Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Błagam!!! Pomóżcie mi! Boję się o swoje życie!!!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 102
- Rejestracja: 11 listopada 2015, o 12:08
Mam na imię Paulina, mam 24 lata, z nerwicą natręctw zmagam się już od wielu lat, zazwyczaj sobie jak tako radziłam, czasami było lepiej, czasami gorzej. Nie będę się na ten temat aż tak rozdrabniała, ale mogę powiedzieć, że oprócz tego że miałam natrętne myśli, to również musiał wykonywać różne czynności (sprawdzanie gazu, żelazka, mycie rąk nie wiadomo ile razy, miała różne rytuały, ale teraz tego wymieniać nie będę). Od tego poniedziałku czuję się fatalnie, nie wiem co mam robić, boję się o swoje życie, czuję ogromny lęk w sobie i ból serca. W poniedziałek rozmawiałam z tatą na temat gniazdek (kontaktów), czyli jakie materiały przewodzą prąd, a co nie przewodzi...każde dziecko już właściwie wie, że nie można bawić się kontaktem i wkładać tam różnych rzeczy. Niestety, ja osoba mająca problemy z psychiką robię wszystko na przekór, zaczęłam tam wkładać różne rzeczy...ołówki, długopisy (to mnie nie kopnęło, bo drewno i plastik nie przewodzi prądu)...ale potem miałam coraz to większe lęki, mózg mi podpowiadał, abym zaczęła inne rzeczy wkładać...cyrkiel, nawet gwóźdź (kopnęło mnie już dwa razy, a się mówi do trzech razy sztuka)...kopnęło mnie jak wsadziłam dwa gwoździe do dwóch dziurek...racjonalnie myśląc to jestem nienormalna, ja to wiem, przecież ja tak bardzo boję się śmierci, a stwarzam sobie takie sytuacje...najgorsze jest to, że ten lęk ujawnia się w tym, że jeśli czegoś tam do gniazdka nie wsadzę, to ten lęk nie ucieknie, ja mam lęk, boli mnie serce, bo nie mam pewności, czy mnie kopnie prąd, czy nie...a ja chcę mieć tą pewność. Nawet dzisiaj trochę mokre palaczki do uszu włożyłam do gniazdka...a teraz sobie wymyślam, że może coś metalowego mokrego włożę (niby woda zwykłą nie przewodzi prądu, ale połączona z metalem nie wiem...). przecież to mnie może zabić, najgorsze, że ja to wiem, a mózg i tak mi każe robić te czynności i ja się boję, ze ja dalej je będę wykonywać i stanie się nieszczęście. Jestem w czarnej rozpaczy, piszę to i jestem roztrzęsiona. Ja wiem, że jeśli dalej będę pozwalała, aby robić te wszystkie czynności to z tego nigdy nie wyjdę, będzie się mi tylko pogarszało (na początku myślałam, że zrobię daną czynność ostatni raz i jej już nie będę powtarzała, ale to błędne koło, bo i tak potem wymyślam coraz to gorsze rzeczy, która mogłabym do gniazdka włożyć, to jest już chore). Ostatnio sobie myślałam, że przez to mogę umrzeć i pomyślałam o swoim pogrzebie, moi rodzice zostaliby sami, jak oni by to przeżyli (płakałam jak o tym pomyślałam, płaczę jak piszę to zdanie...to jest strasznie). To jest straszne do czego mój chory mózg mnie doprowadza, ale nie umiem się tego wyzbyć...Bardzo Was proszę o pomoc! Ja już przeklinam w myślach, mówię do moich chorych myśli (wypier...aj, mam do w d..e)...nie wiem, czy to coś daje. Ja mam teraz trudny okres w życiu, skończyłam w czerwcu studia, a do tej pory nie potrafię znaleźć pracy, siedzę w domu i myślę...i to tez może mieć wpływ na pogorszenie stanu mojej psychiki, jak chodziłam do szkoły to jeszcze umiałam jakoś żyć z różnymi natręctwami ( i jeszcze takie straszne nie były). Teraz nie mam siły. Na pomoc psychiatry, czy psychologa nie mam pieniędzy. Proszę Was Drodzy Forumowicze, pomóżcie mi, powiedzcie co mam robić, wesprzyjcie mnie, nawet nakrzyczcie...ja tak bardzo chcę żyć, po prostu boję się siebie...Błagam, dajcie mi jakąś siłę, nadzieję, bo już nie daję rady!!! Proszę Was Kochani!!!
