U mnie zaczęło sie od tego, że w zeszłym roku jak się okazało miałam złodzieja w sklepie a byłam wtedy kierownikiem na zastepstwie. Braki były duże. Oczywiście zgłoszone zostało to do dyrekcji,.która oprócz zwolnienia pracownika, który kradł za porozumieniem stron i obarczeniem mnie winą za to wszystko niewiele zrobiła. Przechodziłam gehennę podczas tej inwentaryzacji. Nie spałam, nie jadłam, paliłam, chudłam w oczach aż do przesady, a to trwało od listopada do końca grudnia. W styczniu dowiedziałam się, że jestem w ciąży a w tym czasie miała wrócić z macierzyńskiego moja kierownik. Powiedzialam.o tym szefowi, a on powiedział " niech Pani nie przesadza, na razie na żadne zwolnienie pani nie idzie, musi pani zdać sklep pani X".
Niestety z końcówką stycznia ciążę straciłam, chciałam zostać na zwolnieniu i nie chciałam tam wracać. Zostałam na zwolnieniu 3 tygodnie i jednak wróciłam i oczywiście nasłuchałam się od tej kierowniczki, że to moja wina, że jak ja mogłam nie zauważyć itd. dzień w dzień non stop wałkowanie tego samego. oczywiście cała winę nieświadomie wzięłam na siebie i siedziałam tam z poczuciem winy, lęku itd Była ze mną masakra, a w międzyczasie staraliśmy się ponownie o dziecko. Oczywiście wcześniej skonsultowalam się z ginekologiem który zajmuje się chorobami tarczycy, zdiagnozował u mnie niedoczynność tarczycy, trombofilie oraz zaburzenia gospodarki metabolicznej - hiperinsulinemie. Podjelismy decyzję, że staramy się o dzidziusia ponownie. W pracy działo się non stop to samo, ale podjęłam decyzję, że jeśli nie uda nam się zajść w ciążę teraz zmieniam z automatu pracę. Wzięłam wolne, poszłam na rozmowę o pracę. Następnego dnia okazało się, że jestem w ciąży! 🥰 Byłam bardzo szczęśliwa, dbałam o siebie, maluszka i mojego D. Martwiłam się o te ciążę, natrętnie sprawdzałam czy nie mam krwi na wkładkach (taki był objaw poronienia), czy ciaza przebiega prawidłowo. Czytałam forum kafeteria by sprawdzić czy czasem nikt nie poronił takimi objawami. Historie były różne a ja się nakrecalam, jednak z głową by nie stresować maluszka. Pewnego lipcowego dnia po 4 latach mój D. mi się oświadczył. Poczułam, że mam wszystko. Jednak szczęście trwało tylko dzień, ponieważ następnego dnia pod pretekstem zainteresowania moim samopoczuciem napisała do mnie moja kierowniczka, że jakieś paragony były usuwane, pozycje, dokumenty itd. i nadal że to moja wina, że jak mogłam tego nie zauważyć, że są kolejne braki ale w kasie, że trzeba było to zgłosic (dodam, że zgłaszałam tylko szefostwo która mnie zatrudniło olewalo i kazało czekać az problem sam się rozwiąże, a dodam, że zostałam zastępca kierownika po 1.5 miesiąca pracy) I wtedy się zaczęło - uczucie gorąca, kołatanie serca, ciurkiem lecący pot, pocące się stopy i ręce, uczucie gorąca i duszności, chęć ucieczki, niemożność zaśnięcia. Wtedy zadzwoniłam do ginekologa by sieporadzić to dał mi numer do znajomego psychiatry, od niego dostałam receptę na hydroksyzyne. I powiedział, że to działa na zasadzie psa Pawłowa. Uruchomiło się to uczucie. Powiedział, że hormony w ciąży mogą też mieć ogromny wpływ na to co się dzieje. Następnego dnia poszłam na spacer do lasu, las wydawał mi się odpływający, trawa i mech tępe w kolorach. Poodychalam i zrobiło mi się lepiej i nagle wpadła myśl " Ty sobie to dziecko zrobiłaś by uciec z pracy, nie kochasz ani dziecka ani D." Wpadłam w panikę, chciałam biec przed siebie gdziekolwiek, rozpłakałam się i chciałam jak najszybciej być w domu. W domu - potliwość, lęk, analizowanie tych myśli, tętno 95. I zaczęłam szukać w internecie odpowiedzi. Forum kafeteria wiadomo co podpowiadały - a ja płakałam bo tak bardzo chciałam kochać moich chłopaków i nie chciałam się pogodzić z tymi myślami. Mój D. Wydawał mi się taki obcy, jakby był kimś całkiem innym. A dzidziusia mi żal, że ma taką matkę. Cały czas były myśli kocham nie kocham - i znalazłam was - ROCD. Uspokoiłam się, choć na chwilę. Tak bardzo nie chciałam przestać ich kochać. Stosowałam się do technik, o których piszecie i pomogło, ale w pewnym momencie przeczytałam, że ROCD pojawia się po kilku latach związku, a u mnie zaczęło się po miesiącu związku tylko jakoś wtedy potrafiłam te myśli zaakceptować i z nimi żyć, choć nie powiem, bo byłam bardzo nieserdeczna przez te myśli dla mojego ukochanego, i myśli natretne, że może to prawda, że go oszukuje, ale ja tak bardzo nie chciałam przestać go kochac, przy tym lęk. (ogólnie dodam, że przez natrętne myśli kocham nie kocham rozpadł się mój jeden nastoletni związek, pełen lęku, dwojga 16latkow, cały czas się szarpalismy, on też miał temperament, twierdził, że wszyscy spiskują przeciw mu, a ja nie wiedziałam co się ze mną działo/dzieje do momentu odnalezienia forum) Forum bardzo mi pomogło i jakiś nauczyłam się akceptować takie myśli. Tulić się do mojego D, kochać się z nim, całować go. Uspokoiło się. I nagle czytając tu na forum natknęłam się na artykuł o borderline i natręty na ten temat, płacz, że nie chce " a co jeśli jesteś borderka?". Wypisywanie do przyjaciółki czy mam borderline. Analizowanie swoich zachowań z przeszłości i w teraźniejszości. Analizowanie zachowań borderline. Lęk, potliwość, bicie mocne serca, analiza, szukanie definicji. Upewnianie się, że to nie o mnie. Później natręty dotyczące tego, że w przeszłości na wyjeździe z koleżanką nad morzem zrobiłam coś mega głupiego, niemoralnego z jakimś facetem (choć nic takiego nie miało miejsca), natręty na temat tego, że jestem puszczalska. Natręty na temat tego, że jestem taka sama jak ta zlodziejka że sklepu, że kłamie i oszukuje, że kradnę i jestem taka jak ona i standardowo myśli, lęk, płacz i upewnianie się u koleżanki z pracy czy jestem taka jak ona, ciągła analiza mojego i jej zachowania, porównywanie,wypytywanie partnera czy ja taka jestem. Natręty na temat samobójstwa, że boje się, że je popełnię jak mój ojciec, że nie chce. Lęk i placz. Dzięki nagraniom chłopaków zaczęłam nad sobą pracować i uspokoiłam swoj stan emocjonalny, ale gdy w poniedziałek robiłam porządki w telefonie znalazłam dokument pdf odnośnie borderline i karuzela znów się rozkręciła
