Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Życie Intymne Nieudaczników.
-
- Gość
Jest to inwestycja jednostronna [tylko kobieta ma z tego korzyść, brzmi jak prostytucja], do tego z góry nastawiona na porażkę, gdyż nigdy się nie zwróci. Nie pamiętam gdzie to było, może ktoś doda linka. Rozmowa mężczyzny z jakąś kobietą. On powiedział, że jego wartość cały czas rośnie z czasem [firma, czy coś tam], a kobiety wręcz przeciwnie, gdyż głównie opiera się na swojej urodzie, która z czasem mija, co w konsekwencji prowadzi do kompletnej bezwartościowości, mając na uwadze, że ogromna ilość kobiet, po prostu nic sobą nie reprezentuje, jeśli mowa u umiejętnościach/wiedzy/zainteresowaniach. Królewny w które ciągle trzeba inwestować, adorować i zdobywać.
Zdobyć mężczyznę też nie jest trudno, tym bardziej, że to mężczyźni budują ten świat. Nie bez powodu to właśnie oni od lat przodują w statystykach samobójstw*, jeśli chodzi o udane, a kobiety w próbach [na pokaz]. Coraz więcej prac na ten temat wskazuje jako jeden z problemów presję otoczenia, ogólnie społeczeństwa w jakim przyszło nam żyć, gdzie dosłownie wszystko spoczywa na naszych męskich barkach. Do tego nie można zapomnieć o wyższej śmiertelności wśród mężczyzn, ze względu na wykonywaną pracę, niekoniecznie z wyboru. Kolejna sprawa to problemy zdrowotne mężczyzn przez pracę w szkodliwych dla zdrowia warunkach, co również wpływa na śmiertelność.
* Natrafiłem nawet na takie coś: w rejonach świata w których mężczyźni posiadają społecznie słabszą sytuację, rośnie ich liczba samobójstw i przeciwnie.
Jedynym atutem kobiety jest jej ciało tak naprawdę i dobrze o tym wiedzą, wykorzystując to wszędzie gdzie mogą.
Mi pół żartem, pół serio mówiono, żeby na wsi partnerki szukać i jak najbardziej wierzę, że to by była dobra opcja. Od małego przyzwyczajona do roboty, prostego życia bez luksusów. Patrząc na miastowe niewiasty i na swoich dziadków, przepaść. Niemców przeżyli, Sowietów też i potem długo dawali radę. Sam po sobie z resztą widzę, co ze mnie wyrosło.
Żadne siedzenie w domu, tylko do roboty i pracować na siebie, do tego intercyza, tym bardziej, że ja już jestem ustawiony i baba by przyszła na gotowe, tak jest niestety.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37
Co Ty wypisujesz?Desperat pisze: ↑15 grudnia 2018, o 17:10Jest to inwestycja jednostronna [tylko kobieta ma z tego korzyść, brzmi jak prostytucja], do tego z góry nastawiona na porażkę, gdyż nigdy się nie zwróci. Nie pamiętam gdzie to było, może ktoś doda linka. Rozmowa mężczyzny z jakąś 0kobietą. On powiedział, że jego wartość cały czas rośnie z czasem [firma, czy coś tam], a kobiety wręcz przeciwnie, gdyż głównie opiera się na swojej urodzie, która z czasem mija, co w konsekwencji prowadzi do kompletnej bezwartościowości, mając na uwadze, że ogromna ilość kobiet, po prostu nic sobą nie reprezentuje, jeśli mowa u umiejętnościach/wiedzy/zainteresowaniach. Królewny w które ciągle trzeba inwestować, adorować i zdobywać.
Zdobyć mężczyznę też nie jest trudno, tym bardziej, że to mężczyźni budują ten świat. Nie bez powodu to właśnie oni od lat przodują w statystykach samobójstw*, jeśli chodzi o udane, a kobiety w próbach [na pokaz]. Coraz więcej prac na ten temat wskazuje jako jeden z problemów presję otoczenia, ogólnie społeczeństwa w jakim przyszło nam żyć, gdzie dosłownie wszystko spoczywa na naszych męskich barkach. Do tego nie można zapomnieć o wyższej śmiertelności wśród mężczyzn, ze względu na wykonywaną pracę, niekoniecznie z wyboru. Kolejna sprawa to problemy zdrowotne mężczyzn przez pracę w szkodliwych dla zdrowia warunkach, co również wpływa na śmiertelność.
