Divam No to jesteśmy podobnego zdania - feta

Z czystej ciekawości (z tej samej przyczyny zamierzam jeszcze spróbować absyntu i paru rzeczy po których swiat nabiera innych barw

). Co do bdsm to może rzeczywiście lekki off-topic, ale co tam. Jesli pytasz czy mam coś przeciwko? Nie. Czy pobawiłabym się z kimś w taki sposób? Może (zawsze to lepsze niż "waniliowy" seks, który rzeczywiście mnie jakos nie kręci ...ale dla mnie to przede wszystkim ciekawe od strony psychologicznej a nie od strony użycia różnych gadżetów. Poza tym....w bdsm zakłada sie, że dwie strony mają kontrolę nad sytuacją i każda ze stron może w dowolnym momencie przerwać zabawę ( to trochę psuje frajdę) , inna sprawa, że wymaga to wzajemnego zaufania... Ostatecznie, żebym miała psychiczną satysfakcję ze związku wcale nie muszę kogoś wiązać czy bić...dla mnie wystarcza, że ta osoba jest emocjonalnie ode mnie zależna i przez to mogę aranżować różne sytuacje niekoniecznie informując partnera jakie są moje intencje

. Efekt jest jednak bez porównania lepszy, bo reakcje są autentyczne, dzieje się to naprawdę i wiem, że żadne "magiczne słowo" wypowiedziane przez delikwenta nie zakończy całej zabawy i nie uwolni go spod mojego wpływu. Wtedy widok łez na czyjejś twarzy jest o wiele słodszy. (po co ja to piszę? chyba mnie tu wszyscy znienawidzą

) W każdym razie nie będę więcej wracała w tym wątku do tego tematu.
Lipton to nic nie da. To co napisałam to jednak ogólniki, a nie jakieś konkretne sytuacje z mojego życia. Co do tej "realnej" wizyty, to również czarno to widzę. To nie kwestia przełamania się - tylko umiejętność "wyjścia z siebie" w tej sytuacji, która umożliwiłaby mi mówienie prawdy. Musiałabym przy takiej wizycie przestać być sobą - przestać kłamać, robić dobre wrażenie, usmiechać się, przechwalać i czarować wszystkich wokół. A to jest po prostu nie możliwe przy pierwszym spotkaniu (pewnie nawet przy dziesiątym). To nie moja pierwsza rozmowa z psychologiem czy psychiatrą i wiem, że w pewnych sytuacjach po prostu włącza mi się taka postawa oporu, obrony siebie za wszelka cenę i wtedy zaczynam dowolnie manipulować faktami, żeby koniec końców wyjść na zupełnie zdrową osobę. Ja to robię mimowolnie i co z tego, że teraz powiem sobie "idę do psychologa" jak potem, podczas wizyty zrobię z tego jakąś farsę...ja sama dla siebie nie jestem do końca czytelna w pewnych działaniach. Np. teraz wszystko we mnie mówi mi żeby nie godzić sie na przeniesienie tego wątku gdzie indziej

Czy ja wiem dlaczego sie upieram ? Czy chcę żeby było po mojemu? Nie mam pojęcia, ale wiem, że potrzeba na to mojej zgody, a ja znajdę jeszcze milion innych wymówek żeby go nie przenosić (boże...ja mam chyba rzeczywiście nierówno pod sufitem

)
If you can't be a good example, then you'll just have to be a horrible warning.