Hehe dokładnie.Ja ogólnie rzecz biorąc nie jestem w jakimś dołku chodź czasem i dołek się pojawi,ale wkurzają mnie te natrety bo niby jest wszystko super a tu ten zasrany za przeproszeniem natręt przypomina o nerwiczce żebym czasem o niej nie zapomniał.zrezygnowana pisze: ↑24 września 2017, o 10:06Będzie dobrze,masz córeczkę masz dla kogo żyć i walczyć o siebie.Wiem,że ciężko ale radość Twoja to zarazem radość i szczęście dziecka.Trudno później oczekiwać od naszych pociech entuzjazmu,pogody ducha skoro sami wyglądamy jak petyNipo pisze: ↑24 września 2017, o 10:01No.jasne ja tez mam corezrezygnowana pisze: ↑24 września 2017, o 09:53
Jest troszkę lepiej jak dwa dni temu, ale nie zapeszamogólnie cały czas czuje do bani porównując samopoczucie sprzed 12 lat i chyba się już do tego przyzwyczailam.Gorzej jak daje mi się we znaki ze zdwojoną siłą to żyć mi się odechciewa ale,że mam dzieciaki nie mogę ot tak się poddać.
to chwile chorujesz.Ja somatow tonie.zadnych juz praktycznie nie mam tylko ten zasrany natret mi psuje zycie.
![]()
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień z natrętami? Wyżal się swobodnie
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1548
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 583
- Rejestracja: 14 lipca 2015, o 11:46
Wkurzaja bo są natrętne.To tak jak masz kogoś serdecznie dość,Ty go wyrzucasz drzwiami a on oknem włazi,taki intruz.To jest to samo tylko przez intruza nie mamy lęków,a przez natrętne myśli niestety takNipo pisze: ↑24 września 2017, o 10:18Hehe dokładnie.Ja ogólnie rzecz biorąc nie jestem w jakimś dołku chodź czasem i dołek się pojawi,ale wkurzają mnie te natrety bo niby jest wszystko super a tu ten zasrany za przeproszeniem natręt przypomina o nerwiczce żebym czasem o niej nie zapomniał.zrezygnowana pisze: ↑24 września 2017, o 10:06Będzie dobrze,masz córeczkę masz dla kogo żyć i walczyć o siebie.Wiem,że ciężko ale radość Twoja to zarazem radość i szczęście dziecka.Trudno później oczekiwać od naszych pociech entuzjazmu,pogody ducha skoro sami wyglądamy jak pety![]()

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 55
- Rejestracja: 20 września 2017, o 13:02
Hej, u mnie słabszy dzień ostatnio ciągle trwa. Teraz mam na tapecie złorzeczące myśli i sama później się nakręcam, że może w chwili myśli to ja tak chciałam myśleć, a przeczytałam, że myśli takie powinno się odwoływać i mi się robią z tego kompulsje, bo ciągle coś mi w tym odwoływaniu nie pasuje i tak wkoło.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 583
- Rejestracja: 14 lipca 2015, o 11:46
Jak to wygląda to odwolywanie?Szklanka22 pisze: ↑25 września 2017, o 17:19Hej, u mnie słabszy dzień ostatnio ciągle trwa. Teraz mam na tapecie złorzeczące myśli i sama później się nakręcam, że może w chwili myśli to ja tak chciałam myśleć, a przeczytałam, że myśli takie powinno się odwoływać i mi się robią z tego kompulsje, bo ciągle coś mi w tym odwoływaniu nie pasuje i tak wkoło.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 55
- Rejestracja: 20 września 2017, o 13:02
Naczytałam się różnych stron i przeczytałam, że złorzeczenia na prawdę się spełniają, tylko chodzi pewnie o te wypowiadane i pewnie takie prawdziwe, a myśli nie mają mocy sprawczej, ale ja się tak tym wszystkim zdenerwowałam i właśnie przeczytałam, że powinno się takie złorzeczenie odwołać i poprosić o zamianę go na błogosławieństwo, błogosławienie takiej osobie. Zwrócenie się do Boga.zrezygnowana pisze: ↑26 września 2017, o 07:27Jak to wygląda to odwolywanie?Szklanka22 pisze: ↑25 września 2017, o 17:19Hej, u mnie słabszy dzień ostatnio ciągle trwa. Teraz mam na tapecie złorzeczące myśli i sama później się nakręcam, że może w chwili myśli to ja tak chciałam myśleć, a przeczytałam, że myśli takie powinno się odwoływać i mi się robią z tego kompulsje, bo ciągle coś mi w tym odwoływaniu nie pasuje i tak wkoło.