* Natrafiłem nawet na takie coś: w rejonach świata w których mężczyźni posiadają społecznie słabszą sytuację, rośnie ich liczba samobójstw i przeciwnie.
Jedynym atutem kobiety jest jej ciało tak naprawdę i dobrze o tym wiedzą, wykorzystując to wszędzie gdzie mogą.
Mi pół żartem, pół serio mówiono, żeby na wsi partnerki szukać i jak najbardziej wierzę, że to by była dobra opcja. Od małego przyzwyczajona do roboty, prostego życia bez luksusów. Patrząc na miastowe niewiasty i na swoich dziadków, przepaść. Niemców przeżyli, Sowietów też i potem długo dawali radę. Sam po sobie z resztą widzę, co ze mnie wyrosło.
Żadne siedzenie w domu, tylko do roboty i pracować na siebie, do tego intercyza, tym bardziej, że ja już jestem ustawiony i baba by przyszła na gotowe, tak jest niestety.
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.
Just because it burns, doesn't mean you're gonna die
Just because it burns, doesn't mean you're gonna die

- Mun
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 82
- Rejestracja: 12 czerwca 2018, o 17:52
Wieje szowinizmem i to mocno. Nie dziwię się, że nie masz kobiety. Twoje przekonania wiele mówią.Desperat pisze: ↑15 grudnia 2018, o 17:10Jest to inwestycja jednostronna [tylko kobieta ma z tego korzyść, brzmi jak prostytucja], do tego z góry nastawiona na porażkę, gdyż nigdy się nie zwróci. Nie pamiętam gdzie to było, może ktoś doda linka. Rozmowa mężczyzny z jakąś kobietą. On powiedział, że jego wartość cały czas rośnie z czasem [firma, czy coś tam], a kobiety wręcz przeciwnie, gdyż głównie opiera się na swojej urodzie, która z czasem mija, co w konsekwencji prowadzi do kompletnej bezwartościowości, mając na uwadze, że ogromna ilość kobiet, po prostu nic sobą nie reprezentuje, jeśli mowa u umiejętnościach/wiedzy/zainteresowaniach. Królewny w które ciągle trzeba inwestować, adorować i zdobywać.
Zdobyć mężczyznę też nie jest trudno, tym bardziej, że to mężczyźni budują ten świat. Nie bez powodu to właśnie oni od lat przodują w statystykach samobójstw*, jeśli chodzi o udane, a kobiety w próbach [na pokaz]. Coraz więcej prac na ten temat wskazuje jako jeden z problemów presję otoczenia, ogólnie społeczeństwa w jakim przyszło nam żyć, gdzie dosłownie wszystko spoczywa na naszych męskich barkach. Do tego nie można zapomnieć o wyższej śmiertelności wśród mężczyzn, ze względu na wykonywaną pracę, niekoniecznie z wyboru. Kolejna sprawa to problemy zdrowotne mężczyzn przez pracę w szkodliwych dla zdrowia warunkach, co również wpływa na śmiertelność.
* Natrafiłem nawet na takie coś: w rejonach świata w których mężczyźni posiadają społecznie słabszą sytuację, rośnie ich liczba samobójstw i przeciwnie.
Jedynym atutem kobiety jest jej ciało tak naprawdę i dobrze o tym wiedzą, wykorzystując to wszędzie gdzie mogą.
Mi pół żartem, pół serio mówiono, żeby na wsi partnerki szukać i jak najbardziej wierzę, że to by była dobra opcja. Od małego przyzwyczajona do roboty, prostego życia bez luksusów. Patrząc na miastowe niewiasty i na swoich dziadków, przepaść. Niemców przeżyli, Sowietów też i potem długo dawali radę. Sam po sobie z resztą widzę, co ze mnie wyrosło.
Żadne siedzenie w domu, tylko do roboty i pracować na siebie, do tego intercyza, tym bardziej, że ja już jestem ustawiony i baba by przyszła na gotowe, tak jest niestety.
