Witam serdecznie! Jestem tu nowa, ale cieszę się, że znalazłam to miejsce - samo czytanie dodaje otuchy, ale przejdę do rzeczy.
Walczę z nerwicą od 3 lat, przejawiło się wszystko - ataki paniki i wiążące się z nimi tachykardia, zimne ciepłe poty, duszności etc. Przez rok wmówiłam sobie każdą możliwą chorobę. Jednak najbardziej "miażdżące" są lęki związane z religią i złem tego świata. Może to zabrzmieć dziwnie, jako że rzadko człowiek w swoim życiu spotyka się z sytuacjami opętania, jednak na samą myśl o tym mój mózg przestaje funkcjonować normalnie. Dzielę się tym, ponieważ chciałabym usłyszeć czy ktoś takowe myśli miał i jak sobie radzi(ł) z ich odparciem. Dochodzi do tego, że nawet pomysł pójścia do Kościoła, który de facto powinien mnie uspokoić, sprawia, że się pogarsza i boję się nawet tego.
Z góry dziękuję z jakąkolwiek odpowiedź i wszystkim życzę zdrówka!
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Lęki związane z religią.
- ddd
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 2034
- Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54
A wybvralas sie kiedys na terapie?
3 lata czasu to okres ze juz swoje mysli lekowe to powinnas ogarniac a ty stoisz jakbyw miejscu
Przeciez tak nie mozna.
Lek przed opetaniem jest takiem samym lekiem jak przed chorobami, zwariowaniem, niczym sie ten lek nie rozni. Absolutnie niczym. Ryzykowac trzeba wedle chocby tego opisu mysli-lekowe-co-jak-i-dlaczego-czesc-5-t3542.html
3 lata czasu to okres ze juz swoje mysli lekowe to powinnas ogarniac a ty stoisz jakbyw miejscu
Przeciez tak nie mozna.
Lek przed opetaniem jest takiem samym lekiem jak przed chorobami, zwariowaniem, niczym sie ten lek nie rozni. Absolutnie niczym. Ryzykowac trzeba wedle chocby tego opisu mysli-lekowe-co-jak-i-dlaczego-czesc-5-t3542.html
(muzyka - my słowianie)
Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!
Autor Zordon ;p
Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!
Autor Zordon ;p
- carola
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 3 marca 2014, o 23:33
Nie trafiłam jeszcze niestety na dobrego psychiatrę. Muszę się nie zgodzić z tym, że stoję w miejscu , ponieważ nad większością lęków umiem panować i osiągnęłam to sama, bez pomocy leków. Ten jeden jedyny nawraca co jakiś czas i wtedy czuję, że nie jestem wystarczająco silna Wywalając co mi leży na serduchu jest łatwiej i chyba każdy się z tym zgodzi. Pozdrawiam i dziękuję za linka
Dam radę. - A jak nie? - Dam. - A jak nie? - Dam. - A jak się przewrócę? - To się podniosę. - A jak się nie podniosę? - To sobie poleżę
- Mr.DD
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 385
- Rejestracja: 4 października 2013, o 14:17
Witaj Carola, tak lęk przed opętaniem to dość częste zjawisko u nerwicowców, ja mam bardzo podobnie zanim wpadłem w dd itd to własnie tak jak Ty opisujesz, tematyka opętania, wzbudzało we mnie takie emocje że byłem po tym zdenerwowany, często nie mogłem spać przez to itd. Wiele osób piszę o tym także nie ma czego bać bo jest to pewna normalność. Ja pamiętam jak sobie wkręcałem na poczatku nerwicy że jestem opętany, (co nie znaczy że dalej sobie tego czasem nie wkręcam ) patrzyłem na krzyż i wydawał mi się taki dziwny itd( w stanie dd często każdy przedmiot wydaje się być wyodrębniony od reszty) Jak sobie z tym radzić, olewka, dialog wewnętrzny, przeczytaj to co podrzucił ddd
Pozdrawiam i życzę powrotu do spokoju
Pozdrawiam i życzę powrotu do spokoju
Cierpienie wymaga więcej odwagi niż śmierć.
Niektórzy po zapadnięciu zmroku już nie potrafią uwierzyć w słońce. Brakuje im tej odrobiny cierpliwości, aby doczekać nadchodzącego poranka. Kiedy przebywasz w ciemnościach, spójrz w górę. Tam czeka na ciebie słońce.
Niektórzy po zapadnięciu zmroku już nie potrafią uwierzyć w słońce. Brakuje im tej odrobiny cierpliwości, aby doczekać nadchodzącego poranka. Kiedy przebywasz w ciemnościach, spójrz w górę. Tam czeka na ciebie słońce.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1255
- Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03
Tu nie rzecz w psychiatrze bo psychiatrzy na terapii sie po prostu nie znaja, tu chodzi o terapeute psychologa ktory moglby pomoc ogarniac te mysli.carola pisze:Nie trafiłam jeszcze niestety na dobrego psychiatrę. Muszę się nie zgodzić z tym, że stoję w miejscu , ponieważ nad większością lęków umiem panować i osiągnęłam to sama, bez pomocy leków. Ten jeden jedyny nawraca co jakiś czas i wtedy czuję, że nie jestem wystarczająco silna Wywalając co mi leży na serduchu jest łatwiej i chyba każdy się z tym zgodzi. Pozdrawiam i dziękuję za linka
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 157
- Rejestracja: 14 marca 2014, o 16:46
autorko - znam ten ból - mam natrętne myśli o tym właśnie.
dla każdego kto zajrzy w ten wątek - NA MIŁOŚĆ BOSKĄ NIE CZYTAJCIE O TEJ TEMATYCE. NIE WCHODŹCIE NA FORA KATOLICKIE, NIE CZYTAJCIE PRAC EGZORCYSTÓW BO SIĘ POGORSZY.