Wcześniej to sobie gadałam, teraz mówię w myślach, ale uczepiłam się tego słowa -odwołuję- i jak się na nim w pełni nie skupię, nie zrozumiem jego sensu, to znowu powtarzam aż do swojej satysfakcji.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 583
- Rejestracja: 14 lipca 2015, o 11:46
Zachowanie kompulsywne, ja też tak mam,że w myślach jakbym chciała odczarować a gdy nutę pójdzie po mojej myśli to od nowa.To bardzo męczące i zabiera dużo czasu oraz wywołuje lękSzklanka22 pisze: ↑26 września 2017, o 08:48Naczytałam się różnych stron i przeczytałam, że złorzeczenia na prawdę się spełniają, tylko chodzi pewnie o te wypowiadane i pewnie takie prawdziwe, a myśli nie mają mocy sprawczej, ale ja się tak tym wszystkim zdenerwowałam i właśnie przeczytałam, że powinno się takie złorzeczenie odwołać i poprosić o zamianę go na błogosławieństwo, błogosławienie takiej osobie. Zwrócenie się do Boga.zrezygnowana pisze: ↑26 września 2017, o 07:27Jak to wygląda to odwolywanie?Szklanka22 pisze: ↑25 września 2017, o 17:19Hej, u mnie słabszy dzień ostatnio ciągle trwa. Teraz mam na tapecie złorzeczące myśli i sama później się nakręcam, że może w chwili myśli to ja tak chciałam myśleć, a przeczytałam, że myśli takie powinno się odwoływać i mi się robią z tego kompulsje, bo ciągle coś mi w tym odwoływaniu nie pasuje i tak wkoło.
Wcześniej to sobie gadałam, teraz mówię w myślach, ale uczepiłam się tego słowa -odwołuję- i jak się na nim w pełni nie skupię, nie zrozumiem jego sensu, to znowu powtarzam aż do swojej satysfakcji.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 55
- Rejestracja: 20 września 2017, o 13:02
Dokładnie.
U mnie chyba gorzej. Sama się nakręcam. Teraz mi się dowaliło do czytania tekstu ciagle i ciągle. Wstaję rano i mówię sobie, że nie będę tego więcej czytać, zrozumiałam i nie mam potrzeby znowu czegoś czytać, a w każdej sytuacji jest takie coś: Podniesiesz tego paprocha, to będziesz musiała to przeczytać, bo wtedy ta myśl się spełni, to będzie formą złorzeczenia komuś z tej myśli i takie pokrętne myślenie. Masakra. Chcę powiesić ścierkę, to najpierw muszę sobie pomyśleć, że zrobie to, ale czytać nic nie będę.
Szybko skapitulowałam, bo przy pewnej czynności wykonałam ją zanim temu zaprzeczyłam, pojawiło się napięcie, bicie się z myślami i w końcu się złamałam, a to nie wystarczy przeczytać, trzeba dokładnie, bardzo, a jak nie to jeszcze raz i jeszcze i nigdy się nie wydaje dokładnie.
Już kiedyś tak miałam, z dwa miesiące temu, ale jakoś przeszło, a teraz zaczęłam do tych myśli Boga mieszać i jest trudniej.
U mnie chyba gorzej. Sama się nakręcam. Teraz mi się dowaliło do czytania tekstu ciagle i ciągle. Wstaję rano i mówię sobie, że nie będę tego więcej czytać, zrozumiałam i nie mam potrzeby znowu czegoś czytać, a w każdej sytuacji jest takie coś: Podniesiesz tego paprocha, to będziesz musiała to przeczytać, bo wtedy ta myśl się spełni, to będzie formą złorzeczenia komuś z tej myśli i takie pokrętne myślenie. Masakra. Chcę powiesić ścierkę, to najpierw muszę sobie pomyśleć, że zrobie to, ale czytać nic nie będę.
Szybko skapitulowałam, bo przy pewnej czynności wykonałam ją zanim temu zaprzeczyłam, pojawiło się napięcie, bicie się z myślami i w końcu się złamałam, a to nie wystarczy przeczytać, trzeba dokładnie, bardzo, a jak nie to jeszcze raz i jeszcze i nigdy się nie wydaje dokładnie.
Już kiedyś tak miałam, z dwa miesiące temu, ale jakoś przeszło, a teraz zaczęłam do tych myśli Boga mieszać i jest trudniej.
-
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 1759
- Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09
To ze mieszasz Boga nie musi oznaczac ze jest trudniej, co za roznica,jeden pies. Wiesz, co mi zaburzenie wrocilo pelna para i mam mysli, ze mam sie poddac i polozyc i lezec, albo isc do szputala bo tam sie nareszcie dobrze mna zajma :Szklanka22 pisze: ↑27 września 2017, o 11:56Dokładnie.
U mnie chyba gorzej. Sama się nakręcam. Teraz mi się dowaliło do czytania tekstu ciagle i ciągle. Wstaję rano i mówię sobie, że nie będę tego więcej czytać, zrozumiałam i nie mam potrzeby znowu czegoś czytać, a w każdej sytuacji jest takie coś: Podniesiesz tego paprocha, to będziesz musiała to przeczytać, bo wtedy ta myśl się spełni, to będzie formą złorzeczenia komuś z tej myśli i takie pokrętne myślenie. Masakra. Chcę powiesić ścierkę, to najpierw muszę sobie pomyśleć, że zrobie to, ale czytać nic nie będę.
