22 września 2017, o 13:12
Dzisiaj mój ojciec znowu mnie wyprowadził z równowagi. Opiekuje się z siostrzenica ,on non stop wpada, z każdą pierdoła, nawet głupich grzybów nie potrafi sam zrobić, latał do mnie non stop, oczywiscie pieniądze na zakupy też ode mnie wysepil ( dałam mu żeby sobie poszedł w cholerę bo już go nie mogłam znieść ). Robi szum, drze się, rozkazuje, łazi w butach brudnych po nowych panelach, przewraca się, rozwala wszystko wokół siebie, wydarłam się na niego w końcu, czułam że się gotuje we mnie , akurat w tym momencie coś się siostrzenica mnie zapytała i nie odpowiedziałam jej normalnie, tylko trochę podniosłam głos i odpowiedzialam troche złośliwe' ada po co się pytasz jak dobrze wiesz '. Jestem zła na siebie że unioslam głos na.dziecko przez tego kretyna. Musiałam ochłonąć troche, doopadly mnie wyrzuty przeprosiłam siostrzenice ,chociaż ona nawet nie kumala za co. Oczywiście wyolbrzymilam problem. Ale dalej ten nerw we mnie jest gotuje się w środku, aż się telepie. Chciałam iść go przeprosić i jakoś naprawić się ale jak wpadł do mnie z tłustymi grzybami bez żadnej panierki z rozkazem że mam jeść a jaak nie chciałam jeść to się na mnie wydarl, to mój nerw się powiększył. Czy to normalne że aż tak się denerwuje ? Miałam ochotę mu dosłownie przywalić. Teraz przez te moje napady złości ( słuszne czy nie ) boję się że kiedyś stracę kontrolę i serio coś zrobię ( wiem klasyk nerwicy ) alle skąd mam wiedzieć że coś mnie powstrzyma ?