Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
- Ptasiek
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 180
- Rejestracja: 13 czerwca 2016, o 07:00
Nie boj się , to tylko nerwica. Ja jak już jestem mega zmęczona, tym skanowaniem ciała, analizowaniem, oglądaniem i myśleniem, to myśle sobie: No i chu..niech się spdzieje co chce. W dupie to mam! I całkiem szybko wtedy przechodzi.
Poza tym pogoda się zmienia. I ciśnienie na zewnątrz tez skacze, może po prostu reagujesz n to
Poza tym pogoda się zmienia. I ciśnienie na zewnątrz tez skacze, może po prostu reagujesz n to
No healing without feeling
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 340
- Rejestracja: 22 września 2017, o 13:43
Jak miałem kiedyś pierwszy raz nerwice to nie znałem jej mechanizmów . Ciśnienia wtedy TEz nie mierzyłem, wyszedłem przez leki z tego. A teraz jak się dorwalem do ciśnieniomierza to już po mnie tylko gorzej odrazu idę mierze i wysokie chciałbym tak powiedzieć niech się dzieje ... tylko ja tak zawsze kochałem żyć ; (
Dopóki walczysz Jesteś zwycięzcą
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 29
- Rejestracja: 13 września 2017, o 16:41
Hej hej !
I u mnie dziś gorszy dzień
Po tygodniu ŻYCIA pełną parą przyszedł dzisiejszy dzień. Tak łatwo sobie myśleć o nerwicy jako że to jest NERWICA i myśleć o akceptacji.... w momencie gdy sie jest na górze
Myslałam że walczę, kilka razy w zeszłym tygodniu mi się udało
ale w chwili obecnej...klapa.
W pracy zakuło mnie w oczodole - gorąca myśl - wylew !
Lekki atak paniki - w sumie opanowany, ale teraz zaczęło się..... mój słaby punkt.... lekkie zdenerwowanie i już ból głowy, ciśnienie, przy lekkim wysiłki puls 1000 :/
MiaŁam badania...głowę mam zdrową - no oprócz nerwicy
Nno ale jest lęk przed czymś nagłym - wylewem najbardziej.
Próbuję odwracać uwagę, ale jak?! skoro głowe mi ciśnienie rozpierdziela
racjonalizuje, odwracam uwage, ale zawroty są, ból karku jest, ból głowy jest....
Wzięłam Validol i persenik.... no i tyle...
I u mnie dziś gorszy dzień

Po tygodniu ŻYCIA pełną parą przyszedł dzisiejszy dzień. Tak łatwo sobie myśleć o nerwicy jako że to jest NERWICA i myśleć o akceptacji.... w momencie gdy sie jest na górze

Myslałam że walczę, kilka razy w zeszłym tygodniu mi się udało

W pracy zakuło mnie w oczodole - gorąca myśl - wylew !
Lekki atak paniki - w sumie opanowany, ale teraz zaczęło się..... mój słaby punkt.... lekkie zdenerwowanie i już ból głowy, ciśnienie, przy lekkim wysiłki puls 1000 :/
MiaŁam badania...głowę mam zdrową - no oprócz nerwicy

Próbuję odwracać uwagę, ale jak?! skoro głowe mi ciśnienie rozpierdziela

Wzięłam Validol i persenik.... no i tyle...
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 340
- Rejestracja: 22 września 2017, o 13:43
To witaj w klubie ja też z tych od wylewu .. trzymaj się jakoś damy rade a wylew? Prędzej świnie zaczną latać. .nervova_karolna pisze: ↑27 września 2017, o 17:35Hej hej !
I u mnie dziś gorszy dzień
Po tygodniu ŻYCIA pełną parą przyszedł dzisiejszy dzień. Tak łatwo sobie myśleć o nerwicy jako że to jest NERWICA i myśleć o akceptacji.... w momencie gdy sie jest na górze![]()
Myslałam że walczę, kilka razy w zeszłym tygodniu mi się udałoale w chwili obecnej...klapa.
W pracy zakuło mnie w oczodole - gorąca myśl - wylew !