- Joana
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 155
- Rejestracja: 4 kwietnia 2015, o 18:17
To sa kochana natrety w skuteka napięcia .Moj mózg tez mi podpowiadał różne chore scenariusze wobec mnie i mojej rodziny .Nie ma innego wyjścia ak to akceptować i olewc .Czy myślałaś o wizycie u specjalisty ?Mi akurat leki troche pomogły wyciszyły leki i pomogły sie zdystansowa© .Oprócz tego moa walka sama ze sobą nadal trwa ,chhoc nadal mam gorsze dni zaczynam wracać do życia .
-- 11 listopada 2015, o 14:52 --
Wiem ze ten impuls jest bardzo silny i człowiek sam sobie przestań wieżyć ,sama to przechodziłam i było to straszne ,wpadłam w depresje ale widzę sama duża poprawę czyli w Twoim przypadku jest to tez możliwe
-- 11 listopada 2015, o 14:52 --
Wiem ze ten impuls jest bardzo silny i człowiek sam sobie przestań wieżyć ,sama to przechodziłam i było to straszne ,wpadłam w depresje ale widzę sama duża poprawę czyli w Twoim przypadku jest to tez możliwe
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 102
- Rejestracja: 11 listopada 2015, o 12:08
Joana pisze:To sa kochana natrety w skuteka napięcia .Moj mózg tez mi podpowiadał różne chore scenariusze wobec mnie i mojej rodziny .Nie ma innego wyjścia ak to akceptować i olewc .Czy myślałaś o wizycie u specjalisty ?Mi akurat leki troche pomogły wyciszyły leki i pomogły sie zdystansowa© .Oprócz tego moa walka sama ze sobą nadal trwa ,chhoc nadal mam gorsze dni zaczynam wracać do życia .
-- 11 listopada 2015, o 14:52 --
Wiem ze ten impuls jest bardzo silny i człowiek sam sobie przestań wieżyć ,sama to przechodziłam i było to straszne ,wpadłam w depresje ale widzę sama duża poprawę czyli w Twoim przypadku jest to tez możliwe
Teraz sobie myślę, że jak mnie raz poradziło to, to powinno mnie jeszcze raz porazić prądem by było 3 razy (bo do 3 razy sztuka...bo może przeżyję, albo i nie) to jest chore.
Jak ja mam to ignorować?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 102
- Rejestracja: 11 listopada 2015, o 12:08
Próbuję, ale to jest najgorsze, ze nie potrafię...wiem muszę być silna...teraz mam gości w domu, a ja zamiast się uśmiechać, mam ochotę na płacz.Joana pisze:Olac zajac czymś głowę na siłę nawet i dać sobie czas .Nie chce Ci pisac jakie miałam myśli i natręcwa bo nie chce cie nakręcać ale prawie ich nie ma
- ciekawy94
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 211
- Rejestracja: 4 czerwca 2015, o 11:58
Paula 9101 , spokojnie , już Ci pomagam. Kochana , nic Sobie nie zrobisz. Myślę, że wykonujesz impulsy, czyli sprawdzasz co możesz zrobić , a co nie. To tylko nerwica, najpierw posłuchaj Sobie nagrań, na początek polecam Ci to : https://www.youtube.com/watch?v=f1O7yf6 ... rMk__J2RVb, a potem drugą część.