- crazyjack
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 56
- Rejestracja: 28 listopada 2018, o 18:14
Życie w parze to nie sex lol tylko wzajemność, jak jestes zaburzony i nie nauczył cie lek nic i nadal traktujesz ludzi przedmiotowo to imho tragedia. Każdy normalny czy zaburzony może miec uczucia i potrzebe czyjejś obecności, czy tylko zwykłego sexu. Mnie np ten jednorazowy wypad z płcia przeciwną nie interesuje już. Lęk mi pokazał jak cenne są chwile z drugim człowiekem (gdybym mógł) i najcenniejsze sa kiedy dajesz sie całego i jestes SZCZERY, a cięzko byc szczerym jak zachowuejsz sie jak podlotek który nie panuje nad wlasnymi popędami. Im więcej mam leku ataków itd tym bardziej doceniam kruchość zycia, ja cham i prostak zauważam rzeczy w ludziach które olewałem, zwłaszcza w kobietach - ich dobroć, ich potrzeby itd Nadal czekam ąz wypowie się ktoś zaburzony jak mu idzie w zwiazku, czy ma wsparcie, czy może są tez pary, w których oboje są zaburzeni? hmm desperat mam nadzieje zmieni Ci się myślenie z ogólnego na bardzo osobiste, ale to tzreba trochę przeżyc, corragio
człowiek nie szczęścia szuka tylko siebie takiego, który najlepiej jest sobą...
-
- Gość
Myślę że zdolność do bycia z kimś w parze jest taką samą cechą
jak predyspozycje do śpiewania,grania na instrumencie etc
czyli umiejętność do bycia z kimś w parze jest tylko przedłużeniem umiejętności
bycia w grupie.
Trudno oczekiwać od samotnika i odludka czującego się źle w towarzystwie
aby nagle wykazywał zdolności/predyspozycje do bycia w grupie dwuosobowej.
Związki wyglądają przeważnie tak
prędzej czy później.
https://www.youtube.com/watch?v=QbMRvA-1SfI
jak predyspozycje do śpiewania,grania na instrumencie etc
czyli umiejętność do bycia z kimś w parze jest tylko przedłużeniem umiejętności
bycia w grupie.
Trudno oczekiwać od samotnika i odludka czującego się źle w towarzystwie
aby nagle wykazywał zdolności/predyspozycje do bycia w grupie dwuosobowej.
Związki wyglądają przeważnie tak

https://www.youtube.com/watch?v=QbMRvA-1SfI
-
- Gość
Nie mogę mieć takiej jakiej chcę, a zamienniki mnie nie interesują. Wiele kobiet lubi przecież złych chłopców, bronią ich jak dostaną kopa i strzałą, ponoć łobuz kocha najmocniej. Mało to jest gówniar z bachorem, czy innych mamusiek które chciały się wyszaleć, a potem zostają same z bagażem. Nie mów mi, że tak nie jest, bo jest ich pełno. Potem szukają stabilizacji ze spokojnym i ułożonym samcem frajerem, który będzie na nie łożyć. Najpierw nimi gardzą, a potem lecą im w ramiona. Ja to oczywiście piszę, że swoich doświadczeń, chciałbym żeby były inne.
Pani psycholog mówiła, że w każdej kobiecie widzę swoją matkę, to dlatego mogę mieć takie podejście, do tego można dodać, że w mężczyznach widzę swojego ojca. Mi tak jest dobrze, musiałbym się udać gdzieś na bliski wschód i tam osiąść, to miejsce chyba najbardziej pasuje moim poglądom.