Lekki atak paniki - w sumie opanowany, ale teraz zaczęło się..... mój słaby punkt.... lekkie zdenerwowanie i już ból głowy, ciśnienie, przy lekkim wysiłki puls 1000 :/
MiaŁam badania...głowę mam zdrową - no oprócz nerwicyNno ale jest lęk przed czymś nagłym - wylewem najbardziej.
Próbuję odwracać uwagę, ale jak?! skoro głowe mi ciśnienie rozpierdzielaracjonalizuje, odwracam uwage, ale zawroty są, ból karku jest, ból głowy jest....
Wzięłam Validol i persenik.... no i tyle...
Boje się czegoś nagłego ale z takim myśleniem to nigdy nie zacznę żyć. ..
Dopóki walczysz Jesteś zwycięzcą
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 216
- Rejestracja: 17 czerwca 2017, o 19:30
A ja dalej nie wiem co z tym "fantem" zrobić. Od piątku miałem bardzo ciężki okres (pogrzeb w poniedziałek), a z niedzieli na poniedziałek miałem pierwszy od 2 lat bardzo silny atak paniki w nocy. Poniedziałek pogrzeb ciężko było. Wtorek był tragiczny. Wieczorem jak wróciłem do domu no to miałem tak jak kiedyś bardzo silne objawy nerwicowe :/ atak paniki pewnie też.
Macie takie objawy podczas ataku paniki jak:
Uczucie, że wariuję?
umieram?
że nic mi nie pomoże?
że jestem w beznadziejnej sytuacji?
że pewni jedynym wyjściem będzie szpital psychiatryczny, kaftan i leki, które sprawią, że będę jak warzywo?
katastrofizacja?
No i przyszedła środa. A dodam jeszcze, że we wtorek podczas tego tragicznego czasu zpaisałem się na drugi dzień do mojego psychiatry. No i jest środa, poszedłem ledwo co - jeść nie mogłem, ścisk żołądka, otępienie, pocące się dłonie, rozdygotanie no i przepisał mi znów SSRI tym razem escitalopram. Dziś mam do odbioru leki z apteki.
Ale słuchajcie jest ta środa, poszedłem do pracy po wizycie u psychiatry, na początku było kiepsko, generalne chciało mi się płakać. Ale kurczę jakoś tak lepiej się poczułem i jak już wróciłem do domu po pracy to naprawdę bardzo dobrze się czułem - był humor, radość.
Reasumując: wtorek = TRAGEDIA - środa = BYŁO OK.
No i pytanie co sugerujecie? zacząć brać ten lek? Czy nie? Mieliście takie kryzysy, że jednego dnia było tragicznie do dupy, a drugiego dnia całkiem ok?
Dodam, żę chodzę na terapię p-b + trening uważności (MBCT).
Macie takie objawy podczas ataku paniki jak:
Uczucie, że wariuję?
umieram?
że nic mi nie pomoże?
że jestem w beznadziejnej sytuacji?
że pewni jedynym wyjściem będzie szpital psychiatryczny, kaftan i leki, które sprawią, że będę jak warzywo?
katastrofizacja?
No i przyszedła środa. A dodam jeszcze, że we wtorek podczas tego tragicznego czasu zpaisałem się na drugi dzień do mojego psychiatry. No i jest środa, poszedłem ledwo co - jeść nie mogłem, ścisk żołądka, otępienie, pocące się dłonie, rozdygotanie no i przepisał mi znów SSRI tym razem escitalopram. Dziś mam do odbioru leki z apteki.
Ale słuchajcie jest ta środa, poszedłem do pracy po wizycie u psychiatry, na początku było kiepsko, generalne chciało mi się płakać. Ale kurczę jakoś tak lepiej się poczułem i jak już wróciłem do domu po pracy to naprawdę bardzo dobrze się czułem - był humor, radość.
Reasumując: wtorek = TRAGEDIA - środa = BYŁO OK.
No i pytanie co sugerujecie? zacząć brać ten lek? Czy nie? Mieliście takie kryzysy, że jednego dnia było tragicznie do dupy, a drugiego dnia całkiem ok?
