Od kilku lat śledzę dość uważnie forum i treści tu przedstawione bardzo mi pomogły w trudnych chwilach. Otóż przechodząc do rzeczy, od maja jestem w związku z dziewczyną. Na samym początku zauważyłem że jest wycofana, i smutna. Spodobało mi się to że jest uczciwa i ma dobre serce. Po pewnym czasie wyznała mi że cierpi na schizofrenie, jest na lekach. Było to dla mnie szokiem bo widziałem że jest trochę wycofana, ale tego się nie spodziewałem. Nie chciałem jej przekreślić na tej podstawie. Zdecydowałem się kontynuować znajomość.
Im dłużej ja poznawałem tym bardziej się na mnie otwierała i zaczęło mi się to bardzo podobać. Powiem więcej nawet się w niej zakochałem,wyznalem jej swoje uczucie. Bardzo się stresowała gdy zdawała prawo jazdy, pomagałem ile mogłem. Udało się zrobiła prawko
Wspomnę jeszcze ze moja dziewczyna rozkwitła w tym związku, sporo jej pomogłem. Jednak ja zacząłem gasnać. Po wspólnym tygodniu, znów zapragnąłem się rozstać, bałem się odpowiedzialności jaka na mnie spadnie. Zerwałem z nią, później znów rozmowy, i powrót do siebie. Po miesiącu znów naszły mnie te same obawy. Tym razem nie chciałem zrywać powiedziałem jej wprost że się boję tego związku. Wizyty u jej rodziców i moich spotęgowały tylko moje obawy. Teraz jestem w kole lękowym bo chyba faktycznie przerasta mnie to. Mam wrażenie że chyba to koniec że, dalej nie dam rady... Podoba mi się bardzo i zależy mi na niej, jednak przeraża mnie odpowiedzialność jaka muszę wziąć na swoje ramiona będąc w tym zwiazku. Proszę o jakąś pomoc, radę itp