To co robisz , nakręcasz się - masz typową nerwicą , nic Ci nie grozi. I następna sprawa, skracaj myśli. Ty dajesz Sobie zawładnąć lękiem, i widzisz czarne scenariusze. Poczytaj posty Świętej Trójcy tego forum - Divina, Victora i Ciasteczko- osób, które bardzo pomagają. Sam się świadomie odburzam, Ty też dasz radę. Uwierz w Siebie i weź się w garść. Usiądź, weź słuchawki i zaczynaj słuchać nagrań . Potem zacznij czytać, na sam koniec poczytaj moje posty. Jeżeli masz wątpliwości, chętnie Ci pomogę. Zacznij żyć życiem, a nie żyjesz lękami
To co robisz , nakręcasz się - masz typową nerwicą , nic Ci nie grozi. I następna sprawa, skracaj myśli. Ty dajesz Sobie zawładnąć lękiem, i widzisz czarne scenariusze. Poczytaj posty Świętej Trójcy tego forum - Divina, Victora i Ciasteczko- osób, które bardzo pomagają. Sam się świadomie odburzam, Ty też dasz radę. Uwierz w Siebie i weź się w garść. Usiądź, weź słuchawki i zaczynaj słuchać nagrań . Potem zacznij czytać, na sam koniec poczytaj moje posty. Jeżeli masz wątpliwości, chętnie Ci pomogę. Zacznij żyć życiem, a nie żyjesz lękami

Wykuty charakter przez lata żywym dłutem
Uzależnienia i nerwica ciągłej walki skutek
I na drugim końcu świata będę dumny z pochodzenia
[b]--------------------------------------------------------[/b]
Ogarnę NERWICĘ albo zajebie się starając.
Autor Bart26
Uzależnienia i nerwica ciągłej walki skutek
I na drugim końcu świata będę dumny z pochodzenia
[b]--------------------------------------------------------[/b]
Ogarnę NERWICĘ albo zajebie się starając.
Autor Bart26
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 101
- Rejestracja: 26 października 2015, o 15:09
Paullinka, trochę Cię rozumiem. Jak byłam mała to tyle razy myłam ręce aż mi skóra zeszła między palcami lub myłam tyle razy żeby że mi dziąsło zeszło z zębów
Nie mogę na ciebie krzyczeć bo to nie twoja wina. Ja w tym momencie mam taka nerwicę, że boję się nie spać i zmęczenia w konsekwencji nie śpię
Szkoda że nie masz pracy, to trochę pomaga zająć głowę, lecz zawsze możesz wyjść do koleżanki, wyjść z mamą lub tatą na spacer, lub nawet sama, mi to pomaga w złych dniach. Wiesz co mi też bardzo pomaga bieganie, bardzo, bardzo. Nigdy nie lubiłam biegać, ale to rewelacyjnie oczyszcza myśli, bo po wysiłku w mózgu wydzielają się hormony szczęścia. teraz przebiegam rano ok 10 km tak się wprawiłam i nie dlatego, żę lubię biegać ale dlatego że mam 100 procent lepszy nastrój .Paulinka jestesmy młode dupy i trzeba żyć , zycie przed nami. Znajdż sobie zajęcie , które poprawiają ci nastrój np, jedzenie czekolady i coś porób fizycznie aby odwrócić myśli, skup się na znalezieniu pracy nawet jak ciężko
jesli czujesz to zarejestruj się do lekarza psychiatry nawet na nfz lub idż do internisty może wypisze skierowanie do poradni psychologicznej na nfz. Ja chodzę prywatnie i wiem żę to trochę kosztuję ;(



https://www.youtube.com/watch?v=sDKhOgc9Xq0
-
- Gość
Jak to Cię pocieszy to też boję sie o własne życie. ... mam tak silne objawy somatyczne ze cZasami myślę ze to już koniec ze tak wygląda koniec... ale żyje I myślę ze nerwica chce mnie tyko nastraszyć....ja mam takie bóle żołądka i przy tym silne lęki ból głowy mdłości i drgawki ze wkrecam sobie wrzody żołądka a badania nie zrobię podchodziłam do niego parę razy lęk jest nie do opanowania ale pociaszam się ze ból nie trwa nocą ani bez przerwy ...więc musimy jakoś odwrócić od tego myśli chociaż ja na dzień dzisiejszy nie potrafię ale jestem dobrej mysli
