Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Początek końca? Przekonajmy się! (Odburzony)

Tutaj opisujemy naszą drogę do zdrowia. Dzielimy się naszą zakończoną - happy endem - historią z derealizacją, depersonalizacją, dając innym nadzieję i pokazując, że to jest możliwe!
Wpisujemy także tutaj naszą drogę jaką się leczymy, co robimy aby tego się pozbyć.
Jednakże objawy, wątpliwości co do objawów, historie wpisujemy piętro wyżej.
Regulamin forum
Uwaga! Prośba dotycząca tworzenia wątków.
Wszyscy użytkownicy, którzy zamieszczają w tym dziale wątek dotyczący swojego wyzdrowienia, proszeni są w wypadku gdy nowy temat dotyczy dojścia do pełni zdrowia, aby do tytułu tematu dopisywali: Wyleczony/ona
Pozwoli to na rozróżnienie tematów osób, które w pełni wyzdrowiały od tych, którzy czują się lepiej oraz tych którzy opisują swoją obecną walkę.
Przykładowo Ania chce podzielić się swoim pełnym wyzdrowieniem, tworzy nowy temat o tytule:
"Ania dzieli się szczęściem" i dopisuje do tego Wyleczona - "Ania dzieli się szczęściem.Wyleczona". Osoby, które chcą opisać swoje lepsze samopoczucie, bądź postępy w leczeniu nie dodają tej końcówki.
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

29 listopada 2013, o 23:33

Otóż tak jak w temacie, osoby które mnie kojarzą pewnie wiedzą że stan derealizacji/depersonalizacji trwa u mnie już 11 miesięcy. Przez ten okres miałem 3 prześwity. Jednak ten stan jaki mam teraz jest dla mnie najnormalniejszym stanem jaki kiedykolwiek miałem. Nie chcę jeszcze pisać że jestem odburzony, że mi to minęło ponieważ okres 2 dni jest nie wystarczający by być tego 100% pewien. Dlatego też postanowiłem dać sobie 10 dni na sprawdzenie czy nic się nie pojawi. Jeżeli do niedzieli nic się nie pojawi uznam się za osobę odburzoną i napiszę całą moją historię oraz dam garść porad i pomysłów na to jak Wy również możecie z tego wyjść. Póki co będę po prostu dopisywał codziennie do niedzieli jak się czuję i zobaczymy co z tego wyjdzie.

Dlaczego to robię? Ponieważ wiem że ludziom zaburzonym, szczególnie z DD może okazać się pomocny taki 'a la' dziennik progresu. Dlatego też podejmuję się tego zadania.

Pozdrawiam. :)

DZIEŃ 1: W tym dniu wszystko się zaczyna i własnie w nim zauważyłem że wszystko znowu jest normalne. Percpecja powróciła na swoje miejsce i nic już mnie nie dziwi ani nie jest czymś niezrozumiałym. Rozumiem że jestem człowiekiem, rozumiem że mam ciało, że chodzę, że egzystuje, gdy przeglądam się w lustrze to wiem że to ja. To uczucie jest trudne nawet do opisania. Po prostu znowu wiesz że żyjesz, że nie popychasz się do działania nastawieniem i logiką tylko że znowu bierzesz aktywny udział w życiu na poziomie emocjonalnym i mentalnym. Nie ma żadnych myśli i odczuć dziwności/nierealności siebie lub świata. Jest wspaniale. :)

DZIEŃ 2: W tym dniu od rana do południa - po południa nadal stan się utrzymuje taki sam, jednak po południu realność zaczyna mnie troszkę dziwić. Zazwyczaj moje przebłyski które miałem przez okres tych 11 miesięcy ( a miałem ich 3 z tego co pamiętam) były właśnie takie 1-2 dniowe. Teraz jednak jest inaczej, nadal czułem się normalnie i kompletnie zero poczucia odcięcia.Jednak zaczynam czuć się trochę obco w tej normalności i pod sam wieczór pojawiły się lekkie lęki z tym związane. W sumie to aż głupie że normalność wydawała mi się nienormalna no ale cóż. Zracjonalizowałem to sobie tak że to właśnie przez to, że nie dowierzałem że to nie jest przebłysk ( w sumie nadal nie mam tej pewności gdy to piszę :D ) oraz że ta sytuacja jest dla mnie dziwna. No ale nic, troszkę popisałem z ludźmi na czacie forum by zajać czymś innym myśli i poszedłem spać. (DD nadal ani śladu, tylko ten niepokój).