Szybko skapitulowałam, bo przy pewnej czynności wykonałam ją zanim temu zaprzeczyłam, pojawiło się napięcie, bicie się z myślami i w końcu się złamałam, a to nie wystarczy przeczytać, trzeba dokładnie, bardzo, a jak nie to jeszcze raz i jeszcze i nigdy się nie wydaje dokładnie.
Już kiedyś tak miałam, z dwa miesiące temu, ale jakoś przeszło, a teraz zaczęłam do tych myśli Boga mieszać i jest trudniej.

Wiec cey taka mysl czy siaka na jedno wychodzi.
W czasie kryzysu staram sie czytac 5 rozdzial odburzania wiktora i naprawde dziala
Polecam Tobie to samo, jak rowniez rozumienie i czytanie i uswiadamianie sobie mechanizmow nerwicowych. Czytac do upadlego, as swiadomosc przyswoi a nastepnie podswiadomosc. Niestety to dluugi proces, m ie sie wydawalo ze swietnie sobie poradzilam, okazuje sie, ze trzy miesiace pracy z dobrym efektem, przy dlugoletniej nerwicy natrectw nie wystarczy. Takze praca, czytanie i uswiadamianie sobie. Logiczne dzialanie, logika. Przy kazdej kompulsji mowienie sobie "stop reakcja walcz i uciekaj znajduje tematy zastepcze by mnie straszyc i ja utrzymac. Stop. To chorobliwe mysli." M ie to pomaga. Moze tobie tez pomoze.
Pamietaj jedna rzecz. Natrety to nawyk. Pieprzony nawyk. Trzeba podjac decyzje by z tym zakonczyc. Tak jak rzucenie papierosow. Zastanowic sie, co mi to daje w zyciu takie cierpienie ? Czy oby bie mam dosc ? Czy nie czas, by zaczac sie stawiac nerwicy. Skoro nic sie nie dzieje z tego, co mysle, i niegdy sie nie wydarzy, to po co mi to gowno ?
Ile jeszcze czasu bede pozwalac stanowi emocjonalnowi mna dominowac ? Czy lubie cierpiec ? Moje szczescie jest na wyciagnienie reki. Chce powoli zmieniac strefe komfortu. Choc to dluga droga. Pomysl nad tym z takiej strony. Pomaga mi tez akceptacja stanu. Wtedy wszystko maleje na sile. I postawa przyjacielska. Zajecie sie soba na sile i mowienie pozytywnych dialogow. Emocje szczescia, milosci do samych siebie powoduja ze leki i chec wejscia w natrety slabna.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 55
- Rejestracja: 20 września 2017, o 13:02
No właśnie nie jeden, bo ja mam taki wkręt, że jak ja czegoś nie zrobię to dam tym przyzwolenie na coś, a że ja w coś wierzę, to jest trudniej się zdystansować do takiej myśli i uspokoić.Halina pisze: ↑27 września 2017, o 12:59To ze mieszasz Boga nie musi oznaczac ze jest trudniej, co za roznica,jeden pies. Wiesz, co mi zaburzenie wrocilo pelna para i mam mysli, ze mam sie poddac i polozyc i lezec, albo isc do szputala bo tam sie nareszcie dobrze mna zajma :Szklanka22 pisze: ↑27 września 2017, o 11:56Dokładnie.
U mnie chyba gorzej. Sama się nakręcam. Teraz mi się dowaliło do czytania tekstu ciagle i ciągle. Wstaję rano i mówię sobie, że nie będę tego więcej czytać, zrozumiałam i nie mam potrzeby znowu czegoś czytać, a w każdej sytuacji jest takie coś: Podniesiesz tego paprocha, to będziesz musiała to przeczytać, bo wtedy ta myśl się spełni, to będzie formą złorzeczenia komuś z tej myśli i takie pokrętne myślenie. Masakra. Chcę powiesić ścierkę, to najpierw muszę sobie pomyśleć, że zrobie to, ale czytać nic nie będę.
Szybko skapitulowałam, bo przy pewnej czynności wykonałam ją zanim temu zaprzeczyłam, pojawiło się napięcie, bicie się z myślami i w końcu się złamałam, a to nie wystarczy przeczytać, trzeba dokładnie, bardzo, a jak nie to jeszcze raz i jeszcze i nigdy się nie wydaje dokładnie.
Już kiedyś tak miałam, z dwa miesiące temu, ale jakoś przeszło, a teraz zaczęłam do tych myśli Boga mieszać i jest trudniej.![]()
Wiec cey taka mysl czy siaka na jedno wychodzi.
