Jestem tutaj nowa.Przede wszystkim z całego serca dziękuje adminom za tą grupę.Dzięki niej w ogóle wstaje z łóżka(za każdym razem czytam wpisy ,które dają mi nadzieje).
Cierpię na nerwicę lękową,co za tym idzie -silną depersonalizacje.
Ta przypadłość przytrafiła mi się po raz czwarty (ostatnio miałam 3lata spokoju).
Niestety,ale mam wrazenie,ze obecny stan i objawy,to totalne apogeum.Trwa to dopiero 10dni,a ja już nie mam siły.
Objaw tym razem nie typowy,to myśl natrętna,ze cała ja,to tylko moje oczy...że tak naprawdę twarze ludzkie,to tylko "przykrywka",ze ludzie tak naprawdę to mózgi (coś co jest odrębnego od twarzy).
Wiem ,pisze w sposób niesprecyzowany,ale nie potrafię tego inaczej ubrać w słowa.
Patrze na swoich najbliższych i nie widzę w nich ludzi,lecz maszyny pokryte oczami,nosem ,twarzą.
Analiza,ze moja osobowość mieści się w głowie,ze cała ja to tylko twarz ,myśli,jakby reszta ciała była odcięta od szyi po nogi.
Tak bardzo się martwię

Mam tyle myśli o egzystencji,ze masz wrazenie,ze zbyt mocno się w nie zagłębiłam i one nie pozwolą mi już normalnie żyć.
Czy to jest objaw depersonalizacji,czy to już jest jakaś choroba?
Biorę leki zotral50mg.
Lęki minęły (przynajmniej nie czuje strachu ),a mimo wszystko ten stan się utrzymuje.
Zakończyłam psychoterapię także.