DZIEŃ 3: Budzę się i od razu myśl czy aby wszystko jest normalnie,zauważyłem że nadal nie ma DD, pojawił się uśmiech na mojej twarzy jednak lekkie napięcie nadal mi towarzyszyło, cały czas podejrzewam że to przez to iż ten stan jest dla mnie nadal nowy, chyba jeszcze nie miałem tak żebym czuł się realnie i żył w normlaności przez 3 dni pod rząd!. Oczywiście nie dramatyzuje :D, bardzo się cieszę ale dziwność tego faktu pozostała nadal w mojej podświadomości. Staram się nie wgłębiać w to zbytnio, kontynuuje dalej mój dzień i staram się używać niereaktywności. Po DD nadal ani śladu, w tej chwili jest u mnie godzina 23:47 (u Was 24:47) i w tej chwili czuję się całkiem spokojnie, ta normalność która mi nadal towarzyszy wciąż wydaje mi się czymś dziwnym ALE napięcie bardziej spadło. Podejrzewam że zaczynam się podświadomie przyzwyczajać do tej normalności. Pewnie zakończę ten dzień relaksacją przed spaniem i zobaczymy co następny dzień pokaże...

DZIEŃ 4: Tego dnia miałem bardzo emocjonalne sny. Śniło mi się że powróciłem do początku, do momentu depresji i od razu poczułem w śnie ten sam klimat. Gdy się obudziłem to również zacząłem go czuć. Jednak umysł jakoś automatycznie mi powrócił do stanu spokoju. Ten klimat również odszedł gdy tylko doszedłem do siebie ( wybudziłem się ). Jednak ten sen wywarł na mnie pewne wrażenie. Zacząłem rozmyślać czy aby na pewno nie szykuje się jakiś nawrót depresji. Uświadomiłem sobie że mamy grudzień i że lada chwila będzie zima. A właśnie w zimie wszystko mi się zaczęło ( w styczniu ). Jednak później przpomniałem sobie to co ostatnio sam mówiłem na webinarze: Każda sekunda jest unikalna i każde doświadczenie również. Czyli nie spotka mnie dwa razy to samo, nawet ten klimat z tego snu nie obudzi we mnie depresji. Znowu, dystans... Tak się nie stało, nadal jest wszystko dobrze, DD nie odczułem również i tego dnia. Jedyne co odczułem to właśnie ten podobny klimat z tamtej zimy. Normalność nadal wydaje mi się dziwna jednak nie dziwi mnie to zbytnio. W końcu umysł musi się przestawić mentalnie z tego 'letargu w DD' na normalny odbiór świata. Także nic nie popędzam, daję mu czas i jestem ciekaw jak będzie jutro...

