Niecałe 2 lata temu urodziłam wspaniałą córkę - kocham ją nad życie, uwielbiam do szaleństwa. Gdy malutka miała ok. 7 miesięcy, zaczęły się u mnie natręctwa dotyczące strachu przed autyzmem, padaczką u dziecka itp. Poszłam na terapię i dostałam diagnozę OCD.Potem już poleciało i nie ominęły mnie również takie klasyki jak HOCD i ROCD.
Praktycznie odkąd mała się urodziła pragnęłam drugiego dziecka - oczywiście gdy czułam się bardzo źle, pragnienie na jakiś czas odchodziło, ale potem zawsze wracało.
Zaczęłam brać leki, poczułam się trochę lepiej i coraz częściej rozważaliśmy z mężem poczęcie drugiego dziecka. Zazwyczaj jednak wycofywałam się w ostatniej chwili, bo dostawałam ataku lęku gdy decyzja miała stać się rzeczywistością.
W końcu jednak postanowiłam nie dać się lękom i naprawdę zajść w ciążę. I faktycznie tak się stało, odstawiłam leki, zaszliśmy, a ja od tamtej pory czuję ogromny lęk, że NIE POKOCHAM DRUGIEGO DZIECKA TAK SAMO. Nie mogę jeść, ledwo mam siłę mówić, zajmować się córką itd… Czuję koszmarne napięcie, które nie pozwala mi cieszyć się życiem. Czuję, że nie chcę tego dziecka, że wolałabym poronić, żeby tylko już tak się nie czuć
Ja wiem, że to jest lękowa reakcja na zmiany w życiu, ale nie sądziłam, że łupnie mnie tak mocno. Czy ktoś z Was przechodził coś podobnego? Czy jest szansa, że mój stan się wkrótce ustabilizuje?
Dodam, że chodzę na psychoterapię, ale nie do końca czuję się zrozumiana.