Dodam, żę chodzę na terapię p-b + trening uważności (MBCT).
TO TYLKO EMOCJA. MYŚL NIE OZNACZA FAKTÓW I RZECZYWISTOŚCI - MYŚL TO TYLKO MYŚL.
- eyeswithoutaface
- Moderator
- Posty: 1516
- Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44
Ja bym nie brała leków, a skupiła sie wlasnie na świadomej pracy nad sobą. Chyba ze zaczalbys się jakoś ewidentnie fatalnie czuć. Prawda jest taka ze w nerwicy gorsze dni to standard, zdarza Ci sie takie jeszcze nie raz i nie dwa... I najważniejsze to wypracowywac sobie do nich odpowiednie podejscie, oswajac je, co w pelni działające ssri mogą niestety mocno utrudnić.coyot.inc pisze: ↑28 września 2017, o 10:44A ja dalej nie wiem co z tym "fantem" zrobić. Od piątku miałem bardzo ciężki okres (pogrzeb w poniedziałek), a z niedzieli na poniedziałek miałem pierwszy od 2 lat bardzo silny atak paniki w nocy. Poniedziałek pogrzeb ciężko było. Wtorek był tragiczny. Wieczorem jak wróciłem do domu no to miałem tak jak kiedyś bardzo silne objawy nerwicowe :/ atak paniki pewnie też.
Macie takie objawy podczas ataku paniki jak:
Uczucie, że wariuję?
umieram?
że nic mi nie pomoże?
że jestem w beznadziejnej sytuacji?
że pewni jedynym wyjściem będzie szpital psychiatryczny, kaftan i leki, które sprawią, że będę jak warzywo?
katastrofizacja?
No i przyszedła środa. A dodam jeszcze, że we wtorek podczas tego tragicznego czasu zpaisałem się na drugi dzień do mojego psychiatry. No i jest środa, poszedłem ledwo co - jeść nie mogłem, ścisk żołądka, otępienie, pocące się dłonie, rozdygotanie no i przepisał mi znów SSRI tym razem escitalopram. Dziś mam do odbioru leki z apteki.
Ale słuchajcie jest ta środa, poszedłem do pracy po wizycie u psychiatry, na początku było kiepsko, generalne chciało mi się płakać. Ale kurczę jakoś tak lepiej się poczułem i jak już wróciłem do domu po pracy to naprawdę bardzo dobrze się czułem - był humor, radość.
Reasumując: wtorek = TRAGEDIA - środa = BYŁO OK.
No i pytanie co sugerujecie? zacząć brać ten lek? Czy nie? Mieliście takie kryzysy, że jednego dnia było tragicznie do dupy, a drugiego dnia całkiem ok?
Dodam, żę chodzę na terapię p-b + trening uważności (MBCT).
A co do Twojego pierwszego pytania: tak, takie objawy są typowe podczas ataku paniki

"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
- JestemNadzieja
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 228
- Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22
Siemanko. Chcialam dzisiaj dac Wam nadzieję na to ze mozemy cieszyć sie zyciem☺ od dwoch tygodni nie mialam zadnego ataku. Wczesniej wstawalam o 6 rano spocona z ogromnym lękiem. Musialam od razu wychodzic na dwór i szybkim tepem spacerowac. Plakalam bo mialam juz dosyc. Nie jadlam nic bo nie moglam. Ciagle balam sie schizofrenii. Wkrecalam sobie objawy. Ciagle wsluchiwalam sie w cisze i wzrokiem wypatrywalam jakichś omamow. Dostalam jakiejs wariacji na punkcie schizy. Cale dnie myslalam o schizie,rozmawialam sama ze soba w myslach i sprawdzałam czy slysze glosy. Przezylam pieklo.. Mialam mysli samobojcze ale jeszcze bardziej pragnelam zyc. Powiedzialam sobie ,,Dość, , podeszlam do tego inaczej. Zamiast czytac o zlej stronie schizofrenii poczytalam o dobrej stronie tej choroby. Obalilam mity na temat tej choroby,i przeczytalam ze przy dobrym leczeniu mozna ja