Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy to natręctwo czy derealizacja?

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
madlen
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 122
Rejestracja: 14 marca 2016, o 19:27

11 listopada 2016, o 15:50

Mam ostatnio takie myśli o oddychaniu/mruganiu, i nie wiem jak z nimi walczyć? Czy przypisać je do derealizacji czy do myśli natrętnych? Derealizację miałam kiedyś, ale poznała mojego chłopaka, miałam szczęśliwy czas w życiu, i przeszła. A później nawet jak przychodziła, to na chwilę, a ja nauczyłam się sobie z nią radzić, bo przeczytałam pewien artykuł mówiący, że jest to po prostu reakcja na nudę, i kiedy boimy się działać, i nie mamy sprężenia zwrotnego od otoczenia, to dlatego świat jest dla nas nierealny. Jakoś tak to do mnie dotarło, że chyba się uspokoiłam, i derealizacja przechodziła. Natomiast mam teraz dłuższy czas takie myśli o kontrolowaniu mrugania na przykład. Kojarzy mi się to z derealizacją, bo odczuwałam podobne napięcie wtedy, a poza tym Divin pisał, że wtedy pojawiają się takie myśli egzystencjalne o naszym ciele, pn "jak to sie dzieje, że oddycham, mrugam, itd..." Gdyby to była derealizacja i możnaby było tak samo sobie z tym poradzić - to może bym dała radę w ten sposób jak wcześniej sobie poradzilam?

A może to ukryty lęk przed tikami nerwowymi?

Jaka jest na to metoda?? Może ktoś z odburzonych doradzi? Może to przejaw chęci kontroli? Przez to czasem przez większość czasu jestem w stresie, bo sie boje że mi tak zostanie, i pojawia się błędne koło lękowe.

Pare miesięcy temu też tak kontrolowałam np oddychanie, mruganie, ale powiedziałam sobie że przejdzie, i przeszło. A teraz to chyba jakoś dłużej trwa...

-- 10 listopada 2016, o 14:42 --
Jeszcze miałam taką metode na derealizację, którą odkryłam podczas oglądania serialu :P Na początku nie mogłam się skupic, myślałam o tym że tam jest wszystko takie nierealne, itd... Wkurzałam się, że mi to nie przejdzie. Im dłużej oglądałam serial (a potrafiłam nawet po 5 odcinków na raz), tym bardziej się wkręcałam w te perypetie bohaterów, już w ogóle nie myślałam o nierealności, i pod koniec serialu, to aż mi było przykro że sie skończył, poczułam się aż zżyta z tymi bohaterami :D Wywnioskowałam, że można to przenieść do życia - tak sobie ułożyć życie, odwiedzać ludzi, itd, żeby się tak wkręcić, i żeby te relacje nie były takie powierzchowne. Nawet się kłócić, czy obrażać, albo kochać, przywiązywać i lubić, ale wprowadzać emocje w życie. I w sumie to jest pewien fajny sposób :)

Ale wracając do bardziej mrocznego tematu - co z tą kontrolą mrugania? Może to nie derealizacja, a ukryty lęk przed tikami nerwowymi (bo na początku się bałam tików, że będę mrugać jak tikowiec)?

Jaka jest na to metoda?? Może ktoś z odburzonych doradzi? Może to przejaw chęci kontroli? Przez to przez większość czasu jestem w stresie, bo sie boje że mi tak zostanie, i pojawia się błędne koło lękowe.

Pare miesięcy temu też tak kontrolowałam np oddychanie, mruganie, ale powiedziałam sobie że przejdzie, bo to tyko reakcja na napięcie, i przeszło. A teraz to chyba jakoś dłużej trwa... Boję się że mózg teraz sie przestawił i jakoś tak sam nie wydziela tych dobrych hormonów i że mi tak zostanie.

-- 11 listopada 2016, o 15:50 --
Chciałabym uzyskać poradę, co robić? Czy przypisać to do derealizacji, i poczekać aż sama przejdzie, a samej angażować się w życie, i coraz bardziej w niego "wkręcać", a myśli same ustąpią, bo emocjonalnie zacznę się z czasem bardziej wkręcać w inne sprawy?
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

11 listopada 2016, o 17:19

Kontrola jest kontrolą, czy to kontrola oddychania, czy mrugania, czy sprawdzania czy nie oszaleliśmy, czy sprawdzania guzków na ciele :) Po co chcesz to koniecznie przypisywać czemuś? Wynika to po prostu z napięcia lękowego, obaw, generalnie stanu rozstrojenia emocjonalnego.
Możesz bać się tików i dlatego akurat Ci się na to uwzięło :) Swoją droga miałem kiedyś też taki objaw i z oddychaniem i mruganiem :)
Rada jest taka aby poprawiać całościowe podejście do zaburzenia i objawów a także innych kwesti gdzie Nasze życie kuleje :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
madlen
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 122
Rejestracja: 14 marca 2016, o 19:27