DZIEŃ 5: Ten dzień był dniem przełomowym, w sumie nawet prawdiłowo bo jest to połowiczny dzień całego tego eksperymentu. A więc wkrótce po obudzeniu, zorientowałem się że zostałem sam w domu, pojawił sie lęk. Ni z tego ni z owego jak to zwykle z nim bywa. Postanowiłem że zajmę się czymś by o tym nie myśleć. Ten lęk ma korzenie w dzieciństwie, w czasach gdy jeszcze bałem się zostana samemu w domu. Umysł się ostro zbuntował że mi zaczął serwować takie 'suche' kąski. :D Następnie, gdy wyszedłem na miasto to w ogóle cały dzień była ogromna mgła. W sumie jak to w tym okresie pogodowym i jak to na Anglię przystało musiało być pochmurno. W tym dniu jednak miałem w planach spacer z babcią jak to co tydzień w poniedziałki. Poszedłem więc po nią. Gdy wyszedłem na dwór poczułem obcość, obcość otoczenia, przypomniało mi się momentalnie że to może być DD. Zdałem sobie sprawę z tego że defensywa umysłu mi się włączyła przez fakt niezaakcpetowania tej normalności. Poczułem odcięcie od otoczenia, kompletnie jakbym otoczenia nie miał, brak poczucia jakiegokolwiek klimatu. Pomyślałem sobie wtedy że to porażka, że koniec eksperymentu, DD nadal jest, JEDNAK tak nie jest, skoro nadal kontynuuje ten dziennik to nie bez powodu. Otóż gdy tak byłem znowu w swoim świecie, zauważyłem że to DD włączyło się z powodu, całkiem jasnego, użyję tutaj metafory osoby bezdomnej. Osoba bezdomna która przez dłuższy okres czasu mieszka na ulicy przyzwyczaja się do tego miejsca. Z pozoru nie jest to dobre dla niej ( z naszego punktu widzenia), jednak dla niej samej to normalność, zaakceptowała to i pogodziła się z tym. Gdy ktoś taką osobę zaprosi do domu to będzię się ona w nim czuła nieswojo, to całkowicie inne otoczenie dla niej i wręcz może nawet się w tym miejscu czuć źle. Dlatego też powróci do swojego miejsa na ulicy. Wiecie dlaczego? Bo tam czuje się w swoim środowisku, czuje 'bezpieczeństwo mentalne' czyli wie że jest w miejscu sobie dobrze znanym. Ja również gdy poczułem normalność to na początku była radość, cieszyłem się że w końcu mi puściło, jednak mój umysł nie był w stanie tego zaakceptować od razu. On nie jest w stanie tego pojąć. Tak samo jak ten bezdomny który mieszka na ulicy. Przyzwyczaiłem się do DD mentalnie, zaakceptowałem je i żyłem sobie w tym stanie całkiem normalnie. Gdy przyszła ta prawdziwa normalność te 5 dni temu, mój umysł się jej wystraszył. Tak jak zaproszony bezdomny gdy wszedł do czyjegoś domu. Dla mojego umysłu, poczucie normalności jest dziwne, od razu zaczęły się analizy czy aby na pewno to jest normalność. Zaczęło się doszukiwanie drugiego dna. Pytania że jak to możliwe itp. Widzicie do czego zmierzam? Umysł AUTOMATYCZNIE zaczął sobie szukać czegoś zastępczego. Skoro nie ma DD to jest to albo to albo to? Nie może tego zrozumieć że jak to jest że jest normlanie? Dlatego też poczęstował mnie różnymi moimi przeszłymi lękami, jak właśnie zostanie samemu w domu, wyjście gdzieś, jednym słowem OGROM lękowych iluzji. Cóż to za depseracja umysłu który szuka zastępstwa aktualnego stanu. W końcu mnie spowrotem odciął gdy wyszedłem na spacer by znowu poczuć się bezpiecznie, za dużo było tych wkrętek, za długo siedział w 'domu o którym już zapomniał' tak ja ten bezdomny. Więc wrócił do tego stanu. Tutaj zadziałało to bardzo logicznie. Gdy już byłem na spacerze starałem się stosować niereaktywność, wszystko ignorować jednak z czasem pojawił mi się stan depresyjny, pewnie ta pogoda również zrobiła swoje jednak teraz też wiem przez co ten stan depresyjny był. Dokładnie przez to że poczułem zawiedzenie że znowu mnie odcięło, również przez to że nie byłem w stanie zrozumieć tej normalności. Co mi pomogło? Wygadanie się mamie i kumplowi oraz ludziom z tego forum których serdecznie pozdrawiam. Dzięki nim doszedłem do powyższych wniosków, dzięki nim również mój stan depresyjny zniknął. Jak to się stało? Bardzo prosto, po prostu wyrzuciłem to z siebie, zmęczyłem 'małpkę' i doszedłem z nią do wniosku oraz do porozumienia że: Mentalnie, nadal jestem na ulicy, tak długo jak tego mój umysł potrzebuje, jednak fizycznie, jestem w normalności i również nią żyję. Póki co jest między nami zgoda, gdy teraz piszę to DD również nie ma. Nie mam żadnych symptomów w aktualnej chwili. Realnie jestem normalny ale mentalnie nadal zaburzony. Niech tak mój umysł póki co myśli a tym czasem zobaczymy co następny dzień pokaże. Ten dzień zaliczam do przełomowego ponieważ wiele mi pokazał i nauczył. Nauczył przede wszystkim pokory do samego siebie oraz dystansu. Dystansu którego tak bardzo nam brakuje w życiu. Nigdy nie myślałem że dotykając normalności a wręcz w niej będąc będę się czuł jak ten bezdomny w obcym domu. Widocznie mój umysł potrzebuje czasu na przestawienie, skoro DD pojawiło się tylko w czasie tego 'konfliktu' to znaczy że wszystko jest na bardzo dobrej drodze. I tego się trzymajmy ...

