Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień z natrętami? Wyżal się swobodnie

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 307
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

5 stycznia 2025, o 02:48

AnioLLL pisze:
4 stycznia 2025, o 23:46
A teraz coś ode mnie... ; )

Jestem obecnie na sertralinie i o ile wyciszone zostały kompulsje to natręty mam takie że tracę rozum, ciągle sie mysli w głowie pojawiają, jak słysze jakiś utwór to bez konca powtarza mi sie to w głowie, makabra.

Jak to u Was jest?? Czekać az mysli odpuszczą czy co z tym zrobić bo meczy mnie to...
Antydepresanty nie wylecza Cie w 100% z nerwicy, na mysli glownie Ty masz wplyw i mozesz je kontrolowac
AnioLLL
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: 31 marca 2022, o 22:00

6 stycznia 2025, o 20:23

morphifry pisze:
5 stycznia 2025, o 02:48
AnioLLL pisze:
4 stycznia 2025, o 23:46
A teraz coś ode mnie... ; )

Jestem obecnie na sertralinie i o ile wyciszone zostały kompulsje to natręty mam takie że tracę rozum, ciągle sie mysli w głowie pojawiają, jak słysze jakiś utwór to bez konca powtarza mi sie to w głowie, makabra.

Jak to u Was jest?? Czekać az mysli odpuszczą czy co z tym zrobić bo meczy mnie to...
Antydepresanty nie wylecza Cie w 100% z nerwicy, na mysli glownie Ty masz wplyw i mozesz je kontrolowac

Staram sie zeby troche zmniejszyc ich intensywnośc, czasami sie udaje a czasami się totalnie wkręcam w "zakret" myślowy. Jak u Was wyglądają natręty, co z nimi robicie?? Zapraszam do dyskusji :)

Gorąco pozdrawiam!
Zaburzona_0na
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 113
Rejestracja: 10 października 2024, o 18:11

6 stycznia 2025, o 20:43

Ja staram się je uciszać w zarodku , jeśli wraca , pozwalam jej płynąć, jeśli jest tak natrętna że zaczyna mnie nakręcać to zajmuje czymś głowę na 10-15 minut gdzie głowa musi się skupić w całości na czymś innym, żeby zniknęła , i staram się nie bać myśli żeby nie nakręcać swój stan lękowy.
Tam gdzie kończy się strach , zaczyna się prawdziwe życie :lov:
Mokytojas88
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 14 lutego 2025, o 13:28

14 lutego 2025, o 13:32

Jestem od kilku dni męczony natrętami. Mam wrażenie, że od kiedy odstawilem leki psychotropowe, assentrę, znów czuję się gorzej. Depresja faktycznie nie wróciła, ale pojawiły się leki, a za nimi natrętne myśli. Nerwica mnie trzyma od 22 lat. Jestem nią zmęczony :(
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

14 lutego 2025, o 16:45

Mokytojas88 pisze:
14 lutego 2025, o 13:32
Jestem od kilku dni męczony natrętami. Mam wrażenie, że od kiedy odstawilem leki psychotropowe, assentrę, znów czuję się gorzej. Depresja faktycznie nie wróciła, ale pojawiły się leki, a za nimi natrętne myśli. Nerwica mnie trzyma od 22 lat. Jestem nią zmęczony :(
Raczej normalna reakcji , nie właściwe lub nie wyuczone podejście do zaburzenia wraca na właściwy tor po odstawieniu leku, leki tłumią emocje, maskują....odstawiasz i wszystko wraca. Myślę ,że psychoterapia byłaby właściwa. Może już ją przechodziłeś jeżeli tak to wróć do niej jeżęli nie to zacznij.
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Joker92
Nowy Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 14 stycznia 2024, o 13:28

8 marca 2025, o 13:26

Cześć mam problem ze w głowie pojawią mi się myśl np powieś się, wieszaj itp jest spowodowane moja trauma kiedyś miałem psychozę po alkoholu i słyszałem jak by głos w głowie który mi mówił takie coś I teraz choć nie pije to np oatatni zjadłem sernik z alkoholem i wróciło jął by lęk ten niepokój i w głowie walczę żeby nie wrócił ten głos nie wiem szept bo to nie jest niczym głos to jak by taka myśl głośna coś w tym stylu może ktoś miał podobnie i przez TK mam później spadek energii Taki depresja taka myśli samobójcze się pojawiają, co myślicie? Dodam że chodzę na terapię AA i lecze się ciągle z uzależnienia
gość823749
Nowy Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 23 kwietnia 2025, o 20:25

