Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

zmiany życiowe a początek depresji

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
Nelia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 275
Rejestracja: 7 października 2015, o 18:10

15 marca 2016, o 11:26

Witam Was.
3 tygodnie temu wyprowadziłam się z rodzinnego domu do mojego partnera. To pierwsza przeprowadzka w moim życiu i pierwszy raz mieszkam z chłopakiem. Ogromna zmiana, to oczywiste.
Chce podzielic się z Wami tym jak się czuje. Czesto towarzyszy mi smutek, taki jakbym coś straciła. Obowiazki dnia codziennego mnie frustrują, nie mam na nic energii ani ochoty. Zle sypiam po nocach. Z jednej strony ciesze sie ze sie odwazylam, ze przełamuje swoj lęk, serio jestem z tego dumna...bo ile mozna siedziec na garnuszku rodziców, to zaczynalo byc juz zalosne.
Z drugiej strony boje sie, ze wszystko spieprze. Czuje juz frustracje samą sobą. Mam spelnione wszystko - cudownego parnera, szczeslwiwy zwiazek, ładne mieszkanie, plany, spokoj. Wiem, ze tyle sie mowi o akceptacji...ale na litosc, czemu 99% kobiet na moim miejscu cieszylaby się jak dziecko a ja nosze na barkach ten smutek i dziwny stan? Wyglada na to jakbym chciala byc wiecznym dzieckiem bez problemow, bez obowiazkow i bez doroslosci. To jest zalosne, mam 25 lat, podobno najlepszy wiek, a ja mam momenty ze zyc mi sie nie chce. Co sie stanie jesli pojawia sie prawdziwe problemy? z tego co widze to cienko bedzie skoro majac wszystko czuje smutek, no swietnie.
Dzis nie poszlam do pracy bo jestem troche chora, na dodatek w nocy zle spalam, nie mam na nic sily. Boje sie ze zaczyna sie depresja, wszystko widze w czarnych barwach, mam dosc wszystkiego. Liczylam na to ze po przeprowadzce lęk i emocje opadną i bede cieszyc się tym ze podjelam ten krok i ze bede chodzic dumna i wszystkie negatywne objawy mina. A tu nie, skądże. Męcze się dalej, nawet nie wiem jak sobie pomoc. Jedyne na co licze to na to, ze z czasem moj stan sie poprawi jak oswoje się z tą zmianą. Ale poki co nic nie mija i wesolo nie jest.
Nawet nie umiem sie poplakac ani pokazac zadnych emocji. Po mnie tak napawde nic nie widac, zadnych emocji. Juz wolalabym sie wyplakac ale nie potrafie. Zero emocji, tylko frustracja. Tak bardzo chcialabym byc bezproblemowa i normalna. Czasem mysle, ze szkoda mi mojego parnera bo boje sie ze go zawiode przez moje zaburzenie. Ze nie bede dobrą żoną czy matką. Czasem chcialabym mu powiedziec "znajdz sobie kogos kto jest normalny i z kim bedzie zylo ci sie lekko".
Serio boje sie ze to jest poczatek depresji. Musialam to z siebie wyrzucic bo tylko tutaj mam miejsce na pokazanie swojego prawdziwego ja.
http://www.zaburzeni.pl/konflikty-wewnetrzne-a-nerwice-przyczyny-czesc-2-t4071.html

Nie analizuj
Nie twórz katastroficznych wizji
Nie narzucaj sobie presji
Puszczaj kontrolę
emek16
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 344
Rejestracja: 17 listopada 2015, o 11:37

15 marca 2016, o 11:44

Ten smutek i to wszystko to normalne sprawy te 99% kobiet też by odczuwały to samo do tego trzeba po prostu przywyknąć kiedyś czytałem książkę o sportowcach konkretnie o piłkarzach i tam było pytanie jakie było ich najgorsze przeżycie i wszyscy mówili że wyjazd z domu tęsknota smutek brak czegoś a też przecież wszyscy oni jechali do świata ich marzeń to normalne trzeba na to czasu i nie wmawiaj sobie że jakiś człowiek byłby szczęśliwy na twoim miejscu pamiętaj że świat to festiwal masek nie wiadomo co się kryje pod tymi uśmiechniętymi twarzami.
kucyki46
Gość

