Stan lękowy ze
wszystkiego robi problem i z bólu kolana i z myśli o tasaku

I to jest bardzo ważny fakt.
Kiedy jesteśmy względnie spokojni słuchamy wiadomości, potem sie kończą
i dziekuje, dowiedzenia, koniec tematu. Kiedy jestesmy w stanie lękowym to na bank sobie coś tam upatrzymy
co nas nagle przerazi. Nagle zaczynamy się bac że może i my bylibysmy w stanie rozpie***lić cały samolot, albo wskoczymy
pod pociag jak tylko będzie okazja, bo może chcemy nawet tylko nie wiedzielismy o tym.
A skoro teraz o tym myslimy to pewnie zwariowaliśmy albo zaczęła sie shiza.
Lek nadaje wazności naszym myślom, czujemy zagrożenie mimo że jeszcze 5 min temu wcale nie myśleliśmy
o tym żeby rozbić samolot;)
I tak zaczynamy wałkowac temat, w efekcie mysli 24h na dobe o tym jak bardzo mamy skłonność do rozbijania
samolotów.
Ważne jest tez to że nie trzeba czuć mocno stanu lękowego, nie trzeba aktualnie czuć lęku aby sobie
w stanie lękowym być. Czasem wystrcza stresy dnia codziennego żeby sobie w takim napieciu ii stanie lekowym być.
Więc myśli natretne potrafia wskoczyć nawet w najmniej spodziewanym momencie, kiedy leżmy wygodnie
i relaksujemy się
Mnie psychiatra nie dał leków, wyjasnił że to taka nerwica i pewnie zanim się ogarnę i zrozumiem że to tylko
nerwica to trochę się umęczę ale przejdzie i że nie o leki tu chodzi a o złapanie dystansu.
I to wydaje mi się w tej nerwicy jest najepsza metoda.
Zanim nabrałam dystansu do ataków paniki i przekonałam się że nic mi sie od nich nie stanie minęło
pare miesięcy, nawet rok, rok wali z sama sobą;) podobnie jest z tymi myślami i lękiem przed utratą kontroli.
Myślę że może to trwa u Ciebie dłuższy czas bo byłaś sama z tymi myslami i lękiem przed nimi
więc nabrały one ogromnej wartości.
Ważne żebys juz nie czuła sie z tym sama i powoli przestawała nadawać wartości pomysłom
lękowym czyli przestała drżeć o to że jesteś np. schizofrenikiem który planuje rozbić samolot;)