Cześć Wszystkim,
Chciałbym podzielić się z Wami pewną sprawą dotyczącą terapii w nurcie psychodynamicznym. Postaram się, żeby nie było bardzo rozwlekle, ale chciałbym nakreślić obraz sytuacji. Na początek kilka słów o mnie:
Mam 35 lat, terapii miałem już w życiu kilka, mniej lub bardziej pomocnych, ale z każdej coś na pewno wyniosłem. Od dzieciństwa borykam się z zaburzeniami nerwicowymi i lękowymi, które doprowadzały do depresji, lęku przed bliskością, itd., długo by pisać. Obecnie funkcjonuję raczej dobrze, mam kochającą żonę, przyzwoitą pracę, hobby, więc na pewno wiele udało mi się osiągnąć, w dużej mierze dzięki terapii. I teraz bardziej do sedna:
Od 7 lat chodzę na cotygodniową terapię psychodynamiczną do tej samej terapeutki. Szmat czasu, wiele trudnych tematów przepracowałem, głównie dotyczących trudności w byciu w relacji, stanów lękowych, itd. i odczuwam poprawę, za co jestem terapeutce bardzo wdzięczny. Mój temat dla Was dotyczy kwestii odwoływania wizyt. Od samego początku terapii, czyli od 7 lat, zasadą (ustaloną przez terapeutkę) było, że za sesję odwołaną przynajmniej 48 godzin wcześniej nie płacę. Nie korzystałem z tego często, tylko jeśli wiedziałem, że czeka mnie dłuższy wyjazd albo w przypadku choroby. Zdarzało i zdarza mi się oczywiście odwoływać od czasu do czasu sesje jeśli akurat tego dnia wypadnie coś nagłego. I to jest jasne, za odwołanie wizyty np. tego samego dnia zawsze płaciłem bez mrugnięcia okiem.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy odwołałem 2 sesje z dużym wyprzedzeniem z uwagi na 2-tygodniowy urlop wyjazdowy, a w tym miesiącu z powodów prywatnych i zdrowotnych również odwołałem 2 sesje z rzędu (informując te 48h wcześniej). Wiem, sporo, nie jestem z tego dumny, ale cóż, tak się złożyło z różnych przyczyn. Na ostatniej sesji terapeutka postawiła mnie przed faktem dokonanym, że od dzisiaj płacę za każdą sesje, nawet odwołaną z dużym wyprzedzeniem, niezależnie od przyczyny. Dodam, że od samego początku terapii nie było żadnej pisemnej umowy, płacę zawsze gotówką, bez paragonów itd, czyli wszystko było nie do końca formalnie ustalone.
Co o tym sądzicie? Czy to jest w porządku, żeby po 7 latach terapii, w której przez 95% czasu byłem bardzo "pilny" i konsekwentny, wprowadzać taką zmianę? W ramach kompromisu zaproponowałem roczny limit bezpłatnych odwołań, np. 4-5 sesji w ciągu roku. Terapeutka się nie zgadza na taki kompromis, jej argumenty:
- jest to niekorzystne dla procesu terapeutycznego
- tak już jest przyjęte w nurcie psychodynamiczym (to czemu dopiero po 7 latach?)
- twierdzi, że moje nieobecności to próba odreagowania trudnych uczuć, które pojawiają się na terapii
- twierdzi, że muszę się nauczyć, że rezygnacja z sesji powinna się dla mnie wiązać ze stratą, choćby finansową
Moje argumenty, że chodzę konsekwentnie od 7 lat i ciężko pracuję wydają się być dla niej mało istotne. Obiecałem poprawę po ostatnich kilku nieobecnościach i tak jak wspomniałem, zaproponowałem ustalenie limitu bezplatnych odwołań w roku, ale bezskutecznie. Terapeutka idzie w zaparte i szczerze to zaczynam myśleć, że chodzi tu wyłącznie, albo głównie, o pieniądze. Padły z jej ust słowa w stylu "nie może być tak, że chodzi Pan na sesje okazjonalnie" - co podwójnie zabolało, po tylu latach intensywnej terapii. Na ostatniej sesji dość mocno pokłociliśmy się w tym temacie i szczerze, nie wiem czy uda mi się podporządkować do tej nowej zasady. Tym bardziej, że zbywa ona każdy mój argument, choćby że kilka razy w roku może być potrzeba odwołania sesji, za którą niekoniecznie chcę płacić. Zadawała mi pytania w stylu "Czemu tak ważny jest dla Pana ten limit?" i "Dlaczego z góry zakłada Pan, że będzie konieczność odwoływania sesji?". No choćby dlatego, że czasem ma się urlop albo problem zdrowotny. Dodam, że terapeutka co roku ma cały lipiec wolny, wtedy nie ma kilku sesji z rzędu z jej powodu i to jest jak najbardziej ok.
