
Zauważyłem, że umysł ostatnio chce ze mnie zrobić wariata

" Zawsze byłeś za bardzo wybuchowy i szalony - pewnie jesteś wariatem"
" kim ty naprawdę jesteś?! Bez nas i lęku nie będziesz wiedział kim masz być, jak się ubrać i co rozmawiać"
" Dostaniesz DD już niedługo, bo sprawimy, że się będziesz stresował cały czas" - No i faktycznie się stresuję prawie cały dzień.. Najśmieszniejsze jest to, że przeczytałem, że DD się dostaje od przewlekłego stresu, a te myśli mi dosłownie wmawiają, że sprawią, że się będę stresował całe życie i wkońcu dostanę DD i brak uczuć do bliskich ;/ - Jeżeli wiecie o co mi chodzi, zawsze byłem wrażliwcem i kocham wszystko dosłownie, podmuch wiatru, uśmiech dziecka nie zamieniłbym to na dużą dyskotekę i alkohol... No i chyba nerwica wiedziała co atakuje... Bo ja kochałem się bawić z moją Siostrzenicą i spędzać czas z rodziną ogólnie... Ostatnio mam myśli, że już do końca życia będę chodził spięty, nie będę spał, będę bardziej agresywny i nic już mi nie będzie w życiu sprawiać przyjemności, nawet uśmiech dziecka...
I po części sprawiła to, że faktycznie coraz bardziej wszystko mnie drażni, nic mnie nie cieszy, wyobrażam sobie, że mógłbym być teraz w najlepszym hotele świata, a w swoim ciele i by mnie to nie cieszyło... Że już nic mnie w życiu nie będzie cieszyć... I tego się boję najbardziej, aż jak te myśli przychodzą, to faktycznie zastanawiam się, czy nic mnie w życiu już nie cieszy, może mają rację? Ale emocje dalej mam tylko słabsze.
I tu do was pytanie: Bo myśli podpowiadają: " Już sam nie wiesz kim jesteś/ co masz robić/ nic cię nie cieszy" - A ja np chciałbym zrobić coś spontanicznego/szalonego jak dawniej... A nerwica podpowiada, że to nie jest moja prawdziwa osobowość itd

Czy lepiej zachowywać na jakiś czas stabilność emocjonalną? Bo ja nawet powstrzymuję się od płaczu, żeby być stabilniejszym i bardziej świadomym swoich emocji. Ale mam do końca Życia już nie działać pod wpływem emocji nawet tych pozytywnych? Dziwne pytania, przepraszam, że takie pierdoły zadaje, bo wiem, że ludzie mają większe problemy, ale lęk mnie czasem naprawdę przeszywa... A szczególnie boję się, że dostanę DD przez te ciągłe napięcie ciała bezpodstawne, bo nie mam stresu w Życiu chyba ;/ Chodzę jak na szpilkach i mało co mnie cieszy/ wybucham złością - Ale staram się być świadomy emocji i je uspokajać. Mi to by się przydał chyba poradnik jak Żyć od początku

Najgorsza i tak jest ta myśl, że jak nie będę spięty i się kontrolował, to nie będę umiał żyć i się oddzywać i wszystkie moje działania są złe i niepoprawne i podążam złą drogą w życiu... Np teraz nie wiem czy się wyprowadzić z domu rodziców, czy nie? Czy samotność ale i większa odpowiedzialność lepsza? Eh.. Nie umiem już podajmować prostych decyzji... Bo mam wrażenie, że jak popełnię błąd, to nerwica się rozwinie i jak będę mieszkał sam to dostanę DD i całe życie spaprane...

To tak w skrócie

Pozdrawiam i za każdą, ale to każdą odpowiedź szczerze dziękuję