W czasie kryzysu staram sie czytac 5 rozdzial odburzania wiktora i naprawde dziala
Polecam Tobie to samo, jak rowniez rozumienie i czytanie i uswiadamianie sobie mechanizmow nerwicowych. Czytac do upadlego, as swiadomosc przyswoi a nastepnie podswiadomosc. Niestety to dluugi proces, m ie sie wydawalo ze swietnie sobie poradzilam, okazuje sie, ze trzy miesiace pracy z dobrym efektem, przy dlugoletniej nerwicy natrectw nie wystarczy. Takze praca, czytanie i uswiadamianie sobie. Logiczne dzialanie, logika. Przy kazdej kompulsji mowienie sobie "stop reakcja walcz i uciekaj znajduje tematy zastepcze by mnie straszyc i ja utrzymac. Stop. To chorobliwe mysli." M ie to pomaga. Moze tobie tez pomoze.
No teraz, przed chwilą taka sytuacja była. Zamykałam laptopa i myśl, że jak to zrobię, to będę musiała coś przeczytać, w tym czasie zaraz zaprzeczenie, ale dla pewności otworzyłam go jeszcze raz i chciałam zamknąć. Przy otwieraniu ta sama myśl i nie wiem z czego zrobiło mi się takie napięcie, że już prawie łapałam za telefon, żeby ten tekst sobie znaleźć, ale jeszcze walczę, bo mi czytanie tego już uszami wychodzi, ale sama siebie pogrążam, bo pokrętnym myśleniem, myślę, że jak nie przeczytam, to jakaś myśl, złorzeczenie bliskiej osobie będzie prawdą, spełni się i nie wiadomo, co jeszcze, lepiej przeczytać i takie o, wewnętrzne miętolenie.
Teraz jeszcze walczę ze sobą, bo myślę sobie, zajrzę tu, przeczytam sobie, co napisałam, może to straci sens, bo jak to piszę, to jest bez sensu, ale dalej gdzieś z tyłu głowy jest taki nerw, że jak już pomyślałam, że przeczytam, to powinnam przeczytać, przeczytam i będzie z głowy.
Lecę też poczytać ten 5 rozdział.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 55
- Rejestracja: 20 września 2017, o 13:02
Właśnie w nocy uzmysłowiłam sobie, że od 5 miesięcy mam różne kompulsje, stale.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, nie traktowałam tak tego, a teraz się podłamałam, bo to tak długo trwa. Wiem, że dla niektórych, to nie jest dużo, dla mnie jest bardzo.
Zaczęłam się denerwować czy ja to jakoś ogarną, nie wiem od czego zacząć. Czytam poradniki po trochu, niby rozumiem, a jak przyjdzie co do czego, to i tak robię po swojemu, bo coś.
Czy miał tu ktoś z Was taki większy problem z kompulsjami?
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, nie traktowałam tak tego, a teraz się podłamałam, bo to tak długo trwa. Wiem, że dla niektórych, to nie jest dużo, dla mnie jest bardzo.
Zaczęłam się denerwować czy ja to jakoś ogarną, nie wiem od czego zacząć. Czytam poradniki po trochu, niby rozumiem, a jak przyjdzie co do czego, to i tak robię po swojemu, bo coś.
Czy miał tu ktoś z Was taki większy problem z kompulsjami?
- Ptasiek
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 180
- Rejestracja: 13 czerwca 2016, o 07:00
Ja miałam sprzątanie. Musiałam składać ręcznik męża, bo to jak on wieszał, wkurzało mnie, odrobina kurzu to już był nerw, nie tak odstawione przybory toaletowe, musiałam ustawiać wg sobie znanego schematu. Teraz kurz zalega, ręcznik męża wisi jak chce, ba! Mój tez zalega nieładnie . Nie rusza mnie to. Nawet nie wiem kiedy to minęło, ale uświadomiłam sobie i robiłam na przekór Np. Z tym ręcznikiem. Na początku się wkurzalam, ale potem przeszło. Jakie masz kompulsje?Szklanka22 pisze: ↑1 października 2017, o 10:21Właśnie w nocy uzmysłowiłam sobie, że od 5 miesięcy mam różne kompulsje, stale.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, nie traktowałam tak tego, a teraz się podłamałam, bo to tak długo trwa. Wiem, że dla niektórych, to nie jest dużo, dla mnie jest bardzo.
Zaczęłam się denerwować czy ja to jakoś ogarną, nie wiem od czego zacząć. Czytam poradniki po trochu, niby rozumiem, a jak przyjdzie co do czego, to i tak robię po swojemu, bo coś.
Czy miał tu ktoś z Was taki większy problem z kompulsjami?
