Zacznę od początku. Mam 25 lat i jakieś 2 lata temu wpadłem ni z tego ni z owego w natręctwo które rozłożyło mnie na łopatki. A dokładnie dotyczyło ono homoseksualizmu. Długo nie czekając, po czterech dniach byłem już na wizycie u psychologa. Tam dowiedziałem się, że mam stany depresyjne, które doprowadziły do mojego natręctwa. Choć sam uważałem, że jest odwrotnie i że to natręctwo wpędzało mnie w depresje. Był koniec maja a ja nadal żyłem tylko objawami. Natręctwa się zmieniały, bóle migrenowe i wieczny niepokój nie dawały mi wytchnienia. Jako że jestem zawodowym sportowcem musiałem uczestniczyć w treningach. Była końcówka sezonu i kolejny zaczynał się dopiero w sierpniu, dlatego powróciłem do mojego rodzinnego domu. Rodzice wspierali mnie jak tylko mogli, ale ja nadal tkwiłem w tym błędnym kole... Nie byłem w stanie myśleć o niczym innym jak o moich objawach i natręctwach (homo, zwariowanie, opętanie, skrzywdznie kogoś itp.). Całe okres wolnego straciłem przez takie wegetowanie. Można powiedzieć, że byłem wrakiem człowieka... Wspomnę jeszcze, że przez ten czas uczęszczałem na terapię i miałem okres brania leków. Niestety nic z tego mi nie pomagało... Cały czas czułem się jak w klatce. Leki odstawiłem, bo byłem jak warzywo po nich.
Nastał jednak czas powrotu do uprawiania sportu, czyli zaczynał się nowy sezon i musiałem wypełnić kontrakt, bo to była i jest moja praca za którą dostaje pieniądze. Nie miałem wyjścia musiałem wziąć to wszystko na swoje barki. I tu ku mojemu zdziwieniu zaczęło mi się poprawiać


Myślałem, że juz witam się z gąską


Od jakiegoś tygodnia (po dwóch latach!) znowu mnie dopadła i ni cholera nie wiem jak sobie mam z tym poradzić. A mianowicie, ni stąd ni zowąd zacząłem analizować każdy swój ruch... Czy dotknąć tego, czy tamtego, czy zrobić tak czy siak, czy powiedzieć to czy co innego. Dosłownie wszystko analizuję.... Pomóżcie i powiedzcie jak sobie z tym radzić, bo moje narzędzia niestety tu nie działają

-- 14 lutego 2016, o 17:41 --
A bo bym zapomniał. Przepraszam, że taki długi post. A i jeszcze jedno. To co robicie moim drodzy to jest coś wspaniałego, WIELKI SZACUN za to forum. Mam nadzieję, że przyjmiecie biednego boniskiego do swojej rodziny
