Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Zapraszam do oceny mojej sytuacji, powiedzcie najgorszą prawdę :D

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Lithaen
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 18 lutego 2023, o 12:04

7 marca 2023, o 14:02

Hejo,
Możliwe, że nikt tego nie przeczyta, ale może lepiej przelać wszystko na papier tak jak mówi Hewad ;)
Tak w skrócie- nerwicę znam już 6 lat (dokładniej OCD)- zaczęło się w wieku 14 lat, więc naprawdę ciężko było z psychiatrami, bo nie chcieli mnie przyjmować. Nabawiłam się dużej hipochondrii, z która "walczę" do dziś. 5 lat na psychotropach- masakrycznie odbiło się to na moim libido, praktycznie dorastałam na SSRI/SNRI i nawet przez tydzień był rysperydon (masakra). Stwierdziłam, że nigdy więcej nie będę na lekach psychotropowych. Okej, jestem w trakcie odburzania- od września do stycznia było super, wiadomo stres i jakieś emocje, bo wszyscy jesteśmy ludźmi ;) W połowie stycznia zaczęłam się gorzej czuć, ciągłe zmęczenie i znowu ta "nieszczęsna" derealizacja- ale okej, akceptacja zmęczonego umysłu. Nagle coraz częściej zaczęłam mieć zgagę, szczerze to nawet nie wiedziałam czy to zgaga, bo miałam ja może 2 razy w życiu wcześniej. 18 stycznia zaczął się mój horror i trwa do dziś. Byłam w pracy, nagły napad duszności i kłucia w klatce piersiowej, razem z pieczeniem. Atak paniki gwarantowany, nie byłam w stanie się uspokoić więc zwolniłam się do domu. Na następny dzień poszłam do rodzinnego, który zwalił winę na nerwicę, wypisał hydroksyzynę i zadowolony. Pieczenie nie ustępowało, duszności również. Tydzień później znowu do niego poszłam, kolejny raz zwalił wszystko na nerwicę i nie zrobił mi nawet ekg, mimo że prosiłam. Oczywiście od razu zdenerwowanie, martwienie się o zdrowie i frustracja, że nikt mi nie wierzy. Rodzice i otoczenie to samo, że po prostu to nerwica. No okej, ale to nie ustępowało w żadnym stopniu, więc postanowiłam iść na gastroskopię. Stres niewyobrażalny, płakałam całymi dniami przez 2 tygodnie. Okazało się, że mam Helicobacter pylori, refluks żółciowy i nieszczelny wpust. Okej, 2 tygodnie antybiotykow- do 26 lutego, a później od 8 marca (jutro) leki na żółć i refluks. Stwierdzicie- okej, dowiedziałaś się co Ci jest, pewnie stres zelżał, nie była to nerwica i depresja tylko coś się naprawdę działo. Niestety, mylicie się. Nie potrafię przestać myśleć o bólu w klatce piersiowej i o ścisku w kiszkach. Jestem tak zestresowana dalej, że musiałam zmienić dietę, że to wszystko moja wina, że gdybym była innym człowiekiem to pewnie by się to nie stało. Ciężko zaakceptować fakt, że jestem chora na coś co jest nieuleczalne (refluks żółciowy da się tylko wyciszyć) i że już nigdy nie wrócę do swojej poprzedniej diety, gdzie nie miałam pierońskiej zgagi po głupiej czekoladzie gorzkiej. Czuję takie rozgoryczenie i złość na całą tą sytuację. Myślę sobie- przez tyle lat wmawiałam sobie różne choroby, że w końcu jakąś mam- powinnam być zadowolona.
Wiem, że powinnam te myśli puścić jak liście na rzece i się ich nie trzymać. Ale nie mam pojęcia jak zastosować to w praktyce, jak codziennie czuję ból i nie mogę normalnie oddychać (podobno nabawiłam się nerwicy oddechowej przez zamartwianie się o stan zdrowia). Mógłby mi ktoś dobitnie napisać, że nie powinnam się tym przejmować, bo życie jest za to za krótkie? Chciałabym usłyszeć to od kogoś obcego, może wylałoby to na mnie zimne wiadro. Wiem, że ból jest ciężki do zniesienia, zwłaszcza że występuje od 18 stycznia dzień w dzień, ale przecież nie będzie tak do końca życia? Ciężko mi w to w tej chwili uwierzyć, ale bardzo bym chciała. Cały czas mówię sobie, że przecież mówiłaś że to na pewno rak- a wcale go nie masz, a są ludzie którzy walczą z o wiele większym bólem dzień w dzień. Chciałby ktoś bardziej doświadczony/ odburzony porozmawiać? Chce w końcu przestać myśleć tylko i wyłącznie o bólu i stresie :D Jeśli ktoś to przeczytał to podziwiam, jeśli nie to zostało wszystko wylane na papier i niech odejdzie!! :D Nie no, żartuję oczywiście :P
Denis94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 26 lutego 2023, o 18:54