No healing without feeling
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 55
- Rejestracja: 20 września 2017, o 13:02
U mnie to połączone z myślami i myśleniem magicznym chyba. Zaczęły pojawiać się natrętne, bluźniercze myśli na Boga, a ja z tego napięcia i zdenerwowania wkręciłam się, że za każdą taką myśl powinnam odmówić krótką modlitwę, ale zawsze coś było nie tak, bo nie dokładnie, nie skupiłam się, odmówiłam za szybko itd. później to zaczęło ewoluować ze zmianą myśli tj. wyrzekanie się, odwoływanie, a teraz mi wróciło czytanie ciągle jednego tekstu, bo jak nie przeczytam, to nie wiem sama, coś się mojej bliskiej osobie stanie, bo miałam o niej złą, natrętną myśl. To jest chyba najgorsze, bo przeczytać, to przeczytać, ale oczywiście muszę dokładnie, ze zrozumieniem, a jak przeczytam, to czuję, że powinnam jeszcze raz i jeszcze. I zawsze jest, że już ostatni raz i zawsze guzik z tego.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 490
- Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37
Pomoże mi ktoś? PLEASE
Jaka jestem? Wrażliwa, przejmuję się wszyatkim dookoła, stresuje, denerwuje - chociaż marzę o tym, żeby żyć pełnią życia.. Bo wiem,że życie mamy jedno a jednak obok mnie cały czas stoi nerwica. Zaczne od tego ze jestem w zwiazku od 2 lat i kocham swojego chłopaka nad życie,mamy plany,kochamy się,po prostu wszystko. Jednak jakis czas temu mozna powiedziec DAWNIEJ pojawili mi sie natretne mysli. Ze go nie kocham, blabla, powiedzialam mu o tym nie byl zly bo rozumial ze to tylko natrety. Lecz z czasem pojawily sie mysli ze jakis chlopak przypadkowy mi sie podoba,ktory idzie ulica,stoi gdzies na przystanku, cokolwiek. Ja wtedy zaprzeczalam mowilam ze tak nie jest,ze kocham swojego faceta....no kobieta luźna w udach! Dostawalam na leb,plakalam non stop oczywiscie moj facet mnie pocieszal bo rozumial ten syf w ktorym tkwie. I tak wpadlam w bledne kolo... analizowalam,zaprzeczalam i tak caly czas... nawet nie wiesz jaka jestem szczesliwa gdy nie mam natretow.. az zyc mi sie chce.. ale z czasem pojawily sie natretne wyobrazenia... chore po prostu. Na tle seksualnym najczesciej a ja balam sie spojrzec na kogos w tv zeby nie miec takich glupich i popierzonych mysli. I znowu analizowanie,plakanie i tak w kolko. Ja wiem o tym doskonale ze to sa mysli, ze one dotykaja tego co kocham najbardziej i czego najbardziej jestem pewna,uwierz... przeczytalam kazde forum na necie o natretach i wiem o nich wszystko... tylko nie wiem po jakiego ciula pojawiaja mi sie takie mysli? Przeciez ja ich nie chce... one mnie tak niszcza... nie mogę czasem wyrobic... przejde do sedna. Nadal pojawiaja mi sie natretne mysli i wyobrazenia,rowniez mam manie na punkcie mycia rak, nie dotkne spluczki w toalecie,jak cos dotkne od razu musze rece umyc. No obłęd. Wiem o tym. Tylko najgorsze jest to ze wczoraj stalo sie cos,co nie daje mi zyc kobieta luźna w udach! Ja nie wiem jak mam to rozumiec,bo mam taki syf w glowie ze nie potrafie racjonalnie myslec... Siedzialam na przerwie w szkole,siedziala grupa dziewczyn i chlopak. Mniejsza. Spojrzalam w ich strone,zauwazylam tego chlopaka i odwrocilam wzrok (no wlasnie,odwrocilam bo balam sie ze zaraz bedzie mysl a moze mi sie podoba i NIE JESTEM PEWNA czy mi sie ta mysl pojawila, bo kolezanka obok ciagle cos mowila i nie moge sobie tego przypomniec... ale chyba byla taka obawa) gdzie ja odwracilam glowe i po chwili znowu odwrocilam ją w strone tamtej grupki i widzialam tego chłopaka. I najgorsze jest to, ze ja nie potrafie sobie wytlumaczyc po co tak zrobilam? Po co znowu glowe odwrocilam w strone grupy w ktorej on byl? Czy to nerwica sklonila mnie do tego? Czy natretne mysli rozkazaly mi spojrzec na niego po to zebym sobie mowila ze ten typ mi się nie podoba? Ja jestem w takim blednym kole,jak cholera. Nie potrafie tego wytlumaczyc. Nie podobal mi sie ten chlopak jednak moje mysli podpowiadaja mi cos innego i co mam zrobic, gdy mysli mowia mi ze nie jest tak jak ja mysle a ja tym myslom zaczynam wierzyc? Jak im nie ulegac? Jak porzucic te pierdolone mysli wyobrazenia i czynnosci? Ja nie daję rady..