NERWUSY CHŁONĄ WIEDZĘ JAK GĄBKA I SAMI PRZECIW SOBIE TO WYKORZYSTUJĄ.
ja sobie zrobiłam piekło , tu na ziemi. właśnie tym.
naczytałam się i jak mr.dd miałam takie same odruchy np. na krzyż (bo czytałam, że taki objaw) i inne, latania do Kościoła, modlitwy (a przed tym byłam słabo wierząca, więc moje 'grzesznosci' zostały spotęgowane), nic mi nie było,a wieczny niepokój. Trochę przeszło, jestem pod opieką dobrego księdza który mi dzielnie tłumaczy, że wszystko ok. Chcę ustrezec takich jak ja, żeby nie wchodzić głębiej w to, bo to pogarsza nerwy. To jak wmawianie sobie chorób. A może się skończyć najwyżej...kaftanem.
Tematyka opętań jest łatwa do przyswojenia, bo religia, bo powszechność, bo to straszne, bo presja społeczeństwa, straszenie piekłem itd,a nasz genialny umysł chłonie.
Jest to trudne i najważniejsza jest tematyka spotkań z terapeutą.
Okazuje się, że często lęki o tematyce religijnym są przenośnią wewnętrznych, zepchniętych konfliktów na linii dziecko - rodzić (Bóg kojarzony jest z charakterem ojca).
Oczekuje się kary.
Terapia + nie oglądać, nie czytać, nie rozmawiać, nie pchać się na siłę do kościoła, [bo będzie gorzej].
To myśli takie jak każde inne, jeden sobie wmawia to, inny, że ma chorobę serca, inny że schizy.
Walka ta sama.
Demony, owszem, ale własne.
dla każdego kto zajrzy w ten wątek - NA MIŁOŚĆ BOSKĄ NIE CZYTAJCIE O TEJ TEMATYCE. NIE WCHODŹCIE NA FORA KATOLICKIE, NIE CZYTAJCIE PRAC EGZORCYSTÓW BO SIĘ POGORSZY.
NERWUSY CHŁONĄ WIEDZĘ JAK GĄBKA I SAMI PRZECIW SOBIE TO WYKORZYSTUJĄ.
ja sobie zrobiłam piekło , tu na ziemi. właśnie tym.
naczytałam się i jak mr.dd miałam takie same odruchy np. na krzyż (bo czytałam, że taki objaw) i inne, latania do Kościoła, modlitwy (a przed tym byłam słabo wierząca, więc moje 'grzesznosci' zostały spotęgowane), nic mi nie było,a wieczny niepokój. Trochę przeszło, jestem pod opieką dobrego księdza który mi dzielnie tłumaczy, że wszystko ok. Chcę ustrezec takich jak ja, żeby nie wchodzić głębiej w to, bo to pogarsza nerwy. To jak wmawianie sobie chorób. A może się skończyć najwyżej...kaftanem.
Tematyka opętań jest łatwa do przyswojenia, bo religia, bo powszechność, bo to straszne, bo presja społeczeństwa, straszenie piekłem itd,a nasz genialny umysł chłonie.
Jest to trudne i najważniejsza jest tematyka spotkań z terapeutą.
Okazuje się, że często lęki o tematyce religijnym są przenośnią wewnętrznych, zepchniętych konfliktów na linii dziecko - rodzić (Bóg kojarzony jest z charakterem ojca).
Oczekuje się kary.
Terapia + nie oglądać, nie czytać, nie rozmawiać, nie pchać się na siłę do kościoła, [bo będzie gorzej].
To myśli takie jak każde inne, jeden sobie wmawia to, inny, że ma chorobę serca, inny że schizy.
Walka ta sama.
Demony, owszem, ale własne.
- carola
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 3 marca 2014, o 23:33
Staram się nie czytać, nie roztrząsąć tego tematu. Miałam ostatnio chwile załamania, ale stwierdziłam, że przecież jestem dobrym człowiekiem i postępuję zgodnie z tym co podpowiada mi rozsądek i na razie się trzymam Jeśli chodzi o każde inne lęki, czytałam wszystko co popadło, lądowałam na pogotowiu z atakami paniki, ale żyję dalej. Może nie korzystam z życia jak każdy inny, ale trzymajmy się wersji, że MUSI byś lepiej!
Dam radę. - A jak nie? - Dam. - A jak nie? - Dam. - A jak się przewrócę? - To się podniosę. - A jak się nie podniosę? - To sobie poleżę
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 157
- Rejestracja: 14 marca 2014, o 16:46
nie staraj się, po prostu nie czytaj, serio, co już wiesz starczy
niestety ludzie z wewnętrznym (często nieuświadomionym) poczuciem winy bardzo źle znoszą naukę Kościoła. Np. ja.
Nic na siłę. Ja na razie mam odwyk od tego. Stwierdziłam, że do wiary trzeba dojrzeć,a nie na siłę coś robić, nieszczerze.
Są momenty załamania, sa dziwne myśli a propos jakiś symboli, skojarzeń z tym itd, ale trzeba to olać. Myśli jak każde inne ;miz
niestety ludzie z wewnętrznym (często nieuświadomionym) poczuciem winy bardzo źle znoszą naukę Kościoła. Np. ja.
Nic na siłę. Ja na razie mam odwyk od tego. Stwierdziłam, że do wiary trzeba dojrzeć,a nie na siłę coś robić, nieszczerze.
Są momenty załamania, sa dziwne myśli a propos jakiś symboli, skojarzeń z tym itd, ale trzeba to olać. Myśli jak każde inne ;miz