wyleczyc lub sprawic ze osoba chora moze normalnie zyc. Wtedy stalo sie cos dziwnego. Przestalam sie bac co w zwiazku z tym spowodowalo ze bledne kolo zostalo przerwane. Budzilam sie o 10 lub 11 z usmiechem na twarzy. Wychodzilam do znajonych,jezdzilam na grzyby na 6-7 godzin.. zapominalam o chorobie. Zyje pelnia zycia. Smieje sie i nie mam lęków. Jedyne co mi pozostalo to koszmary w nocy i czasami ale zadko sprawdzam sie pod kątem schizy ale bez żadnych lęków. Zdaje sobie sprawę ze zle dni moga powrócić ale nie mysle o tym. Zyje chwila . Wam radze przestac bac sie zawalow wylewow i psychoz . Zrozumcie ze mamy nerwice i to jest nasza choroba a nie jakies zawaly wylewy i psychozy. Jak ludzie maja raka to tez mysla ze maja miazdzyce?? Nie oni wiedza ze maja raka i go lecza. Tak samo my musimy zrobic. Mamy nerwice i mamy szczęście bo moglibysmy byc na miejscu ludzi chorych na raka lub stwardnienie rozsiane. Nerwica to maly problem wsrod innych chorob smiertelnych. Uwierzcie w to mimo lęku bólu i depersonalizacji. Wszyscy mamy tak samo wiec uwierzcie mi ze jesli jak przezylam pieklo to Wy takze tylko zacznijcie dzialac..

- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
brawo Kochana! Tak trzymaj, aż miło się czytaJestemNadzieja pisze: ↑28 września 2017, o 10:53Siemanko. Chcialam dzisiaj dac Wam nadzieję na to ze mozemy cieszyć sie zyciem☺ od dwoch tygodni nie mialam zadnego ataku. Wczesniej wstawalam o 6 rano spocona z ogromnym lękiem. Musialam od razu wychodzic na dwór i szybkim tepem spacerowac. Plakalam bo mialam juz dosyc. Nie jadlam nic bo nie moglam. Ciagle balam sie schizofrenii. Wkrecalam sobie objawy. Ciagle wsluchiwalam sie w cisze i wzrokiem wypatrywalam jakichś omamow. Dostalam jakiejs wariacji na punkcie schizy. Cale dnie myslalam o schizie,rozmawialam sama ze soba w myslach i sprawdzałam czy slysze glosy. Przezylam pieklo.. Mialam mysli samobojcze ale jeszcze bardziej pragnelam zyc. Powiedzialam sobie ,,Dość, , podeszlam do tego inaczej. Zamiast czytac o zlej stronie schizofrenii poczytalam o dobrej stronie tej choroby. Obalilam mity na temat tej choroby,i przeczytalam ze przy dobrym leczeniu mozna ja wyleczyc lub sprawic ze osoba chora moze normalnie zyc. Wtedy stalo sie cos dziwnego. Przestalam sie bac co w zwiazku z tym spowodowalo ze bledne kolo zostalo przerwane. Budzilam sie o 10 lub 11 z usmiechem na twarzy. Wychodzilam do znajonych,jezdzilam na grzyby na 6-7 godzin.. zapominalam o chorobie. Zyje pelnia zycia. Smieje sie i nie mam lęków. Jedyne co mi pozostalo to koszmary w nocy i czasami ale zadko sprawdzam sie pod kątem schizy ale bez żadnych lęków. Zdaje sobie sprawę ze zle dni moga powrócić ale nie mysle o tym. Zyje chwila . Wam radze przestac bac sie zawalow wylewow i psychoz . Zrozumcie ze mamy nerwice i to jest nasza choroba a nie jakies zawaly wylewy i psychozy. Jak ludzie maja raka to tez mysla ze maja miazdzyce?? Nie oni wiedza ze maja raka i go lecza. Tak samo my musimy zrobic. Mamy nerwice i mamy szczęście bo moglibysmy byc na miejscu ludzi chorych na raka lub stwardnienie rozsiane. Nerwica to maly problem wsrod innych chorob smiertelnych. Uwierzcie w to mimo lęku bólu i depersonalizacji. Wszyscy mamy tak samo wiec uwierzcie mi ze jesli jak przezylam pieklo to Wy takze tylko zacznijcie dzialac..