Plakalam, ryczalam,kupilam tabsy na uspokojenie bo mialam takie wyrzuty sumienia ze spojrzalam w strone tego kolesia. Niby nie świadomie, a niby po to zeby udowodnic sobie ze mi sie on nie podoba. Nie wiem czy to rozumiecie...? Bo ja mam taki syf w glowie ze zaczynam wierzyc w te wszystkie mysli, ze moze ja chcialam spojrzec w tamta strone, ze podoba mi sie, ze zwalam wszystko na natretne Czynnosci? Czy cos takiego zalicza sie do nerwicy natrectw? Czy natretne czynnosci to tylko ciągle mycie rak, sprzatanie, sprawdzanie czy sie drzwi od domu zamknelo? Jak mam to zrozumiec? Nie mam odpowiedzi na te pytania. Po prostu nie mam. Ten wczorajszy chlopak nie podobał mi się, nie podoba i podobać nie bedzie. Tylko po jaką cholerę mysli podpowiadaja mi, ze tak nie jest? Jak odwrocilam glowe zeby nie patrzec na niego zeby nie miec natretnych ze mi sie podoba, to powinnam tej glowy z powrotem nie odwracac, bo po cholerę, skoro on mi się naprawde nie podobal. Po co nerwica w mojej glowie kazdego chlopaka jakby to napisac... wyróżnia z tlumu? O to jest dobre stwierdzenie. Po co ona tak robi? Łapie sobie kogoś za ofiarę,ja tą ofiarę zobacze i 1 myśl "podoba ci się?" Czy coś w tym stylu... Czy jest tutaj osoba, która może mi to wytłumaczyć? Raz a porządnie.. 

Jaka jestem? Wrażliwa, przejmuję się wszyatkim dookoła, stresuje, denerwuje - chociaż marzę o tym, żeby żyć pełnią życia.. Bo wiem,że życie mamy jedno a jednak obok mnie cały czas stoi nerwica. Zaczne od tego ze jestem w zwiazku od 2 lat i kocham swojego chłopaka nad życie,mamy plany,kochamy się,po prostu wszystko. Jednak jakis czas temu mozna powiedziec DAWNIEJ pojawili mi sie natretne mysli. Ze go nie kocham, blabla, powiedzialam mu o tym nie byl zly bo rozumial ze to tylko natrety. Lecz z czasem pojawily sie mysli ze jakis chlopak przypadkowy mi sie podoba,ktory idzie ulica,stoi gdzies na przystanku, cokolwiek. Ja wtedy zaprzeczalam mowilam ze tak nie jest,ze kocham swojego faceta....no kobieta luźna w udach! Dostawalam na leb,plakalam non stop oczywiscie moj facet mnie pocieszal bo rozumial ten syf w ktorym tkwie. I tak wpadlam w bledne kolo... analizowalam,zaprzeczalam i tak caly czas... nawet nie wiesz jaka jestem szczesliwa gdy nie mam natretow.. az zyc mi sie chce.. ale z czasem pojawily sie natretne wyobrazenia... chore po prostu. Na tle seksualnym najczesciej a ja balam sie spojrzec na kogos w tv zeby nie miec takich glupich i popierzonych mysli. I znowu analizowanie,plakanie i tak w kolko. Ja wiem o tym doskonale ze to sa mysli, ze one dotykaja tego co kocham najbardziej i czego najbardziej jestem pewna,uwierz... przeczytalam kazde forum na necie o natretach i wiem o nich wszystko... tylko nie wiem po jakiego ciula pojawiaja mi sie takie mysli? Przeciez ja ich nie chce... one mnie tak niszcza... nie mogę czasem wyrobic... przejde do sedna. Nadal pojawiaja mi sie natretne mysli i wyobrazenia,rowniez mam manie na punkcie mycia rak, nie dotkne spluczki w toalecie,jak cos dotkne od razu musze rece umyc. No obłęd. Wiem o tym. Tylko najgorsze jest to ze wczoraj stalo sie cos,co nie daje mi zyc kobieta luźna w udach! Ja nie wiem jak mam to rozumiec,bo mam taki syf w glowie ze nie potrafie racjonalnie myslec... Siedzialam na przerwie w szkole,siedziala grupa dziewczyn i chlopak. Mniejsza. Spojrzalam w ich strone,zauwazylam tego chlopaka i odwrocilam wzrok (no wlasnie,odwrocilam bo balam sie ze zaraz bedzie mysl a moze mi sie podoba i NIE JESTEM PEWNA czy mi sie ta mysl pojawila, bo kolezanka obok ciagle cos mowila i nie moge sobie tego przypomniec... ale chyba byla taka obawa) gdzie ja odwracilam glowe i po chwili znowu odwrocilam ją w strone tamtej grupki i widzialam tego chłopaka. I najgorsze jest to, ze ja nie potrafie sobie wytlumaczyc po co tak zrobilam? Po co znowu glowe odwrocilam w strone grupy w ktorej on byl? Czy to nerwica sklonila mnie do tego? Czy natretne mysli rozkazaly mi spojrzec na niego po to zebym sobie mowila ze ten typ mi się nie podoba? Ja jestem w takim blednym kole,jak cholera. Nie potrafie tego wytlumaczyc. Nie podobal mi sie ten chlopak jednak moje mysli podpowiadaja mi cos innego i co mam zrobic, gdy mysli mowia mi ze nie jest tak jak ja mysle a ja tym myslom zaczynam wierzyc? Jak im nie ulegac? Jak porzucic te pierdolone mysli wyobrazenia i czynnosci? Ja nie daję rady..