7 maja 2025, o 22:27

dzisiejsza sytuacja tylko utwierdzila mnie w tym jak ocd jest absurdalne
przypomniała mi się sytuacja kiedy miałem 16 lat i na instagramie wyświetliła mi sie dziewczyna pomyślałem że ładna "podnieciła" mnie. potem sie dowiedzialem z relacji że ma 13 lat zdziwiło mnie to wiadomo pomalowana i wogóle odobserwowałem i tyle. jednak kiedy dzisiaj losowo sobie o tym przypomniałem - panika jestem zwyrodnialcem, to obrzydliwe, jak tak mogłem, jestem pedofilem. 'niemoge
Surowiec
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 31 maja 2025, o 13:42

31 maja 2025, o 14:33

Cześć,

zmagam się z nerwicą od jakiś 15 lat (mam 32), z małymi przerwami.
Aktualnie od kilku miesięcy mam jakąś pieprzoną kumulację, poniżej przesyłam kilka ostatnich mysli zaburzeniowych:

Lęk niszczy moją osobowość, sam już nie wiem do końca czy jestem tym co podpowiadają mi lękowe myśli czy sobą (już bliżej nieokreślonym)
- Określam się jako pustkę, jako nikogo znaczącego, jako osobę depresyjna która ostatni tydzień spędziła w łóżku, jakbym cały czas próbował się nazwać.
W głowie mam totalny mętlik.
Ciągły strach o własną tożsamość o to kim tak naprawdę jestem.
Czuję się jak nikt, nikt określony, nazwany.

- Natłok myśli i myśli ciągła walka.

-Nie wiem kim jestem, co chce od życia i jakich myśli się trzymać.
Nie wiem jaki mam cel, po co wstaje rano i czego chce od życia.
Mam wrażenie że marnuje czas ludzi w około siebie swoim nieokreśleniem i brakiem decyzyjności jakie jest w moim życiu.
Nie sprawiam nikomu radości, nie dodaje nic do swojego życia ani do życia innych bo przecież nawet nie wiem po co tutaj jestem.
Nie wiem w sumie to nic.

Większość swojego życia próbuje uciekać i bronić się przed lękiem, nieudolnie i w zasadzie poza tym to nie mam większych wspomnień (choć świadomie wiem że to nieprawda)

Ciągłe szukanie dla siebie ram żeby móc się nazwać
Przez moment dziś wpadł mi do głowy znowu sposób na życie że przecież mam decyzyjność i nie muszę zatrzymać się na łóżku z tą ruminacja bo odpowiadam za swoje działania, po czym wyszedłem z domu a i tak wróciłem żeby leżeć i narzekać i się zatracać w myślach i robić z siebie ofiarę ponieważ nie mam pomysłu.

Zaraz myślę żeby sobie zaplanować dzień, później że ciągle mówię na siebie że nie potrafię tego robić i jestem dla siebie krytyczny.
Za chwile myslę o tym że powinienem do siebie podchodzić z miłością i współczuciem.

To wszystko co pisze jest nieznaczące bo jest tylko myślą przelatującą, a tak naprawdę jeśli nawet chciałbym nadać temu wartości to ona również przeminie

Z tego wszystkiego tak naprawdę jestem nieprzewidywalny - pomylony - nieokreślony

Taki generalnie mam mętlik w głowie, kilka mysli z wczorajszego wieczoru.
NatkaA
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 35
Rejestracja: 3 maja 2021, o 15:22