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 102
- Rejestracja: 11 listopada 2015, o 12:08
Dziękuję za tak dobre słowakataryna86 pisze:Paullinka, trochę Cię rozumiem. Jak byłam mała to tyle razy myłam ręce aż mi skóra zeszła między palcami lub myłam tyle razy żeby że mi dziąsło zeszło z zębówNie mogę na ciebie krzyczeć bo to nie twoja wina. Ja w tym momencie mam taka nerwicę, że boję się nie spać i zmęczenia w konsekwencji nie śpię
Szkoda że nie masz pracy, to trochę pomaga zająć głowę, lecz zawsze możesz wyjść do koleżanki, wyjść z mamą lub tatą na spacer, lub nawet sama, mi to pomaga w złych dniach. Wiesz co mi też bardzo pomaga bieganie, bardzo, bardzo. Nigdy nie lubiłam biegać, ale to rewelacyjnie oczyszcza myśli, bo po wysiłku w mózgu wydzielają się hormony szczęścia. teraz przebiegam rano ok 10 km tak się wprawiłam i nie dlatego, żę lubię biegać ale dlatego że mam 100 procent lepszy nastrój .Paulinka jestesmy młode dupy i trzeba żyć , zycie przed nami. Znajdż sobie zajęcie , które poprawiają ci nastrój np, jedzenie czekolady i coś porób fizycznie aby odwrócić myśli, skup się na znalezieniu pracy nawet jak ciężko
jesli czujesz to zarejestruj się do lekarza psychiatry nawet na nfz lub idż do internisty może wypisze skierowanie do poradni psychologicznej na nfz. Ja chodzę prywatnie i wiem żę to trochę kosztuję ;(

-
- Gość
Nie poddawaj się bo lęk i nerwica na to tylko czeka.... musimy uwierzyć w to ze będzie dobrze chociaż to bardzo ciężkie. ...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 102
- Rejestracja: 11 listopada 2015, o 12:08
Dziękuję Ci za pomoc! Teraz naprawdę potrzebuję wsparcia! Właśnie nie wiem, czy sobie nic nie zrobię, ja nie chcę sobie nic zrobić, ale wkładając różne rzeczy do gniazda, narażam się kopnięcie prądem i to jest niebezpieczne (a już mnie kopnęło dwa razy). Czym bardziej te myśli mnie dręczą, to je akceptuję i wykonuję te chore rzeczy, ja już się boję co mi jeszcze przyjdzie do f=głowy żeby tam włożyć, tego się boję, miałam też taką myśl, że do 3 razy sztuka...żeby mnie prąd kopnął jeszcze raz (bo ja chcę mieć pewnośc, czy mi się coś stanie, czy nie; wiem, że jest chore i tego się boję)...mój lek się pojawia chyba z tego, że nie mam tej pewności, czy mnie prąd kopnie, czy nie i chcę to sprawdzać na różne sposoby, różnymi przedmiotami, niestety wchodzę w błędne koło, bo czym bardziej się nakręcam, tym natręctwa są mocniejsze...więc nie mogę mówić, że ostatni raz coś włożę do gniazdka, a później nie, bo wiem, że i tak przyjdzie mi na to ochota...muszę już myśli ucinać na ten temat, ale to jest tak cholernie trudne, bo lęk pozostajeciekawy94 pisze:Paula 9101 , spokojnie , już Ci pomagam. Kochana , nic Sobie nie zrobisz. Myślę, że wykonujesz impulsy, czyli sprawdzasz co możesz zrobić , a co nie. To tylko nerwica, najpierw posłuchaj Sobie nagrań, na początek polecam Ci to : https://www.youtube.com/watch?v=f1O7yf6 ... rMk__J2RVb, a potem drugą część.
