlo, tak samo jest z innymi objawami, one mijaja w 100 %.
Najwazniejsze to nie bac sie ich drastycznie, wiem ze dziwne mysli, uczucie obcosci sa krotko mowiac straszne, i zupelnie jakby nie sposob sie ich nie bac czy nie przejmowac ale mozna to zrobic.
Mnie dzieki temu przeszlo to wszystko bardzo szybko.
To ze hipnoterapeutka o tym nie slyszala to coz szkoda, ale tak w zasadzie nie wazne czy zdiagnozuja ci lęk czy dd czy stany depresyjne, wszystko jest ze soba powiazane i tak naprawde opiera sie na tym stanie awaryjnym, na zmeczeniu umyslu i na blednym nerwicowym kole w jakie wpadamy przy pierwszych objawach i pierwszym ataku paniki.
Ważne jest tez podloze psychiczne, mowie o wczesniejszych problemach z niesmialoscia itp. Ty sam opisujesz swoje podloze, wczesniejsze problemy z wymowa, strata bliskiej osoby, to nie pozostaje obojetnym na przyszlosc.
Błedne kolo mozna przerwac wychodzac lękom na przeciw, to znaczy kiedy sie zle bardzo czujemy i z pewnych rzeczy rezygnujemy, to wowczas nie rezygnowac i robiec swoje mimo objawow.
Kiedy akceptujemy ze to jest zmeczenie umyslu i wierzymy ze te objawy to mnie jakas straszna choroba tylko efekt nagromadzenia się lęku i efekt wielu spraw w naszym zyciu dawniej i teraz i godzimy sie na ich trwanie, obnizamy strach przed nimi i napiecie wewnetrzne.
Dzieki czemu w krotkim czasie objawy te zaczynaja malec i znikaja. Umysl jest na tyle fantastyczny ze jak nie bedzie widzial powodu do strachu i zmeczenia wyluzuje sie sam.
Problemem jest tylko zeby przestac sie bac tych wszystkich objawow, przestac nimi zadreczac, kiedy pojawiaja sie mysli te egzystki, nie nalezy analizowac ich, na mysli natretne nic nie mozemy proadzic, sa automatyczne, pojawiaja sie same, zawsze maja za zadanie dobic nas, wykonczyc, wciagnac w swoja polemike.
Tutaj tez trzeba stosowac ignorancje. Te mysli sa tak samo automatyczne jak inne przyjemne, tylko o przyjemnych pomyslimy chwile i koniec, ale tych co sie boimy nie potrafimy przetrawic i non stop o nich myslimy i probujemy rozwiklac co sie za nimi kryje. A nie kryje sie nic i jak zaczniemy olewac te mysli one znikna.
Ja nie jestem mistrzem medytacji i medytowalem tak naprawde sam dla siebie, siadalem i medytowalem ale mialem tym na celu zobaczyc ze wszystke mysli jakie sie pojawiaja, za chwile znikaja, i te natretne rozniez, a kiedy mozg staje sie spokojniejszy, wychodzi z tego stanu awaryjnegio, mysli natretne przestaja sie pojawiac.
Sorki jesli bedzie duzo bledow, stralem sie poprawic ale mam ostatnio niewiele czasu na kompa. Nie wiem czy czytales ten temat
viewtopic.php?f=14&t=2389
Wedlug mnie masz duze szanse na wyjscie z tego, bowiem nie jestes bezczynny wobec tego ale tez radze ci zbytnio nie zajmowac sie tymi innymi objawami i myslami.
Schemat mniej więcej taki choc zalezne to jest kto jaki ma problem z zaburzeniem:
IŚĆ DO SPECJALISTY - POCZYTAĆ O DANYM PROBLEMIE NA NECIE - DOWIEDZIEĆ SIĘ Z CZYM MAMY DO CZYNIENIA - PODJĄĆ TERAPIĘ - ZAAKCEPTOWAĆ - UWIERZYĆ - PORZUCIĆ OBAWY I STRACH PRZED OBJAWAMI - PONOWNIE UWIERZYĆ, ZE NIE JEST TO CIĘŻKA NIEULECZALNA CHOROBA - PORZUCIC WATPLIWOSCI - ZACZĄC ROBIĆ SWOJE I NIE ŻYĆ OBJAWAMI - UŁOŻYĆ SOBIE SPRAWY W SWOIM ŻYCIU - DAC SOBIE ZGODE NA EWENTUALNE POPEŁNIENIE BŁĘDU I PONIESIENIA PORAŻKI - PRZESTAC MARTWIC SIE KRYTYKA - I W ZASADZIE TYLE I AZ TYLE.
Ale choc wydaje sie to moze malo mozliwe wiem ze wszystko mozna sobie przyswoic i ze wszystkim sie pogodzic, trzeba po prostu zrobic to.