Witam od długiego czasu czytam wiele postów tutaj u was i chciałam sama napisać bo potrzebuje rady i troche wsparcia od ludzi którzy być może borykają sie lub mieli ten sam problem co ja :C A więc zacznę od tego ze jestem młoda ponieważ mam 17lat, od kilku miesięcy czułam przez jakiś czas bardzo dużo stresu ale nie wiedziałam co mi dokładnie dolega.. dodam tez ze w domu zawsze dużo kłóciłam sie ze swoim ojczymem ponieważ zazwyczaj robił mi awantury o nic np nie zamkniecie drzwi w pokoju , za głośna muzyka w pokoju mimo ze była puszczana z telefonu na cichym ustawieniu. Mój ojczym również potrafił wchodzić do łazienki za każdym razem po mnie żeby sprawdzić czy kąpałam sie w gorącej wodzie lub nie i , sprawdzał czy sciany są wilgotne no i jak bardzo okna byly bardzo zaparowane to potrafil mi zabrac wszystkie sprzety elektroniczne no i nawet kosmetyki. Mozna powiedzieć ze od długiego czasu żyłam w ciągłym stresie ze znowu coś zrobie 'nie tak' i bedzie awantura :/ Teraz niby od jakiegoś czasu jest okej ponieważ rodzice zobaczyli że cos jest ze mną nie tak.. Zaczynało sie od tego ze dzień w dzień bardzo bolała mnie głowa, spałam po kilka godzin dziennie i po przebudzeniu od razu szłam spac bo nie miałam humoru, czułam ciągły stres i zmęczenie.. nie mam zbyt wielu znajomych poniewaz mieszkam w irlandii polnocnej no i wiekszosc polakow tutaj są bardzo nie uczciwi wiec nie utrzymuje kontaktow z nikim oprocz z moja przyjaciolka ktora znam 5 lat no i z moim ukochanym chlopakiem z ktorym jestem 2 lata.. jest to osoba na ktorej bardzo mi zalezy i wspiera mnie z doslownie wszystkim :C Problem polega na tym ze 2 tygodnie temu zaczelam miec straszne dołki nic mi sie nie chciało robić wszyscy dookoła mnie wkurzali, nauczyciele przyjaciółka .. jak ktoś powiedział coś co mnie chociażby troche wkurzyło to kręciło mi się w głowie no i nawet żadne żarty mnie nie bawiły.. W sobotę 2 tyg temu przyjechał do mnie chłopak na dwa dni , wszystko było cudowne piękne smialiśmy sie cała noc gadalismy sobie itp. Na drugi dzień jak odjeżdzał zadałam sobie pytanie 'A co jak ja go nie kocham' pomyślałam sobie że to bardzo głupie bo każdy wie że za nim szaleje.. jest to moja ulubiona osoba no i mimo naszego młodego wieku mowimy sobie ze bedziemy juz ze soba do konca poniewaz jest miedzy nami cos wyjatkowego.. dogadujemy sie ze sobą idealnie, niczego sie nie wstydzimy czasem sa jakies klotnie ale to co to za zwiazek bez klotni w koncu klotnie przeciez to docieranie sie w zwiazku. Ale no odkąd zadałam sobie to pytanie moja psychika i myśli zaczęły mnie dobijać do takiego stopnia że aż zaczęłam w nie wierzyć :/ Zaczełam na początku analizować mojego chłopaka od A - Z .. jego głos, wygląd charakter wspolne zainteresowania itp czytałam w internecie o tym jak powinien wygladac idealny zwiazek itp.. wiem ze to glupie ale tak bylo i meczylo mnie to do takiego stopnia ze az bałam sie pisać lub rozmawiać z nim ponieważ czułam sie jakbym była strasznie nie uczciwa z tymi myślami więc plakałam jak go widziałam.. on nie wiedział o co chodzi wiec staral sie mnie tulić gilgotać całować po główce po policzkach a ja nie moglam wytrzymac wiec powiedziałam mu o swoich wątpliwosciach i okropnych myślach.. wytlumaczyłam mu ze te myśli robią mi na przekór bo przeciez mi strasznie zależy i w życiu nie zrobiłabym niczego co mogłoby go zranić poniew