15 marca 2016, o 14:33

Emek - jeśli interesuje Cię ta tematyka to jest dobry dokument o naszych orłach :) http://www.filmweb.pl/film/Futboli%C5%9Bci-2008-579723

Nela - wielu nas w podobnym wieku i też nam się czasem nie chce :). Zebulon, kiedyś z resztą napisał, że nie liczy się wiek, ale emocja. A wszyscy czujemy i przeżywamy, różne chwile. Często chce mi się płakać, a już nie ma czym! Nie robiłbym z tego większego kłopotu. Najwyżej jeżeli pojawi się ''zespół suchego oka'', to kup sobie https://www.doz.pl/apteka/p63660-Lacrim ... e_2_x_5_ml np <wesoły> https://www.youtube.com/watch?v=0mX37AGRfN0
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

15 marca 2016, o 16:14

A czy to wszystko nie jest związane z po prostu wyszukiwaniem ciągle dowodów na to, ze zaczyna się depresja? Bo z tego co pamiętam to o ta depresję się stale boisz i już nieraz mówiłaś, iż boisz się, ze zaczyna się depresja.
Pytanie tylko czemu się masz jej bać?

Przed samą wyprowadzką miałaś już wiele nerwicowych akcji, myśli lękowych więc teraz gdy wyprowadzka doszła do skutku potrzeba troszkę czasu na oswojenie sie z tym, tyle, ze ten czas nie może być poświęcony na "strach przed".
Gdzie wyrozumiałość? Dlaczego utożsamiasz z obecnymi stanami całe przyszłe życie?

Wchodzenie w "dorosłość", pewne duże zmiany w życiu są dla niektórych osób niezwykle stresogenne, to o czym warto pamiętać to to, iż nie musisz razem z tym od razu rezygnować z jakiś własnych przyzwyczajeń, przyjemności, prywatności. Wszystko po trochu. Nie musisz teraz nagle być już w tej sekundzie odpowiedzialna, zaradna na 100 % i Bóg wie jeszcze jaka.
Przeanalizuj sobie to co cię męczy w związku z tą nowa sytuacja i zastanów się czy warto się aż tak spinać i czy nie jest to związane z natychmiastowym dążeniem do bycia idealnym w nowej w sumie roli.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
różyczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 126
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 18:17

15 marca 2016, o 16:31

Nelia :)

