Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Zamartwianie się a nerwica / wiara w diagnozę.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
wee8333
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 13 lutego 2016, o 18:50

29 lutego 2016, o 19:13

Hej :)
Jestem dość świeży na forum, także chciałbym zadać Wam kilka pytań.
Czytam, słucham nagrań na YT Victora i Divina, mam dużo większą świadomość itd. wszystko super, jestem za to bardzo wdzięczny. Z tym, że dochodzę do wniosków, że moja nerwica jest trochę inna (może każdy ma/miał takie wrażenie), otóż co mi dolega? Moją główną dolegliwością jest to, że:
1) cały czas się martwię - nie jest zamartwianie się w stylu, umieram, czy też strach np przed tym, że kogoś zabije, pobije, NIE. Są to bardziej obawy przyziemne, które dotyczą mojego zaburzenia - np. jestem na etapie zmiany pracy, więc martwię się sobie poradzę, czy dam sobie radę (przecież mam zaburzenie!). Inne zmartwienie to to czy osoba z którą się spotykam zaakceptuje moje zaburzenie, czy będzie ze mną szczęśliwa itd.
Co w takich sytuacja robie? Mowie sobie - Łukasz, przecież to jest właśnie Twoje zaburzenie, te ciągłe zamartwianie się - wyśmiej to zracjonalizuj. Wiec staram się to robić, łatwo nie jest.

Czy postępuję prawidłowo?

2) Przeczytałem ostatnio książkę - Wycisz Strach Pauline McKinnon, jest to książka o Agrofobii. Zauważyłem w niej jedną tendencję - mianowicie, że ludzie, którzy cierpią na nerwicę boją się objawów - ataku paniki, kołatania serca itd. i żyją strachem przed tymi objawami, przed tym, że znowu będzie atak paniki - i tym sposobem koło się zamyka. Zauważyłem u mnie coś podobnego, otóż u mnie zaburzenia zaczeły się od zaburzeń snu - nie mogłem tydzień spać, nic, zero null. I pomimo, że od tego wydarzenia mineło dużo czasu, cały czas się boję, że np. dzień w którym pójdę do nowej pracy, znowu to może nastąpić.
Co robie? Mowie sobie - Łukasz, przecież to jest właśnie Twoje zaburzenie, zaakceptuj to - powiedz sobie - TAK, może tak się wydarzyć, że nie będę mógł spać, bo jest to stress, mam do tego prawo, nie wkręcaj się.

Czy postępuję prawidłowo?

3) Analiza - cały czas analizuję, co zrobiłem kiedyś źle, czym może być spowodowane moje zaburzenie, co powinienem zrobić jak ono nadejdzie. Innym słowy żyję nerwicą, nie z nerwicą. I tutaj nie wiem co mogę na to porodzić, nie mam rozwiązania. Mam poczucie, że muszę o tym mysleć, bo wtedy może natknę się na coś co mi pomoże - ale to nie prawda, w ten sposób nie skupiam się na życiu tylko na zaburzeniu.
Powtarzam sobie: ooo znowu analizuję, ciekawe co tym razem wymyślę, może to, że moje zaburzenie jest spowodowane tym, że kiedyś miałem wstrząśnienie mózgu.

Tutaj pytanie do Was, co mogę w tej sytuacji zrobić?

4) Często jak jestem w towarzystwie znajomych, nie potrafię skupić się na rozmowie, jestem rozkojarzony, mam ochotę uciec bo rozmowa nie sprawia mi przyjemności tylko mnie wkurza. Dopada mnie wtedy smutek, myśle sobie, ta j*bana nerwica, zabiera mi radość życia. Ale ok to jest, nic na to nie poradzę, wiec co mogę zrobić - zaakceptować.
Co robie? Mowie sobie - Łukasz, przyszła do Ciebie Ciocia Zosia (tak nazwałem swoje zaburzenie:), chce Ciebie troszeczkę zdenerwować, pozwól jej na to, przytul Ciocie, nie każ jej uciekać, niech zostanie, uśmiechnij się do niej, nie odpędzaj jej - jak się masz Ciociu? fajne, że jesteś, co dziś dla mnie wymyślisz? Może, że rodzice mnie nie kochają? Że nie poradzę sobie w życiu? Może jakiś koszyk nieszczęść przyniosłaś? Co masz? Wszystko biere.
Jest to dla mnie bardzo trudne, nie potrafię. Mimo opisanego sposoby powyżej, trudno to ode mnie odpędzić - może właśnie nie akceptuję tego samopoczucia? Z drugiej story wiem, że nic się nie dzieje.
Co tutaj mogę zrobić więcej?

5) Strach przed tym, jak będę się czuł np. jak pójdę z kolegami na piwo, umówię się z dziewczyną na randkę. Wówczas staram się mówić do siebie - tak, tak będzie, będzie słabo, akceptuję to, trudno, taki lajf.