DZIEŃ 6:Tego dnia było wyciszenie, praktycznie można by napisać że był to najspokojniejszy dzień w całym tym dzienniku do tej pory. Wstałem sobie rano oczywiście z myślą z automatu czy aby nadal jest dobrze, czy może już jakieś lęki są. Zdałem sobie sprawę że już lepiej kontaktuję ze światem i samym sobą. Nie chcę pisać że nie odczuwałem odcięcia ponieważ nie jestem tego pewien. Jednak wiem że to co tego dnia czułem było całkiem przyjemnym stanem. Pojawił mi się minimalny lęk przed wyjściem na autobus (na uczelnię), jednak był on tak minimalny że praktycznie niezauważalny. Gdy wyszedłem pojawił się spokój, nie zastanawiałem się nad tym czy jestem odcięty czy też nie. Z doświadczenia wiem że tak z tym stanem trzeba, że wtedy właśnie pojawia się akceptacja gdy nie skupiam się na nim. Gdy traktuję go jak powietrze, jak kompana który jest lub go nie ma. To nie ważne, ważne jest to że ten stan który jest mi trudno opisać w niczym mi tego dnia nie przeszkodził. Byłem tym trochę zdziwiony jako że pojawiały się przeróżne lękowe mentalne obrazy z obawy o 'powtórkę z rozrywki' z dnia piątego. Tak się jednak nie stało, starałem się używać zamiany wizualizacyjnej gdy miałem jakiś lękowy obraz to go po prostu ośmieszałem. Działało ale nie tylko to. Przede wszystkim fakt że nie skanowałem tego stanu, nie pozwoliłem sobie na to, zachowałem dystans z którego jestem szczerze zadowolony. Dlatego też nadal nie napiszę że nie mam DD bo tego po prostu sam nie wiem. Praktycznie to nie istotne, bo tak jak wspominałem w poprzednim wpisie, liczy się prawda i fakt że wykonałem dzisiaj wszystko co chciałem bez wolnopłynącego lęku. Ta 'umowa' którą zawarłem ze swoim umysłem została przez niego zaakceptowana. A gdy zaakceptujesz coś w swoim umyśle i jakby razem z nim, to wtedy pojawia się harmonia. Ja mu nie przeszkadzam pisząc że nie mam DD a on mi nie przeszkadza bo nadal uważa że mam. Wygrana wygrana. Tak więc ten dzień zaliczam do udanych, a może inaczej... dzień HARMONII.