Jedyny powód wzajemności, to uzupełnianie się. Czego Ci brakuje w samym sobie, żebyś chciał to uzupełnić kimś? Ja osobiście patrzę na kobiety przedmiotowo, bo tylko takie widzę dla nich zastosowanie. W każdym innym miejscu można ich zastąpić mężczyzną. Specjalnie tego nie piszę, żeby kogoś obrazić. Taki stosunek miałem całe życie do kobiet ogólnie z większymi i mniejszymi natężeniami.crazyjack pisze: ↑15 grudnia 2018, o 18:00Życie w parze to nie sex lol tylko wzajemność, jak jestes zaburzony i nie nauczył cie lek nic i nadal traktujesz ludzi przedmiotowo to imho tragedia. Każdy normalny czy zaburzony może miec uczucia i potrzebe czyjejś obecności, czy tylko zwykłego sexu. Mnie np ten jednorazowy wypad z płcia przeciwną nie interesuje już. Lęk mi pokazał jak cenne są chwile z drugim człowiekem (gdybym mógł) i najcenniejsze sa kiedy dajesz sie całego i jestes SZCZERY, a cięzko byc szczerym jak zachowuejsz sie jak podlotek który nie panuje nad wlasnymi popędami. Im więcej mam leku ataków itd tym bardziej doceniam kruchość zycia, ja cham i prostak zauważam rzeczy w ludziach które olewałem, zwłaszcza w kobietach - ich dobroć, ich potrzeby itd Nadal czekam ąz wypowie się ktoś zaburzony jak mu idzie w zwiazku, czy ma wsparcie, czy może są tez pary, w których oboje są zaburzeni? hmm desperat mam nadzieje zmieni Ci się myślenie z ogólnego na bardzo osobiste, ale to tzreba trochę przeżyc, corragio
Całe życie w samotności i samemu się musiałem ze wszystkim mierzyć. Po jakimś czasie staje się to naturalne. Czasem samotność doskwiera, wychodzi się do ludzi i wraca z powrotem do samotności z uśmiechem na twarzy, tylko żeby za jakiś czas znów próbować to zmienić.
Czy zmieni mi się podejście, w wieku 31 lat? Wątpię, jeśli się zmieni to tylko na gorsze i zamienię się w swojego ojca, kochanka matki, czy kto wie w kogo... Nie ma fizycznej możliwości, żeby było inaczej. Ja się pod pantoflem nie znajdę nigdy, co najwyżej mógłbym jakaś małolatę poznać i ją tresować wedle swojego uznania. 2 lata temu poznałem, ale mnie przeczytała jak książkę, kilka rzeczy się zdarzyło i się popsuło. Odległość zrobiła swoje, teraz siedzi za granicą z gościem starszym ode mnie, narzeczeństwo. To jest jedyna pozytywna rzecz, jest to możliwe.
W wieku 16 lat +/- miałem dziewczynę, ale z nią mi było gorzej niż samemu. Nie powinno nikogo dziwić w jakim celu się nią zainteresowałem, typowo fizycznym. Co prawda do niczego nie doszło, powiedziałem jej wszystko, na koniec kazałem ... no i miałem spokój. Bardzo nieprzyjemne wrażenie i uczucie posiadania partnera, to nie dla mnie. Po latach się odezwała, powiedziała, że miała chłopaka, dała mu dupy, przy tym chciała do mnie wrócić. Przed tym zanim ją zostawiłem to straszyła, groziła, niby miała samobójstwo popełnić, ale nic takiego nie zrobiła. Ona była jak wykałaczka, tak delikatna psychicznie, że można by z nią wszystko robić. Żałuję, tej decyzji do dziś, tyle lat zabawy mi przeszło przed nosem. Jeśli mógłbym cofnąć się do tego okresu, jako obecny ja, to bym jej nie zostawił, nic nie powiedział, a wykorzystywał i trenował.
Pierwsza i jedyna dziewczyna, to doświadczenie spontaniczne, jej zasługa głównie, mi to było obojętne co i jak. Nic nas nie łączyło kompletnie, bo i trudno też o czymkolwiek rozmawiać w takim wieku.
Życie mnie nauczyło, że nie warto robić nic dla nikogo, ani kierować się jakimikolwiek zasadami. Tylko żyjąc w przeciwieństwie do swojego niegdysiejszego ja, będę w końcu usatysfakcjonowany i muszę powiedzieć, że tak mi jest lepiej, chociaż jeszcze cała masa zmian przede mną.