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1548
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Gratulacje Kasiu !!!!katarzynka pisze: ↑28 września 2017, o 10:56brawo Kochana! Tak trzymaj, aż miło się czytaJestemNadzieja pisze: ↑28 września 2017, o 10:53Siemanko. Chcialam dzisiaj dac Wam nadzieję na to ze mozemy cieszyć sie zyciem☺ od dwoch tygodni nie mialam zadnego ataku. Wczesniej wstawalam o 6 rano spocona z ogromnym lękiem. Musialam od razu wychodzic na dwór i szybkim tepem spacerowac. Plakalam bo mialam juz dosyc. Nie jadlam nic bo nie moglam. Ciagle balam sie schizofrenii. Wkrecalam sobie objawy. Ciagle wsluchiwalam sie w cisze i wzrokiem wypatrywalam jakichś omamow. Dostalam jakiejs wariacji na punkcie schizy. Cale dnie myslalam o schizie,rozmawialam sama ze soba w myslach i sprawdzałam czy slysze glosy. Przezylam pieklo.. Mialam mysli samobojcze ale jeszcze bardziej pragnelam zyc. Powiedzialam sobie ,,Dość, , podeszlam do tego inaczej. Zamiast czytac o zlej stronie schizofrenii poczytalam o dobrej stronie tej choroby. Obalilam mity na temat tej choroby,i przeczytalam ze przy dobrym leczeniu mozna ja wyleczyc lub sprawic ze osoba chora moze normalnie zyc. Wtedy stalo sie cos dziwnego. Przestalam sie bac co w zwiazku z tym spowodowalo ze bledne kolo zostalo przerwane. Budzilam sie o 10 lub 11 z usmiechem na twarzy. Wychodzilam do znajonych,jezdzilam na grzyby na 6-7 godzin.. zapominalam o chorobie. Zyje pelnia zycia. Smieje sie i nie mam lęków. Jedyne co mi pozostalo to koszmary w nocy i czasami ale zadko sprawdzam sie pod kątem schizy ale bez żadnych lęków. Zdaje sobie sprawę ze zle dni moga powrócić ale nie mysle o tym. Zyje chwila . Wam radze przestac bac sie zawalow wylewow i psychoz . Zrozumcie ze mamy nerwice i to jest nasza choroba a nie jakies zawaly wylewy i psychozy. Jak ludzie maja raka to tez mysla ze maja miazdzyce?? Nie oni wiedza ze maja raka i go lecza. Tak samo my musimy zrobic. Mamy nerwice i mamy szczęście bo moglibysmy byc na miejscu ludzi chorych na raka lub stwardnienie rozsiane. Nerwica to maly problem wsrod innych chorob smiertelnych. Uwierzcie w to mimo lęku bólu i depersonalizacji. Wszyscy mamy tak samo wiec uwierzcie mi ze jesli jak przezylam pieklo to Wy takze tylko zacznijcie dzialac..![]()
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1904
- Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53
i u mnie kochana gorsze dni z lepszymi sie przeplatają.eyeswithoutaface pisze: ↑28 września 2017, o 10:49Ja bym nie brała leków, a skupiła sie wlasnie na świadomej pracy nad sobą. Chyba ze zaczalbys się jakoś ewidentnie fatalnie czuć. Prawda jest taka ze w nerwicy gorsze dni to standard, zdarza Ci sie takie jeszcze nie raz i nie dwa... I najważniejsze to wypracowywac sobie do nich odpowiednie podejscie, oswajac je, co w pelni działające ssri mogą niestety mocno utrudnić.coyot.inc pisze: ↑28 września 2017, o 10:44A ja dalej nie wiem co z tym "fantem" zrobić. Od piątku miałem bardzo ciężki okres (pogrzeb w poniedziałek), a z niedzieli na poniedziałek miałem pierwszy od 2 lat bardzo silny atak paniki w nocy. Poniedziałek pogrzeb ciężko było. Wtorek był tragiczny. Wieczorem jak wróciłem do domu no to miałem tak jak kiedyś bardzo silne objawy nerwicowe :/ atak paniki pewnie też.
