
mam to juz 9 a w sumie 10 miesiac a co mam? Derealizacje z depersonalizacja, daruje sobie wymieniani eobjawow bo ich po piewsze trudno opisywac a po drugie wszystkie wiaza sie z nie czuciem, oddaleniem, innoscia i poczuciem obcosci do roznych rzeczy i spraw a nawet mysli.
Na poczatku byla panika potem dzieki Wam moim drodzy leki zmalaly i potem nawet jakos przestalam je odczuwac. Moj stan na pewno jes lepszy niz na poczatku i za to Wam wszystkim dziekuje, jestescie super motywacja.
Mam tylko od kilku dni dziwne mysli ze moze zatrzymalam sie w miejscu. Bo ciagle jednak czuje te objawy dd i tak naprawde malo co z nich mi zeszlo. Porpawa jest w nastawieniu do tego, juz tak nie przezywam, nie panikuje, potrafie bardziej czuc emocje ktore mialam calkiem odciete.
Ale jednak nadal mam obcosc do samej siebie, nadal mama mysli co ja tu robie i kim jestem i kto to robi itp
Czy moze tak byc ze ja po prostu od rana jednak skupiam sie na tym czy to jest czy tego nie ma? Czy powodem ze to trwa moze byc ze mam juz tego dosyc i chcialabym zeby juz zniknelo?
Czuje sie jakbymz robila postep a jednak sie to zatrzymalo. Postep jest duzy ale mysli jednak ciagle dziwne mam i ciagle je slucham czy to tez moze byc powod ze ciagle jednak mam te stany?
Z domu wychodze, staram sie zyc a jednak cos jest nie tak.
Na terapii nie jestem rozumiana, moze powinnam dluzej wytrzymywac ale obie moje psycholozki bardzo smecily, to byly jakies rozmowy prowadzone donikad, nawet nie wiedzialam co im mowic bo ja dzieki temu ze jednak dowiedzialam sie wiele o nerwicy i lekach to dawne moje nerwicowe zapedy mi juz minely.
Zostalo tylko mi to cholerne dd i zastanawiam sie czy ta regeneracja na pewno trwa...co myslicie?
pozdrawiam