Jeśli doczytaliście do końca, za co serdecznie dziękuję - co myślicie o tej sytuacji?
Pozdrawiam
Michal
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Zmiana zasad terapii - kłótnia z terapeutką
- takemylootbro
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 63
- Rejestracja: 15 grudnia 2023, o 23:15
Wygląda na to, że uzależniłeś się od terapii, albo terapeutka uzależniła cię od siebie.michalb90 pisze: ↑27 listopada 2025, o 12:07Cześć Wszystkim,
Chciałbym podzielić się z Wami pewną sprawą dotyczącą terapii w nurcie psychodynamicznym. Postaram się, żeby nie było bardzo rozwlekle, ale chciałbym nakreślić obraz sytuacji. Na początek kilka słów o mnie:
Mam 35 lat, terapii miałem już w życiu kilka, mniej lub bardziej pomocnych, ale z każdej coś na pewno wyniosłem. Od dzieciństwa borykam się z zaburzeniami nerwicowymi i lękowymi, które doprowadzały do depresji, lęku przed bliskością, itd., długo by pisać. Obecnie funkcjonuję raczej dobrze, mam kochającą żonę, przyzwoitą pracę, hobby, więc na pewno wiele udało mi się osiągnąć, w dużej mierze dzięki terapii. I teraz bardziej do sedna:
Od 7 lat chodzę na cotygodniową terapię psychodynamiczną do tej samej terapeutki. Szmat czasu, wiele trudnych tematów przepracowałem, głównie dotyczących trudności w byciu w relacji, stanów lękowych, itd. i odczuwam poprawę, za co jestem terapeutce bardzo wdzięczny. Mój temat dla Was dotyczy kwestii odwoływania wizyt. Od samego początku terapii, czyli od 7 lat, zasadą (ustaloną przez terapeutkę) było, że za sesję odwołaną przynajmniej 48 godzin wcześniej nie płacę. Nie korzystałem z tego często, tylko jeśli wiedziałem, że czeka mnie dłuższy wyjazd albo w przypadku choroby. Zdarzało i zdarza mi się oczywiście odwoływać od czasu do czasu sesje jeśli akurat tego dnia wypadnie coś nagłego. I to jest jasne, za odwołanie wizyty np. tego samego dnia zawsze płaciłem bez mrugnięcia okiem.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy odwołałem 2 sesje z dużym wyprzedzeniem z uwagi na 2-tygodniowy urlop wyjazdowy, a w tym miesiącu z powodów prywatnych i zdrowotnych również odwołałem 2 sesje z rzędu (informując te 48h wcześniej). Wiem, sporo, nie jestem z tego dumny, ale cóż, tak się złożyło z różnych przyczyn. Na ostatniej sesji terapeutka postawiła mnie przed faktem dokonanym, że od dzisiaj płacę za każdą sesje, nawet odwołaną z dużym wyprzedzeniem, niezależnie od przyczyny. Dodam, że od samego początku terapii nie było żadnej pisemnej umowy, płacę zawsze gotówką, bez paragonów itd, czyli wszystko było nie do końca formalnie ustalone.
Co o tym sądzicie? Czy to jest w porządku, żeby po 7 latach terapii, w której przez 95% czasu byłem bardzo "pilny" i konsekwentny, wprowadzać taką zmianę? W ramach kompromisu zaproponowałem roczny limit bezpłatnych odwołań, np. 4-5 sesji w ciągu roku. Terapeutka się nie zgadza na taki kompromis, jej argumenty:
- jest to niekorzystne dla procesu terapeutycznego
- tak już jest przyjęte w nurcie psychodynamiczym (to czemu dopiero po 7 latach?)