Macie takie objawy podczas ataku paniki jak:
Uczucie, że wariuję?
umieram?
że nic mi nie pomoże?
że jestem w beznadziejnej sytuacji?
że pewni jedynym wyjściem będzie szpital psychiatryczny, kaftan i leki, które sprawią, że będę jak warzywo?
katastrofizacja?
No i przyszedła środa. A dodam jeszcze, że we wtorek podczas tego tragicznego czasu zpaisałem się na drugi dzień do mojego psychiatry. No i jest środa, poszedłem ledwo co - jeść nie mogłem, ścisk żołądka, otępienie, pocące się dłonie, rozdygotanie no i przepisał mi znów SSRI tym razem escitalopram. Dziś mam do odbioru leki z apteki.
Ale słuchajcie jest ta środa, poszedłem do pracy po wizycie u psychiatry, na początku było kiepsko, generalne chciało mi się płakać. Ale kurczę jakoś tak lepiej się poczułem i jak już wróciłem do domu po pracy to naprawdę bardzo dobrze się czułem - był humor, radość.
Reasumując: wtorek = TRAGEDIA - środa = BYŁO OK.
No i pytanie co sugerujecie? zacząć brać ten lek? Czy nie? Mieliście takie kryzysy, że jednego dnia było tragicznie do dupy, a drugiego dnia całkiem ok?
Dodam, żę chodzę na terapię p-b + trening uważności (MBCT).
A co do Twojego pierwszego pytania: tak, takie objawy są typowe podczas ataku paniki![]()
Ostatnio wielki stres mialam w zwiazku z moimi kobiecymi sprawami.
Wyszlam z gabinetu tak mocno trzęsąca się ze iść nie moglam.Dwuch lekarzy i dwie diagnozy.
Od piatku bole serca jakby mam.Kłucia, sciski,pieczenia.Takie ogolne nerwobole

Przez to mam dola i jeszcze ten ból ciągły jajnika mnie przeraża bo nie wiem konu wierzyc
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"
✌
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 216
- Rejestracja: 17 czerwca 2017, o 19:30
GRATULUJĘ ! Też ostatnio miałem wkręcanie sobie schizofrenii. Mi po prostu pomogła rozmowa z psychiatrą i moją psycholog i pomogło ale pewnie na jakiś czasJestemNadzieja pisze: ↑28 września 2017, o 10:53Siemanko. Chcialam dzisiaj dac Wam nadzieję na to ze mozemy cieszyć sie zyciem☺ od dwoch tygodni nie mialam zadnego ataku. Wczesniej wstawalam o 6 rano spocona z ogromnym lękiem. Musialam od razu wychodzic na dwór i szybkim tepem spacerowac. Plakalam bo mialam juz dosyc. Nie jadlam nic bo nie moglam. Ciagle balam sie schizofrenii. Wkrecalam sobie objawy. Ciagle wsluchiwalam sie w cisze i wzrokiem wypatrywalam jakichś omamow. Dostalam jakiejs wariacji na punkcie schizy. Cale dnie myslalam o schizie,rozmawialam sama ze soba w myslach i sprawdzałam czy slysze glosy. Przezylam pieklo.. Mialam mysli samobojcze ale jeszcze bardziej pragnelam zyc. Powiedzialam sobie ,,Dość, , podeszlam do tego inaczej. Zamiast czytac o zlej stronie schizofrenii poczytalam o dobrej stronie tej choroby. Obalilam mity na temat tej choroby,i przeczytalam ze przy dobrym leczeniu mozna ja wyleczyc lub sprawic ze osoba chora moze normalnie zyc. Wtedy stalo sie cos dziwnego. Przestalam sie bac co w zwiazku z tym spowodowalo ze bledne kolo zostalo przerwane. Budzilam sie o 10 lub 11 z usmiechem na twarzy. Wychodzilam do znajonych,jezdzilam na grzyby na 6-7 godzin.. zapominalam o