Ja też tak uważam, jedni mają ten dar, że potrafią występować na scenie przed tłumem, a ktoś inny będzie czuć się komfortowo jedynie gdzieś w rogu sali. Dzisiaj za dużo jest kontaktu z ludźmi, nawet i w domu nie ma spokoju, bo sąsiad za ścianą hałasuje. Potrzeba więcej swobody i samotności, ciszy i spokoju, przestrzeni. Dla mnie jedyna opcja związku, to ja mieszkam u siebie, partnerka u siebie i widujemy się co kilka dni. Mam swojej nawyki i wszystko inne swoje i nikogo do swojej klatki, ani dżungli nie wpuszczę. Jestem królem swojego zamku.Opiuek pisze: ↑15 grudnia 2018, o 18:09Myślę że zdolność do bycia z kimś w parze jest taką samą cechą
jak predyspozycje do śpiewania,grania na instrumencie etc
czyli umiejętność do bycia z kimś w parze jest tylko przedłużeniem umiejętności
bycia w grupie.
Trudno oczekiwać od samotnika i odludka czującego się źle w towarzystwie
aby nagle wykazywał zdolności/predyspozycje do bycia w grupie dwuosobowej.
Związki wyglądają przeważnie takprędzej czy później.
https://www.youtube.com/watch?v=QbMRvA-1SfI
Dobrze, że w końcu coś na tym forum dzieje, tak przeglądałem, ale mało wpisów było, chociaż ten temat żyje.
- TheHermit
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 56
- Rejestracja: 8 grudnia 2018, o 05:59
Pitu, pitu, trzeba było jakoś dopasować światopogląd do braku powodzenia w życiuDesperat pisze: ↑15 grudnia 2018, o 19:14Nie mogę mieć takiej jakiej chcę, a zamienniki mnie nie interesują. Wiele kobiet lubi przecież złych chłopców, bronią ich jak dostaną kopa i strzałą, ponoć łobuz kocha najmocniej. Mało to jest gówniar z bachorem, czy innych mamusiek które chciały się wyszaleć, a potem zostają same z bagażem. Nie mów mi, że tak nie jest, bo jest ich pełno. Potem szukają stabilizacji ze spokojnym i ułożonym samcem frajerem, który będzie na nie łożyć. Najpierw nimi gardzą, a potem lecą im w ramiona. Ja to oczywiście piszę, że swoich doświadczeń, chciałbym żeby były inne.
Pani psycholog mówiła, że w każdej kobiecie widzę swoją matkę, to dlatego mogę mieć takie podejście, do tego można dodać, że w mężczyznach widzę swojego ojca. Mi tak jest dobrze, musiałbym się udać gdzieś na bliski wschód i tam osiąść, to miejsce chyba najbardziej pasuje moim poglądom.
Jedyny powód wzajemności, to uzupełnianie się. Czego Ci brakuje w samym sobie, żebyś chciał to uzupełnić kimś? Ja osobiście patrzę na kobiety przedmiotowo, bo tylko takie widzę dla nich zastosowanie. W każdym innym miejscu można ich zastąpić mężczyzną. Specjalnie tego nie piszę, żeby kogoś obrazić. Taki stosunek miałem całe życie do kobiet ogólnie z większymi i mniejszymi natężeniami.crazyjack pisze: ↑15 grudnia 2018, o 18:00Życie w parze to nie sex lol tylko wzajemność, jak jestes zaburzony i nie nauczył cie lek nic i nadal traktujesz ludzi przedmiotowo to imho tragedia. Każdy normalny czy zaburzony może miec uczucia i potrzebe czyjejś obecności, czy tylko zwykłego sexu. Mnie np ten jednorazowy wypad z płcia przeciwną nie interesuje już. Lęk mi pokazał jak cenne są chwile z drugim człowiekem (gdybym mógł) i najcenniejsze sa kiedy dajesz sie całego i jestes SZCZERY, a cięzko byc szczerym jak zachowuejsz sie jak podlotek który nie panuje nad wlasnymi popędami. Im więcej mam leku ataków itd tym bardziej doceniam kruchość zycia, ja cham i prostak zauważam rzeczy w ludziach które olewałem, zwłaszcza w kobietach - ich dobroć, ich potrzeby itd Nadal czekam ąz wypowie się ktoś zaburzony jak mu idzie w zwiazku, czy ma wsparcie, czy może są tez pary, w których oboje są zaburzeni? hmm desperat mam nadzieje zmieni Ci się myślenie z ogólnego na bardzo osobiste, ale to tzreba trochę przeżyc, corragio
Całe życie w samotności i samemu się musiałem ze wszystkim mierzyć. Po jakimś czasie staje się to naturalne. Czasem samotność doskwiera, wychodzi się do ludzi i wraca z powrotem do samotności z uśmiechem na twarzy, tylko żeby za jakiś czas znów próbować to zmienić.