7 marca 2023, o 18:03

Ja mam podobnie tylko u mnie to się zaczęło pół roku temu :) ciągle zmieniam choroby na jakie jestem chory a potem okazuje się że wszystko jest ok, chociaż nie do końca bo w tym momencie mnie diagnozuje i jeżeli wszystko będzie ok to wyjdzie IBS + nerwica. Gorzej jak to nie wyjdzie :D
Awatar użytkownika
Potok
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 27 lipca 2019, o 07:23

7 marca 2023, o 18:19

Hipochondria to nigdy nie był mój konik ale z własnych doświadczeń mogę powiedzieć że nie będzie tak do końca życie :) Sam wiele razy miałem podobne myślenie i po czasie jedno straszydło przechodziło a na tapetę wchodziło inne. Potrzebna jest akceptacja,tylko taka prawdziwa. Dzięki niej jesteśmy w stanie zredukować napięcie a co za tym idzie wszelkie objawy przestają mieć takie znaczenie. Powodzenia i pozdrawiam.
Lithaen
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 18 lutego 2023, o 12:04

7 marca 2023, o 19:16

Potok pisze:
7 marca 2023, o 18:19
Hipochondria to nigdy nie był mój konik ale z własnych doświadczeń mogę powiedzieć że nie będzie tak do końca życie :) Sam wiele razy miałem podobne myślenie i po czasie jedno straszydło przechodziło a na tapetę wchodziło inne. Potrzebna jest akceptacja,tylko taka prawdziwa. Dzięki niej jesteśmy w stanie zredukować napięcie a co za tym idzie wszelkie objawy przestają mieć takie znaczenie. Powodzenia i pozdrawiam.

Właśnie najgorsze jest to, że zawsze człowiek znajdzie sobie coś nowego. Sztuką jest, żeby całkowicie odpuścić i żeby takie myśli się nie pojawiały- raczej jest to niemożliwe i możemy tylko dać im płynąć i ich nie słuchać:( Wydaje mi się, że marzę o czymś niemożliwym, czyli całkowitej wolności od absurdalnych lęków. Chciałabym serio tak po prostu stwierdzić: okej, boli mnie w klatce od stycznia, ale dostałam diagnozę i będę próbować do skutku, aż przejdzie. Niestety tutaj działa to w taki sposób: a może to jednak coś innego? Może jednak sama gastroskopia to za mało? A co jak nigdy to nie zniknie i będę żyć cały czas w bólu? Bardzo często myślę, że mam dość niski próg bólu i to dlatego:( Strasznie ciężko dać takim myślom po prostu płynąć i się na nich nie skupiać;( Ale próbuję, może te starania w końcu się opłacą. Jest ciężko 😕
Lithaen
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 18 lutego 2023, o 12:04

7 marca 2023, o 19:21

Denis94 pisze:
7 marca 2023, o 18:03
Ja mam podobnie tylko u mnie to się zaczęło pół roku temu :) ciągle zmieniam choroby na jakie jestem chory a potem okazuje się że wszystko jest ok, chociaż nie do końca bo w tym momencie mnie diagnozuje i jeżeli wszystko będzie ok to wyjdzie IBS + nerwica. Gorzej jak to nie wyjdzie :D
Współczuję, bo wiem że problemy z układem pokarmowym naprawdę odbijają się na psychice:( Niestety nie bez powodu mówią, że jelita to drugi mózg. A niestety układ pokarmowy jest strasznie wrażliwy na wszelkie nerwy i stresy. Jak tak długo jesteśmy bombą lękową i kortyzol jest wywalony do góry to jak orgaznim ma normalnie funkcjonować? Niestety podświadomość człowieka nie jest w stanie tego pojąć, że jak coś się zniszczyło to dużo czasu musi minąć nim się to wszystko naprawi. Sama mam z tym duży problem.
Denis94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 26 lutego 2023, o 18:54

7 marca 2023, o 20:03

Dokładnie w pewnym momencie byłem w takim stresie że miałem ciągle biegunki i jadłowstręt. Teraz jest lepiej ale po wizycie w szpitalu pochorowalem się na grypę teraz 38 gorączka ból mięśni i gardla
Awatar użytkownika
Potok
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 27 lipca 2019, o 07:23

7 marca 2023, o 21:23

Właśnie to niemożliwe staje się możliwe gdy przychodzi akceptacja bo o to jest droga do wolności :) Osoba która wyjdzie z zaburzenia to nie terminator bez uczuć, nie ma czegoś takiego jak nie odczuwanie lęku,nie miewania gorszych dni czy napięcia u osoby odburzonej tak samo jak w przypadku osoby która zaburzenia nigdy nie miała. Życie pisze rożne scenariusze i nie jesteśmy w stanie tego kontrolować, możemy tylko żyć i akceptować to że nie na wszystko ma się wpływ. Polecam obejrzeć materiały chłopaków o akceptacji. Pozdrawiam :)
ODPOWIEDZ