DZIEŃ 7: W tym dniu praktycznie harmonia trwała nadal, nie wydarzyło się nic spektakularnego oraz nie zaszły jakieś wielkie zmiany patrząc na dzień poprzedni. Otóż po obudzeniu się nawet nie miałem żadnych lęków co od dnia 5tego było miłym zaskoczeniem. Oczywiście pojawiły się analizy co to za stan umysłu, jak widzę świat i rzeczywitość, jednak doszedłem do wniosku że nie warto jest się w to zagłębiać skoro i tak to niczego nie zmieni. Troszkę się dziwiłem że już nie boję się zostać samemu w domu lub wyjść na dwór, jednak stało się tak jak przypuszczałem. Umysł sam zobaczył że te obawy nie mają sensu bo nic mi się nie dzieje gdy jestem w tych potencjalnie sytuacjach 'zagrożenia'. Skoro nic się nie wydarzyło to znaczy że można spokojnie puścić te iluzje. To ważne byście o tym zawsze pamiętali że umysł a raczej nasza podświadomość REJESTRUJE FAKTY. Nawet gdy aktualnie myślicie że coś się stanie bo macie dany mentalny obraz lękowy lub jakąkolwiek obawę, to jeżeli ona się nie ziści to wtedy podświadomość to wychwyci i ta myśl/ta obawa również zniknie. Będzie się pojawiała jeszcze gdy sobie o niej przypomnicie ale jak już zajmiecie czymś myśi, to nawet nie będzie to po niej śladu. Lęk nie znosi ignorancji, wtedy się wypina i znika. Więc jeżeli coś Was przeraża, czegoś się obawiacie a logicznie wiecie że to bez sensu to podążcie za logiką. Ona jest bardzo pomocna w takich stanach, pomocna w opuszczaniu iluzji i przenoszeniu się do prawdy. :) Moje wyjście dzisiejsze było na trening karate, wtedy zacząłem się zastanawiać czy aby nic się nie stanie gdy wyjdę. Nic mi się nie stało a w samej podróży jakoś nie myślałem wogóle o swoim stanie lub problemach. Skupiłem się na drodze i na fakcie że pozstało mi 15 minut na dojście do celu. Odrealnienia chyba nie było. Aczkolwiek napewno mi nie przeszkadzało więc strzelam że nie. :D W trakcie treningu głównie byłem skupiony na nim samym i na instrukcjach od Senseia, tak więc nie myślałem zbytnio nad tym jak się czuję ponieważ głównie byłem w czasie: tu i teraz. Po treningu odczułem może lekkie odrealnienie, ale dosłownie minimalne. Normalnie doszedłem do domu a w samym domu również żadnych zmian. Ogólnie nadal jest spokój, jest harmonia i tego się trzymam. Nie rozdrapuje tego zbytnio, umysł odczuwa spokój, nie ma się czego bać więc jestem zadowolony z postępu w tym eksperymencie. Tak jak często powtarzam: Gdy zaburzenie mnie nie ogranicza ani nie hamuje to nie jest więcej dla mnie zaburzeniem. Stan umysłu stanem umysłu, jego nie oceniam ale oceniam to że jestem w stanie żyć i robić normalnie to co dawniej bez lęku i nakręcania. Tak więc jest ten dzień zaliczam do udanych i spokojnych. Oby było więcej takich dni.

DZIEŃ 8: Pratycznie tego dnia pojawiła mi się pierwsza natrętna myśl od samego rana od dłuższego czasu o treści następującej ' Uciekaj z domu bo w nim nie pasujesz', Można by śmiało napisać że myśl irracjonalna bo i po co miałbym opuszczać domowe zacisze w zimę. To kompletnie nie ma sensu bo i niby gdzie się udać? Jednak analizując tego typu myśli popełniamy z miejsca podstawowy błąd czyli zatwierdzanie tym myślom czegokolwiek. Tutaj nie ma o czym myśleć, ważne że wiem iż ta myśl jest irracjonalna i ma się nijak do moich prawdziwych pragnień i chęci. Tak więc, postanowiłem że oleję tą myśl aż sobie sama nie minie. Gdy miałem okres natrętnych myśli kilka miesięcy temu to pamiętam że ten sposób działał całkiem przyzwoicie. Zauważyłem że mój stan umysłu znowu jest poruszony, pewnie przez ostatnie wydarzenia. Tak więc daje mu czas, tyle czasu ile chce, oprócz tego typu myśli towarzyszy mi ogólny spokój, więc jak mniemam umysł się zgodził na taką umowę którą z nim zawarłem w 5 tym dniu tego dzenniczka. Zakończyłem ten dzień relaksacją która mam nadzieję wyciszy moje myśli oraz przyczyni się do spokojnego snu...

