Od 3 lat walczę z nerwicą lękową spowodowaną innym problemem zdrowotnym i ciągłym rozmyślaniem o nim (nadpłytkowość samoistna), która niestety w przeciągu ostatnich 6-7 miesięcy rozwinęła się i rozpoczęły się somaty średniej kategorii

Dlatego zacząłem brać od około tygodnia hydroksyzynę w dawce 50 mg dziennie podzielonej na 2-3 dawki i zaczynam powoli widzieć pozytywne zmiany które już mnie nastroiły do ponownej walki

Do tej pory miałem spore problemy z natrętnymi myślami które uruchamiały się 1-2 razy dziennie, podczas których zaczynały się somaty takie jak uczucie gorącej twarzy, uderzenia gorąca, zimne dłonie i oczywiście nagłe uczucie lęku/niepewności zupełnie nie mające żadnych podstaw. Na szczęście Hydro prawie całkowicie je wyeliminowało ale pozostało w sumie jeden z gorszych somatów czyli przewlekłe napięcie mięśniowe.
Niestety zaczyna się już prawie od samego rana i zaczyna rozkręcać się do momentu aż nie wezmę dawki 50 mg hydro. Mięśnie w sumie bolą mnie często w całym ciele, ale każdego dnia w innej części ciała czyli np raz ręce i barki, drugiego dnia uda i pośladki. Prawie zawsze za to utrzymuje się napięcie mięśni kręgosłupa lędźwiowego. Nie czuję już prawie efektów lęków (bo dobrze niweluje je Hydro) ale napięcie mięśniowe odbiera chęć do działania prawie tak samo...
Jakie macie sposoby na zmniejszenie napięcia mięśniowego u was? Sam próbowałem różnych metod oddechowych np Butejki, Wima Hofa, 4-7-8, lekkiej jogi, rolowania ciała, rozciągania stacjonarnego, treningu Jacobsona. Ale wszystko niestety jest chwilowe.
Napewno konieczna jest systematyka ale muszę spróbować uczepić się czegoś konkretnego na start.