Czy zmieni mi się podejście, w wieku 31 lat? Wątpię, jeśli się zmieni to tylko na gorsze i zamienię się w swojego ojca, kochanka matki, czy kto wie w kogo... Nie ma fizycznej możliwości, żeby było inaczej. Ja się pod pantoflem nie znajdę nigdy, co najwyżej mógłbym jakaś małolatę poznać i ją tresować wedle swojego uznania. 2 lata temu poznałem, ale mnie przeczytała jak książkę, kilka rzeczy się zdarzyło i się popsuło. Odległość zrobiła swoje, teraz siedzi za granicą z gościem starszym ode mnie, narzeczeństwo. To jest jedyna pozytywna rzecz, jest to możliwe.
W wieku 16 lat +/- miałem dziewczynę, ale z nią mi było gorzej niż samemu. Nie powinno nikogo dziwić w jakim celu się nią zainteresowałem, typowo fizycznym. Co prawda do niczego nie doszło, powiedziałem jej wszystko, na koniec kazałem ... no i miałem spokój. Bardzo nieprzyjemne wrażenie i uczucie posiadania partnera, to nie dla mnie. Po latach się odezwała, powiedziała, że miała chłopaka, dała mu dupy, przy tym chciała do mnie wrócić. Przed tym zanim ją zostawiłem to straszyła, groziła, niby miała samobójstwo popełnić, ale nic takiego nie zrobiła. Ona była jak wykałaczka, tak delikatna psychicznie, że można by z nią wszystko robić. Żałuję, tej decyzji do dziś, tyle lat zabawy mi przeszło przed nosem. Jeśli mógłbym cofnąć się do tego okresu, jako obecny ja, to bym jej nie zostawił, nic nie powiedział, a wykorzystywał i trenował.
Pierwsza i jedyna dziewczyna, to doświadczenie spontaniczne, jej zasługa głównie, mi to było obojętne co i jak. Nic nas nie łączyło kompletnie, bo i trudno też o czymkolwiek rozmawiać w takim wieku.
Życie mnie nauczyło, że nie warto robić nic dla nikogo, ani kierować się jakimikolwiek zasadami. Tylko żyjąc w przeciwieństwie do swojego niegdysiejszego ja, będę w końcu usatysfakcjonowany i muszę powiedzieć, że tak mi jest lepiej, chociaż jeszcze cała masa zmian przede mną.
Ja też tak uważam, jedni mają ten dar, że potrafią występować na scenie przed tłumem, a ktoś inny będzie czuć się komfortowo jedynie gdzieś w rogu sali. Dzisiaj za dużo jest kontaktu z ludźmi, nawet i w domu nie ma spokoju, bo sąsiad za ścianą hałasuje. Potrzeba więcej swobody i samotności, ciszy i spokoju, przestrzeni. Dla mnie jedyna opcja związku, to ja mieszkam u siebie, partnerka u siebie i widujemy się co kilka dni. Mam swojej nawyki i wszystko inne swoje i nikogo do swojej klatki, ani dżungli nie wpuszczę. Jestem królem swojego zamku.Opiuek pisze: ↑15 grudnia 2018, o 18:09Myślę że zdolność do bycia z kimś w parze jest taką samą cechą
jak predyspozycje do śpiewania,grania na instrumencie etc
czyli umiejętność do bycia z kimś w parze jest tylko przedłużeniem umiejętności
bycia w grupie.
Trudno oczekiwać od samotnika i odludka czującego się źle w towarzystwie
aby nagle wykazywał zdolności/predyspozycje do bycia w grupie dwuosobowej.