chorobie. Zyje pelnia zycia. Smieje sie i nie mam lęków. Jedyne co mi pozostalo to koszmary w nocy i czasami ale zadko sprawdzam sie pod kątem schizy ale bez żadnych lęków. Zdaje sobie sprawę ze zle dni moga powrócić ale nie mysle o tym. Zyje chwila . Wam radze przestac bac sie zawalow wylewow i psychoz . Zrozumcie ze mamy nerwice i to jest nasza choroba a nie jakies zawaly wylewy i psychozy. Jak ludzie maja raka to tez mysla ze maja miazdzyce?? Nie oni wiedza ze maja raka i go lecza. Tak samo my musimy zrobic. Mamy nerwice i mamy szczęście bo moglibysmy byc na miejscu ludzi chorych na raka lub stwardnienie rozsiane. Nerwica to maly problem wsrod innych chorob smiertelnych. Uwierzcie w to mimo lęku bólu i depersonalizacji. Wszyscy mamy tak samo wiec uwierzcie mi ze jesli jak przezylam pieklo to Wy takze tylko zacznijcie dzialac..


Wiecie co mi też bardzo pomaga? Zapoznanie się z błędami poznawczymi Beck, polecam. Ja widzę w tych błędach poznawczych w 100% siebie i odkąd widzę, że są to błędy to jest mi lepiej i zaczynam pracować nad sobą i analizować jakie błedy popełniam no po prostu obserwuję swoje myśli automatyczne

TO TYLKO EMOCJA. MYŚL NIE OZNACZA FAKTÓW I RZECZYWISTOŚCI - MYŚL TO TYLKO MYŚL.
- JestemNadzieja
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 228
- Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22
Dopóki walczymy jestesmy zwyciezcami☺ mozna mowic ze to nie kara a blogoslawienstwo. Dostalam nerwicy bo bylam za dobrym czlowiekiem. Wszystko poswiecalam w imie pracy.Wszystko przezywalam i ciagle patrzylam na innych a nie na siebie. Nerwica otworzyla mi oczy na moje zycie a przede wszystkim na moj zwiazek. Oboje z narzeczonym zmieniliśmy sie o 180 stopni. Teraz mam cudowne zycie. Rzucilam te cholerna robote a moj facet wystraszyl sie mojej nerwicy i zmienil sie nie do poznania. Juz nie denerwuje sie tak i jest bardziej kochany. No facet marzen... a ja. ?? Ja jestem inna osoba. W koncu otworzylam oczy. Nadal kocham ludzi ale teraz to ja jestem na pierwszym miejscu.☺. ..

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 216
- Rejestracja: 17 czerwca 2017, o 19:30
Dziękuję.eyeswithoutaface pisze: ↑28 września 2017, o 10:49Ja bym nie brała leków, a skupiła sie wlasnie na świadomej pracy nad sobą. Chyba ze zaczalbys się jakoś ewidentnie fatalnie czuć. Prawda jest taka ze w nerwicy gorsze dni to standard, zdarza Ci sie takie jeszcze nie raz i nie dwa... I najważniejsze to wypracowywac sobie do nich odpowiednie podejscie, oswajac je, co w pelni działające ssri mogą niestety mocno utrudnić.coyot.inc pisze: ↑28 września 2017, o 10:44A ja dalej nie wiem co z tym "fantem" zrobić. Od piątku miałem bardzo ciężki okres (pogrzeb w poniedziałek), a z niedzieli na poniedziałek miałem pierwszy od 2 lat bardzo silny atak paniki w nocy. Poniedziałek pogrzeb ciężko było. Wtorek był tragiczny. Wieczorem jak wróciłem do domu no to miałem tak jak kiedyś bardzo silne objawy nerwicowe :/ atak paniki pewnie też.
Macie takie objawy podczas ataku paniki jak:
Uczucie, że wariuję?
umieram?
że nic mi nie pomoże?