Co o tym sądzicie, idę dobrą drogą?
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

29 lutego 2016, o 19:27

Im dłużej rozmawiam sobie z różnymi osobami z zaburzeniami tym bardziej dochodzę do wniosku, że kwestia poprawy leży dość mocno w podstawie własnego wewnętrznego przekonania co do sensu podejmowania określonych kroków wychodzenia z niego a także mocnego wkurzenia się na to co nas blokuje i psuje nam życie, czyli moja życiowa zasada strategii priorytetu a więc wybór wolności emocjonalnej bez mała ponad wszystko.
Wówczas wszelkie kroki i narzędzia są bardziej skuteczne.

Inną sprawą jest czas przez jaki staramy się to robić, staramy się realnie poprawiać nasz styl myślenia, bo z tego co pamiętam cierpisz na ten lęk uogólniony dosłownie od 3 lat ale pytanie czy wcześniej również nie byłeś osobą nazwijmy częściej martwiąca się niż zakładająca sukces?
Wszystko wymaga czasu bo to jest kwestia jednak przemiany tego jak do tej pory żyliśmy, to nie jest kwestia np miesiąca.

Wart spojrzeć również na wewnętrzną wartość siebie, pewność własnej skuteczności, wewnętrzne podejście do porażki czyli wszystko to co zwykle w chwilach podejmowania decyzji, wyboru mówi nam, ze pewnie nie da rady.
Aby to zmienić czasem warto przyjrzeć się swojemu wnętrzu, powodom, dla których tak właśnie mamy (np terapia) bądź zainteresować się tematyka rozwoju osobistego choćby pobieżnie aby uświadamiały się inne możliwe filozofie życiowe, do których z czasem przylegamy i zaczynamy bezwiednie stosować jeśli nam się spodobają i jesteśmy na nie gotowi.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 917
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

29 lutego 2016, o 19:45

Wiktor to fajnie opisal, ale moze ja tez sie pod tym podpisze poniewaz tez mialam z tym duzy problem. Z reguly tez sie wszystkim martwilam i martwilam przesadnie. U mnie to byli marwienie polaczone z ciagla kontrola. Moge to tak nazwac poniewaz w mojej glowie ciagle ukladalam sobie i przypominalam zdazenie i ewentualne sytuacje przez jakie moglam sie w ta nerwice wpedzic. Ciagle rozmyslalam zeby czegos nie przeoczyc...martwilam sie tym czy dobrze wszystko zapamietalam. I to sie tez tyczylo zycia codzienngo . Ale spokojnie zaczniesz sie wyciszac to i martwienie zacznie mijac ale oczywiscie z twoja praca. Musisz sobie dluzo tlumaczyc, a do tego potrzebna jest wiedza jakies ksiazki, artykuly itp. mnie tez pomogla terapia.
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
wee8333
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 13 lutego 2016, o 18:50

29 lutego 2016, o 21:15

Ok, dziękuję za odpowiedzi. Podjąłem jakiś czas temu decyzję, że nie chce tak żyć, że chcę podjąć próbę walki o siebie. Dlatego też tutaj jestem, dlatego to piszę, dlatego np. jutro zakupie książkę o sposobach radzenia sobie z perfekcjonizmem, bo wiem, że mam z tym problem. Chce z tego wyjść, bo nie żyję tak jak wcześniej, źle mi z tym. Chce to zmienić.
Szukam tutaj podpowiedzi czy idę dobrą drogą? Czy to co opisałem powyżej to dobrze dostosowane techniki? Czy dobrze to interpretuje? Ewentualnie co dalej? Co warto przeczytać? Piszę, ponieważ odnoszę wrażenie (zapewne złudne), że jeżeli ktoś np. cierpi na agrofobię - wie, z czym ma się zmierzyć - strach przed wychodzenia z domem, jeżeli ktoś boi się swoich myśli (np. zabiję brata) - to też abstrakcja. U mnie są to obawy, dziwne samopoczucie, nie wiem czy dobrą drogą podążam - moja nerwica wydaje mi się być "inna".
Magda321
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 366
Rejestracja: 25 czerwca 2015, o 15:06

