chciałem z Wami podzielić się moją historią.
postaram nie nudzić, ale nie obiecuję

Wszystko zaczęło się jakieś 2 lata temu, rok po tym jak wyjechałem do Londynu. Dużo stresu, nowy kraj, nowa kultura, nowy język, wszystko takie inne. Nie powiem, że początki były proste, przez co też wydaję mi się wpadłem w tę głupie koło.
Ten pierwszy atak pamiętam do tej pory. Wyszedłem do sklepu i w pewnym momencie idąc chodnikiem, poczułem jakieś nogi jakby z waty, zaczęło mi się kręcić w głowie i miałem wrażenie, że wszystko jest jakieś nierealne i że zaraz zemdleje. Okropne. Wróciłem do domu, i oczywiście mega stres, co się ze mną dzieje, wujek Google i te wszystkie klasyczne kroki, przez które każdy z nas przeszedł. Wszystkie choroby świata, przed oczami, jeszcze w tym samym dniu zakupiłem dużo witamin, bo wydawało mi się że to anemia( tak mi objawy podpasowały


Powrót do uk, pierwszy psycholog , nie wiem czemu ale nudziło mnie to , więc do niej nie wróciłem. Nie chciało mi się rozmawiać o moim dzieciństwie, a było jak wielu z nas , ojciec alkoholik, klasyk;) ale nie uważam, żebym przez to miał te problemy.
Ciężko było mi pracować, ale nigdy nie rzuciłem pracy, wiedziałem, że nie byłaby to dobra decyzja, tymbardziej, że nie mieszkam w rodzinnym domu, i musze sam sie utrzymywac. Kiedy zaczelo robic sie bardziej nie ciekawie, wybrałem sie do psychiatry. i tabletki (parokstyna). generalnie po wszystkich skutkach ubocznych, zaczelo byc nawet ok, ale nie czulem sie soba. Po jakis 2ch miesiacach przestalem je brac bo, stwierdzilem ze nic mi juz nie jest i dam sobie rade. I było ok przez jakieś pol roku. Potem znowu beznadziejna sytuacja, zostałem tu sam ze swoimi problemami , musiałem się przeprowadzic, i jakos wszytsko sie nie ukladalo, więc znowu tabletki, tym razem nie pomogly, rzucilem je po jakims miesiacu. Poznalem kolezanke, ktora przeszla przez to samo !! to bylo mega, kazda rozmowa z nia to jak psychoterapia. w koncu ktos mnie zrozumial o co mi chodzi. w sumie nikt inny o moich problemach nie wie, bo nie lubie o tym mowic. to mi bardzo pomoga, w sumie do tej pory czesto rozmawiamy. no ale jakies dwa miesiace temu znowu poczulem sie zle, i oczywiscie poszedlem po kolejne tabletki, ktore byly okropne, i rzucilem je po jakis 2ch tygodniach po myslalem ze sobie cos zrobie. to byl kop taki, w ktorym uswiadomilem sobie, że musze sam sobie z tym poradzic, ze nie chce zadnych tabletek, bo problem jest w psychice a nie ciele. tymbardziej jestem czlowiekiem ktory zdrowo sie odzywia, i nie biore zadnych tabletek, nawet przeciwbolowych.
Przeczytałem ksiązke " Pokonalem nerwice" Szaffera (historia wyjscia z nerwicy). Oprocz tego trafilem na Youtube na kanal Divovic. Jest mega! Koledzy to co robicie, to jest coś pięknego. Uwielbiam Was sluchac, i sposob w jaki wszystko tlumaczycie jest genialny. Wiem, że nie jest to długi okres, odkąd zacząłem się odburzać, ale działam. Już teraz czuję, jak bardzo lęki ustąpiły. Czuję jeszcze lekkie odrealnienie, ale wydaje mi sie, że to objaw nerwicy, niż same w sobie odrealnienie.
Jest lepiej. Wiem, że uda mi się i wierzę, że mi w tym pomożecie. Już pomagacie!
Dziekuję, i trzymajcie za mnie kciuki

kuba