Związki wyglądają przeważnie takprędzej czy później.
https://www.youtube.com/watch?v=QbMRvA-1SfI
Dobrze, że w końcu coś na tym forum dzieje, tak przeglądałem, ale mało wpisów było, chociaż ten temat żyje.


Mam nerwicę i żyję w związku, nigdy nie łączyłam tematu zaburzenia i relacji damsko-męskich. Osobowość, sposób bycia, poczucie humoru, zgodność poglądów to filar, zaburzenie jest tylko dodatkiem, każdy ma jakieś problemy, choroby, wady, a większość ludzi jakoś łączy się w pary.
Why were you born
Just to play with me,
To freak out
Or to be beautiful, my dear?
Just to play with me,
To freak out
Or to be beautiful, my dear?
-
- Świeżak na forum
- Posty: 144
- Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 22:03
Pięknie powiedziane
jeśli ktoś buduje swoją tożsamość na zaburzeniu i definiuje siebie jako nieudacznika to jego wybór. A tak właśnie jest, jak napisała TheHermit, każdy z nas ma jakieś wady, zaburzenia, problemy i mimo to jakoś to życie pcha do przodu. Nasze zaburzenie nie może być dla nas wymówką, jeśli chcemy coś jednak osiągnąć 


Bo w tym jest rzeczy sedno, że jest mi wszystko jedno
-
- Gość
TheHermit jest w związku *
ponieważ jest osobą z którą można go tworzyć/która potrafi go stworzyć.
Zaburzenie nie przeszkadza jej w tworzeniu relacji z partnerem
ponieważ z nim czy bez niego(tego zaburzenia) nadal jest sobą
czyli kimś kto potrafi,kto się nadaje,kto ma predyspozycje,kto umie.
Możliwe jednak że to jej partner jest taką osobą a nie TheHermit
ale tak czy owak zaburzenie jest tylko dodatkiem do całości (tego związku).
Ja z kolei obawiam się (i coraz trudniej mi się z tym pogodzić)
że jestem jedną z takich osób,która odkryła w sobie duszę artysty
i ciśnie się na scenę by tworzyć sztukę
pomimo tego że nie posiada słuchu,poczucia rytmu,techniki,wiedzy teoretycznej
a instrument ma w ręku od paru dni.
Taka "metaformoza",może głupia ale innej nie znalazłem.
Chciałbym sobie pograć,wejść na scenę i poimprowizować muzykę
tylko że w zespole sami jazzmani światowej klasy
a ja między nimi siedzę i nawet nie wiem jak nastroić instrument
nawet gamy nie znam tylko dwa proste akordy...może cztery.
Czterema akordami można coś zrobić ale po pewnym czasie zaczną wychodzić braki
bo ile można grać te same dwa akordy?Ile można zrobić kombinacji ?
Przy ognisku z harcerzami sialala owszem,ale nie w filharmonii.
Filharmonia to właśnie takie udane małżeństwo,dostojne i godne COŚ
a ognisko czy oaza to wyłącznie przelotna znajomość,"cześć co słychać,trzymaj się"
albo jakieś inne "łóżkowanie" dla sportu.
* (a czy ten związek jest udany czy nie,można będzie ocenić dopiero pod koniec życia)
ponieważ jest osobą z którą można go tworzyć/która potrafi go stworzyć.
Zaburzenie nie przeszkadza jej w tworzeniu relacji z partnerem
ponieważ z nim czy bez niego(tego zaburzenia) nadal jest sobą
czyli kimś kto potrafi,kto się nadaje,kto ma predyspozycje,kto umie.
Możliwe jednak że to jej partner jest taką osobą a nie TheHermit

ale tak czy owak zaburzenie jest tylko dodatkiem do całości (tego związku).
Ja z kolei obawiam się (i coraz trudniej mi się z tym pogodzić)
że jestem jedną z takich osób,która odkryła w sobie duszę artysty
i ciśnie się na scenę by tworzyć sztukę
pomimo tego że nie posiada słuchu,poczucia rytmu,techniki,wiedzy teoretycznej
a instrument ma w ręku od paru dni.
Taka "metaformoza",może głupia ale innej nie znalazłem.
