
Jestem jak większość tu z Was bardzo wrażliwym człowiekiem, od zawsze. Od dziecka widziałem we wszystkim więcej niż pospolity człowiek, nie ujmując ludziom którzy są mniej wrażliwi rzecz jasna


Od małego miałem problemy ze zdrowiem, co wiązało się z dodatkowym stresem. Do tego inne postrzeganie świata też swoje robiło, wiecie jak jest

To wszystko się we mnie kumulowało aż około trzy lata temu wybuchło obudzone zielskiem. Zaczęło się koszmarnie, strach że wariuje itd. im więcej się wkręcałem i bałem tym więcej objawów się pokazywało ,wpadłem w błędne koło.
Najpierw zaczęło się od wszystkich możliwych objawów DD jakie chyba są, nie będę wymieniał bo dobrze je wszyscy znamy

W głowie chaos, głośne myśli, jakby ktoś do mnie mówił że się zabije itd. Ciągły płacz, martwienie się co się ze mną dzieje i inne wątpliwości. Byłem raz u psychologa który jeszcze mnie dobił mówiąc, że dostane schizy. Wiecie jak to działa na nerwicowca

W końcu po kilku miesiącach trafiłem na Was, na forum i ludzi dzięki którym normalnie funkcjonuję i mogę pomagać innym. Poznałem tu wiele osób które są teraz dobrymi przyjaciółmi, dowiadywałem się powoli wszystkiego o nerwicy dd i innych zaburzeniach.
W ciągu działania na forum jako moderator, pomoc i zwykły użytkownik, pokonywałem swoje lęki i walczyłem z nerwicą. Długo trwała walka z lękami, ale udało się i zostało samo DD i stany depresyjne. Były i są wzloty i upadki, w ciągu tych prawie trzech lat pochowałem parę osób , znajomych i mniej mi znanych do tego problemy w szkole.
To wszystko w ciągu tych lat mnie sprowadzało do prawie początków i musiałem zaczynać walczyć od nowa. Ale największy koszmar zaczął się gdy zachorowała na raka najbliższa mi osoba którą traktowałem jak drugich rodziców. Ponad rok patrzenia na powolną śmierć ukochanej osoby za którą wskoczyłoby się w ogień i najgorsze miejsca.
Chodzenie do szpitala, zajmowanie się i wszystko inne, do tego patrzenie na ludzi na oddziale paliatywnym było dodatkową przykrością. Po długiej walce 1 września tego roku bliska mi osoba zmarła. Znowu dno psychiczne i nie mogę się pozbierać mimo, że powoli dochodzę do siebie i funkcjonuję. Na całe szczęście mam wspaniałą drugą połowę dzięki której mam jeszcze zdrowe zmysły i funkcjonuję i z którą wiąże przyszłość

Od dłuższego czasu rzadko wchodzę na forum, z jednej strony takie odcięcie pomaga, ale jednak brakuje pomagania innym i rozmowy

Uwierzcie mi ,da się z tego wyjść bez silnych leków terapii i innych rzeczy. Da się znowu wrócić do normalnego życia i być szczęśliwym




Dziękuje Wam za wszystko, za to że jesteście, za pomoc, za wysłuchiwanie jęków i marudzenia


Rzadko bywam już na forum ale nigdy go nie zostawię

Nie jest to post którego oczekiwałem bo chciałem opowiedzieć to lepiej, dokładniej, ale na tę chwilę potrafię tylko tyle powiedzieć





Dziękuje Wam ! A dla nowych nerwusków: Dacie radę wygrać z zaburzeniem i żyć normalnie, tylko mi się nie poddawajcie i pokonujcie swoje lęki bo to Wy decydujecie o sobie i o Waszym życiu a nie zaburzenie