Nie czuję się na tyle kompetentna,żeby udzielić Ci odpowiedzi, której potrzebujesz. Nie chcę też się wymądrzać, więc proszę, nie odbieraj tak mojej wypowiedzi. ;) Na piszę po prostu to, co myślę.
Odebrałam z Twojej wypowiedzi to, że boisz się, że to co się teraz z Tobą dzieje, to początki depresji. Piszesz, że wszystko jest tak, jak powinno być, idealne i na miejscu, ale czujesz mimo wszystko, że coś nie gra.
Jestem od Ciebie młodsza, więc nie mam niewiadomo jakiej wiedzy o życiu, pewnie nawet żadnej :) Mimo wszystko złapałam sie na tym, że mam coś takiego w sobie jak "wyczekiwanie na moment, kiedy będę mogła być szczęśliwa". Nie wiem, czy wiesz co mam na myśli. Po prostu dotychczas stale widziałam coś, czego mi brakowało do mojej życiowej układanki. To wyczekiwanie spowodowało, że nie mogłam być szczęsliwa teraz. Mimo, że nadal walczę i realizuję marzenia, plany- to staram się mimo wszystko skupiać na dniu dzisiejszym, na teraźniejszości. No bo zobacz, są dwa dni, na które nie mamy wpływu - wczoraj i jutro :) Taka mała dygresja.
Wracając do Twojej wypowiedzi. Wyprowadzka z domu rodzinnego, to naprawdę jest coś! To wejście w zupełnie inny etap w życiu, nowe obowiązki, nowe role. Myślę, że jesteś osobą wrażliwą, odpowiedzialną - boisz się, że nie poradzisz sobie, nie sprostasz zadaniom, tym rolom życia, które sobie wyznaczyłas. To prawda, są ludzie którzy ot tak wyprowadzają się, żenią, rodzą dzieci, potem rozwodzą i nic im sie nie dzieje. Żyją sobie z dnia na dzień, nie myśląc i nie analizując czy to jest dobre i czy wszystko z nimi ok. Myślimy - Ci to są normalni, biorą życie takie, jakim jest. Może to prawda, ale czy nie lepiej jest mimo wszystko zastanowić się nad życiem ? Wszystko jest względne i nie mnie oceniać, ale wychodze z założenia,że myślenie i odczuwanie jest dobre. Pozwala nam przezywać te dobre chwile i te gorsze tak, jak należy.
Czy to, co odczuwasz teraz to początek depresji? Nie wiem o Tobie tyle, by móc cokolwiek powiedzieć, nie jestem specjalistą. Mimo wszystko wydaje mi się, że u Ciebie występuje w tej chwili bardziej strach o to, że możesz tę depresję dostać, że skoro źle się czujesz, nie czujesz tej stabilizacji i radości a powinnaś, to już masz depresję. U Ciebie w tej chwili nie występują żadne fakty, które świadczą o tym, że sobie nie radzisz, jedynie sie tego boisz :) Myślę, ze masz całkowite prawo do tego, żeby się źle czuć, potrzebujesz po prostu czasu, żeby przyzwyczaić się do nowej sytuacji.
Jeśli nawet odczuwałabyś te negatywne emocje i brak sił dłuższy czas, to jest mnóstwo sposobów, żeby sobie z nimi poradzić. W tej chwili nie warto bać się na zapas.
Podsumowując - jest naprawdę mnóstwo czynników, które mogą wpływać na to, że czujemy się lepiej lub gorzej. Postaraj się nie doszukiwać tych negatywnych objawów u siebie. Mnóstwo młodych ludzi ma różne dylematy, podejmują raz lepsze raz gorsze decyzje. Spróbuj się trochę zdystansować do swoich problemów. Wiem, że łatwo powiedziec. ;) To śmieszne, ale wierzę że gdy przyjdzie wiosna, będzie cieplej - łatwiej nabierzemy chęci do życia ;)
Nie wiem jak u Ciebie z czasem, ale może warto zapisać się na jakieś zajęcia - siłownia, taniec, może bieganie ?
Trzymaj się, na pewno będzie dobrze :)
Gdybyśmy traktowali innych tak, jak traktujemy siebie samych - poszlibyśmy do więzienia.
Piotr
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 4 lutego 2016, o 13:24

15 marca 2016, o 17:21

różyczka pisze:Nelia :)