[/align]aż kocham go całym swoim sercem. Nagle zaczęłam patrzeć sie na innych chłopaków, nawet jeśli chłopak nie był zbytnio w moim typie tylko jakiś taki niski irlandczyk to zaczełam sobie wmawiać ze a co jak ja zdradze kiedyś mojego chłopaka z nim bla bla bla .. albo jak szedł jakiś przystojniak to zaczełam sobie myśleć ' boże eliza skoro myślisz ze on jest przystojny to może zdradzisz kiedyś oskara'
chociaż w sumie i tak mi sie nie podobał jakoś zbytnio bo odkad jestem w zwiazku nie widze swiata poza moim chlopakiem bo tak go kocham. Boje sie strasznie ze
ranie swojego chlopaka chociaz mowie mu o wszystkich myslach i on mowi ze skoro kocham to nie zdradze i zeby nie przejmowac sie tymi myslami bo nasza wyobraznia to tylko wyobraznia i potrafi tam byc jak w piekle bo licza sie czyny a nie mysli..
moja swiadomość wie ze on ma racje ale podswiadomosc mi mowi ' a co jak on nie ma racji , a co jak go zdradzisz poniewaz to twoj pierwszy chlopak, a co jak wmowilas sobie ze go kochasz' od dlugiego czasu nie mam apetytu nie chce mi sie nawet pić, boli mnie głowa serce mi wali jak nie normalne no i czuje sie jak w jakims piekle mimo ze tak naprawde wszystko w realnym zyciu jest okej. Jak juz sie uspokoje i gadam z chlopakiem i sie smieje to te glupie mysli znowu wracaja i znowu zaczyna sie analizowanie wszytkiego w moim chlopaku.. nawet zaczelam widziec w nim jakies wady ktore jeszcze nie dawno mi w ogole nie przeszkadzaly poniewaz kazdy ma jakies tam wady ( ja np jestem klebkiem nerwow haha) powiem wam tak ze teraz jest niby okej , wczoraj bylam u chlopaka wyszlismy z jego znajomymi i on mnie traktowal tak cudownie , troszczyl sie o mnie itp ja sie czulam tak super jak zawsze no ale te myśli znowu wróciły i zaczęłam płakać ponieważ one sprawiaja ze czuje sie okropnie. Naprawde ja nie wiem co mam zrobić, chłopak mowi zebym robiła coś.. chodziła biegać poczytała książke jego mamy która sie nazywa 'mozesz uzdrowic swoje zycie' jest to psychologiczna książka po której nawet i osoby z depresją potrafią wziąć sie w garść .. ale ja mam ciągłe myśli typu.. a co jak sie odkocham albo co jak sie juz odkochalam.. Przeciez nie mozna sie tak o odkochac szczegolnie w takiej osobie jakim jest moj chlopak poniewaz jest on wspanialym czlowiekiem i mam szczescie ze on ze mna naprawde wytrzymuje poniewaz odkad jestem kłębkiem nerwów bywam okropna a on mnie dalej kocha.. co ja mam zrobic.. ja wiem ze go kocham bo jak go widze to czuje sie bezpiecznie serce mi sie rozplywa a jak mam te mysli albo rozdzielamy sie to znowu sie boje.. prosze pomocy , zapisalam sie do psychologa ale czekam na list.. tabletki ziolowe srednio dzialaja a ja nie daje juz sobie rady :C najgorsze jest tez to ze jak ktos powie ze mu sie nie uklada albo zobacze jakis post 'nie kocham chlopaka' to od razu sobie mysle ze ja tez tak mam, nie potrafie byc szczesliwa i nie doceniam tego co mam , nie moge nawet sluchac piosenek w ktorym jest jakis tekst o milosci bo zaraz placze