30 czerwca 2025, o 19:33

Już przez kilka lat miałam spokój z natrętnymi myślami i znowu się zaczyna.
Dzisiaj nagle, nie wiem czemu, poczułam ogromną złość na syna. Ale była ona tak mega ogromna, że zaczęłam krzyczeć, a później się przeraziłam sama siebie, wszystko stało się nierealne wokół, ja dostałam mega lęku, że skoro jestem zła, to na pewno zrobię dziecku krzywdę, a tego nie chciałam.
Zalałam się łzami, nie mogłam się uspokoić i jednoczenie psczuwałam jakąś złość dziwną oraz lęki przed tą złością.
Minęło mi dopiero teraz, po 6 godzinach, trzymał długo ten lęk :(
Ktoś z Was też ma lęki przed złością, agresją, że coś wtedy komuś zrobicie? I czy też wpadacie w taki nierealny stan, jakbyście nie mieli kontroli nad sobą?
Mokytojas88
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 14 lutego 2025, o 13:28

2 lipca 2025, o 12:04

NatkaA pisze:
30 czerwca 2025, o 19:33
Już przez kilka lat miałam spokój z natrętnymi myślami i znowu się zaczyna.
Dzisiaj nagle, nie wiem czemu, poczułam ogromną złość na syna. Ale była ona tak mega ogromna, że zaczęłam krzyczeć, a później się przeraziłam sama siebie, wszystko stało się nierealne wokół, ja dostałam mega lęku, że skoro jestem zła, to na pewno zrobię dziecku krzywdę, a tego nie chciałam.
Zalałam się łzami, nie mogłam się uspokoić i jednoczenie psczuwałam jakąś złość dziwną oraz lęki przed tą złością.
Minęło mi dopiero teraz, po 6 godzinach, trzymał długo ten lęk :(
Ktoś z Was też ma lęki przed złością, agresją, że coś wtedy komuś zrobicie? I czy też wpadacie w taki nierealny stan, jakbyście nie mieli kontroli nad sobą?


U mnie niestety czesto pojawia się, chpociaz kiedys czesciej taka zlosc i agresja. Nie potrafie nad tym do konca zapanowac. I po tez chce sie plakac, bo czlowiek w gruncie rzeczy żałuje nawet samych mysli. Niestety w przeszlosci ta zlosc prowadzila do jakischs awantur i dzis jest straszny lęk
Michał1988
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 17 maja 2025, o 23:45

3 lipca 2025, o 08:35

Ja byłem strasznie nerwowy, potrafiłem odpalić się w sekundę. Jedno głupie słowo napędzało mnie do czerwoności. Miałem jeszcze jeden problem, wszystko co robiłem musiało być zrobione perfekcyjnie i skończone w dniu w, którym zacząłem to robić. Teraz trochę wyluzowałem i mam to gdzieś czy będzie zrobione czy nie. Właśnie takie durnoty niszczą nam zdrowie. Pamiętam, że jak ktoś mówił do mnie coś głupiego, to zamiast olać to i dać mu do zrozumienia, że jest idiotą to analizowałem to dniami i ustalałem historię i schematy w głowie.
2 załamania nerwowe! Kuracja na Efectinie ER75. :((
AgnieszkaM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 29 października 2020, o 14:42

11 sierpnia 2025, o 16:35

Cześć wszystkim!

Czy ktoś miał tak, że w pewnym momencie zaburzenia już bal się samej nerwicy. Mam POCD i o ile na początku to były lęki typu, a co jeśli jestem P? Jakieś obrzydliwe obrazy myślowe,sonaty, leki przed utrata nad tym kontroli itp. Tak teraz przyszła myśl, że skąd mam wiedzieć, że to mi się nie podoba jak nigdy tego nie robiłam i że będę mieć przymus/ kompulsje żeby to sprawdzić i, że nie zapanuje nad ciekawością itp. to budzi we mnie lęk nie dość że przed samą tą myślą to przed nerwicą jako taką. Miał ktoś coś podobnego nawet może być w innym temacie, ale coś tego typu? Czy ja jestem jakaś nienormalna. Niby tłumaczę sobie logicznie, że gdyby mi się to podobało to same myśli nie wywoływałyby lęku i strachu tylko raczej radość... Ale takie mam uczucie jakbym sama sobie nie wierzyła. .
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 270
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