Nie czuję się na tyle kompetentna,żeby udzielić Ci odpowiedzi, której potrzebujesz. Nie chcę też się wymądrzać, więc proszę, nie odbieraj tak mojej wypowiedzi. ;) Na piszę po prostu to, co myślę.
Odebrałam z Twojej wypowiedzi to, że boisz się, że to co się teraz z Tobą dzieje, to początki depresji. Piszesz, że wszystko jest tak, jak powinno być, idealne i na miejscu, ale czujesz mimo wszystko, że coś nie gra.
Jestem od Ciebie młodsza, więc nie mam niewiadomo jakiej wiedzy o życiu, pewnie nawet żadnej :) Mimo wszystko złapałam sie na tym, że mam coś takiego w sobie jak "wyczekiwanie na moment, kiedy będę mogła być szczęśliwa". Nie wiem, czy wiesz co mam na myśli. Po prostu dotychczas stale widziałam coś, czego mi brakowało do mojej życiowej układanki. To wyczekiwanie spowodowało, że nie mogłam być szczęsliwa teraz. Mimo, że nadal walczę i realizuję marzenia, plany- to staram się mimo wszystko skupiać na dniu dzisiejszym, na teraźniejszości. No bo zobacz, są dwa dni, na które nie mamy wpływu - wczoraj i jutro :) Taka mała dygresja.
Wracając do Twojej wypowiedzi. Wyprowadzka z domu rodzinnego, to naprawdę jest coś! To wejście w zupełnie inny etap w życiu, nowe obowiązki, nowe role. Myślę, że jesteś osobą wrażliwą, odpowiedzialną - boisz się, że nie poradzisz sobie, nie sprostasz zadaniom, tym rolom życia, które sobie wyznaczyłas. To prawda, są ludzie którzy ot tak wyprowadzają się, żenią, rodzą dzieci, potem rozwodzą i nic im sie nie dzieje. Żyją sobie z dnia na dzień, nie myśląc i nie analizując czy to jest dobre i czy wszystko z nimi ok. Myślimy - Ci to są normalni, biorą życie takie, jakim jest. Może to prawda, ale czy nie lepiej jest mimo wszystko zastanowić się nad życiem ? Wszystko jest względne i nie mnie oceniać, ale wychodze z założenia,że myślenie i odczuwanie jest dobre. Pozwala nam przezywać te dobre chwile i te gorsze tak, jak należy.
Czy to, co odczuwasz teraz to początek depresji? Nie wiem o Tobie tyle, by móc cokolwiek powiedzieć, nie jestem specjalistą. Mimo wszystko wydaje mi się, że u Ciebie występuje w tej chwili bardziej strach o to, że możesz tę depresję dostać, że skoro źle się czujesz, nie czujesz tej stabilizacji i radości a powinnaś, to już masz depresję. U Ciebie w tej chwili nie występują żadne fakty, które świadczą o tym, że sobie nie radzisz, jedynie sie tego boisz :) Myślę, ze masz całkowite prawo do tego, żeby się źle czuć, potrzebujesz po prostu czasu, żeby przyzwyczaić się do nowej sytuacji.
Jeśli nawet odczuwałabyś te negatywne emocje i brak sił dłuższy czas, to jest mnóstwo sposobów, żeby sobie z nimi poradzić. W tej chwili nie warto bać się na zapas.
Podsumowując - jest naprawdę mnóstwo czynników, które mogą wpływać na to, że czujemy się lepiej lub gorzej. Postaraj się nie doszukiwać tych negatywnych objawów u siebie. Mnóstwo młodych ludzi ma różne dylematy, podejmują raz lepsze raz gorsze decyzje. Spróbuj się trochę zdystansować do swoich problemów. Wiem, że łatwo powiedziec. ;) To śmieszne, ale wierzę że gdy przyjdzie wiosna, będzie cieplej - łatwiej nabierzemy chęci do życia ;)
Nie wiem jak u Ciebie z czasem, ale może warto zapisać się na jakieś zajęcia - siłownia, taniec, może bieganie ?
Trzymaj się, na pewno będzie dobrze :)
Jej różyczka, mimo że ta wiadomość nie była cytowana do mnie to poczułem coś niesamowitego, aż mam ochotę Ciebie przytulić:)
"Moje serce obawia się cierpień. Powiedz mu, że strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie. I że żadne serce nie cierpiało nigdy, gdy sięgało po swoje marzenia" - Paulo Coelho
kucyki46
Gość

15 marca 2016, o 17:39

Piotrek <ok> ! (troszke się wstydze, ale wyznam, że też bym się przytulił do niej!! :) <wesoły> )
Awatar użytkownika
różyczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 126
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 18:17

15 marca 2016, o 18:19

Jej chłopaki, czy to jakieś żarty ? :D Mam nadzieję, że Wasze stwierdzenia wynikają z pozytywnego odbioru mojej wypowiedzi a nie : " Jeeeej, jakież to głupie dziewczę, trzeba je przytulić " :)
Gdybyśmy traktowali innych tak, jak traktujemy siebie samych - poszlibyśmy do więzienia.
Piotr
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 4 lutego 2016, o 13:24

15 marca 2016, o 19:12

Całkiem serio różyczka, nie ma w tym nic a nic ironii. Poczułem pozytywnej energii po przeczytaniu Twojego posta. Ubrałem buty i przebiegłem 10km z taka lekkością, że jestem w szoku. Dzięki!
"Moje serce obawia się cierpień. Powiedz mu, że strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie. I że żadne serce nie cierpiało nigdy, gdy sięgało po swoje marzenia" - Paulo Coelho
Nelia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 275
Rejestracja: 7 października 2015, o 18:10

16 marca 2016, o 10:04

Dziękuje Wam za wypowiedzi, zgadzam sie z tym, ze za bardzo sie spinam. Ja bym chciala zeby juz bylo dobrze, zebym ju czula sie normalnie i zapominam o tym, ze ledwo co wykonalam ten krok, ze jestem w fazie oswajania sie, przyzwyczajania do nowego etapu w zyciu.
Teraz dopadlo mnie to czy ja naprawde cos czuje do mojego partnera. Chcialabym wyjechac gdzies daleko na tydzien i sprawdzic jak bede sie czula bez niego.
Meczy mnie bezsennosc juz pol roku i odbiera sily. Czekam na dzien w ktorym odzyskam radosc zycia.
http://www.zaburzeni.pl/konflikty-wewnetrzne-a-nerwice-przyczyny-czesc-2-t4071.html