To co robisz , nakręcasz się - masz typową nerwicą , nic Ci nie grozi. I następna sprawa, skracaj myśli. Ty dajesz Sobie zawładnąć lękiem, i widzisz czarne scenariusze. Poczytaj posty Świętej Trójcy tego forum - Divina, Victora i Ciasteczko- osób, które bardzo pomagają. Sam się świadomie odburzam, Ty też dasz radę. Uwierz w Siebie i weź się w garść. Usiądź, weź słuchawki i zaczynaj słuchać nagrań . Potem zacznij czytać, na sam koniec poczytaj moje posty. Jeżeli masz wątpliwości, chętnie Ci pomogę. Zacznij żyć życiem, a nie żyjesz lękami

-- 11 listopada 2015, o 18:38 --
Dziękuję Ci bardzo za wsparcieewelka30 pisze:Jak to Cię pocieszy to też boję sie o własne życie. ... mam tak silne objawy somatyczne ze cZasami myślę ze to już koniec ze tak wygląda koniec... ale żyje I myślę ze nerwica chce mnie tyko nastraszyć....ja mam takie bóle żołądka i przy tym silne lęki ból głowy mdłości i drgawki ze wkrecam sobie wrzody żołądka a badania nie zrobię podchodziłam do niego parę razy lęk jest nie do opanowania ale pociaszam się ze ból nie trwa nocą ani bez przerwy ...więc musimy jakoś odwrócić od tego myśli chociaż ja na dzień dzisiejszy nie potrafię ale jestem dobrej mysli


- kadaweryna
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 206
- Rejestracja: 6 października 2015, o 13:41
Kochana, przecież Ty nie chcesz tego robić, więc nie jesteś nienormalna, wiesz że to jest groźne itd. Nie robisz tego "do skutku", robisz to na tyle bezpiecznie, że nic Ci się nie dzieje. To pokazuje, że Twój głos rozsądku jak najbardziej jest przy Tobie, cały czas! To właśnie on sprawia, że się boisz, on odczytuje Twoje myśli jako zagrożenie, a przecież myśli nie są czymś realnym... A Ty chcesz go uspokoić i nie wiesz jak i po prostu z zagubienia swojego wykonujesz tę czynność której się boisz jako natręt. Żeby "uspokoić" swój lęk że sobie zrobisz, sprawdzasz czy to o czym myślisz nie jest groźne, urzeczywistniasz ten lęk w jakimś sensie. Pomyśl, to właśnie robi ta część Ciebie która dba o Ciebie samą! Tylko trochę nieudolnie 
Miałam kiedyś jak byłam bardzo malutka taką sytuację z tatą, który mi powiedział że jak się robi zeza to może tak zostać. I ja się bałam że jak zamykam oczy i jak śpię to mi się robi ten zez i obudzę się z nim
I robiłam wtedy zeza cały czas na siłę, żeby właśnie sprawdzić czy się nic nie dzieje. I nic się nie działo! Samo przeszło po jakimś czasie, nie zrobiło się z tego natręctwo bo takich kompulsywnych raczej nigdy nie miałam ogólnie, ale Ty masz tę przewagę, że jesteś dorosła, znasz siebie i wiesz dużo o nerwicy i możesz podjąć konkretne kroki opisane tu na forum żeby sobie tego natręctwa nie rozwijać. Tylko po prostu to przeczekać!
Całkiem niedawno ja też "sprawdziłam" swój lęk w taki "zły" sposób, czyli zrobiłam tak "na niby" to czego się bałam - ale tak naprawdę tego nie zrobiłam tylko się "zbliżyłam" do tego, tak samo jak Ty, nie zrobiłam de facto nic złego, tylko się tak "nastraszyłam". Bardzo potem było mi ciężko zaufać sobie z powrotem, więc Cię rozumiem. Moja rada: wybacz to sobie. Jak to zrobiłam to od razu zapisałam w swoim zeszycie, że sobie to wybaczam, że to było "niechcący". Ale miałam z tym straszny problem, poczułam jakbym przełamała pewną granicę, jakiejś nieobliczalności... Ale moja terapeutka powtarzała cały czas, że przecież nic złego nie zrobiłam. Więc panowanie nad sobą mam. I tak samo Ty!
Po tym wydarzeniu ogólnie sobie po kilku miesiącach zaczęłam już po prostu lepiej radzić, cały czas jestem na terapii, potem znalazłam to forum i jakoś tak powoli już odzyskuję zaufanie do siebie, do życia.
Pamiętaj o tym, że jesteśmy bardzo przerażone, tylko tyle. Takie dziwne rzeczy jakie robimy to tylko wynik tego lęku i dobrodusznych prób jego załagodzenia, uspokojenia tego "wewnętrznego zlęknionego dziecka".
Za jakiś czas będziesz może się z tego nawet śmiała
Na pewno ważny jest tu lęk, musisz sobie go obniżyć. Tobie się wydaje, że sama potencjalność tego że możesz zrobić sobie krzywdę jest już powodem do strachu, ale pomyśl, wszystko tak naprawdę jest potencjalne! Równie dobrze potencjalnie możesz wygrać w totka albo obudzić się jutro bez lęku!
To wymaga czasu i cierpliwości do siebie. Uda Ci się na pewno! Pisz koniecznie jak Ci idzie!