11 sierpnia 2025, o 20:06

Z ROCD poznaliśmy się w 2019 roku- książkowy przykład, wpadła jedna myśl i całe moje życie wywróciło się do góry nogami. Byłam załamana, zrezygnowana, w totalnej depresji. Wtedy dużym problemem przez lata był temat ślubu i ogólnie po prostu mojego związku i partnera.
Mijały lata, wszystko się powoli wyciszalo, ostatecznie najbardziej pomogły mi leki i odpowiednia terapia- biorąc ślub w połowie 2024 nie było śladu po ROCD.
Czas mijał dalej, życie mnie nie oszczędzało - mama zachorowała na raka , cały rok ostatni był skupiony na niej i na jej chorobie. Kupa stresu, życie non stop na pełnych obrotach.
Jakoś się trzymałam, dawałam radę, sytuacja z mamą się w miarę wyprostowała, po czym jakoś miesiąc temu odszedł mój pies. Bardzo to przeżyłam.
W między czasie jesteśmy też z mężem w trakcie wykańczania mieszkania. Także no dzieje się dużo ważnych rzeczy.

Jakiś czas temu zaczął się temat ciąży - nigdy nie byłam nastolatką czy dzieckiem które bawiąc się lalkami marzyło o zostaniu mama. Nie miałam takich marzeń, ale w swoim życiu nie wykluczalam też nigdy rodzicielstwa. Gdy poznałam swojego męża ( jeszcze przed ROCD) to byłam pewna że chce mieć z nim dzieci. Potem gdy ROCD uderzyło temat dzieci nie był na 1 planie jeśli chodzi o natrectwa, raczej wtedy był żal o to, że byłam gotowa zostać mamą a ROCD wszystko zabrało- czyt. uczucia do męża.

No ale mam 32 lata, oboje stabilna pracę, zaraz swoje mieszkanie. Więc naturalnym było że temat się gdzieś pojawił. Gdy zachorowała mama, nawet miałam takie poczucie niesprawiedliwości, że nie mogę skupić się na sobie i na jakichś przygotowaniach do ciąży, tylko jej choroba jest na 1 miejscu.

Jak się sytuacja już uspokoiła, to temat ciąży powrócił - najpierw bardzo delikatnie, nie czułam żadnego zewu macierzynstwa ( nigdy go nie miałam) raczej taka ekscytacja podczas rozmów o tym, ale też lekki stres o niewiadome.
Potem zaczął mnie dopadać lęk - strach przed porodem i wszystko co z nim związane. No i się zaczęło - totalna fiksacja na tym punkcie, googlowanie, szukanie informacji, non stop w telefonie i internecie. Czułam jak z godziny na godzinę, z dnia na dzień poziom stresu i lęku w moim ciele i głowie wzrasta. Czułam się fatalnie.
Po drodze jeszcze , jak już wspomniałam odszedł mój pies. To dołożyło kolejne lęki stresy, zły nastrój..
Gdy to napięcie w moim ciele rosło, czułam że powracają jakieś stare natręctwa i lęki z ROCD - irytacja partnerem, ogromne wyczulenie na dźwięki, zdenerwowanie..

A potem słuchajcie przerzuciło się na temat ciąży - czy ja na pewno chce byc matką? Ja nie czuje żadnego instynktu macierzyńskiego.. nie jestem gotowa, boje się, dzieci mnie brzydzą, nie dam rady, nie pokocham dziecka, będę złą matką, będę żałował decyzji itp.

Doszło oczywiście do tego wyczulenie na dzieci - słyszę nagle płacz dziecka sąsiadow, zwracam uwagę na dzieci na spacerach i sprawdzam jak się czuję, czy czuje coś pozytywnego.. przeszukuje oczywiście internety w nadziei znalezienia odpowiedzi na pytania na temat wątpliwości posiadania dzieci, czy to ocd czy nie, czy to może ja, jednak nie chce mieć dzieci.

Trwa to już chyba 2 tydzień i zaczynam już rzygać tym, widzę mnóstwo podobieństw do ROCD które miałam, ale boje się że tym razem to nie to.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
mada31260
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 7 lipca 2025, o 13:25