Nie analizuj
Nie twórz katastroficznych wizji
Nie narzucaj sobie presji
Puszczaj kontrolę
Awatar użytkownika
ajona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 134
Rejestracja: 14 lutego 2016, o 11:30

16 marca 2016, o 12:42

Nelia, nie martw się. To minie i wszystko będzie szło w dobrą stronę. Ja też mam teraz kiepski okres i nawet samej trudno mi uwierzyć i poczuć to, co piszę. Ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Pewnie u jednych idzie to szybciej u innych trochę wolniej. Głowa do góry, będzie lepiej. Ze spaniem na pewno też się unormuje wszystko. A brałaś jakieś leki na bezsenność czy coś?
Nelia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 275
Rejestracja: 7 października 2015, o 18:10

16 marca 2016, o 14:25

biore doraznie imovane ale tylko ćwiarkę. U mnie jets tak ze np 2 noce spie zle, po 4 godziny a 3 kolejne spie jak zabita lub na odwrót i tak w kołko. Jestem na punkcie spania przewrazliwiona, uzaleznilam swoj stan od snu, teraz i tak jest nieco lepiej i mam do tego wiecej dystansu dzięki terapii ale nadal zle przespana noc potrafi mnie rozwalic, a wiesz czemu? nie dlatego, ze gorzej sie czuje bo jestem niewyspana, tylko dlatego ze problemy ze sną są oznaką ze jeszcze nie jestem "normalna" i jeszcze nie wszytko jest idealnie. Ja bym juz chciala zeby najwiekszy objaw minął, moja niecierpliwosc wylazi jak nigdy. A tak sie nie da. Staram sie byc dla siebie wyrozumiala, akceptowac objawy, czasem mam lepsze momenty gdzie to wszystko wiem a czasem mam takie chwile gdzie wszystko rozwala mnie na łopatki a o akceptacji i wszystkim innym zapominam. Zreszta Ty chyba masz podobnie z tego co zauwazyłam. Musimy byc cierpliwe i wyrozumiale, inaczej same sobie robimy gorzej...
http://www.zaburzeni.pl/konflikty-wewnetrzne-a-nerwice-przyczyny-czesc-2-t4071.html

Nie analizuj
Nie twórz katastroficznych wizji
Nie narzucaj sobie presji
Puszczaj kontrolę
Awatar użytkownika
ajona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 134
Rejestracja: 14 lutego 2016, o 11:30

16 marca 2016, o 15:25

Nelia, wierze Ci, że to trudne bo sama też jestem niecierpliwa i ciężko mi się pogodzić, że jakiś objaw trwa i trwa. Że dochodzą nowe. Z jednym się oswoję, zaakceptuję, to pojawia się następny. To co teraz przeżywam, to jest jakaś agonia. Czuje się jakbym była uwięziona we własnym ciele, a świat był dziwny, obcy i groźny. Ale nadal sobie powtarzam, że to minie. Że będzie lepiej. Jutro mam iść po leki do psychiatry, bo moja psycholog po wczorajszej wizycie chyba też już się zaniepokoiła. Myślałam, że leki to już ostateczność. Ale może to już jest kres moich sił i fizycznie i psychicznie. Boję się leków, że jak już się zacznie to potem znowu jest lęk przed odstawieniem. Ale może się mylę. Może leki są konieczne chociażby po to, żeby nie została ze mnie skóra i kości, bo już jestem na granicy.
Problemy ze snem myślę, że są czymś powszechnym także u ludzi, którzy uważają siebie za w pełni normalnych i zdrowych. Spróbuj nie myśleć, że to jest jakaś Twoja ułomność, tylko zwykła reakcja na stres wynikający z aktualnych zmian w życiu. Wszystko będzie wracać pomału do normy. Może dzięki nerwicy nauczymy się nie szarpać ze sobą i akceptować to, co dostajemy od losu. Choć nie jest to łatwe, kiedy nie jest zgodne z naszym własnym planem na życie. Nelia, ściskam Cię mocno. Nie poddawajmy się.
Nelia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 275
Rejestracja: 7 października 2015, o 18:10