DZIEŃ 9: W tym dniu czułem się całkiem dobrze, nie odczuwałem ani odcięcia od siebie, ani od otoczenia. Czyli DD praktycznie nie było, to co było to analizy pewnych myśli. Jako że myśli mordercze miałem ostatnio jakieś 8-9 miesięcy temu to się zastanawiałem skąd one się znowu pojawiły. Doszedłym do pewnych wniosków, mianowicie do takich że umysł musiał sobie coś innego wymyślić bo było zbyt normalnie. :D Ogólnie wiem jak sobie z nimi radzić bo już raz sobie z nimi poradziłem ALE przyznaję że to usilne poczucia zrobienia czegoś swojej mamie nie było miłym doświadczeniem. Jednak tak jak ludzie piszą i sam piszę: Nie ma tego mostu z myśli do czynu w stanie nerwicowym. Więc wiedząc o tym nie nakręcałem się zbytnio na to że stracę kontrolę i coś jej zrobię. Oczywiście multum obrazów lękwoych się pojawiało typu: ucieczka przed policją, obrazy moderstrwa na przeróżne sposoby (tak, mam zbyt wybujałą wyobraźnię :D ) ale wiem że to tylko iluzja. A iluzja ma się nijak do rzeczywistości. Więc żyjemy dalej i czekamy co kolejny (ostatni ) już dzień tego dzienniczka przyniesie.

DZIEŃ 10: Przyszedł więc czas na ostatni dzień. Porównując ten dzień z pierwszym widzę naprawdę duże zmiany i duży progres. Ogólnie czuję się dobrze, odrealnienia nadal nie ma, a jeżeli nadal jest to kompletnie mi nie przeszkadza. Czuję siebie, nie mam myśli i odczuć typu: jak to jest że ja żyję, chodzę, mówię, jem, lub funkcjonuję ogółem. Wiem że moje ciało jest ciałem moim czyli ta percepcja jednak się odwróciła w pewien sposób. Jest ona lepsza, bliższa prawdy. Nadal nie chcę ryzykować i pisać: Tak, jestem odburzony, bo doszedłem do wniosku że takie deklaracje póki co nie mają sensu ponieważ umysł się musi OSWOIĆ z tym w jakim stanie się teraz znajduję. Więc napiszę jedno: DD nie jest więcej dla mnie zaburzeniem ponieważ nie hamuje mnie w życiu. Praktycznie nic już nie jest dla mnie zaburzeniem bo ta wiedza i poszerzona świadomość którą zdobyłem dzięki Wam i temu forum (istna skarbnica wiedzy :) ) ona zmieniła moje podejście do życia, do problemów i do zaburzeń. Więc podziękowania kieruje do Was drodzy forumowicze, za to że dzielicie się swoją wiedzą, swoimi problemami i pokazaliście mi że nie jestem sam który ma dany objaw czy symptom. Również dziękuje Wam za zaufanie do mojej osoby że pozwalacie mi wejść do waszego mikro-świata. To ogromnie mnie uczy i na pewno ta wiedza mi się przyda w przyszłości. Tak więc kończąc ten dzienniczek chciałbym go podsumować w ten oto sposób:

