Fajnie byłoby posłuchać jak tu wyglądało u Ciebie w trakcie i po odburzeniu, czyli kogoś kto sam ujarzmił nerwicę i teraz pomaga innym zbłąkanym owieczkom

Ale to trochę tak Celine, jakby więzień w obozie - miał będąc ciągle w nim - przestać być non stop głodnyCeline Marie pisze: ↑22 maja 2018, o 00:00
Na smutnego czy na niesmutnego po prostu wielu ludzi tu na forum ma poważne problemy osobiste i czy oni/mymają szansę się odburzyć bez zmiany sytuacji życiowej,tylko tyle , bez umoralniania
![]()
Mam na razie dwa nagranka do obrobienia i kilka w zanadrzu ale po nich mogę coś o tym dorzucić. Szczególnie, że ja nigdy nie byłem ostoją dyscypliny w swoim życiu, a jednak w pewien sposób systematyczności się wyuczyłem. Choć głownie postawą i stawianiem priorytetów. Ale zawsze jednak ;pHeimdall pisze: ↑28 maja 2018, o 12:36Victor, a może coś o rozwoju osobistym, motywacji, dyscyplinie. Słucham wykładów Briana Tracy'ego, dają pozytywny impuls do działania.
Fajnie byłoby posłuchać jak tu wyglądało u Ciebie w trakcie i po odburzeniu, czyli kogoś kto sam ujarzmił nerwicę i teraz pomaga innym zbłąkanym owieczkomMoże te tematy to takie peryferia nerwicowe, ale dobrze uzupełniłyby obecne nagrania.
Oglądałeś kiedyś film Życie jest piękne o obozie koncentracyjnym właśnie? Tam główny bohater przedstawił życie w tym piekle tak kolorowo ,że już nie wydawało się takie straszne,może to by był jakiś sposób,złe rzeczy traktować tak żeby przynajmniej nie gnębiły.Wątpię czy by mi się udało bo ja i w dobrych rzeczach znajdę minusy ale jestem ciekawa w ogóle takiego spojrzenia ,np. jesz nie wiem sałatę i wyobrażasz sobie,że to schabowy,tu też niektórzy twierdzą,że nerwica im uratowała życie ,ubogaciła itd.
Przepraszam, że wtrącę się do dyskusji:) Myślę, że w obozie koncentracyjnym jest trochę inaczej niż w życiu, bo zazwyczaj tam ludzie przebywali zupełnie nie z własnej woli i ucieczka z obozu była raczej słabym pomysłem. Aby przetrwać człowiek miał dwa wyjścia, albo się dostosować, albo nie i umrzeć. Poza tym w filmach zazwyczaj pokazują jakieś skrajne przypadki. Ja jestem w ogóle przeciwnikiem pozytywnego myślenia. Oczywiście zawsze lepiej jest widzieć dobre strony sytuacji np. mam grypę czuję się paskudnie, ale mogę poleżeć, odpocząć, nie robić obiadu i wreszcie spokojnie poczytać, ale czy tak samo kazalibyśmy myśleć osobie która dostała poważnego udaru? Warto zdawać sobie sprawę w jakiej jest się sytuacji i przeżyć emocje z nią związane w całości a nie zakłamywać rzeczywistości. Ja uważam, że pozytywne myślenie właśnie wpędza w nerwicę, bo pozbawia człowieka szansy na ocenę sytuacji biorąc pod uwagę jego indywidualne potrzeby i pragnienia. Wątpię, żeby kobieta z zaburzeniami lękowymi spowodowanymi życiem w toksycznym związku (przemoc) była w stanie pozytywnym myśleniem pozbyć się nerwicy nic nie zmieniając. Wiadomo, odejście od faceta, który stosuje przemoc jest na pewno trudne biorąc pod uwagę to, że taka kobieta może być do tego osobą współuzależnioną, ale jest niezbędne żeby znowu zacząć żyć normalnie.Celine Marie pisze: ↑29 maja 2018, o 22:14Oglądałeś kiedyś film Życie jest piękne o obozie koncentracyjnym właśnie? Tam główny bohater przedstawił życie w tym piekle tak kolorowo ,że już nie wydawało się takie straszne,może to by był jakiś sposób,złe rzeczy traktować tak żeby przynajmniej nie gnębiły.Wątpię czy by mi się udało bo ja i w dobrych rzeczach znajdę minusy ale jestem ciekawa w ogóle takiego spojrzenia ,np. jesz nie wiem sałatę i wyobrażasz sobie,że to schabowy,tu też niektórzy twierdzą,że nerwica im uratowała życie ,ubogaciła itd.![]()
![]()
Hej Victor, ja to by bardzo chciał abyś w nagraniach dawał wiele swoich przykładów. Czytam wiele z Twoich postów i masz mega doświadczenie i miałeś wiele z różnych rodzajów lęków. I dlatego mega pomocne by było jakbyś zawsze doda co miałeś i jak to wyglądało, to bardzo motywuje wtedy <okey>Victor pisze: ↑16 maja 2018, o 21:48Będę w weekend robił nagranie, to zrobię też o rodzicach, poruszę ten tematkami pisze: ↑16 maja 2018, o 21:32Witam.Jestem nowa więc jeszcze nie przeczytalam wszystkiego ale zarzucam temat,którg zresztą próbuje ogarnąć na terapii.Chodzi o odwrócone role matki z córką(ciągnące się wiadomo od dzieciństwa i trwające nadal).Jak złapać dystans do takiej rrlacji bez poczucia winy![]()
O ROCD też ale to w innym czasie