że jestem w beznadziejnej sytuacji?
że pewni jedynym wyjściem będzie szpital psychiatryczny, kaftan i leki, które sprawią, że będę jak warzywo?
katastrofizacja?
No i przyszedła środa. A dodam jeszcze, że we wtorek podczas tego tragicznego czasu zpaisałem się na drugi dzień do mojego psychiatry. No i jest środa, poszedłem ledwo co - jeść nie mogłem, ścisk żołądka, otępienie, pocące się dłonie, rozdygotanie no i przepisał mi znów SSRI tym razem escitalopram. Dziś mam do odbioru leki z apteki.
Ale słuchajcie jest ta środa, poszedłem do pracy po wizycie u psychiatry, na początku było kiepsko, generalne chciało mi się płakać. Ale kurczę jakoś tak lepiej się poczułem i jak już wróciłem do domu po pracy to naprawdę bardzo dobrze się czułem - był humor, radość.
Reasumując: wtorek = TRAGEDIA - środa = BYŁO OK.
No i pytanie co sugerujecie? zacząć brać ten lek? Czy nie? Mieliście takie kryzysy, że jednego dnia było tragicznie do dupy, a drugiego dnia całkiem ok?
Dodam, żę chodzę na terapię p-b + trening uważności (MBCT).
A co do Twojego pierwszego pytania: tak, takie objawy są typowe podczas ataku paniki![]()
No właśnie. Chyba zrobię tak, że jak teraz dobrze się czuję to nie będę brał, ale jak powtórzy się to co ostatnio było to pewnie zacznę brać. Dziwne to wszystko 1 dnia UMIERAM, a 2 dnia wszystko jest ok, nawet dużo lepiej niż ok.
Może ktoś jeszcze coś poradzi?

TO TYLKO EMOCJA. MYŚL NIE OZNACZA FAKTÓW I RZECZYWISTOŚCI - MYŚL TO TYLKO MYŚL.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 216
- Rejestracja: 17 czerwca 2017, o 19:30
Dlaczego odstawiłeś escitalopram?Master24 pisze: ↑27 września 2017, o 13:53Fakt elicea dobry lek szybko u mnie zaczęła działac i nie miałem skutkow ubocznych. U mnie dawka doszła do 30 mg i się wyleczylem. No ale cóż wróciło.jestemjakajestem pisze: ↑27 września 2017, o 13:14coyot.inc pisze: ↑27 września 2017, o 10:55
Ja brałem paroksetynę (prawie 2 lata, 2 próby odstawienia i nic i odstawiłem w lipcu) od tego momentu każdy dzień to walka. Dziś w nocy nie spałem praktycznie. Ataki paniki silne, generalnie jest kiepsko.
Dziś byłem u swojego psychiatry no i przepisał mi właśnie escitalopram no i wiadomo benzo na początek i doraznie.
coyot.inc ja tez obecnie biore escitalopram 15 mg, dobry lek, moim zdaniem jeden z lepszych , nie ma tyle skutków ubocznych co parogem czy sertalina, i dosc szybko zaadziałał, ja poczułam poprawe po ok tygodniu z tym ze cały czas chodziłam i nadal chodze na terpie do psycholog ale wiesz najwzniejsze to ignorowac te objawy , wiem ze nie zawsze sie da ale z czasem sie udaje, ja sie czuje drugi dzien rewelacja...poprostu tak jakbym nigdy nie chorowała chodz dzis przeszła głupia mysl przez głowe i sama sie przekonuje ze to tylko moja wyobrażnia ale jak mam miec lek i atak panik to niech przychodzi, juz sie jej tak nie boje jak wczesniej bo wiem ze nic mi sie nie stanie.....nie żebym nie miała gorszych chwil bo nadal są ale nie pozwalam aby lęki ograniczały mi zycie bo co to to nie , za bardzo lubie swoja aktywnośc i prace i dom itp... pozdrawiam
TO TYLKO EMOCJA. MYŚL NIE OZNACZA FAKTÓW I RZECZYWISTOŚCI - MYŚL TO TYLKO MYŚL.