hmmm, w sumie taki stan gdzie sie ma tego naprawde i mocno dosc to moze ywbic i bez lekow, bo mozna wtedy naprawde zaczac aktywnosc wobec zaburzenia.
Ale jasne, ze leki w sumie tez mozna brac.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Czy juz czas na leki zeby sobie pomóc???
- dankan
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 935
- Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014
spis-tresci-autorami-t4728.html
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014
spis-tresci-autorami-t4728.html
-
- Gość
Cześć, dzięki za odpowiedzi i za porady. Co do zaakceptowania obecnej sytuacji to już się z tym uporałem , wytłumaczyłem sobie że na chwile obecna mam pracę mam z czego żyć i muszę się nad tym skupić i się odburzać. Problem jest jednak inny u mnie jakikolwiek stres wywołuje ,że nie chce on ze mnie zejść no a pozniej dochodzi do lęków , fobii itd. W czwartek straciłem na treningu zęba a dokładnie połowę jedynki kumpel wybił mi łokciem podczas gry w kosza oczywiscie przypadkowo... No i piątek był makabryczny , byłem cały czas roztrzęsiony, rozkojarzony wystraszony i w ogóle miałem takie stany że nawet nie wiem jak je nazwać, mogło to być spowodowane oczywiście myślą że wszyscy których spotkam zobaczą że nie mam tego zęba. I teraz pytanie czy każdy jakiś stres bedzie powodował lawinę stanów lękowych itp; bo odnoszę wrażenie że ja już nie mam na to wpływu. A teraz kolejna sprawa co do fobii, że podobno najlepiej ją zwalczać wychodzeniem naprzeciw i tak własnie robię. Tydzień temu miałem problem zeby się spotkać ze znajomymi lęki itp. mimo wszystko poszedłem i jakoś to przetrwałem całkiem miło. Niestety problem jest taki ze to nie powoduję przy kolejnych wyjsciach jakieś ulgi i te mysli i lęki wracają. Nawet jak jadę do rodziny to mam stresa... No i niestety jestem na takim etapie że nie mam ochoty się z nikim spotykać , ale wierzę w to że to minie i tu niestety ta moja samotność może powodować że te objawy nie ustępują....
-- 14 lutego 2015, o 20:57 --
A dodam jeszcze że niestety już od dłuższego czasu nic mnie nie cieszy , nawet rzeczy które mi sprawiały przyjemność wykonuje
rutynowo z przyzwyczajenia... hmm i banany nie pomagają:):)
-- 14 lutego 2015, o 20:57 --
A dodam jeszcze że niestety już od dłuższego czasu nic mnie nie cieszy , nawet rzeczy które mi sprawiały przyjemność wykonuje
rutynowo z przyzwyczajenia... hmm i banany nie pomagają:):)