Witam. Nazywam się --- mam 16 lat. Pozwólcie, że się nieładnie streszczę, z gory przepraszam jeśli wstrzelilem sie w niewlasciwy dzial

. Z marichuana mialem kontakt może 5-7 razy, ogólnie pierwsze palenia były ok, smiechawa-faza jak to zwykle wśród gimbusów ;>, 5 dni temu wziąlem 1 buszka, mało biorąc pod uwage moją mase 92 kg

, mialem tzw. bad tripa w uszach mi brzęczało, nie powiem przez chwile na poczatku byl lekki chill out ale potrm ogolnie beznadziejnie sie czulem, myslalem ze zaraz wybigne z pokoju (kolega sie na mnie popatrzyl i sie strasznie zląkłem, nie wiem dlaczego).... Gdy wstalem czułem sie beznadziejnie myslalem, ze zeswiruje, ogolnie podobny stan swiadomosci jak przy paleniu, nie czułem sie czlowiekiem. Myslalem o trywialnosci naszego zycia na planecie, ogolnie byly momenty, ze nie rozumialem co ja tu robie, po co ja zyje i kim jestem(jestem osoba która ma dużo zainteresowan a i bardzo interesuje sie psychologia), nawet rozmawialem z rodzicami, nigdy takie cos nie mialo miejsca jestem strasznym buntownikiem

, w nastepnych dniach bylo lepiej, a moze mi sie tylko wydaje (?).Dzisiaj czyli piec dni po paleniu mam chwilowe zacięcia, nie mam takich stanow jak na poczatku, ale czasem rozmyslam szybko ''o co tu chodzi'' ''czm jestem'', potrafie miec chwile normalnosci, ze jest ok . Nie mam takiego czegos, ze nie rozpoznaje sie w lustrze, swoich rak itp. Po prostu mam te glupie myśli, oczywiscie staram sie o tym nie myslec bo wiem , ze to jest lze i jest to tylko nakrecanie siebie. Co myslicie, czy to jest derealizacja? Jak sobie pomoc? Isc do psychologa?