Witajcie. Zaczyna mnie to już irytować, za każdym razem w stresującej sytuacji, pojawia mi się "oderwanie od rzeczywistości", tak jakbym bał się, że wpadłem w jakiś sen/koszmar... Sam już nie wiem czy to może być depersonalizacja na 100%... Chociaż zawsze po tym, odzyskuję niby "świadomość, normalność"
takie uczucie, jakby wszystko się w sekunde zmieniało i jakby było nieralne, jakby było snem, koszmarem...
Zastanawia mnie, czy mogę jakoś się tego pozbyć, denerwuje mnie to że jestem w jakiś sposób przez to "słaby" ? Mocno mnie to ogranicza, dużo bardziej niż ataki paniki, do których już przywykłem, bo mam je od paru ładnych lat

Chcę się tego pozbyć, bo nie ukrywam, że taka "zbyt mocna wrażliwość" nie jest mi w Życiu potrzebna i wkurwiam się sam na siebie potem, że mam trybiki nie tak poprzestawiane... Spieprzyłem przez to parę rzeczy w Życiu... Tam gdzie powinienem zachować zimną krew i świadomość , ja odlatywałem w kraine zwaną "snem"
Największe zło jest ukryte w świętobliwych nadmiernie i w tych powściągliwych nadmiernie.
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...