-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 55
- Rejestracja: 20 września 2017, o 13:02
Chyba jednak nic nie wiesz. Jak byś wiedziała, to byś nie robiła takiej paniki, bo nie tędy droga, bo tak, to się z tym bujać będziesz jeszcze długo i wszystko się będzie nasilać.nieznajoma19 pisze: ↑1 października 2017, o 14:26Pomoże mi ktoś? PLEASE![]()
Jaka jestem? Wrażliwa, przejmuję się wszyatkim dookoła, stresuje, denerwuje - chociaż marzę o tym, żeby żyć pełnią życia.. Bo wiem,że życie mamy jedno a jednak obok mnie cały czas stoi nerwica. Zaczne od tego ze jestem w zwiazku od 2 lat i kocham swojego chłopaka nad życie,mamy plany,kochamy się,po prostu wszystko. Jednak jakis czas temu mozna powiedziec DAWNIEJ pojawili mi sie natretne mysli. Ze go nie kocham, blabla, powiedzialam mu o tym nie byl zly bo rozumial ze to tylko natrety. Lecz z czasem pojawily sie mysli ze jakis chlopak przypadkowy mi sie podoba,ktory idzie ulica,stoi gdzies na przystanku, cokolwiek. Ja wtedy zaprzeczalam mowilam ze tak nie jest,ze kocham swojego faceta....no kobieta luźna w udach! Dostawalam na leb,plakalam non stop oczywiscie moj facet mnie pocieszal bo rozumial ten syf w ktorym tkwie. I tak wpadlam w bledne kolo... analizowalam,zaprzeczalam i tak caly czas... nawet nie wiesz jaka jestem szczesliwa gdy nie mam natretow.. az zyc mi sie chce.. ale z czasem pojawily sie natretne wyobrazenia... chore po prostu. Na tle seksualnym najczesciej a ja balam sie spojrzec na kogos w tv zeby nie miec takich glupich i popierzonych mysli. I znowu analizowanie,plakanie i tak w kolko. Ja wiem o tym doskonale ze to sa mysli, ze one dotykaja tego co kocham najbardziej i czego najbardziej jestem pewna,uwierz... przeczytalam kazde forum na necie o natretach i wiem o nich wszystko... tylko nie wiem po jakiego ciula pojawiaja mi sie takie mysli? Przeciez ja ich nie chce... one mnie tak niszcza... nie mogę czasem wyrobic... przejde do sedna. Nadal pojawiaja mi sie natretne mysli i wyobrazenia,rowniez mam manie na punkcie mycia rak, nie dotkne spluczki w toalecie,jak cos dotkne od razu musze rece umyc. No obłęd. Wiem o tym. Tylko najgorsze jest to ze wczoraj stalo sie cos,co nie daje mi zyc kobieta luźna w udach! Ja nie wiem jak mam to rozumiec,bo mam taki syf w glowie ze nie potrafie racjonalnie myslec... Siedzialam na przerwie w szkole,siedziala grupa dziewczyn i chlopak. Mniejsza. Spojrzalam w ich strone,zauwazylam tego chlopaka i odwrocilam wzrok (no wlasnie,odwrocilam bo balam sie ze zaraz bedzie mysl a moze mi sie podoba i NIE JESTEM PEWNA czy mi sie ta mysl pojawila, bo kolezanka obok ciagle cos mowila i nie moge sobie tego przypomniec... ale chyba byla taka obawa) gdzie ja odwracilam glowe i po chwili znowu odwrocilam ją w strone tamtej grupki i widzialam tego chłopaka. I najgorsze jest to, ze ja nie potrafie sobie wytlumaczyc po co tak zrobilam? Po co znowu glowe odwrocilam w strone grupy w ktorej on byl? Czy to nerwica sklonila mnie do tego? Czy natretne mysli rozkazaly mi spojrzec na niego po to zebym sobie mowila ze ten typ mi się nie podoba? Ja jestem w takim blednym kole,jak cholera. Nie potrafie tego wytlumaczyc. Nie podobal mi sie ten chlopak jednak moje mysli podpowiadaja mi cos innego i co mam zrobic, gdy mysli mowia mi ze nie jest tak jak ja mysle a ja tym myslom zaczynam wierzyc? Jak im nie ulegac? Jak porzucic te pierdolone mysli wyobrazenia i czynnosci? Ja nie daję rady..Plakalam, ryczalam,kupilam tabsy na uspokojenie bo mialam takie wyrzuty sumienia ze spojrzalam w strone tego kolesia. Niby nie świadomie, a niby po to zeby udowodnic sobie ze mi sie on nie podoba. Nie wiem czy to rozumiecie...? Bo ja mam taki syf w glowie ze zaczynam wierzyc w te wszystkie mysli, ze moze ja chcialam