Chciałbym sobie pograć,wejść na scenę i poimprowizować muzykę
tylko że w zespole sami jazzmani światowej klasy
a ja między nimi siedzę i nawet nie wiem jak nastroić instrument
nawet gamy nie znam tylko dwa proste akordy...może cztery.
Czterema akordami można coś zrobić ale po pewnym czasie zaczną wychodzić braki
bo ile można grać te same dwa akordy?Ile można zrobić kombinacji ?
Przy ognisku z harcerzami sialala owszem,ale nie w filharmonii.
Filharmonia to właśnie takie udane małżeństwo,dostojne i godne COŚ

a ognisko czy oaza to wyłącznie przelotna znajomość,"cześć co słychać,trzymaj się"
albo jakieś inne "łóżkowanie" dla sportu.
* (a czy ten związek jest udany czy nie,można będzie ocenić dopiero pod koniec życia)
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 221
- Rejestracja: 27 lutego 2018, o 11:50
Wystarczy, że uwierzy w siebie i swoje umiętności

Zaburzenie to tylko twoja projekcja. Nie wierzysz? Przekonaj się sam!
- TheHermit
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 56
- Rejestracja: 8 grudnia 2018, o 05:59
nie ma innego sposobu na "naukę" tworzenia relacji... niż tworzenie relacjiOpiuek pisze: ↑16 grudnia 2018, o 21:07TheHermit jest w związku *
ponieważ jest osobą z którą można go tworzyć/która potrafi go stworzyć.
Zaburzenie nie przeszkadza jej w tworzeniu relacji z partnerem
ponieważ z nim czy bez niego(tego zaburzenia) nadal jest sobą
czyli kimś kto potrafi,kto się nadaje,kto ma predyspozycje,kto umie.
Możliwe jednak że to jej partner jest taką osobą a nie TheHermit
ale tak czy owak zaburzenie jest tylko dodatkiem do całości (tego związku).
Ja z kolei obawiam się (i coraz trudniej mi się z tym pogodzić)
że jestem jedną z takich osób,która odkryła w sobie duszę artysty
i ciśnie się na scenę by tworzyć sztukę
pomimo tego że nie posiada słuchu,poczucia rytmu,techniki,wiedzy teoretycznej
a instrument ma w ręku od paru dni.
Taka "metaformoza",może głupia ale innej nie znalazłem.
Chciałbym sobie pograć,wejść na scenę i poimprowizować muzykę
tylko że w zespole sami jazzmani światowej klasy
a ja między nimi siedzę i nawet nie wiem jak nastroić instrument
nawet gamy nie znam tylko dwa proste akordy...może cztery.
Czterema akordami można coś zrobić ale po pewnym czasie zaczną wychodzić braki
bo ile można grać te same dwa akordy?Ile można zrobić kombinacji ?
Przy ognisku z harcerzami sialala owszem,ale nie w filharmonii.
Filharmonia to właśnie takie udane małżeństwo,dostojne i godne COŚ
a ognisko czy oaza to wyłącznie przelotna znajomość,"cześć co słychać,trzymaj się"
albo jakieś inne "łóżkowanie" dla sportu.
* (a czy ten związek jest udany czy nie,można będzie ocenić dopiero pod koniec życia)


Why were you born
Just to play with me,
To freak out
Or to be beautiful, my dear?
Just to play with me,
To freak out
Or to be beautiful, my dear?
-
- Gość
Nie ma innego sposobu niż nauka za pomocą nauczek 
Nauczka to wiedza dzięki której już wiadomo co zrobić.

Nauczka to wiedza dzięki której już wiadomo co zrobić.
-
- Gość
Od przyszłego miesiąc zaczynam prostytuowanie się
w celu pozyskania dodatkowych środków finansowych na dziffffki.
Chociaż to brzmi idiotycznie,taki właśnie mam pomysł na życie
i zamierzam go wykorzystać.
w celu pozyskania dodatkowych środków finansowych na dziffffki.
Chociaż to brzmi idiotycznie,taki właśnie mam pomysł na życie
i zamierzam go wykorzystać.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 256
- Rejestracja: 3 lutego 2018, o 11:44
Pomysł dobry jak każdy inny, czyli beznadziejny