Życie nie jest stabilne, nigdy nie było i nie będzie. Czasy również nie są ale nad naszym własnym umysłem jesteśmy w stanie zapanować. Prędzej czy później każde, nawet najgorsze 'piekło' ma swój kres. I ten kres następuje wtedy gdy zdamy sobie sprawę kim jesteśmy, gdzie jesteśmy i czego tak naprawdę pragniemy oraz tego co tak naprawdę mamy teraz. Jeżeli myślisz że jesteś w kropce, że jest beznadziejnie i że nic nie ma sensu to pamiętaj: To jest TYMCZASOWY stan umysłu spowodwany Twoimi emocjami, gdy uspokoisz emocje, gdy wyjdziesz ponad nie, ponad swoje ego, wtedy jest spokój. Wtedy tak naprawdę czujesz że żyjesz i że ta normalność której tak pragniesz była zawsze z Tobą, od pierwszego dnia 'piekła' po dzień dzisiejszy. A każda porazka którą miałeś/łaś po drodze sprawiła że dotarłeś do mety. Jednej z met bo przecież życie to ciągły rozwój osobisty.
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Lipski
Ex-administrator i do tego odburzony
Posty: 664
Rejestracja: 19 czerwca 2013, o 20:07

29 listopada 2013, o 23:35

Wow wow wow ;D Gonie Cię ! ;D
With your feet in the air and your head on the ground
Try this trick and spin it, yeah
Your head will collapse
If theres nothing in it
And you'll ask yourself

Where is my mind ?
Where is my mind ?
Where is my mind ?
ITI
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 414
Rejestracja: 7 sierpnia 2013, o 14:31

29 listopada 2013, o 23:45

Lipus tylko Dystansik -nie zapomnij! :huh
Divin zaciskam piąstki ,ale wiadomo ,że będzie dobrze :D jakby nie było będzie dobrze :)
Być sobą znaczy wierzyć w siebie być prawdziwym.
Życie zaczyna się tam gdzie kończy sie strach.
Uwaga niesie energię.
ZAPAMIĘTAJ: 'Im więcej naciskamy tym większy jest opór'
Pamiętaj :co ludzie myślą nie jest ważne.
Zapamiętaj:Nie jesteś tylko emocjami.
Pamiętaj:Miej DYSTANS !
UmysłRegenerujeSięGdyPrzestajeszSięBać
CiemneStronySłużąDoPrzykryciaJasnychStronŻycia!
JeśliTraciszPieniądzeMałoTracisz,JeśliTraciszZdrowieDużoTracisz,JeśliTraciszSpokójWszystkoTracisz
Im szybciej zaakceptujesz scenariusz w głowie na który się nie zgadzasz,tym szybciej zmieni się Twój stan emocjonalny na lepszy !
Nerwica to stan umysłu który chce nam powiedzieć że :jestescie katami dla siebie zmieńcie się to wam odpuszcze!
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

29 listopada 2013, o 23:45

Mały zestaw Divinka :) Zrób to sam :)
Gratki i trzymam kciuki. Dobry pomysł.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Wiedźma
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 8 listopada 2013, o 09:18

30 listopada 2013, o 00:50

Heh, widzę że to nie Ty masz problem z DD ale to DD ma problem z Tobą, kolego :D
W każdym bądź razie "dopóki walczysz jesteś zwycięzcą" ale Ty o tym przecież wiesz, :) POWODZENIA ;ok
Just below my skin I'm screaming
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

30 listopada 2013, o 13:34

No ja też trzymam kciuki za ten 10 dniowy szabat :)
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

1 grudnia 2013, o 01:27

Dzięki Przyjaciele, jak narazie jest dobrze, ale nie najgorzej jest. :DD
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Awatar użytkownika
Mr.DD
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 4 października 2013, o 14:17