- twierdzi, że moje nieobecności to próba odreagowania trudnych uczuć, które pojawiają się na terapii
- twierdzi, że muszę się nauczyć, że rezygnacja z sesji powinna się dla mnie wiązać ze stratą, choćby finansową
Moje argumenty, że chodzę konsekwentnie od 7 lat i ciężko pracuję wydają się być dla niej mało istotne. Obiecałem poprawę po ostatnich kilku nieobecnościach i tak jak wspomniałem, zaproponowałem ustalenie limitu bezplatnych odwołań w roku, ale bezskutecznie. Terapeutka idzie w zaparte i szczerze to zaczynam myśleć, że chodzi tu wyłącznie, albo głównie, o pieniądze. Padły z jej ust słowa w stylu "nie może być tak, że chodzi Pan na sesje okazjonalnie" - co podwójnie zabolało, po tylu latach intensywnej terapii. Na ostatniej sesji dość mocno pokłociliśmy się w tym temacie i szczerze, nie wiem czy uda mi się podporządkować do tej nowej zasady. Tym bardziej, że zbywa ona każdy mój argument, choćby że kilka razy w roku może być potrzeba odwołania sesji, za którą niekoniecznie chcę płacić. Zadawała mi pytania w stylu "Czemu tak ważny jest dla Pana ten limit?" i "Dlaczego z góry zakłada Pan, że będzie konieczność odwoływania sesji?". No choćby dlatego, że czasem ma się urlop albo problem zdrowotny. Dodam, że terapeutka co roku ma cały lipiec wolny, wtedy nie ma kilku sesji z rzędu z jej powodu i to jest jak najbardziej ok.
Jeśli doczytaliście do końca, za co serdecznie dziękuję - co myślicie o tej sytuacji?
Pozdrawiam
Michal
Daje ci ona swoją postawą jasno do zrozumienia, że jesteś dla niej klientem. Co oczywiście jest tu rzeczą normalną, ale sposób w jaki ona wyraża to tak jasno, jest nieprofesjonalny i niesmaczny. Nikt nie powinien narzucać ci terapii czy decydować kiedy się na jej zjawisz, bo nie jesteś dzieckiem, a dorosłym mężczyzną. Nie wspominając o tym, że to ty płacisz, a kto płaci ten wymaga. Nie powinno to zostać przewartościowane, a terapeutyka próbuje to uczynić.
-
forever
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 20
- Rejestracja: 24 października 2025, o 22:03
Zmień terapeutka nie ma się nad czy zastanawiac. Ty byś tak się zachował jakby odwrócić sytuację? Nie wygląda mi to na zaufana, profesjonalna pomoc. Z drugiej strony moze tak Cię chce po prostu pozegnac, nie powie, nie mogę Panu już nic zaoferować od siebie, tylko plac nawet jak nie przychodzisz - klient zrezygnuje z usług.
-
michalb90
- Nowy Użytkownik
- Posty: 2
- Rejestracja: 26 listopada 2025, o 22:21
Dziękuję serdecznie za odpowiedzi, nie spodziewałem się takiej szybkiej reakcji. Ewentualna zmiana po 7 latach na pewno nie będzie łatwa. Z jednej strony wiem, że ta terapia dużo mi pomogła i nie miałem jeszcze w planach jej kończyć. Z drugiej strony czuję, że po tej akcji straciłem nieco do niej zaufanie i trochę nie rozumiem aż takiego rygoru. Terapeutka twierdzi, że to w głównej mierze dla mojego dobra, a ja już nie do końca w to wierzę, zważywszy na brak chęci kompromisu, moim zdaniem dobrego dla obu stron.
Mieliście może doświadczenia w zmianie terapeuty po tak długim czasie?
Mieliście może doświadczenia w zmianie terapeuty po tak długim czasie?
-
forever
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 20
- Rejestracja: 24 października 2025, o 22:03
Zmiana jest bardzo dobra zwłaszcza po tylu latach, terapeuta powinien dawac narzędzia dzięki, którym sam poradzisz sobie z biezacymi problemami. Chodzenie prawie 10 lat... to wyglada na nie do końca etyczna sprawę ze strony lekarza