Miałam kiedyś jak byłam bardzo malutka taką sytuację z tatą, który mi powiedział że jak się robi zeza to może tak zostać. I ja się bałam że jak zamykam oczy i jak śpię to mi się robi ten zez i obudzę się z nim

Całkiem niedawno ja też "sprawdziłam" swój lęk w taki "zły" sposób, czyli zrobiłam tak "na niby" to czego się bałam - ale tak naprawdę tego nie zrobiłam tylko się "zbliżyłam" do tego, tak samo jak Ty, nie zrobiłam de facto nic złego, tylko się tak "nastraszyłam". Bardzo potem było mi ciężko zaufać sobie z powrotem, więc Cię rozumiem. Moja rada: wybacz to sobie. Jak to zrobiłam to od razu zapisałam w swoim zeszycie, że sobie to wybaczam, że to było "niechcący". Ale miałam z tym straszny problem, poczułam jakbym przełamała pewną granicę, jakiejś nieobliczalności... Ale moja terapeutka powtarzała cały czas, że przecież nic złego nie zrobiłam. Więc panowanie nad sobą mam. I tak samo Ty!
Po tym wydarzeniu ogólnie sobie po kilku miesiącach zaczęłam już po prostu lepiej radzić, cały czas jestem na terapii, potem znalazłam to forum i jakoś tak powoli już odzyskuję zaufanie do siebie, do życia.
Pamiętaj o tym, że jesteśmy bardzo przerażone, tylko tyle. Takie dziwne rzeczy jakie robimy to tylko wynik tego lęku i dobrodusznych prób jego załagodzenia, uspokojenia tego "wewnętrznego zlęknionego dziecka".
Za jakiś czas będziesz może się z tego nawet śmiała

Na pewno ważny jest tu lęk, musisz sobie go obniżyć. Tobie się wydaje, że sama potencjalność tego że możesz zrobić sobie krzywdę jest już powodem do strachu, ale pomyśl, wszystko tak naprawdę jest potencjalne! Równie dobrze potencjalnie możesz wygrać w totka albo obudzić się jutro bez lęku!

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 102
- Rejestracja: 11 listopada 2015, o 12:08
Dziękuję Ci kochana za tak miłe i wspierające słowakadaweryna pisze:Kochana, przecież Ty nie chcesz tego robić, więc nie jesteś nienormalna, wiesz że to jest groźne itd. Nie robisz tego "do skutku", robisz to na tyle bezpiecznie, że nic Ci się nie dzieje. To pokazuje, że Twój głos rozsądku jak najbardziej jest przy Tobie, cały czas! To właśnie on sprawia, że się boisz, on odczytuje Twoje myśli jako zagrożenie, a przecież myśli nie są czymś realnym... A Ty chcesz go uspokoić i nie wiesz jak i po prostu z zagubienia swojego wykonujesz tę czynność której się boisz jako natręt. Żeby "uspokoić" swój lęk że sobie zrobisz, sprawdzasz czy to o czym myślisz nie jest groźne, urzeczywistniasz ten lęk w jakimś sensie. Pomyśl, to właśnie robi ta część Ciebie która dba o Ciebie samą! Tylko trochę nieudolnie
Miałam kiedyś jak byłam bardzo malutka taką sytuację z tatą, który mi powiedział że jak się robi zeza to może tak zostać. I ja się bałam że jak zamykam oczy i jak śpię to mi się robi ten zez i obudzę się z nimI robiłam wtedy zeza cały czas na siłę, żeby właśnie sprawdzić czy się nic nie dzieje. I nic się nie działo! Samo przeszło po jakimś czasie, nie zrobiło się z tego natręctwo bo takich kompulsywnych raczej nigdy nie miałam ogólnie, ale Ty masz tę przewagę, że jesteś dorosła, znasz siebie i wiesz dużo o nerwicy i możesz podjąć konkretne kroki opisane tu na forum żeby sobie tego natręctwa nie rozwijać. Tylko po prostu to przeczekać!