1 grudnia 2013, o 13:06

Również trzymam za Ciebie kciuki. W sumie to chyba zrozumiałe, że będą jeszcze wątpliwości, w końcu trochę czasu w tym przesiedziałeś :P i chyba trzeba się na nowo pozbyć wszystkich niepokojów, dobrze że już na tyle że odblokowała się normalna percepcja, na pewno będzie dobrze. Czekam na dalszą relację ! Pzdr :D
Cier­pienie wy­maga więcej od­wa­gi niż śmierć.
Niektórzy po za­pad­nięciu zmro­ku już nie pot­ra­fią uwie­rzyć w słońce. Bra­kuje im tej od­ro­biny cier­pli­wości, aby docze­kać nad­chodzące­go po­ran­ka. Kiedy prze­bywasz w ciem­nościach, spójrz w górę. Tam cze­ka na ciebie słońce.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

1 grudnia 2013, o 13:37

Warto dodac, ze Divin relacje chyba opisuje edytując pierwszy post :) Więc tam zasięgajcie notatek :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

1 grudnia 2013, o 13:40

Tak jest! Relacja na 'żywo' w pierwszym poście. Codziennie będę dodawał kolejny dzień aż do niedzieli więc tweetujcie :D
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Awatar użytkownika
Sagem
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 535
Rejestracja: 11 maja 2013, o 12:47

1 grudnia 2013, o 20:07

Dasz radę!! U mnie niby lepiej niby gorzej ale żyję z tym jakby było od zawsze i od grubo ponad tygodnia totalna zlewka i trochę bardziej odczuwalne jest wszystko ale może to znak że odbijam sie od dna chociaz trochę :D
Jeżeli ktoś nie kocha Cię tak jakbyś tego chciał, nie oznacza to, że nie kocha Cię on z całego serca i ponad siły.
Strach boi się odważnych.
Per Aspera Ad Astra - Przez ciernie do gwiazd.
Nigdy nie wiesz jak silny jesteś, dopóki bycie silnym nie stanie się jedynym wyjściem jakie masz.
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

2 grudnia 2013, o 12:27

To znak na 100 % stary. Więc nie bój nic kontynuuj z takim nastawieniem a minie Ci lada dzień. ;)
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Wiedźma
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 8 listopada 2013, o 09:18

3 grudnia 2013, o 15:51

Dzień piąty na zielono- kolor nadziei. Może to nie przypadek :D Mam dla Ciebie taki cytacik "Życie wy­maga umiejętności za­paśni­ka, nie tan­cerza. Sta­nie na włas­nych no­gach jest wszys­tkim, nie pot­rze­ba pięknych kroków." Twoje kroki do ozdrowienia może są i chwiejne, ale cały czas trzymasz pion, kolego. To się liczy :hercio:
Just below my skin I'm screaming
Awatar użytkownika
Kamień
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1458
Rejestracja: 24 września 2013, o 14:47

3 grudnia 2013, o 16:53

Twój 5 dzień napawa mnie pewną obawą... Czy po wyjściu z zaburzenia, będę dalej tym żył i "wypatrywał" czy to dalej DD czy już nie... czy mam lęk czy nie... ? nie chce żyć z taką łatką do końca życia... :/.
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

3 grudnia 2013, o 17:23

Rany jak mi sie przypomina jak tez tak myslalem, bo brak dystansu do tego...przeciez Divin nigdzie nie napisal ze mu to przeszlo...ja natomiast mowie i inni ze tak przeszlo nam i jak przejdzie calkiem nie zyjesz z zadna latka.
Divin jest w fazie zmian na razie na lepsze, i nadal jednak ma obawy pewne i nadal ma dd czy inne stany zachwiania emocji, jakies depresyjne stany itp. Wiec spokijnie. Gdyby tak bylo nie byloby tylu osob ktorym przeszlo.
Wyjscie z dd to brak strachu przed tym wtedy nie wraca. A na brak strachu trzeba troche popracowac i swoje odcierpiec.
Nie wiem skad tyle info na czacie ze nie ma po co zdrowiec bo to wraca jak Divinowi. Nie przypominam sobie zeby Divin pisal cos ze mu przeszlo calkiem. Faceet opisuje swoja droge do zdrowia a wy od razu nakrecanie...i sie dziwicie ze nadal to macie...
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
ODPOWIEDZ