17 marca 2016, o 18:23

Nie bój się leków, jesli jest zle to mozna się wspomoc lekiem i nie odbierac ich jako cos strasznego i uzalezniającego. Wszystko jest dla ludzi, tylko z głową. Chwilowe wyciszenie da Ci ulge, wierze, ze nadal bedziesz nad sobą pracować więc leki tylko Cię na chwilę wspomogą. Brałaś już cos kiedys czy to bedą pierwsze?
Postaraj sie dziś wyjsc na spacer, pobiegac jesli dasz radę. Pamiętaj o tym, ze ostatnio bylo lepiej, mialas dobre chwile i one wrócą, ten stan, który masz teraz jest chwilowy, nie utozsamiaj się z nim. Piszesz bardzo mądrze, ta wiedza i świadomosc jest w Tobie a to jest Twoja wygrana. Teraz masz tylko taki stan na chwilę.
Może usiadz z kartką papieru i wypisz, co moglo spowodowac pogorszenie się stanu. Mi tego typu terapeutyczne pisanie pomaga. Jestem pewna, ze Twój kryzys lada moment minie. Ja również sciskam Ciebie mocno, wierze w to, ze wszystko co najgorsze minie i wygramy tę naszą "wojenke".

-- 17 marca 2016, o 19:23 --
Ostatnie dwa dni bylam w domu rodzinnym z przyczyn rodzinnych, dzis wrocilam do "nas" w sensie do jego mieszkania. Czuje smutek, ogromny smutek, niechęć, mam wątpliwosci czy chce z nim byc, ze moze lepiej bedzie mi samej. Ze moze tak naprawde ja tego nie chce i robie to na sile i wmawiam sobie ze oswojenie cos da. Nie wiem na ile przemawia moja nerwica i moj strach a na ile fakty. Boje sie podjac jakas decyzje bo wiem ze jestem teraz w emocjach i moge tego zalowac. On widzi ze ze mna jest cos nie tak, pyta sie co sie dzieje a ja nie umiem mu nic powiedziec. Przieciez nie powiem 'mam ochote uciec do domu". Nie wiem czy walcze teraz z nerwicą czy ze sobą. Czuje straszny smutek. Mam ochote zostawic wszystko i wrocic do siebie. Jestem zalosna.
http://www.zaburzeni.pl/konflikty-wewnetrzne-a-nerwice-przyczyny-czesc-2-t4071.html

Nie analizuj
Nie twórz katastroficznych wizji
Nie narzucaj sobie presji
Puszczaj kontrolę
Awatar użytkownika
ajona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 134
Rejestracja: 14 lutego 2016, o 11:30

19 marca 2016, o 23:11

Dziękuję ;) To co napisałaś, dodało mi to otuchy i pewności siebie. Niełatwo mi się zdystansować, stanąć jakby z boku i powiedzieć "Jesteś mądra, sporo już przeszłaś, starasz się, podejmujesz pracę nad sobą" itd. Ciężko jest siebie docenić i być dumnym z tego, co już się udało osiągnąć. Samo to, że podejmujemy jakąś walkę, próbę zrozumienia siebie, jest już dużym sukcesem i myślę, że możemy siebie za to docenić. I wierzę, że w kryzysach też przetrwamy i nie poddamy się ;) Z tym pisaniem na kartce, czy na komputerze w moim przypadku, to jest dobre rozwiązanie. Przez ten tydzień bardzo dużo pisałam, bo to mi pozwalało wyrazić emocje, które gdzieś się zablokowały. Pisanie układa w głowie, pozwala się zdystansować i zrozumieć emocje.
Odwiedziny w domu i emocje, które pojawiły się po powrocie do Waszego mieszkania, może są naturalne. Może próbują Ci coś powiedzieć? Spróbuj sobie popisać, złapać dystans i nie analizować tego zbyt długo. Odłóż na bok ten temat na chwilę, a odpowiedź przyjdzie sama i zobaczysz, co jest faktem, a co tylko emocjami. Spróbujcie może zrobić coś razem, co lubicie. Może napisz lub zadzwoń do domu. Powiedz, co czujesz. Że cieszysz się z odwiedzin, że dobrze Ci w domu. Czasem może jest tak, że bardzo mocno kochamy swoich bliskich, ale nie zawsze im to okazujemy, bo wstydzimy się uczuć i emocji. Warto powiedzieć coś dobrego, nawet kiedy czujesz smutek. Jesteś silną kobietą i potrafisz. Życzę Ci puszczenia kontroli i nieanalizowania ;)
ODPOWIEDZ