11 grudnia 2016, o 22:15

Czytałam ostatnio sporo o eksperymencie Daniela Wegnera dotyczącym niemyślenia o białym niedźwiedziu. Z jednej strony daje mi to dużo nadziei, że są to mechanizmy dotyczące każdego człowieka, i każdy może mieć takie obsesyjne myśli. Jednak bardziej martwi mnie to, że im bardziej próbujemy się ich pozbyć, tym bardziej one z nami są. Ponadto, jeśli się czymś zajmiemy, to te myśli wracają, bo umysł jakby „sprawdza” czy myślimy, wracają czasem ze zdwojoną siłą :/ Co więcej, w jakimś tekscie na podstawie badań Wegnera przeczytałam też, że im bardziej chcemy się zrelaksować, tym trudniej nam to zrobić. W zasadzie miałoby to też przełożenie do mojej (kiedyś) bezsenności, z którą poradziłam sobie w ten sposób, że nie chciałam zasnąć na siłę, a wyobrażałam sobie, że jest poranek i trzeba wstać.
Nie rozwiązuje to jednak problemu: jak nie poświęcać uwagi obsesyjnym myślom? Przeraża mnie też fakt, że jakakolwiek myśl może się stać obsesyjna… (używam słowa obsesyjny, bo mnie mniej przeraża niż „natrętne” :P) jak nie poświęcać uwagi tym myślom, skoro im bardziej nie chcemy poświęcać im uwagi, tym bardziej zwracamy? A im bardziej chcemy olewać, czy też zrelaksować się, to tym jest trudniej? A jak zajmiemy się czymś innym, to i tak one wracają (chyba że coś źle zrozumiałam)
Chyba Ciasteczko pisała kiedyś, że bez akceptacji, zajmowanie się czymś nie różni się wiele od zwykłego wyparcia, dlatego należy zaakceptować myśli. Ale właśnie- rzekomo wg Wegnera im bardziej chcemy zaakceptować, tym jakoś mniej to wychodzi.
Podaje on kilka metod. Między innymi wyznaczać sobie czas w ciągu dnia, na przykład 15 minut na myślenie o tym, i odkładanie do wyznaczonej godziny. Światełkiem w tunelu dla mnie jest też metoda mówiąca, że czas leczy rany, i po prostu z czasem te myśli wygasają, o ile się nie nakręcamy. I tak w sumie było do tej pory. Mówiłam sobie: „mój stan emocjonalny jest zaburzony, muszę to przeczekać, aż się wyluzuję i nie będę szukać zagrożenia”. I o dziwo, jakoś mijało. Ale czy Ci ludzie w tym eksperymencie byli w stanie zagrożenia??
Ale znowu mam wątpliwości, bo po jakimś czasie się znowu nakręciłam i znowu wracało. Jest jakaś jedna konkretna metoda? A może podświadomie boję się tików, a nie tych myśli, i wystarczy sobie przetłumaczyć że nie dostanę tików, i poczekać aż nawyk myślowy zostanie zastąpiony innym? Kiedyś przeczytałam też, że nieważne jaką diagnozę postawi psychiatra, ważne żeby być szczęśliwym. Więc może za dużo o tym czytam, i po prostu trzeba się zająć życiem, i, jak to określiłeś „innymi kwestiami gdzie nasze życie kuleje”, żeby emocjonalnie inne kwestie nam zajęły myślenie?
A na zakończenie tradycyjne nerwicowe: „Ale…? A co jeśli….?”… Czy da się w ogóle wyjść z błędnego koła?

Dzięki za szybką i rzeczową odpowiedź, wasze nagrania i rady są dla mnie ogromnym wsparciem...

-- 16 listopada 2016, o 09:17 --
Czy ja w ogóle to dobrze, logicznie rozumuje? Fajnie jakby ktoś wskazał jeszcze błędy w moim rozumowaniu.

-- 16 listopada 2016, o 10:28 --
Apropo eksperymentu Wegnera - Nie wydaje on się wam trochę nieetyczny? Gościu wkręcił ludziom obsesyjne myśli, i później ludzie musieli myśleć o białym niedźwiedziu i cierpieć. No chyba że po czasie to ulegało wygaszeniu??

-- 16 listopada 2016, o 12:45 --
Jeszcze jedno pytanie. Czytam sobie historię odburzenia Victora, i tam jest napisane, że podczas lęku o wyskoczenie z okna, sprawdzałeś nerwicę, i specjalnie stawałeś przed oknem i wtedy Twój lęk rósł, ale nic nie nie stało. To dlaczego jeśli ktoś boi się że zabije dziecko na przykład, i przykłada mu poduszkę do głowy żeby sprawdzić czy coś się stanie(taki przykład, też z tego forum); to jemu radzicie, że nie może tego robić, żeby nie sprawdzać, a Victor miał sprawdzać?? Tu jakoś nie umiem tego logicznie zrozumieć.

-- 11 grudnia 2016, o 22:15 --
Powiedzcie chociaż czy ja to dobrze rozumiem ten mechanizm nerwicy?
ODPOWIEDZ