
Zachorowałam 6 lat temu, po roku czasu dzięki terapii i lekom wróciłam do życia, leki (effectin) zażywam cały czas. Nawet kiedy zasugerowałam lekarzowi, że chciałabym już je odstawić, stwierdził, że 'skutki mogą być gorsze niż minusy dalszego brania leku'. I to był chyba największy błąd, ale ja tu nie o tym

Mam do Was pytanie: moją bolączką nerwicową (z resztą w sumie sobie poradziłam) są zawroty głowy, słabość nóg głównie podczas stania. Zawroty nie są typowe, raz na jakiś czas coooooś tam mocniej mi przez tą głowę przepłynie (nie wiem jak to opisać), bardziej mają charakter lęku przed wywrotką z powodu poczucia oszołomienia, ogólnie dziwnego uczucia w głowie. Zresztą, wiem, że to znacie

Moje pytanie natomiast brzmi: jak 'medycznie' wytłumaczyć sobie to dziwne uczucie w głowie? Oczywiście wiem, że wszystko wynika z reakcji walcz bądź uciekaj, ale tak jak np. wiem, że szybkie bicie serca to adrenalina, kłucie w klatce - napięte mięśnie, miękkie i niepewne nogi - zmiany w krążeniu krwi, to nie wiem, jak do tego ma się to dziwne uczucie w głowie.
Z góry dzięki za odpowiedź i zaspokojenie ciekawości mojego dziwnego umysłu