29 sierpnia 2025, o 21:24

Ten dzień nie był taki zły. Niezły nastrój, pogodny humor, dopóki nie odbyłam sesji terapeutycznej. W tematyce ocd nie jestem nowicjuszką, uczęszczam na terapię poznawczo-behawioralną od ok. dwóch lat, ostatnio intensywnie dokształcam się w temacie odburzania i staram się stosować rady Victora i Divina. Wstąpiła we mnie nadzieja, że może z tego wyjdę, przynajmniej jak będę nad sobą mocno pracować. A tu na sesji Pani, z którą wykonałam kawał dobrej roboty w temacie ocd a komfort mojego życia znacznie się poprawił, mówi do mnie, że z ocd ciężko wyjść (nie żeby to była dla mnie nowość) i zapytała co dla mnie oznacza pokonanie tego zaburzenia. Ponieważ mam pocd po krótkim namyśle podałam przykład, że odburzenie będzie dla mnie wtedy jak, np. będę mogła spokojnie posadzić dziecko na swoich kolanach (kto ma pocd doskonale wie w czym trudność). I tu Pani zasugerowała (nie powtórzę tego tak samo), że mało prawdopodobnym jest pozbycie się tej reakcji spęcia w sytuacji brania dziecka na kolana, tego impulsu nerwowego, bo on się utrwalił w systemie nerwowym (już mi to kiedyś zresztą powiedziała). Aczkolwiek nikt nie wie jak zachowa się mój system nerwowy, to może się udać. Zapytała też, czy byłabym w stanie dopuścić do siebie myśl, że może zawsze już będę odczuwać dyskomfort w takich i podobnych sytuacjach, bo wyjście z ocd w rozumiany przeze mnie sposób może być ponad ludzkie siły i możliwości, odpowiedziałam, że mogłabym z tym żyć. Powiem szczerze, że dzisiejsza sesja mnie podłamała, a iskierka nadziei na odburzenie ledwie co się tli. Moja wiara została zachwiana. Chyba będę topić smutki w alkoholu, chociaż to mało terapeutyczne..
Awatar użytkownika
MESJASZ
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 219
Rejestracja: 7 września 2024, o 08:53

29 sierpnia 2025, o 22:00

mada31260 pisze:
29 sierpnia 2025, o 21:24
Ten dzień nie był taki zły. Niezły nastrój, pogodny humor, dopóki nie odbyłam sesji terapeutycznej. W tematyce ocd nie jestem nowicjuszką, uczęszczam na terapię poznawczo-behawioralną od ok. dwóch lat, ostatnio intensywnie dokształcam się w temacie odburzania i staram się stosować rady Victora i Divina. Wstąpiła we mnie nadzieja, że może z tego wyjdę, przynajmniej jak będę nad sobą mocno pracować. A tu na sesji Pani, z którą wykonałam kawał dobrej roboty w temacie ocd a komfort mojego życia znacznie się poprawił, mówi do mnie, że z ocd ciężko wyjść (nie żeby to była dla mnie nowość) i zapytała co dla mnie oznacza pokonanie tego zaburzenia. Ponieważ mam pocd po krótkim namyśle podałam przykład, że odburzenie będzie dla mnie wtedy jak, np. będę mogła spokojnie posadzić dziecko na swoich kolanach (kto ma pocd doskonale wie w czym trudność). I tu Pani zasugerowała (nie powtórzę tego tak samo), że mało prawdopodobnym jest pozbycie się tej reakcji spęcia w sytuacji brania dziecka na kolana, tego impulsu nerwowego, bo on się utrwalił w systemie nerwowym (już mi to kiedyś zresztą powiedziała). Aczkolwiek nikt nie wie jak zachowa się mój system nerwowy, to może się udać. Zapytała też, czy byłabym w stanie dopuścić do siebie myśl, że może zawsze już będę odczuwać dyskomfort w takich i podobnych sytuacjach, bo wyjście z ocd w rozumiany przeze mnie sposób może być ponad ludzkie siły i możliwości, odpowiedziałam, że mogłabym z tym żyć. Powiem szczerze, że dzisiejsza sesja mnie podłamała, a iskierka nadziei na odburzenie ledwie co się tli. Moja wiara została zachwiana. Chyba będę topić smutki w alkoholu, chociaż to mało terapeutyczne..
Mimo wszystko fajnie, że operujecie na prawdzie i faktach - myślę, że to zawsze dobra droga. Może zredefiniuj swój cel, aby było nim wykonywanie tej czynności pomimo tego, dążąc w tym do jak największego komfortu. Wciąż dużo pracy przed Tobą.
ODPOWIEDZ