Całkiem niedawno ja też "sprawdziłam" swój lęk w taki "zły" sposób, czyli zrobiłam tak "na niby" to czego się bałam - ale tak naprawdę tego nie zrobiłam tylko się "zbliżyłam" do tego, tak samo jak Ty, nie zrobiłam de facto nic złego, tylko się tak "nastraszyłam". Bardzo potem było mi ciężko zaufać sobie z powrotem, więc Cię rozumiem. Moja rada: wybacz to sobie. Jak to zrobiłam to od razu zapisałam w swoim zeszycie, że sobie to wybaczam, że to było "niechcący". Ale miałam z tym straszny problem, poczułam jakbym przełamała pewną granicę, jakiejś nieobliczalności... Ale moja terapeutka powtarzała cały czas, że przecież nic złego nie zrobiłam. Więc panowanie nad sobą mam. I tak samo Ty!
Po tym wydarzeniu ogólnie sobie po kilku miesiącach zaczęłam już po prostu lepiej radzić, cały czas jestem na terapii, potem znalazłam to forum i jakoś tak powoli już odzyskuję zaufanie do siebie, do życia.
Pamiętaj o tym, że jesteśmy bardzo przerażone, tylko tyle. Takie dziwne rzeczy jakie robimy to tylko wynik tego lęku i dobrodusznych prób jego załagodzenia, uspokojenia tego "wewnętrznego zlęknionego dziecka".
Za jakiś czas będziesz może się z tego nawet śmiała
Na pewno ważny jest tu lęk, musisz sobie go obniżyć. Tobie się wydaje, że sama potencjalność tego że możesz zrobić sobie krzywdę jest już powodem do strachu, ale pomyśl, wszystko tak naprawdę jest potencjalne! Równie dobrze potencjalnie możesz wygrać w totka albo obudzić się jutro bez lęku!To wymaga czasu i cierpliwości do siebie. Uda Ci się na pewno! Pisz koniecznie jak Ci idzie!

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 101
- Rejestracja: 26 października 2015, o 15:09
Paulina to napewno przejdzie. Trzy miesiące temu chodziłam z martwa ciąża pod sercem ok półtora miesiąca bo lekarze nie mogli mi ją usunąć przez pewne procedury, mniejsza o nie. Miałam wtedy tak duży stres a po abrazji macicy spadły na mnie tak ogromne leki ze wyobraź sobie wokół nie siadam prawie całą dobę chodziłam. Mój móż chodził ze mną do 2 lub 3 w nocy po mieście. Zero snu, uciekała z domu bo bałam się w nim siedzieć, nie mogłam się na niczym skupić. Wylądowała na izbie przyjęć w psychiatry ku. Leki na sen nie działały do mnie zresztą dalej nie działają ☺. Myślałam że że mną koniec. To była dla mnie katastrofa. Mój mąż płakał z nie mocy matka tez . Nie wiedzieli co robić. Pomógł mi mój psychiatra i leki. Mówił ze to przejściowe jak wszystko tylko trzeba się wziąść w garść. I faktycznie mój stan dzisiaj a wtedy to niebo i ziemia. Jeszcze walczę o dobry sen. Mam dni lepsze i gorsze ale nie załamuje . PAULINKA mam przyjaciółkę która jest chora psychicznie nie powiem na forum na co i uwierz mi nasze problemy przy niej to pikuś. Jeśli ci to pomoże to poszukaj psychiatre na nfz i udaj się na terapię jak czujesz się Narazie słabo. Ważne jest wsparcie bliskich ☺
https://www.youtube.com/watch?v=sDKhOgc9Xq0
- anetta30
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 113
- Rejestracja: 1 października 2015, o 20:12
Paulinka my wszyscy mamy jakieś problemy nie jesteś sama zapewniam cię. Wszyscy chcielibyśmy ci pomoc ale tak naprawdę ty musisz sama sobie pomoc stopniowo odpierając swoje natrety choć uważam ze u ciebie mogą być one niebezpieczne to po twoim poście stwierdziłam że jesteś gotowa żeby z tym sobie poradzić a to jest najważniejsze. Nie poddawaj się kochana musisz stawić czoła nerwicy wiem że to ci się uda już sam fakt że trafilas na to forum świadczy o twojej sile i chęci pozbycia się tych natręctw a co do psychologa to możesz spróbować zapisać się na nfz wcale aż tak długo się nie czeka na wizytę powodzenia Paulinko.