29 lutego 2016, o 21:49

Chętnie bym Ci odpowiedziała, ale wszystkie odpowiedzi na twoje pytania są w artykułach adminów,wszystkie doslownie.I jakby każdy miał odpowiadać na każde pytanie byłoby to przepisywanie po prostu artykułu :D
Ale mam dzisiaj natchnienie do odpisywania wiec odpowiem Ci tak
Czy wierzysz w to co mówisz do siebie z przekonaniem? Czy tylko wchodzisz w schemat ok powiem SB że trzeba to wyśmiać i racjonalizowac, ale nic z tym nie robię wiecej .Nie mowie o tym z przekonaniem i wiarą.
Tu nie chodzi o schematy ty musisz wierzyć z przekonaniem w to co mówisz do siebie by świadomie wpłynąć na "zagrożony" stan emocjonalny.
Ogólnie nie da się jednoznacznie dać odpowiedzi czy idziesz dobrą drogą, bo na razie przynajmniej ja tylko widzę iz ty mówisz do siebie,ale w jaki sposób i czy ty w to wierzysz to nie napisałeś.No i napisałes jeszcze typowe objawy nerwice analiza,roztagnienie i strach.
;)
Miej wyjebane, a będzie ci dane :)
wee8333
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 13 lutego 2016, o 18:50

29 lutego 2016, o 22:24

Wydaje mi się, że problem jest w tym, że mi się wydaje, że mam inaczej niż inni :) i nie jestem pewien czy w przypadku zamartwianie się te metody działają, chyba chodzi o to głównie. Tak jak słusznie zauważyłaś - mówię to do siebie, ale czy w to wierzę ? Większość osób z tego co zauważyłem ma wersję hard nerwic, ztn. konkretne objawy - np. agrofobia. Ja przez to, że nie mam takich konkretów tylko ogólnie zastanawiam się czy te metody będą na mnie działać (powątpiewam?)
Awatar użytkownika
ajona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 134
Rejestracja: 14 lutego 2016, o 11:30

1 marca 2016, o 09:22

Wee8333, wiesz jaki jest najlepszy sposób, żeby znaleźć odpowiedź na Twoje pytanie "Czy te metody będą na mnie działać"? Po prostu zacząć je stosować ;) I cierpliwie czekać na efekty. Na początku możesz powątpiewać, to normalne. Ale pomyśl, czy nie lepiej byłoby zaryzykować i kontynuować te działania, które już podjąłeś, zamiast dalej drążyć temat i szukać sposobu idealnego? Jedno jest pewne - te metody Ci nie zaszkodzą. Nie ważne, czy masz taką, czy inną nerwicę. Czy masz wersję hard czy soft - moim zdaniem stosowanie rozwiązań, które proponowane są przez Divina i Victora, może przynieść pozytywne zmiany w KAŻDEJ sferze życia. Czy to w przypadku zwykłego martwienia się o przyziemne sprawy, czy też w agorafobii i wielu innych kwestiach naszej osobowości, nastawienia do życia, które przeszkadzają nam żyć tak, jak byśmy chcieli. Uwierz i zaufaj sobie - będzie dobrze ;)
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

3 marca 2016, o 19:31

martusia1979 pisze:Wiktor to fajnie opisal, ale moze ja tez sie pod tym podpisze poniewaz tez mialam z tym duzy problem. Z reguly tez sie wszystkim martwilam i martwilam przesadnie. U mnie to byli marwienie polaczone z ciagla kontrola. Moge to tak nazwac poniewaz w mojej glowie ciagle ukladalam sobie i przypominalam zdazenie i ewentualne sytuacje przez jakie moglam sie w ta nerwice wpedzic. Ciagle rozmyslalam zeby czegos nie przeoczyc...martwilam sie tym czy dobrze wszystko zapamietalam. I to sie tez tyczylo zycia codzienngo . Ale spokojnie zaczniesz sie wyciszac to i martwienie zacznie mijac ale oczywiscie z twoja praca. Musisz sobie dluzo tlumaczyc, a do tego potrzebna jest wiedza jakies ksiazki, artykuly itp. mnie tez pomogla terapia.
martusia1979, a na jaką terapię chodziłaś?

Ja też zawsze byłam osobą przesadnie martwiącą się wszystkim + kontrola. Jak sobie z tym poradziłaś (poza radami chłopaków)?
kucyki46
Gość

3 marca 2016, o 20:10

Temat tego wątku zadziwił mnie! Wiara w diagnozę!? A ilu znacie ludzi, którzy dostają diagnozę i mówią sobie ''ja będę żył!!'' i żyją. Lekarze łapią sie za głowę. Nie potrafią wyjaśnić z medycznego pktu widzenia co się stało, bo człowiek który nie powinien żyć - żyje! i co więcej - po chorobie śladu nie ma. To nawet w Biblii jest napisane ''Nie ma niemożliwego!!'' W co Wy wierzycie? W lekarzy? Mnie ordynator jednego z największych oddziałów w Polsce powiedziała w rozmowie 'w 4 oczy', że chciałaby aby każdy pacjent miał świadomość, że nikt nie pomoże mu tak, jak on sam może sobie pomóc, ale oni tylko przychodzą i wołają leków, licząc na cudowne zbawienie. https://www.youtube.com/watch?v=l-3f-cN_nW4
ODPOWIEDZ