spojrzec w tamta strone, ze podoba mi sie, ze zwalam wszystko na natretne Czynnosci? Czy cos takiego zalicza sie do nerwicy natrectw? Czy natretne czynnosci to tylko ciągle mycie rak, sprzatanie, sprawdzanie czy sie drzwi od domu zamknelo? Jak mam to zrozumiec? Nie mam odpowiedzi na te pytania. Po prostu nie mam. Ten wczorajszy chlopak nie podobał mi się, nie podoba i podobać nie bedzie. Tylko po jaką cholerę mysli podpowiadaja mi, ze tak nie jest? Jak odwrocilam glowe zeby nie patrzec na niego zeby nie miec natretnych ze mi sie podoba, to powinnam tej glowy z powrotem nie odwracac, bo po cholerę, skoro on mi się naprawde nie podobal. Po co nerwica w mojej glowie kazdego chlopaka jakby to napisac... wyróżnia z tlumu? O to jest dobre stwierdzenie. Po co ona tak robi? Łapie sobie kogoś za ofiarę,ja tą ofiarę zobacze i 1 myśl "podoba ci się?" Czy coś w tym stylu... Czy jest tutaj osoba, która może mi to wytłumaczyć? Raz a porządnie..
![]()
I co, że się spojrzałaś na tego chłopaka? Masz oczy, żeby patrzeć. No nie da się wybrać sobie jakiegoś miejsca, na które nie możesz spojrzeć, bo głowa leci odruchowo, nie da się tak kontrolować myśli i ruchów. Wystarczy impuls i już gdzieś wzrok leci, już nie mówiąc, że jak sobie zabraniasz, to mózg głupio ciągnie do tego, co nie można.
Nie nakręcaj się na te myśli. No czemu masz takie myśli, bo się na nich skupiasz, bo nerwica ma pożywkę, szczęśliwa jest, że Ty płaczesz, wariujesz, psuje Ci humor i wcale się nie musi wysilać.
Nie ma innej metody, żeby te myśli zniknęły, tylko akceptacja. Jest myśl, trudno, głupia myśl, nie utożsamiasz się z nią, nie chcesz jej, to się nie złość, nie płacz, żyj normalnie. Ignoruj, to napięcie przejdzie.
Piszesz coś, ale nie stosujesz tego do siebie. Natrętne myśli właśnie zawsze dotyka cennych rzeczy w życiu, im bardziej się szarpiesz, tym ona się nasila, wpadasz w obsesję, myślisz tylko o tym. Poczytaj, co pisze Divin i Victor, pooglądaj ich filmy na YT.
To nerwica. Tylko i aż. Nie jesteś jedyną osobą, która tak ma, to standard w nn. Także na spokojnie, zacznij zmieniać myślenie i będzie lepiej

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 220
- Rejestracja: 3 stycznia 2017, o 22:27
Hej, to znowu ja, wiem że już każdego wkurzam, bo non stop się kręcę wokół tego samego tematu, ale doradzcie mi jak mam się zachowywać. Pojechałam na studia i naprawdę było już ok, natrery słabły, wszystko wróciło jak przyjechałam do domu. Znowu te same sytuację z siostrzenica. Najgorzej jak biega nago to mam myśli, że ja dotykam.. nie wiem jak mam się zachowywać w sytuacjach gdy np ona się przytuli do mnie i położy mi rękę przypadkiem wiadomo gdzie, zazwyczaj wtedy odsuwałam jej rękę, ale czasami się przełamywałam i nic nie robiłam, ale potem miałam wyrzuty że mając takie myśli powinnam unikać takich sytuacji. Dzisiaj się bawiła ze mną i położyła mi stopki na piersiach i od razu panika,że o boże poczułam coś, spodobało mi się to i uciekłam oczywiście. Jak widze,że ktoś się z nią bawi to sprawdzam ,czy jej przypadkiem nie zmaca, tak się tego boję, więc sprawdzam nawet ludzi wokolo. Właśnie jak sobie poradzić z tym problemem, już się przełamałam jeśli chodzi o przytulanie jej, ale np pojawia się panika jak mam jej wycierać pupę po kupie albo przebierać , unikam jak ognia kapania jej. staram się tak robić te czynności żeby jej nie dotknąć w miejscach intymnych. Nie wyobrażam sobie tego że miałabym karmić piersią własne dziecko, nie przezylabym tego bo miałabym pewnie zboczone skojarzenia. Ale jak mam się zachowywać w sytuacjach gdy ona np położy przypadkiem rękę mi wiadomo gdzie, albo ja jej. Przecież nie będę się kontrolować do końca życia, ale jak narazie nie umiem inaczej
od razu się włącza lampka w glowie...
